Pamiętnik odchudzania użytkownika:
doraw

kobieta, 48 lat,

160 cm, 81.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w końcu osiągnąć upragniony cel :-)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 kwietnia 2008 , Komentarze (11)

Dzisiaj było ważenie.
Mój motylek z paska poleciał sobie o 1,40 kg w prawo. Na pasku to tylko (lub aż) 1,40 kg mniej a w rzeczywistości to prawie dwa kilosiki - łącznie z odrabianiem świątecznej rozpusty.
Cieszę się bardzo bo do celu już coraz bliżej.
Muszę Wam powiedzieć dziewczyny, że od tygodnia znowu zaczęłam pić herbatkę na odchudzanie - przypomniałam sobie, że piłam ją w listopadzie kiedy zaczynałam się odchudzać i wtedy spadek na wadze miałam 1 - 1,40 kg tygodniowo. Teraz znowu jest to samo a w dodatku nie jestem głodna. Wydaje mi się, że ona naprawdę hamuje głód. No i jest fajna w smaku - same korzyści.
Wczoraj zapisałam się też do osiedlowego klubu fitness.
Zajęcia odbywają się tam o godź 20.00 więc dla mnie super bo wtedy mogę się wyrwać z domu. Wczoraj byłam na BRZUCH&STRETCH i tak mi się podobało że od razu kupiłam sobie karnet na 12 wejść. Oczywiście w innych dniach są inne zajęcia - SHAPE, ABF czy PIŁKI &PILATES więc zamierzam chodzić na różne.
Mam tylko ogromne wyrzuty sumienia, że zaniedbałam swoje koleżanki z rowerkowej akcji równik Jakoś po 3 miesiącach prawie codziennego pedałowania strasznie mi się to znudziło i szukam teraz jakiejś fajnej alternatywy np. rolki czy aerobik
Mam nadzieję że mi wybaczą.
Miłej sobotki!!!!

4 kwietnia 2008 , Komentarze (7)

O jejku Dziewczynki!
Od razu mówię, że podziwiam wszystkie te z Was, które mają troje i więcej dzieci.
Po prostu obłęd. Nie jadam drugich śniadań, obiady o 17.00 o kolacji przypominam sobie o 21.00 i wtedy to stwierdzam, że na jedzenie już za późno. Nawet nie wiedziałam, że taka mała istotka w domu to tyle stresu. Co prawda on jest tylko 9 miesięcy młodszy od mojej Amelki ale w tym wieku różnica wydaje się ogromna bo ona już dawno chodzi i potrafi zająć się jakąś zabawą a on to jeszcze prawdziwy maluszek.Muszę cały czas go mieć na oku - zwłaszcza kiedy mała jest w pobliżu bo ona próbuje traktować go jak swoją lalkę. 
Efekty mojej opieki nad małym Karolkiem oczywiście są widoczne kiedy staję na wagę. Stres i ciągły ruch zadziałały jak najlepsza dieta i gimnastyka razem wzięte.
Jutro oficjalne ważenie ale kiedy dzisiaj rano stanęłam na wadze to było mniej o 2 kg. niż w ubiegłą sobotę. I tym razem wiem na pewno, że waga nie świruje bo czuję po sobie że mi zleciało tu i ówdzie.

Pozaglądam teraz trochę do waszych pamiętników bo mam chwilę póki mała śpi.
Miłego piątkowego popołudnia!!!

2 kwietnia 2008 , Komentarze (9)

Jestem tak zabiegana, że dieta wychodzi mi jakoś tak sama z siebie.
Dzisiaj drugi dzień był z nami mały Karol czyli mój bratanek którym sie opiekuję. Poszło dobrze, chociaż ciągle się jego " uczę " czyli staram się odgadywać o co w danym momencie mu chodzi, że marudzi. Moja mała cały czas go naśladuje - jak on leży na brzuszku to ona kładzie się tak samo -  a on wpatruje się w nią jak w obrazek i dosłownie śledzi każdy jej ruch.
Najgorsze jest to że od wczoraj mała jest strasznie przeziębiona. Byłam z nią akurat umówiona na szczepienie , które oczywiście zostało przesunięte ale lekarka ją zbadała i powiedziała, ze to zapalenie krtani o podłożu alergicznym -  Dzisiaj dodatkowo leci jej z nosa a  i doszła temperatura. Synek też ciągle kaszle i dlatego po południu idę jeszcze raz z obojgiem do lekarza. Noce mam nie przespane bo mała ciągle się budzi przez kaszel i problemy z oddychaniem a dodatkowo boję się żeby od niej nie zaraził się mały Karolek.
No poprostu wszystko naraz.
Dlatego dietkę owszem stosuję ale na ćwiczenia i akcje równik ciągle brak czasu. Może jak to wszystko się uspokoi to znowu troszkę popedałuję.

Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za miłe wpisy.

31 marca 2008 , Komentarze (8)

Dzisiaj ruszyłam do dalszego boju.
O piekną figurę oczywiście.
O dziwo poszło świetnie i dzisiejszy plan został wykonany w 110 % tzn. nie zjadłam drugiego sniadania i podwieczorku.
Jakoś nie byłam nawet głodna ale to pewnie dlatego że mój organizm:
jeszcze trawił łakocie z poprzednich dni
albo
"zagapił" się i nie zauważył drastyczego ograniczenia podawanych mu porcji
albo
zrozumiał, że tygodniowa przerwa w dietkowaniu to absolutny max.
po czym wrócił grzecznie do dietki.
Jak zwał tak zwał - ja się cieszę że ten pierwszy dzień minął łagodnie.
Dzisiaj mieliśmy wiosnę w prawdziwym rozkwicie więc popołudnie spędziłam z dzieciakami na placu zabaw. O dziwo "padły" do spania w okolicach godziny 20.00 (na stary czas 19.00!!!) więc widać, że spora dawka powietrza zadziałała jak najlepszy usypiacz.
Moja mała córeczka zachowywała się na placu jak największy łobuziak - wchodziła na każdy murek i biegła do każdej wolnej huśtawki czy karuzeli.Nie mogłam z niej dosłownie oka spuścić bo na pewno zrobiłaby sobie jakąś krzywdę.
Oj widzę, że w tym roku nie posiedzę sobie na ławeczce z innymi mamami oj nie posiedzę. Już moja córcia zadba o porządną dawkę ruchu dla swojej mamusi.

30 marca 2008 , Komentarze (12)

    Dzisiaj z dietą było kiepsko za to ruchu dużo. (pomimo straaaasznie bolących babodni).
Byliśmy na urodzinach u mojego bratanka, który dostał nowe rolki. Oczywiście ciotka (czyli ja) musiała je wypróbować. Efekt? Przez godzinę śmigałam po ich ulicy w tą i z powrotem aż tak mnie rozbolał brzuch że musiałam przerwać.
Dodam tylko, że rolki miałam na nogach pierwszy raz w życiu !!!!
Na łyżwach umiem co prawda jeździć ale jednak to nie to samo. Po pół godzinie już załapałam jak trzeba ruszć nogami i było ok.
Teraz boli mnie brzuch  a jeszcze bardziej nogi - to od rolek pewnie.
Jeszcze wczoraj zamierzałam zapisać się na kwiecień na gimnastykę ale coś mi się wydaje że te pieniadze zainwestuję w rolki - strasznie mi sie spodobały a jest u mnie na osiedlu idealne miejsce do jeżdżenia. To by było zamiast wieczornego biegania , które miałam rozpocząć jak się już porządnie ociepli a którego niezbyt lubię.

29 marca 2008 , Komentarze (3)

Zaskoczenia nie ma. Motylek poleciał w lewo i zatrzymał się na 66 kg. czyli przybrałam już ponad kg.
Nawet nie jestem zła bo się tego spodziewałam. Brzuch mam jak balon a to za sprawą babodni , które dzisiaj (o parę dni wcześniej) mnie nawiedziły. Stąd ten wilczy apetyt od paru dni. Mam nadzieję że najdalej w poniedziałek wszystko się unormuje bo zamierzam na serio zacząć walczyć. Zakupy dietkowe już zrobione i leżą sobie w lodówce. Prawie cały dzień byłam dzisiaj poza domem i jutro będzie to samo więc o diecie jakoś nie myślę.
Od wtorku moja bratowa wraca do pracy - niespodziewanie wcześniej o 2 tyg. No więc od wtorku przybędzie mi w domu dzieciątko bo mam się zająć przez 3 miesiące jej małym Karolkiem (5,5 m-cy). Mam nadzieję że dam sobie radę. Mój synek i tak będzie w tym czasie w przedszkolu ale Córcia będzie oczywiście ze mną.
Ciągle o tym teraz myślę.
Miłego wieczorku!

28 marca 2008 , Komentarze (4)

No aż mi po prostu głupio.
U wszystkich Was czytam jak to odrabiacie kg, które Wam przybyły przez Swięta i jak gładko z powrotem wróciłyście do swoich diet, a ja co?
Fakt, lodówka świeci już pustką więc pokus jako takich nie ma ale chodzę tak strasznie głodna, że po prostu szok - to niesamowite jak  szybko można rozepchać sobie żołądek. Dlatego ciągle łapię się na tym że podjadam.
Dzisiaj wieczorem jadę na zakupy i już zrobiłam całą listę rzeczy potrzebnych do diety.
Jutro rano mam ważenie. Aż się boję.
Chyba przez cały dzień będę czytała Wasze optymistyczne pamiętniki - to na prawdę pomaga w walce z samą sobą.

Aha ! zauważyłyście ? Wiosna idzie i w telewizji pojawiło się pełno reklam środków odchudzających i kremów wyszczuplających. No tak, to już ostatni dzwonek przed latem na ładną i zgrabną sylwetkę.

Tak więc do boju !!! (to było do mnie, bo Wy już ładnie walczycie)

27 marca 2008 , Komentarze (8)

No tak.
Tytuł wpisu zupełnie nieadekwatny do stanu rzeczy.
Na razie powrót do diety pozostaje w sferze marzeń. Jak zwykle potrzebuję solidnego kopniaka aby się zmobilizować i ruszyć do dalszego boju.
W dodatku jestem przed babodniami więc jeść mi się chce więcej.
Na Vitalii widać, że zrobił się poświąteczny ruch  i aż serce raduje że Wy dziewczynki tak ochoczo porzuciłyście świąteczne smakołyki i powróciłyście na dobrą drogę zdrowego odżywiania.
Ja się staram.
Przynajmniej tego mi nikt nie zarzuci - braku starania.

25 marca 2008 , Komentarze (8)

Jak tam Dziewczynki po Świętach?
Brzuszki pełne? Mój tak, chociaż tak bardzo się nie objadałam.
Niedzielne śniadanko wystarczyło mi aż do kolacji - takie było syte. Wieczorem byliśmy na ślubie mojej kuzynki. Bawiliśmy się do końca czyli do 4.15 nad ranem. Do dzisiaj mam straszne zakwasy na udach - to od twista. Gimnastyka podczas tańców była przednia!!W ogóle całe wesele było świetne i chociaż ja za dużo jedzonka nie jadłam (nie było czasu - wolałam tańcować) to reszta mówiła że było pyszne.
Kuzynka wyglądała prześlicznie. Tzn obydwoje wyglądali świetnie ale Ona prześlicznie. Piękna suknia, makijaż i fryzura.
Aż żal człowiekowi, że taki dzień jest tylko raz w życiu. Wtedy każda kobieta wygląda po prostu cudnie.

Z przyziemnych spraw - pasek wagi powędrował nieznacznie w lewo (o 1 kg).
Niestety obawiam się że to jeszcze nie będzie koniec.

NO CHYBA ŻE PRZYJMIECIE KOCHANE MOJE ZAPROSZENIE I WEŹMIECIE SOBIE CHOCIAŻ PO KAWAŁKU TYCH WSZYSTKICH PYSZNOŚCI Z MOJEJ LODÓWKI.

WTEDY URATUJECIE MOJĄWAGĘ PRZED DALSZYM WZROSTEM.

22 marca 2008 , Komentarze (10)

Witajcie !
Jakoś ostatnio zaniedbałam trochę kochaną Vitalię. No ale cóż, myślę że nie ja jedyna jestem zabiegana w tym przedświątecznym okresie.
Remont łazienki niestety nie został zakończony ale mniejsza z tym - dokończymy po Świętach. I tak mój mąż jest tak zapracowany że aż mi go żal i nie miałabym sumienia jeszcze mieć pretensji o łazienkę. Dzisiaj nie pracuje więc ja zajmę się ostatnimi porządkami a on spędzi czas z dzieciakami - pójdą do kościoła z koszyczkiem i pomalują trochą jajek bo wcześniej nie było czasu.


Dzisiaj się zważyłam i doznałam szoku - 0.90 kg mniej niz w ubiegłą sobotę.
Widocznie to całe przedświąteczne zamieszanie bardzo mi służy chociaż żałuję że zaniedbałam ćwiczenia. No i zauważyłam coś pozytywnego. Jeżeli nie mam czasu na porządny posiłek to łapię w locie jakąś przekąskę. I co to jest? np. musli z mlekiem czy jogurt. Tak więc nie ma to jak mieć zakodowane zdrowe odżywianie.

Lecę już coś porobić w domku.

Życzę wszystkim zdrowych i pogodnych Świąt oraz mokrego Dyngusa.