Nie tak jak powinno byc!!!!
Nadal nie jest calkiem tak jak to zaplanowalam...z mojego planu zrealizowalam jedynie to,ze nie jem slodyczy....a poza tym nadal kuleje.Na rower nie mam zupelnie czasu bo nazbieralo mi sie troche roboty w domu i po pracy nadrabiam zaleglosci...jedyny plus: przy sprzataniu i prasowaniu tez spala sie kalorie!O 22 niestety nie mam juz sily ani ochoty zeby na niego wsiasc....tak wlasnie wyglada moje trzymanie sie planu.W pracy nadrabiam spacerami z podopiecznymi ale to wszystko to taka namiastka a nie prawdziwa walka....oj slaba jestem i to mnie denerwuje.Jutro bedzie lepiej!!!!
No to ruszamy......
Wlasnie zeszlam z wagi....katastrofa 84,6 ale teraz moge wam sie przyznac,ze w miedzyczasie bylo juz 86 wiec troszke jestem zadowolona.Centymetry az tak bardzo sie nie pozmienialy oprocz obwodu uda i lydki wiec tez jeszcze nie powod do zalamki.Wreszcie czuje sie zmotywowana....ostatnio bardzo zle sie czulam ze soba,szczegolnie jak gdzies mialam wyjsc i powoli wszystko robilo sie ciasne...wtedy wlasnie docieralo do mnie jak zaprzepaszczam to co udalo mi sie osiagnac.Doszlam do wniosku,ze najwiekszy blad lezy w tym,ze planuje zawsze za duzo i pozniej mnie to przerasta i wszystko rzucam.Teraz podzielilam wszystko na etapy i bede stopniowo dodawac kolejne zmiany.Mysle,ze tak bedzie najlepiej.
Plan na pierwszy tydzien:
1. Wycofac slodycze.
2.Wprowadzic piec posilkow.
3.Przeprosic sie z rowerem stacjonarnym.
Jak to zrealizuje w 100% to bedzie dobrze....powolutku ale do przodu tak zawsze najlepiej mi szlo.
Wlasnie wyprawilam meza na meski weekend wiec mam duzo czasu dla siebie...bede zbierac sily....Wam zycze milego weekendu!!!!
Ostatni raz....
Ostatni raz zamieszcze tu w sobote moja obecna wage i wymiary.....
ostatni raz sprobuje powalczyc i ostatni zrobie wpis na vitalii jak mi sie nie uda a pozniej sie z wami pozegnam,bo juz sama nie mam sily i nie moge patrzyc na to co robie!!!!Teraz mam weekend tylko dla siebie wiec moge sobie pare rzeczy poukladac w glowie....tak bardzo bym chciala znalezc znowu ta sile ktora mialam w tamtym roku....a ona zginela a moze to ja ja zadeptalam?
bez zmian....
...wiec nadal nie mam co opowiadac...ciagle ten sam scenariusz do 18 jest super a pozniej jakbym jakas durna byla szukam w lodowce co popadnie...nawet nie chce mi sie opowiadac slaba jestem i juz.....pozdrowienia
Dalej drepcze w miejscu....
...i dlatego nic nie pisze....zagladam do was w poszukiwaniu motywacji....pozdrowienia
Od poniedzialku......
...wzielam sie do zmiany mijego sposobu odzywiania.Nie bedzie diety,bo one nic mi nie przynosza....wprowadzilam 5 posilkow,pilnuje,zebym wystarczajaco pila,bo to u mnie problematyczne no i wycofuje slodycze i fast food.Mysle,ze to na poczatek wystarczy i na tym musze sie skupic.Z czasem zabiore sie tez za sport....jeszcze nie wymyslilam jakiego on bedzie rodzaju,bo jestem przed babodniami i wszelka mysl o wysilku w dniu dzisiejszym konczy sie zniecheceniem.Mam nadzieje,ze po babodniach dostane zapalu....a przynajmniej wskocze znow na moj rower stacjonarny bo to jedynie jako tako funkcjonowalo no i oczywiscie dojda spacerki z moimi podopiecznymi.Postanowilam zajac sie soba,bo ostatnio rzadko to robilam i teraz mam tego skutki....a chyba na to zasluguje,zeby byc sama ze soba szczesliwa....chyba????Oczywiscie,ze zasluguje i bede o to walczyc!!!!!!
Moze jednak sie uda.....
Pozbylam sie 0,5 kg....chyba cos do mnie dotarlo bo ostatnio czuje sie ze soba naprawde zle.Moze to bedzie poczatek kolejnego etapu bo nie chcialabym doprowadzic sie do stanu w jakim bylam naprawde nieszczesliwa.Nie moge powiedziec,ze idzie mi latwo i ze jestem pelna entuzjazmu.Jak narazie to robie to na sile ale robie i to jest najwazniejsze.W przyszlym tagodniu bede miala troche wiecej czasu wiec zajme sie soba i sposobem zywienia a wlasciwie to jego zmiana bo tak dalej byc nie moze....zycze wszystkim milego weekendu!!!!
Wrocilam.....
....niestety po serii porazek,ktore wage na moim pasku totalnie nieladnie podwyzszyly...sama nie wiem co sie dzieje,nie mam sily sie odchudzac i znowu przeszlam na latwizne zwana``od jutra``.W miedzyczasie bylam w Polsce i tam pograzylam sie ostatecznie.Musze cos zrobic bo zmierzam w zlym kierunku....wczesniej stalam w miejscu teraz tyje....wiec jak cos z tym nie zrobie to dobrne do wagi wyjsciowej sprzed roku....tragedia!!!!!Sama sie sobie dziwie jak mozna zaprzepascic cos,co kosztowalo mnie sporo wysilku i wyrzeczen.....a jednak bardzo dobrze mi to idzie,ale mam dosc znow zaczynam stawac sie gruba Madzia,ktora na nic nie ma ochoty i woli zamknac sie w czterech scianach....RATUNKU!!!!!Zna ktos sposob na znalezienie motywacji?????Goraco pozdrawiam i przepraszam,ze tak dlugo sie nie odzywalam.....obiecuje,ze w najblizszym czasia wszystkie znajome odwiedze.....milego dnia
Weekend poczatkiem nie byl.....
...wczoraj utrzymalam 1000kcal i nalazilam sie przez caly dzien z dzieciaczkami wiec mozna powiedziec,ze bylo ok!to moje odchudzanie to ostatnio takie wymuszone....nie mam zadnego zapalu i wszystko robie bo musze a nie bo chce....dlatego tak cienko mi idzie....a tak sie ludzilam,ze jak zrobi sie cieplo to jakos wszystko bedzie latwiej szlo....musze zmienic nastawienia ale jeszcze nie wiem jak....i to jest moj najwiekszy problem......
Chyba sie obudzilam....
Niestety ten tydzien juz sie nie udalo i dostalam za swoje....+1kg....tragedia ale troche sie przebudzilam....to wlasnie robi fast food ale jak ktos jest glupi to tak sie konczy.Nie dosc,ze nie jem zdrowo to pochlaniam same rzeczy ktore powinny byc na zakazanej dla mnie liscie jezeli w ogole cos chce osiagnac.Widze,ze musze znowu sie skupic na swoim stylu odzywiania i troche powazniej sie tym zajac,bo inaczej szybciutko powroce do wyjsciowej wagi.I to nie od poniedzialku....ten weekend musi byc poczatkiem.Eh....ide sprzatac...milego weekendu .....