Kolejny tydzien zmarnowany!!!
Podziwiam osoby z silna wola bo u mniej jej zdecydowanie ostatnio brak....mam zapal a pozniej nagle wszystko mi obojetnie i jeszcze na dodatek w tych momentach przesadzam totalnie....tak wiec w tym tygodniu byl fast food i ciasto...ale na szczescie trzymalam sie z dala od slodyczy bo tych innych grzechach.jutro jak co tydzien bede sie czaila do wazenia a w duchu bede liczyla na szczescie,ale musze sie wam przyznac,ze ten stan ostatnio mnie meczy...tak czesto wracam w myslach do zeszlorocznej wiosny kiedy co tydzien cieszylam sie jakims malym sukcesem i szlam do przodu...a teraz drepcze w miejscu....juz tak nie chce,ale gdzie tu znalezc sily na porzadny start?jakies propozycje?pozdrawiam
I znow mialam szczescie.....
Robilam dzis do wagi chyba ze cztery podejscia i rezygnowalam...ale po dluzszym zastanowieniu nad tym,ze oszukiwanie sie nic nie da w koncu sie odwazylam i powtorzylam to jeszcze trzy razy bo nie wierzylam wlasnym oczom...minus 0,5 kg po tym jak caly tydzien zaprzepascilam na wyjadaniu czekolady z szafki na slodycze ktora oficjalnie jest dla meza.Ja to jednak mam szczescie bo inaczej tego nazwac nie mozna.....zycze wszystkim milego weekendu!!!!
Tragedia....
...dietyy zero...sportu zero...jednym slowem nie ruszylam do przodu nawet na milimetr a jutro na wadze okaze sie ile jest do tylu.Wejde dzielnie na wage uaktualnie pasek....a co dalej to juz nawet nie planuje!!!!Milego wieczorku!!!!
Nie mialam szczescia...
....a moze mialam... wprawdzie spadku nie zanotowalam, ale waga pokazala dokladnie to samo co w tamtym tygodniu wiec chyba jednak powinnam byc zadowolona,ze nie przytylam.Problem w tym,ze nie o to tu chodzi....mialo byc inaczej,a ja nadal psuje wszystko tym podjadaniem.Najgorzej,ze przewaznie sa to slodycze wiec w tym tygodniu za glowny cel stawiam sobie wyeliminowanie ich z mojego jadlospisu....sama sie juz przekonalam jak wiele to daje a jednak dalej nie potrafie sie oprzec...wstyd.No i koniecznie musze wrocic do sportu,bo to rowniez przez ten chaos leglo w gruzach.Trudno bede musiala cwiczyc wieczorami bo inaczej nie dam rady,ale w tym tygodniu mam od czwartku do niedzieli wolne wiec zajme sie naprawde soba i moze zlapie jakis rytm....oby.Pozdrowienia
witam po calym tygodniu....
jakos naprawde nie mialam czasu,zeby cos napisac bo ciagle nie wyszlam z chaosu...ciagle wpadaja jakies sprawy ,ktore koniecznie trzeba zalatwic albo pracuje do pozna i juz na nic nie mam czasu...wrocilam do pieciu posilkow dziennie,ktore nawet sa zdrowe i wszystko byloby ok gdyby nie to co podjadam...jak tak podsumowalam caly tydzien to znowu mam strach w oczach jak jutro mam stanac na wage.najchetnie bym nie stawala....ale zycie w niewiedzy nic nie da,wiec jutro rano spojrze prawdzie w oczy.mam cicha nadzieje,ze znow mi sie poszczesci jak w zeszlym tygodniu....ale tak ciagle liczyc na szczescie to nic nie da a napewno nie na dluzsza mete....zycze milego weekendu!!!!
Poniedzialek taki sobie!!!
W koncu zrobilo sie cieplej wiec i ochoty na wszystko mam wiecej...dietkowo bylo jakies 1300 kcal z czego polowa to czekolada...wstyd mi...ale spalilam 300 kcal na rowerze i rozpoczelam kolejny raz a6w...ktory potrwa pewnie do kolejnych przebojow z moimi babskimi sprawami ale zauwazylam,ze zawsze cos tam daje jak nawet tylko kilka dni robie.Rozpoczelam dzisiaj tez moje codzienne spacerki i w ogole mam znowu zapal mam tylko nadzieje,ze nie slomiany...pozdrawiam wszystkich goraco
Chaos i nic poza tym...
Ten tydzien byl totalnie chaotyczny....ciagle jakas bieganina,do pracy z pracy...zakupy...sprawy....moj sposob jedzenia niestety dopasowal sie do mojego trybu zycia...bylo w prawdzie nieduzo ale czesto.....jedyne co ograniczylam to slodycze,wiec juz jestem ciekawa co jutro pokaze mi moja waga ....to wszystko to ciagle nie to do czego daze,to takie liczenie na szczescie ale nic celowego i poukladanego.musze chyba jednak przerzucic sie na jakas konkretna dietke bo jak mam wolna reke w 1000 kcal to ciagle cos zepsuje....przemysle to....milego wieczorku
Jakos leci!!!
Dzis troche przesadzilam z jedzeniem.....po takich dwoch ladnych dniach znow cos oslablam a w sobote wazenie....no ale nie rozpoczam jutro tez jest dzien.Dzisiaj troche sie lenilam,bo juz nie mialam na nic sily i ochoty,ale jutro musze po pracy koniecznie poprasowac bo juz sie uzbieralo.Mialam to zrobic dzisiaj ale po trzech godzinach szybkich spacerow bolaly mnie po prostu nogi...i zastrajkowalam.Od jutra trzymam sie znow planu....i z jedzeniem i z planowanymi zajeciami bo inaczej znow sie nazbiera....milej nocki!!!!
Poniedzialek.....
....bardzo pracowity....caly dzien mam cos do roboty.Najpierw bylam w pracy,pozniej wpadlam do domu posprzatalam troszeczke i postalam przy garach,w miedzyczasie oczywiscie pranie i kilka pierdol i tak byla juz 18.O 18 zasiadlam do calej gory papierow i rozpoczelam nadrabianie mojej ksiegowosci,ktora ostatnio bardzo zaniedbalam. i...... dopiero skonczylam wiec juz po dniu.Dietkowo bylo w miare zjadlam jakies 1200 kcal i nie ruszylam slodyczy co dla mnie juz jest duzym sukcesem.....oby tak dalej.Jutro pracuje od 9.30 do 23 wiec kolejny dzien mi ucieknie....brak mi czasu dla siebie....moze niedlugo uda mi sie to zmienic!!!Pozdrawiam.....
Nadrabiam straty
....rozpoczelam nadrabianie strat z zeszlych zlych tygodniu...ten tydzien byl ok,mimo grzeszkow stracilam 1,1 kg i troszke w centymentrch...wiec jest ok ale od jutra chce juz na stale wprowadzic plan odzywiania a nie odchudzac sie takimi skokami....lepiej powoli ale jakims ciagiem.cwiczenia na brzuch musze narazie odstawic z powodow zdrowotnych ale zamierzam dosiasc na powaznie rowerka...mam nadzieje,ze znajde w koncu czas bo ten tydzien znow zapowiada sie chaotycznie....musze poprawic organizacje!!!
Najwazniejsze,ze mam chec na zmiany a to zawsze u mnie skutkuje....wiec trzeba to wykorzystac....bo ciezkie okresy tez sie pojawiaja....i wtedy to walka....na ten tydzien duzo zaplanowalam....wiec do dziela....zycze wszystkim milego tygodnia!!!!