Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Już raz udało mi się schudnąć 13 kg z czego jestem bardzo dumna. Teraz też mi się uda. Niedawno urodziłam drugą córeczkę; zgubiłam już 15,5 kg w ciągu 2 tygodni od porodu i chcę jeszcze schudnąć 13 kg. Nie będę stosowała żadnej konkretnej diety ponieważ karmię maleństwo. Także małymi kroczkami do celu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 95936
Komentarzy: 1320
Założony: 15 lutego 2010
Ostatni wpis: 22 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
333kociaczek333

kobieta, 39 lat, Gorzkie Pole

156 cm, 72.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Czas schudnąć :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 sierpnia 2012 , Komentarze (6)

DLA  PYTAJĄCYCH  :)

Nike+ SportBand 2 (opaska + sensor)

Nike+ SportBand zapisuje dynamiczne statystyki, obejmujące tempo biegu, przebyty dystans, czas aktywności (funkcja chrono), czy ilość spalonych kalorii, i natychmiast udostępnia je biegaczowi. Mając te informacje pod ręką, można oceniać swoje wyniki na bieżąco i motywować się do jeszcze większego wysiłku.

Również monitoruje każdy krok biegacza.

 

Stąd wiem ile km przebiegłam oraz ile spaliłam kalorii

 

 

26 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

61  DZIEŃ  NIEDZIELA

26.08.2012r.

 

 

CZEŚĆ !!!

 

Dzisiejszy dzień również jest dla mnie strasznie męczący, poniekąd na własną prośbę :). Dzisiaj jest niedziela ale jakoś tego nie odczułam. Wstałam rana i po śniadnku zaraz zabrałam się do roboty. Zrobiłam pranie - pewnie powiecie,że nie powinnam takich rzeczy robić w niedzielę, ale trudno - musiałam. Potem kilka minut spędziłam z wami na vitali, a potem zabrałam się za obiad. Mięso upiekłam już wczoraj a dzisiaj robiłam kopytka. Jak wiecie trochę czasu mi to zajęło. Obiad na 12:00 więc musiałam się sprężać. I tak jadłam go później :), a po obiedzie znowu szłam do pracy. Takie zlecenie, jak jest robota to idę, wkońcu to jakaś kasa. Zdążyłam jeszcze wszystko posprzątać, pozmywać i zostawić porządek :). Dobrze bo  później już by mi się nie chciało. Na 14 pojechałam do drukarni i byłam tam 2 godziny bo niestety, ale maszyna odmówiła posłuszeństwa i się popsuła. W takim przypadku nie wyrobiliśmy się na jutro :(:(:(:( - kolejny problem na głowie bo teraz to już są 2 maszyny do naprawy. Do domu wróciłam wcześniej i postanowiłam,że pójdę pobiegać. I to chyba był mój błąd bo mięśnie mam tak zmęczone, że dzisiaj było trochę gorzej - bieg z przerwami, ale i tak zrobiłam 7,5km w 1h i spaliłam ponad 500kcal :). Ale to był mój 4 bieg z rzędu i sama się zmasakrowałam :). Jutro na 100% muszę odpocząć - nie biegam jutro - albo niech mnie ktoś w tyłek kopnie jak pójdę !!!!!!!!  sama o to proszę :)

ćwiczonka:

* BIEGANIE 1h spalonych 558 kcal :)

* Jillian Michaels 30.day.shred level 3 

normalnie  cały  dzień  na wysokich obrotach

jedzenie:

9:30 śniadanie

3 małe grzanki z masłem i drobiowym pasztetem z papryką + herbata

12:30 obiad

kopytka z sosem, żeberko + czerwona kapusta + szkl.kompotu z czereśni

16:30 podwieczorek

jabłko + garść pomidorków koktajlowych + 4 mini ciasteczka ( malutkie )

 

ZA  TO  NIE  ZJADŁAM  PLACKAANI  MOJEGO  ANI  TEŚCIOWEJ  A TAKI  MIAŁAM  APETYT  NA  SERNICZEK  :(  :)

 

20:00 kolacja

płatki z mlekiem + 3 suszone śliwki ( 30g + 125ml )

 

+ 2L  WODY  MINERALNEJ

 

LECĘ  SPAĆ

 

DOBRANOC !!!

 

 

26 sierpnia 2012 , Komentarze (6)

KILKA  SŁÓW  OD  SERCA  O  MNIE

 

Zmiana nawyków żywieniowych w miom przypadku jest - albo - była bardzo trudna. Przez bardzo długi czas nie mogłam albo nie chciałam tego zrozumieć, że zdrowe odżywianie jest lepsze niż śmieciowe żarcie. Przetestowałam na sobie wiele diet cud i zawsze kończyło się tak samo. Zawsze byłam smutna, rozczarowana, zawiedziona bo przecież tabletki, które łykałam miały dać trwały efekt, tak?! myślałam w taki sposób: mogę jeść wszystko, a potem wezmę kilka tabletek i bez ćwiczeń organizm sam spali wszystko co pochłonęłam i będę piękna i szczupła. Niestety.......:( wychodziło inaczej. Nie pomagały tabletki, które miały hamować apetyt - bo po nich  byłam tylko bardziej głodna. Nie pomagały cudowne ziołowe herbatki, które piłam litrami i jadłam tylko sucharki z serkiem ziołowym. Po 2 tygodnia efekt był , ale jak doleciałam do słodkiego to od razu zjadłam 0,5kg ciastek i znowu to samo. Potrafiłam przez miesiąc chodzić głodna - dieta głodówka - a po tym czasie zjadałam wszystko co wpadło mi w rękę. Albo dieta - same jabłka - czyli 3x dziennie piłam filiżankę czerwonej herbaty + 1 jabłko, potem 1000 brzuszków i znów byłam głodna. W 2 tygodnie schudłam 6kg i byłam z siebie bardzo dumna :), a potem co ???????  TO SAMO CO ZAWSZE :( I tak w kółko.

Po urodzeniu córci jeszcze miałam siły żeby się odchudzać, ale znowu tymi samymi metodami. Nic z tego; waga spadała, a potem rosła z nawiązką :( Poza tym mieszkałam z teściową, która nie chciała słuchać, że nie jem. Obiad trzeba było zjeść. Więc jak byłam sama to nie jadłam, a jak zaczęłam to nie mogłam przestać.

Teraz jest inaczej :) nareszcie się uśmiecham :) jem wszystko na co mam ochotę tylko, że w mniejszych ilościach i odmówiłam sobie słodkiego. Z czasem zacznę jeść żeby powoli przyzwyczaić organizm do słodkości ale tylko odrobinkę :) I co najważniejsze ------ ĆWICZĘ ----- DUŻO SIĘ RUSZAM ----- I SPRAWIA  MI  TO  PRZYJEMNOŚĆ -----   MAM DO TEGO  WARUNKI  ::))). Niedawno się przeprowadziliśmy na wieś i tutaj są pola i lasy więc nie muszę wsiadać w auto żeby jechać do lasu; tylko zabieram ze sobą psa i wychodzę z domu - mam wszystko pod ręką :) Życie w mieście to nie to samo :)

Nadal mieszkam z teściami ( duży dom piętrowy )-- ALE -- mam własną kuchnię ::))  sama robię zakupy - wybieram na co mam ochotę - co ugotować - i jest dobrze bo nikt mnie nie widzi i nie patrzy co jem :). Staram się jeść zdrowo , napewno jest lepiej niż było :)

Wprowadziłam kilka zmian :) z czego bardzo się cieszę. Teraz będąc w sklepie wybieram ciemne pieczywo, regularnie jem płatki z mlekiem, zamieniłam jogurty owocowe na naturalne. Kiedyś ich nie lubiłam. Zawsze dosładzałam cukrem bo nie mogłam ich zjeść. Teraz bez problemu je wcinam. W lodówce zawsze mam zapas jogurtów naturalnych bo służą mi nawet jako zabielacz do zup - zamiast śmietany - albo do sałatek - zamiast majonezu :). Albo do przygotowania innych posiłków :). Piję dużo wody mineralnej :) kiedyś wybierałam coca - colę albo inne kolorowe gazowane napoje bo były lepsze. Teraz tylko woda albo jakiś dobry sok. Jeszcze jakiś czas temu wypijałam całą 1,5L colę w jeden dzień - i tak przez miesiąc - to uzależnia dlatego teraz nie tykam :). I tak jak wczoraj - nie zabrałam do pracy śniadania - tylko troszkę warzyw - i wyskoczyłam do sklepu żeby sobie coś kupić. Byłam strasznie głodna. Kiedyś kupiłabym sobie 2 pączki i colę. Teraz kupiłam pełnoziarniste pieczywo, serek wiejski i mleko i w pracy piję tylko wodę niegazowaną. Najadłam się jak nigdy. I myślę, że zdrowiej :). Również jeżeli chodzi o mięso; uwielbiam schabowego, naprawdę :) czasami zjem, a czasami robię sobie kurczaka w marynacie i na patelnię grillowaną :). Jest o niebo lepszy od panierki :). Albo do panierki dodaję startą marchewkę, a mniej bułki. Tak samo przestałam się obżerać na noc. Zawsze siadałam koło 23:00 przed telewizorem z paczką chipsów albo paluszkami albo drażami w czekoladzie i potrafiłam zjeść tego ogromne ilości. Bo patrząc w ekran nie widzi się - ile się je. Teraz nie jem nic z tych rzeczy. Poprostu jem kolację i koniec. Potem tylko woda :)

Stwierdzam, że do zdrowego odchudzania trzeba dojrzeć :) JA  DOJRZAŁAM !!! wkońcu :) i zrozumiałam wiele rzeczy z czego bardzo się cieszę. I zawsze sobie powtarzam : Zanim coś zjesz, zastanów się 2 razy czy warto :). W moim przypadku to się sprawdza :).

 

 

26 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

HEJ  DZIEWCZYNY !!!!!

 

Bardzo wam dziękuję za tyle miłych słów, które od was otrzymałam :). Bardzo się staram, dużo i intensywnie ćwiczę - co prawda zrobiłabym więcej ale czasem nie mam już siły albo poprostu nie starcza mi czasu. Może jak skonczę Jillian to wprowadzę kilka nowych ćwiczeń :). Czasami jest tak, że przez cały dzień robię gimnastykę, a czasami mam czas tylko wieczorem. Najpierw idę biegać, a potem robię ćw.z Jillian. Kiedyś zrobiłam na odwrót i nogi odmówiły mi posłuszeństwa :) więc zmieniłam :).   Poprostu nie odpuszczam sobie :) zdarza się, że ćwiczę o 23:00 wieczorem chociaż jestem już bardzo zmęczona, ale jak się zobowiązałam to muszę zrobić i nie ma zmiłuj się. Czasami jest bardzo ciężko aż chce mi się płakać, ale jak widzę moje ciuchy, które są za duże - głównie spodnie :) to bardzo mnie to motywuje :). Teraz waga ruszyła i jutro sie pochwalę ile mi pokazała. Ja już wiem bo zaraz po wstaniu i porannej toalecie wskoczylam na wagę i miałam uśmiech od ucha do ucha . Wam pochwalę się jutro bo w poniedziałki zawsze się mierzę i ważę :)

Poprostu  nie  odpuszczam sobie i mocno wierzę w to, że mi się uda. Zawsze zawalałam sprawę i był efekt jojo. Powiedziałam sobie, że tym razem będzie inaczej :) i będzie !!! Bo ja się nie poddam :)

Po raz pierwszy czuję, że mogę wszystko :) mam mega wielką motywacje :) i nie chcę już nosić rozm.44 - NIGDY !!!!! I chociaż bardzo kocham cyfrę 7, to już nie chcę jej widzieć jako pierwszej na wadze :)

Teraz dąże do 60 kg. Jak osiągnę ten cel to już mam wyznaczony kolejny - schudnąć jeszcze troszkę - tak do 55kg :)

Życzę wam wszystkim wytrwałości , cierpliwości , dużo samozaparcia w dążeniu do celu, a napewno go osiągniecie :) jestem tego pewna :) Trzymam za was kciuki !!!!

 

BUZIAKI :)

25 sierpnia 2012 , Komentarze (6)

60  DZIEŃ SOBOTA

25.08.2012r.

 

CZEŚĆ !!!

 

Dzisiaj będzie krótko bo jestem padnięta; miałam ciężki dzień i marzę o łóżku.

Rano wstałam, posprzątałam, a potem pojechałam do pracy. Po powrocie do domu szybko zabrałam się za upieczenie ciasta na jutro :) i przygotowanie obiadu niedzielnego. No i poszłam biegać :) nogi mnie bolały bo w pracy cały czas stałam albo chodziłam, ale tak mnie ciągnęło, że.....i było fantastycznie - tylko,że teraz nie mam już na nic sily. Nawet nadgarstki mnie bolą :).

Dzisiaj mija 60 dzień moich starań i czuję się wspaniale, tak lekko :):):):)):) cudowne uczucie  waga znowu spada i cm powolutku też :) wszystkie ciuchy lecą ze mnie   jest dobrze :)  jestem szczęśliwsza :)

ćwiczonka:

* BIEGANIE 1h - tylko bieg bez zatrzymywania się :)  520kcal 7km

* skłony i przysiady

* Jillian Michaels 30.day.shred level 3 

jedzonko:

9:30 śniadanie

2 kanapki z sałatką rybną ( ciemne pieczywo ze soją )

13:30 obiad w pracy

paluch pełnoziarnisty + serek wiejski i garść pomidorków koktajlowych

+ 1L  WODY  MINERALNEJ

16:30 podwieczorek

marchewka + zielony ogórek + jabłko

po powrocie do domu zjadłam jeszcze 2 łyżki klusek z kapustą kiszoną ( czarne kluchy )

20:30 kolacja

płatki z mlekiem - szklanka

szczerze powiedziawszy to ze zmęczenia nie chciało mi się nawet jeść - jadłam bo jadłam

 

LECĘ  SPAĆ  :)

PAPA

 

 

24 sierpnia 2012 , Komentarze (4)

59  DZIEŃ   PIĄTEK

24.08.2012r.

 

WITAJCIE !!!

 

Dzisiejszy dzień zaczął się deszczowo. Wstałam wcześnie bo od rana miałam mieć Igorka, ale przez deszcz nie przyjechał do mnie :) tak więc opieka nad nim była wstrzymana do czasu, aż nie przestanie padać. W międzyczasie dostała telefon, że jest praca w drukarni i czy mogę przyjść. Matko.....jak jestem wolna to nikt nie dzwoni, a jak się człowiek umówi z jednym to dzwonią wszyscy :). Takie zlecenia czasem człowieka denerwują, ale nic. Drukarni odmówiłam i mały też nie przyjeżdżał więc zabrałam się za porządki domowe. Aż tu nagle o godz.13:00 zjawia się tatuś z synkiem i oznajmia, że zaspali :). Pogoda kapryśna i dzidziuś też. Cały czas płakał i musiałam go nosić na rękach - a powiem wam, że mały sporo waży jak na 6 miesięcy. Tak mnie ręce bolały, że myślałam, że nie dam rady ćwiczyć z Jillian hantelkami :). Wkońcu zasnął na pół godz., a ja w tym czasie biegiem robiłam obiad, zmywałam i przygotowałam maluchowi mleko. Nie mówiąc już o mojej córci, która jest troszkę zazdrosna ::))) i też muszę poświęcić jej trochę czasu. Szczerze powiem, że jak przyjechali to się bardzo ucieszyłam bo to zawsze jakaś kasa jest, ale te 4 godziny to był koszmar. Mały cały czas płakał i musiałam go nosić i lulać. Było - minęło :). I tym sposobem dzisiaj był Igorek, a jutro idę do drukarni ::)) - z czego się nawet cieszę ):):):):)::). Gdy mały pojechał sobie ( z tatą oczywiście :)  ) zabrałam się za sprzątanie domu. Latałam przez 2 godziny - miałam tempo - żeby zdążyć zrobić jak najwięcej; zostało mi jeszcze sprzątanie kuchni - zaraz zacznę :( a jestem już zmęczona

 

Wieczorem musiałam się zrelaksować poszłam biegać :). Chciałam się sprawdzić ile przebiegnę bez zatrzymywania się. Troszkę niepewnie się czułam, ale było rewelacyjnie :). Wyszła 1h biegu ---- tylko biegu ---- czysta godzina biegu   JUPI !!!!! 

Po powrocie wciągnęłam kolację bo strasznie byłam głodna ( teraz też jestem głodna ); potem zrobiłam obiad na jutro; a pół godziny temu skończyłam ćwiczenia z Jillian. Czuję się jakby mnie walec przejechał :) nie mam już na nic siły ale jestem bardzo szczęśliwa :)

A z takich bardzo dobrych wiadomości to pochwalę się, że waga wkońcu spadła i kiedy zobaczyłam jakie cyfry mi pokazała to byłam w wielkim szoku, naprawdę :)

na dzisiaj moja waga to 70,4kg - przez cały dzień  ( nawet w ubraniu i po kolacji ) - zjechało 0,7kg  więc może wkońcu zobaczę tą 6 z przodu za 10 dni bo już straciłam nadzieję :)

 

menu:

8:00 śniadanie ---  bardzo porządne :)

jajecznica z 2 jajek, pomidor i 2 kanapki z szynką i żółtym serem z ketchupem ( pieczywo ciemne pełnoziarniste ) + szkl.soku z jabłek + herbata

11:00 II śniadanko

1 małe jabłko

15:00 obiad

3 placki ziemniaczane z jabłkami

18:00 podwieczorek

1 kiwi

tutaj biegałam :)

20:30 kolacja

serek wiejski + szkl.mleka ( 150 ml ) + marchewka

ćw.z Jillian :)

Także dzisiaj wcześnie wstałam i zjadłam 5 posiłków :)

 

aktywność fizyczna:

* BIEGANIE  1h 5 min  spalonych 560kcal

* Jillian-Michaels 30-Day-Shred Level-2

* sprzątanie domu - 3 godz.

* pajace

 

A od jutra Jillian LEVEL 3 :)

 

ale się rozpisałam :::::))))):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):)::::::):):)):):):):):):):):):)

23 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

58  DZIEŃ CZWARTEK

23.08.2012r.

 

CZEŚĆ !!!

Dzisiaj moje ciało wszystkim ćwiczeniom mówi stanowczo: NIE !!!  :)

Po wczorajszym biegu całe ciało mnie boli, jestem strasznie ponaciągana i słaba :) trochę dziwne uczucie; chyba muszę troszkę odpocząć :). Niestety nie biegałam dzisiaj; teraz już nie pójdę bo zrobiłam ćwiczonka z Jillian, ręce i nogi mi się trzęsą :) nie chcę przesadzić. Nawet gdybym chciała to teraz mój mąż biega i nie mam z kim zostawić córci. Tak więc biegi przechodzą na jutro :) - a tak mnie ciągnie do tego, że szok ::)) ale to chyba dobrze :).

dzisiejsza gimnastyka to:

* BASEN  1h  :)     nareszcie sobie popływałam :) rewelacja :)

* Jillian-Michaels 30-Day-Shred Level-2 

* taniec dla relaksu :)

* rowerek stacjonarny 30 min

 

 

Co do jedzenia to dzisiaj chodzę głodna :(:((:(

Wczoraj na kolację zjadłam serek wiejski i wogóle go nie poczułam. Jak szłam spać to strasznie bolał mnie brzuch - z głodu, ale jakoś zasnęłam. Rano była masakra. Śniadanie zjadłam pyszne i przez 2 godziny byłam najedzona, a potem to głodzilla mi się włączyła i tak jest do teraz. Właśnie czekam za kolacją :). Po śniadanku ( już burczało mi w brzuchu ) pojechaliśmy na basen. Ale sobie popływałam :) - zaraz po basenie pojechałam do pracy ( dzisiaj mnie potrzebowali ). Co prawda obiad miałam ze sobą, ale nie miałam czasu żeby go zjeść :(. Wyciągnęłam pojemniczek i w biegu zdążyłam pochłonąć tylko 4 łyżki zapiekanki. Potem czekałam do podwieczorku, który też miałam ze sobą. Zjadłam brzoskwinkę i 4 śliwki suszone, ale to nic nie dało. Tylko się podrażniłam. Normalnie mam takie ssanie w żołądku - a strasznie się pilnuję żeby nic nie podjadać  :) Radzę sobie ale ciężko jest :(. Zaraz zjem kolację.

Po pracy poszłam do sklepu i zaopatrzyłam się w nabiał :) czyli serki wiejskie, ser twarogowy chudy, mleko, jogurty naturalne i kupiłam sobie makaron pełnoziarnisty :) 

jedzonko na dzisiaj:

9:30 śniadanie

3 kanapki ( ciemne pieczywo ze słonecznikiem ) z szynką, żółtym serem i pomidorem + szkl.soku z jabłek, herbata + woda

14:30 obiad

4 łyżki zapiekanki z wczorajszego dnia + 1L wody mineralnej

17:00 podwieczorek

brzoskwinia + 4 suszone śliwki

20:00 kolacja

płatki z mlekiem ( 30g + 125ml ) + kilka pomidorków koktajlowych

 

p.s. ale mnie serce boli nie poszłam dzisiaj biegać

23 sierpnia 2012 , Komentarze (9)

hej !

 

dostałam kilka wiadomości od dziewczyn, które są zainteresowane bieganiem - tj. wskazówkami, o których pisałam. Dlatego napiszę o swoich początkach ogólnie dla wszystkich, którzy chcą wiedzieć :) No więc ... :) pewnie nie jest to rewelacja ale jak dla osób, które nigdy nie biegały początki mogą być ciężkie. Ja zaczynałam  po swojemu, nie chciałam nikogo słuchać bo wiedziałam lepiej :) i co.......źle skończyłam tzn. kontuzja nogi przez 2 tygodnie, brak możliwości złapania powietrza, omdlenia. Nie myślałam w ten sposób, aby rozłożyć siły równomiernie, ale całą energię wkładałam na początek biegu czyli biegłam szybko i tak długo jak mogłam, a potem był kryzys, nie miałam siły wrócić, nogi były słabe i mdlałam, nie mogłam oddychć itd. Stwierdziłam wówczas, że nienawidzę biegać.

Po jakimś czasie poprosiłam męża o pomoc i zaczęliśmy od 2 km na przemian 2 min biegu i 2 min chodzenia ( można po 1 minucie - według uznania ). Po kilku takich biegach podniosłam sobie troszkę poprzeczkę i zaczęłam biegać tak: 3 min.biegu i 2 min.chodzenie. Potem, kiedy poczułam się na siłach zwiększyłam bieg i zmniejszyłam chodzenie na 4:1 czyli 4 min.biegu i 1 min.chodzenia. Na chwilę obecną przebiegnę 30 min. bez zatrzymywania się :). Poprawiłam kondycję, nie mdleję i nie mam problemów z oddychaniem. Małymi kroczkami do celu :)

Teraz biegam całą godzinę, czasem troszkę więcej i czuję się rewelacyjnie :). Gdy muszę to robię sobie 1 min przerwy - poprostu idę.

To są takie moje wskazówki, moje rady dla zainteresowanych, ja tak zaczynałam i teraz mówię, że UWIELBIAM  BIEGAĆ :).Nikt mnie do niczego nie zmusza; poprostu czuję, że mam ochotę pobiegać i idę. Biegam 4 - 5 razy w tygodniu i sprawia mi to wielką przyjemność - chociaż czasami jest ciężko; ALE  DAJĘ  RADĘ :) I ta satysfakcja po pokonaniu tych 7 - 7,5 km jest nie do opisania :)

 

POZDRAWIAM :)

22 sierpnia 2012 , Komentarze (5)

chcę jeszcze coś powiedzieć; nie wiem jak to jest bo ostatnio skarżyłam się na to, że waga stanęła w miejscu i cm poniekąd też, a tu taka niespodzianka ::)). Ubrałam swoje spodnie ulubione, które zawsze były mi troszkę ciasne w pasie za to dobrze się trzymały na tyłku :):):):). Dzisiaj ubrałam je po ok.1,5 tygodnia i byłam w szoku........spodnie są luźne w pasie i w nogawkach  Co się stało ????????????? Z jednej strony smutas, a z drugiej ciuchy ze mnie lecą. Ja chyba jestem jakaś dziwna :). Albo źle się mierzę, albo nie wiem co...?????. Dużo ćwiczę i wyrabiają mi się mięśnie; wiem, że mięśnie są cięższe od tłuszczyku; czy to może być powodem zastoju????? bo troszkę mnie to dziwi. Za to luzy są powodem do wielkiej radości . Jak nigdy przez cały wypad na hustawki z córcią i bieganie za nią - musiałam sobie podciągać spodnie żeby mi nie spadły .

Cieszę się, za to zostały mi tylko jedne spodnie 3/4 i to dresy. Nie mam żadnych bo wszystkie są już za duże :). Chyba jednak będę musiała zainwestować w jakieś jeansy wcześniej niż chciałam :)

A oto  zdjęcia:

 

z przodu:

z tyłu:

JUPI !!!!!!!!!

22 sierpnia 2012 , Komentarze (1)

57 DZIEŃ  :)  ŚRODA

22.08.2012r.

 

CZEŚĆ  SŁOŃCA !!!  :::)))))

Wczorajszy dzień to koszmarek i na szczęście należy już do przeszłości :), za to dzisiejszy day jest rewelacyjny. Niedawno wróciłam z biegów ----   co za fantastyczne uczucie ::))). Mimo iż nogi mi się trzęsły to miałam wielką ochotę iść biegać dalej, tak do 10km :):):)):).

Dzisiaj pobiłam swój rekord i przebiegłam 7,63 km w 1h i spaliłam 569 kcal no i oczywiście poprawiłam czas -- na lepszy :::))))). I TO MÓJ REKORD . Biegało się świetnie ( wczoraj było bardzo ciężko, masakra ). Jutro też idę i mam nadzieję, że będzie równie dobrze jak dzisiaj :):):).

A jutro po śniadanku wybieram się z rodzinką na basen  

 

normalnie  sama  siebie  nie  poznaję  !!!!!     zaczęłam biegać zgodnie ze wskazówkami mojego męża i spodobało mi się; codziennie ćwiczę z Jillian i mam jeszcze dodatkowy ruch w domu i poza nim :) i sama chciałam iść na basen. Jestem z siebie dumna, że tak powiem  nigdy tak intensywnie nie spędzałam czasu, a co najważniejsze, sprawia mi to ogromną frajdę i do niczego nie muszę się zmuszać - robię to z wielką przyjemnością. Poprostu czuję, że dzień bez ćwiczeń jest jakiś pusty; że czegoś mi brakuje :). Rewelacyjne uczucie. Dodatkowo pozbyłam się kilku problemów zdrowotnych bez łykania jakichkolwiek tabletek. Dlatego śmiało mówię, że jestem z siebie bardzo dumna  

a więc tak:

ćwiczonka:

* BIEGANIE  7,63KM   1H   569 kcal

* Jillian-Michaels 30-Day-Shred Level-2 

* 100 pajaców

* skłony boczne i kręcenie tułowiem  i  przysiady

 

menu:

10:00 śniadanie

3 kromki z sałatką rybną + herbata

13:30 obiad

zapiekanka makaronowa z mięsem mielonym i warzywami: czosnek, cebula, pomidor, czerwona papryka i czerwona fasola, marchewka, ser żółty

16:30 podwieczorek

małe jabłko

20:20 kolacja

serek wiejski lekki ok.122kcal + szkl.soku z jabłek

I    WODA   MINERALNA

 

p.s. staram się i uważam na jedzenie :)