Pamiętnik odchudzania użytkownika:
doraw

kobieta, 48 lat,

160 cm, 81.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w końcu osiągnąć upragniony cel :-)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 marca 2008 , Komentarze (7)

Oj dziewczynki.
Jestem tak zabiegana przed Świętami, że nawet nie mam czasu dokonać wpisu.
Zresztą domyślam się, że nie tylko ja.
Remont łazienki postępuje ale do Świąt nie skończy się na pewno. Na "po Świętach" zostaną docinki i takie ogólne wykończenie, które jest najbardziej pracochłonne. Na sobotę przewiduję gruntowne sprzątanie i żadnych remontów nie zniosę. Okna mam już pomyte, firanki poprane a ze ścierą i mopem latam 2 razy dziennie więc mam nadzieję, że się wyrobię. Muszę, bo Śniadanie Wielkanocne robimy u nas w domu i będą goście - Rodzice i brat z Rodziną.
Zdietką ok chociaż zaniedbałam straszliwie rowerek i wszelkie ćwiczenia.
Po prostu brak czasu.
Dzisiaj stanęłam na wagę (wiem, wiem - miałam tego nie robić zbyt często) i pokazała mi to co na pasku. Czyli ani nie przytyłam ani nie schudłam. No i dobrze bo pomimo dietki zdarza mi sie troche podjadac.

 

Trzymajcie sie cieplutko w te niezbyt cieple dni !

17 marca 2008 , Komentarze (14)

Witajcie kochane Koleżanki!
Dzisiaj postanowiłam dodać swoje zdjęcie, zrobione w sobotę, po 10 kg. ubytku.
Nie wiem czy ktoś zauważa różnicę ale ja widzę. ha,ha,ha
Mam nadzieje, że już niedługo będę mogła wkleić zdjęcie po 15 kg.
Co do weekendu to było super niedietkowo.
W sobotę byłam na wieczorze panieńskim (zdjęcie pstryknął mąż przed moim wyjściem) i bawiłam się świetnie do 3.00 nad ranem. No i dzień byłby pod względem diety udany gdybyśmy w trakcie zmiany lokalu nie poszły z dziewczynami do głupiego Macdonalda (przed 24.00) Najadłam się tak, że przez 2 godziny czułam wszystko na żołądku. Horror.
W niedzielę było nawet dobrze do 14.00 a potem był kolejny pyszny obiad u Rodziców z jeszcze pyszniejszym deserem.
Tak mnie to wszystko rozstroiło, że wczoraj o 23.00 poszłam sobie zrobić kanapkę - taka byłam głodna. Dobrze chociaż, że ta kanapka to był razowiec z serkiem homogenizowanym i rzodkiewką ale zawsze to kanapka.
Dzisiaj od rana dietkowo ale żołądek juz zaczyna protestować wskutek tak drastycznego ograniczenia pokarmu.
W sobotę kupiłam siemię lniane i zamierza zacząć pić - podobno ma same plusy. Zobaczymy. Na razie życzę miłego i słonecznego poniedziałku.

14 marca 2008 , Komentarze (6)

Pomimo remontu jakoś udało mi się przejechać na rowerku w środę 15 km a wczoraj 20 km.
Ponadto wczoraj wieczorem wybrałam się po dłuższej przerwie na basen.
Myślałam, że skoro tak długo już ćwiczę i jeżdżę na rowerku to z kondycją będzie ok. ale sie pomyliłam. 
Jednak na basenie pracują całkiem inne mięśnie (zwłaszcza mocno czułam ręce) i potem byłam strasznie "wypompowana". Dzisiaj zresztą dalej bolą mnie nogi i łydki więc postanowiłam odpuścić sobie rowerek.
Na dworze leje więc plac zabaw z dzieciakami odpada. Rano wyrwałam się z małą na zakupy bo musiałam kupić prezent dla kuzynki na wieczór panieński.
Prezent kupiony - jutro zamierzam szaleć na wieczorku.
Nawet nie wiecie jak się cieszę na to wyjście.
Przy dwójce małych dzieci nieczęsto nadaża się się okazja do wyjścia na cały wieczór. (i noc -  ha,ha,ha)

13 marca 2008 , Komentarze (5)

W domu Sodoma i Gomora.
Czyli jak kto woli generalny remont łazienki.
Taki z wymianą wszystkich rur - aż do kuchni (przez toaletę) gdzie są zawory.
Niejedna z Was przeżyła remont więc wiecie co to oznacza.
Wczoraj nie było wody ani nie działała toaleta.
Wcześniej nabrałam wody do garnków i po podgrzaniu wykąpałam dzieciaki w wanience w kuchni.
Dla nich to była prawdziwa rozrywka no bo nie codziennie przecież można wykąpać się w kuchni.
Amelka cały czas chodzi albo z młotkiem albo z dłutkiek, śrubkami, zaworami czy kolankami. Jednym słowem co jej wpadnie w ręce przenosi gdzieś indziej.
Potem mąż chodzi i wszystkiego szuka. No i się wścieka.
Jakoś nie chce mi się przenosić do Rodziców na czas remontu bo mój mąż robi go "po pracy" czyli przewiduję że do Świąt sie nie wyrobi.
A wiadomo wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. Nawet podczas remontu.
Rowerek i ćwiczenia zamieniłam na odkurzacz, mopa, ścierę i ogólnie sprzątanie 5 razy dziennie.
Dietka idzie dobrze - w tym całym zamieszaniu nawet o niej pamiętam.
W sobotę ważenie i jestem ciekawa jak będzie.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

11 marca 2008 , Komentarze (9)

Pogoda dzisiaj tak piękna, że aż chce się uciec na dwór.
W związku ze zbliżającą się wiosną jak co roku o tej porze zajrzałam dzisiaj rano do swojej szafy.
Utknęłam w niej na dobre 1,5 godziny kożystając z faktu że moja córka (o dziwo) bardzo ładnie sama się bawiła.
Do oddania i wyrzucenia poszły 3 reklamówki ciuchów:
1.Już za dużych - do starej wagi nie ma powrotu więc trzeba je usunąć bo zabierają niepotrzebnie miejsce,
2.Jeszcze za małych ale noszonych X lat temu kiedy brzuch i nogi nie miały tylu widocznych rozstępów i kiedy wypadało takie rzeczy nosić - teraz już jakoś nie  wypada.
3. Rzeczy po prostu "znoszone" czy zniszczone.
4. Rzeczy typowo ciążowe jak bielizna czy spodnie - więcej ciąż w planach nie mam.

W szafie zrobiło się trochę luźniej i ...........pustawo.
 Przydałyby się małe zakupki oj przydały.

Dietkowo super.
Cały weekend był wyjątkowo udany pod tym względem. Poniedziałek zresztą też.
W akcji równik przejechałam już ponad 1000 km i ciągle wytrwale pedałuję - byle do przodu. W rankingu zajmuję 14 miejsce (na 40 osób jadących) co uważam niezłym wynikiem, chociaż biorąc pod uwagę fakt, że jadące na samym przodzie koleżanki mają na liczniku ponad 4000 przejechanych km, trochę dołuje. Ale cóż, każdy daje z siebie tyle na ile go stać co nie?

9 marca 2008 , Komentarze (14)

Oj widzę, że większość koleżanek pouciekała z Vitalii.
Może to przez pogodę bo ładnie się zrobiło (przynajmniej u mnie)
i wiadomo, że teraz coraz więcej czasu spędza się na dworze.
U mnie tak sobie.
Wczoraj miałam ważenie i pomimo wyraźnego ubytku kochanego ciałka w spodniach, pasek wagi przesunęłam tylko o 0, 20 kg.
No właściwie biorąc pod uwagę fakt, że tydzień temu - kiedy to obraziłam się na moją wagę - było pół kilo więcej to łączny spadek w tym tygodniu wyniósł 0,70 kg. (wtedy nie zmieniałam paska)
Wesele mojej kuzynki zbliża się wielkimi krokami bo to już za dwa tygodnie.
Chciałam sobie kupić jakąś wystrzałową kieckę bo myślałam że uda mi się spełnić moje noworoczne postanowienie.
Niestety nie uda się. I teraz to wiem na pewno.
Z jednej strony żal a z drugiej to jednak kolejne kg. jednak mi ubyły (od nowego roku trzy)
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - nie muszę wydawać pieniędzy na nowy ciuch bo mogę ubrać sukienkę z Sylwestra. Teraz leży jeszcze ładniej.

Pogoda dzisiaj piękna. Ciepło i świeci cudne słoneczko.
Moi chłopcy wybierają się zaraz do Cyrku a ja z małą na spacer.

Życzę wszystkim miłej i dietkowej niedzieli!

6 marca 2008 , Komentarze (15)

Diety ciąg dalszy.
Jakoś wróciła mi znowu ochota i siła do odchudzania.
Dzisiaj rano kiedy mała spała wziełam się w końcu za porządkowanie zdjęć.
Wyznaję zasadę, że owszem, możemy pstrykać aparatem cyfrowym setki zdjęć i potem przechowywać je w komputerze ale część z nich - te najładniejsze, nie wszystkie oczywiście - należy wywołać i umieścić w albumie.
Uważam, że po pierwsze, nic nie zastąpi wspólnego (z Rodzinką lub ze znajomymi)oglądania zdjęć. A po drugie znam przypadki, kiedy setki zdjęć przechowywane w komputerze po prostu znikały kiedy siadał twardy dysk. Można je oczywiście pozgrywać na płytki ale to ciągle nie to samo.

Tak więc uzbierało się ich ponad 150 sztuk bo co jakiś czas wywoływałam te najładniejsze i "składowałam" w jedno miejsce.
Dzisiaj powkładałam wszystko do albumów i poopisywałam.
Przy okazji oczywiście nie obyło się bez wspominek i oglądania siebie sprzed ciązy i zaraz po.
No i po tej sesji zdjęciowej dostałam znowu kopa do dalszego odchudzania.

JA ZNOWU CHCĘ WYGLĄDAĆ TAK JAK PRZEDTEM !!!!!!!!

5 marca 2008 , Komentarze (8)

Rano szok!
Ok. 9.00 tak zaczął sypać śnieg że poczułam się jakby był środek zimy. Zrobiło się ciemno, ślisko a  wycieraczki nie nadążały ze zbieraniem śniegu.
A 3 dni temu oglądałam śliczne zielone pączki na krzaczkach.
Teraz świeci piękne słońce a po grubej warstwie śniegu jaka była rano zostaje wspomnienie.
No i oby już wiosna zawitała do nas na dobre.
Wczoraj była u mnie koleżanka.
Do kawusi oczywiście były ciasteczka.
Dla niej. Ja zadowoliłam się połówką pomarańczy.
Dzisiaj rano wybrałam się na zakupy przed śniadaniem. W supermarkecie było mi aż niedobrze z głodu. Na szczęście nie skusiłam się na nic i po powrocie zjadłam normalne dietkowe śniadanie.
Sama siebie zadziwiam.
Spodnie na mnie zaczęły wisieć i czuję jakby znowu poleciała mi waga w dół.
Niestety baterii w wadze nie ma więc nie mogę tego sprawdzić ;-)))))

życzę wszystkim pięęęęęęknego słoneczka.
Na cały dzień!!!

4 marca 2008 , Komentarze (6)

Witajcie.
Nie opóściłam Was, o nie !!!
Po prostu mój mąż rozpoczął własną działalność gospodarczą i tyle było przy tym biegania i załatwiania papierkowej roboty, że nie miałam czasu nawet dokonać wpisu.
Niedziela była dietkowa do połowy. No ale było, minęło i nie ma co rozpamiętywać.
W poniedziałek rano podeszłam do wagi i .....

WYJĘŁAM Z NIEJ BATERIE !!!!

Niech ma skubana za swoje!!!

Tak mnie zdołowała tym sobotnim wskazaniem, że postanowiłam dać jej trochę odpocząć (do następnej soboty).
Zaraz potem zrobiłam rachunek sumienia, poszłam na zakupy zaopatrzyć się w dietkowe produkty i ruszyłam z kopyta.
Wczorajszy dzień był modelowy i tak zamierzam trzymać do świąt.
Od dzisiaj wracam też do ćwiczeń czego nie mogłam robić przez dokuczliwe i bardzo bolesne  babodni :-(((((

Dziękuję Wam bardzo za wszystkie serdeczne wpisy.
Bez Was byłoby mi o wiele trudniej się pozbierać.

1 marca 2008 , Komentarze (17)

Na wagę obraziłam się śmierlelnie.
Jak dla mnie pokazuje bzdury nie do przyjęcia.
Paska nie zmnieniam bo się całkiem załamię.
Początek babodni i tłumaczenie że wtedy zatrzymuje się woda w organiźmie jakoś mnie nie pociesza.
Nic mnie już chyba nie pocieszy.
A postanowienie noworoczne, które mam na pasku spełni się chyba tylko w moich snach.
Jednym słowem wszystko do kitu.!!!!!