Pamiętnik odchudzania użytkownika:
doraw

kobieta, 48 lat,

160 cm, 81.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w końcu osiągnąć upragniony cel :-)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 marca 2009 , Komentarze (4)

Dzisiaj ostatni dzień czystych białek. Hmm. Trochę mi się te czyste białka "zabarwiły" na brązowo bo z rozpędu zjadłam 3 kostki gorzkiej czekolady z orzechami. Hmmm. Dobra była. Tyle mojego.
Tak poza tym to idzie dobrze. W czwartek upiekłam serniczek dunkana. Zjadła kuzynka, mąż i synek. Dla mnie pozostała połowa, którą jadłam 2 dni. Nie dlatego, że był niedobry. Wręcz przeciwnie. Jak na uzupełnienie dietki w coś słodkiego to wyszedł całkiem dobry. I mi i Rodzince smakował :-)))
Jutro ważenie. Raczej nie spodziewam się cudu. Muszę przeczekać okres zastoju. Trochę się boję co to będzie po 5 dniach mieszanych. Podobno na nich się nie chudnie. Muszę chyba teraz bardziej skupić się na ruchu. Wczoraj w końcu dotarłam na basen!!! Sukces!!!
Pływało się super i potem strasznie mnie bolały nogi. Dzisiaj zamierzam znowu się wybrać. Do tego znowu zaczęłam się kręcić się na twisterku - po 10 min, dziennie i robić brzuszki. Może w ten sposób pokonam zastój skoro jedzenie czystych białek i jednocześnie nie przekraczanie 1100 kalorii dziennie nie pomaga.

U nas nie ma co liczyć dzisiaj na spacer bo pochmurnie i wygląda jakby miało zaraz padać. Aż nie chce się wychodzić z domu (mi się nie chce).

A co jutro robicie Kobietki w dniu swojego święta? Ja wybieram się z moją Mamcią do SPA. Trochę się odprężymy.

aha! Wkleiłam najaktualniejsze moje zdjęcie z córcią. Podoba Wam się?

6 marca 2009 , Komentarze (5)

Dzisiaj czuję już się lepiej - wróciła chęć do życia i jedzenia.

Ale wczoraj to było strasznie. W południe zaczęły mnie boleć wszystkie mięśnie, głowa i żołądek a do tego miałam stan podgorączkowy. Myślałam że bierze mnie jakaś grypa ale widać to był jeszcze  efekt tego zatrucia tuńczykiem. Na basen jednak wczoraj nie dotarłam. Nie dość że nie miałabym siły na pływanie to mąż znowu wrócił przed 22.00 !!! Dzisiaj już obiecał, że wróci wcześniej więc może, może....

Na wagę nie staję ale coś czuję że miłego zaskoczenia nie będzie. Widzę to po ciuchach . No i co ja mam zrobić? Dietki przestrzegam, kalorycznie wychodzi mi nie więcej niż 1000 kalorii dziennie a waga stoi. Fakt, poprawiła mi się skóra i zmniejszył celulit. I to bez używania kremów (zaczynam więc wątpić w ich cudowne działanie).No ale co dalej?? O ile jeszcze mniej mam jeść? Czy naprawdę nie jest mi dane ważyć 58 kg? Ojojoj. Byle tylko teraz się nie załamać.

5 marca 2009 , Komentarze (9)

Czy po tuńczyku może być niedobrze i można mieć wzdęcia? Ja tak się czułam przez cały wczorajszy dzień. Wieczorem jak sie położyłam to  mnie strasznie mdliło, bolał mnie żołądek i ciągle odbijało mi się właśnie tym tuńczykiem.  Nie przepadam ogólnie za rybami i teraz po tym to w ogóle boję się, że się do nich zrażę. A o tuńczyku to już na pewno mogę zapomnieć na dłuższy czas. Wczoraj specjalnie kupiłam sobie takiego w sosie własnym - no nic, poczeka na lepsze czasy.
Do tego doszedł mi ból łydek - tak jakbym miała za mało magnezu. Wczoraj kupiłam sobie magnez w tabletkach żeby uzupełnić jego niedobór.
Dzisiaj ciągle nie czuję się najlepiej. Jakoś tak mnie mdli i niby jestem głodna ale na nic nie mam ochoty. Macie tak czasami?

A tak na marginesie - wczoraj w pracy poległam i zjadłam pół drożdżówki i ptysia domowej roboty. Nakopcie mi jak chcecie.

4 marca 2009 , Komentarze (8)

Dzisiaj wagę ominęłam szerokim łukiem. Było ciężko ale się zawzięłam. Wolę mieć niespodziankę (mam nadzieję że miłą) po 5 dniach czystych protein. Moje menu na dzisiaj:

I śniadanie - sałatka z tuńczyka, dwóch jajek i połowy ogórka konserwowego. Już połowę zjadłam i była pyszna choć cosik mnie po niej wydęło. Tak w ogóle gdy kupowałam tego tuńczyka to długo oglądałam puszki żeby kupić takiego w sosie własnym. Jakie było w domu zdziwienie gdy okazało się po otworzeniu że wzięłam takiego w oleju słonecznikowym. Co miałam zrobić - wyrzucić? Nie lubię wyrzucać dobrego jedzenia. Nie myśląc wiele wyłożyłam tego tuńczyka na sitko i pod kran. Opłukałam go ze wszystkich stron tak aby wypłukać olej i myślę że nawet mi to wyszło.

II śniadanie - placuszki z otrębów i jogurt. Co do tego jogurtu to jest to ten z Lidla - owocowy z ziarnami zbóż 0,1 % tłuszczu. Wiem z opinii innych Vitalijek że jogurt owocowy jest niedozwolony w diecie Dunkana ale zaryzykuję. Kończy mi się jego ważność (a kupiłam 3) więc przecież go nie wyrzucę.

Obiad - pierś z kurczaka ugotowana w ziołach.

Kolacja - pewnie jakiś chudy twaróg z jogurtem.

Myślę że pomimo tego jogurtu nie będzie źle.

Dzisiaj mam zebranie w przedszkolu u syna. Mój Tato przyjedzie zająć się dziećmi, żebym mogła spokojnie pójść na zebranie. Lepsze to niż siedzenie samej z dziećmi w domu (mąż w pracy - ostatnio późno wraca). Na basenie wczoraj nie byłam bo ....mąż wrócił za późno z pracy :-(((.

Może dzisiaj się uda pójść. 

3 marca 2009 , Komentarze (4)

Tak jak mówiłam wczoraj dzisiaj zaczynam 5 dni czysto proteinowych. Do pracy usmażyłam sobie rano placuszki z otrębów i wzięłam półlitrowy jogurt waniliowy o obniżonej zawartości tłuszczu (1,4 % na 100 ml) Właśnie zastanawiam się nad jogurtami w tej diecie. W Lidlu kupuję pyszne jogurty owocowe z ziarnami zbóż które zamiast cukrem są słodzone substancją słodzącą i dzięki temu mają 0,1 % tłuszczu. Smakują super ale są owocowe. Czy to jest dozwolone ? Jeżeli ktoś wie to proszę o radę bo w przeciwnym razie będę musiała przestać je kupować :-(((
Przez przypadek weszłam wczoraj na stronę poświęconą diecie Protal a założoną przez jedną z Vitalijek . Dzięki jej za to. Są tam świetne przepisy i wczoraj nawet z jednego skorzystałam - kotleciki gyros. Mam juz więc na dzisiaj obiadek :-)) 
Muszę się też do czegoś przyznać. Nie wiem zupełnie czemu ale waga dzisiaj pokazała 63,4 kg. Wiedziałam że tak będzie jeszcze zanim na nią stanęłam - palce miałam spuchnięte tak że pierścionków ruszyć nie mogłam. Ciuchy dalej luźne więc ta zwyżka to nic innego jak zbieranie się wody. Tylko czemu ona mi to robi???
Powzięłam jeszcze jedno postanowienie - ważę sie tylko i wyłącznie co 5 dni (czyli na koniec dni białkowych i dni z warzywami.) Poza tymi dniami omijam wagę z daleka bo dostarcza mi zbyt dużo stresu :-((((

Dzisiaj basenik! O ile na niego zdążę bo wczoraj mąż wrócił do domu dopiero o 21.45.

2 marca 2009 , Komentarze (13)

Myślę że powinnam dni II fazy zacząć liczyć od początku. Dieta przez weekend dietą nie była. Na szczęście nie jadłam pieczywa i porcje były dosyć małe ale niestety potrawy zupełnie  niedozwolone w diecie Protal. Waga dzisiaj rano się zemściła i pokazała 62,9 kg !!!!
Jakoś nie chce mi się wierzyć abym przez 2 dni przytyła 1,5 kg. bo kalorycznie naprawdę nie było źle. Po ciuchach zresztą też nie czuję tej zwyżki. Mam nadzieję że w ciągu tygodnia wszystko wróci do normy.
Wprowadzam parę zmian do mojej diety. Na osiągnięcie wymarzonej wagi daję sobie czas do Świąt. Po drodze nie ma już żadnych zaplanowanych imprez  bo ostatnia była właśnie wczoraj z okazji 70 urodzin mojego Tatusia (stąd ten niedietetyczny weekend no ale do tego wracać już nie będę)

Pierwsza i podstawowa zmiana: II fazę protala będę stosowała w systemie 5/5 czyli pięć dni czysto proteinowych i pięć mieszanych z warzywami. Myślę że wytrzymam  bo znalazłam wiele ciekawych przepisów w pamiętnikach innych Vitalijek, które też są na tej diecie. Teraz będzie mi łatwiej.
Druga zmiana: zaczynam definitywnie chodzić 2 razy w tygodniu na basen. Jutro idę na zajęcia pokazowe z wodnego aerobiku. Nie sądzę abym dołączyła do grupy na stałe bo za miesięczny karnet wychodzi za drogo (a jest ważny tylko miesiąc - w przypadku babodni czy choroby po prostu przepadają zajęcia co dla mnie jest nie do przyjęcia) ale może podpatrzę jakieś ćwiczenia i będę mogła je sama stosować.
Trzecia zmiana: Nie jem po 19.30. Tego chyba nie muszę wyjaśniać co nie?

Życzę wszystkim miłego poniedziałku!

Aha! Dziękuję wszystkim koleżankom, które wierzyły że nie zjem tych kremówek. Myślę że to właśnie dzięki Waszej wierze przeszła mi na nie ochota. A pokusa była wielka.

27 lutego 2009 , Komentarze (9)

Dzisiaj waga wróciła do tej z paska. Myślę że to albo dlatego że wczoraj był dzień czysto proteinowy albo dlatego że byłam na basenie.  Taki dałam sobie wycisk że jak wychodziłam z wody to trzęsły mi się nogi ze zmęczenia (dużo pływałam z deską tak więc było większe obciążenie dla nóg). Dzisiaj jeszcze bolą mnie łydki po wczorajszym. Waga troszkę spadła ale tylko w stosunku do dnia wczorajszego. Ogólnie ciągle jest zastój. Wczoraj po basenie (wróciłam z niego po 22.00) byłam strasznie głodna ale wytrzymałam - 2 szklanki wody i szklanka zielonej herbaty wystarczyły. Za to dzisiaj rano śniadanie jak nigdy zjadłam zaraz po przyjściu do pracy czyli po 7.00. zwykle najpierw piję kawę a śniadanko jest po 8.00.

Wczoraj w pracy szef na zebranie naszego działu kupił pączki i drożdżówki. Ale kusiły!!! Jednak jestem z siebie dumna bo wytrzymałam i nie zjadłam. Dzisiaj do naszego pokoju (siedzę jeszcze z dwiema dziewczynami z których jedna też sie odchudza) przyszedł kolega i przyniósł 6 ogromnych kremówek. No ślinka mi leci na jedną z nich strasznie! Ta co też sie odchudza już sie skusiła i zjadła. Ja jeszcze nie, choć kremówka leży i czeka. I kusi. Oj strasznie kusi.

Zjeść czy nie?  


PS. obtulanko moja kochana!!! Jest godzina 13.00 i jeszcze jej nie zjadłam. I wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że jej nie zjem!!!!

26 lutego 2009 , Komentarze (4)

Witajcie!

Wczoraj waga ciagle bez zmian - trzeci dzień pokazała 61,6 kg. Czyli zastój totalny. Wczoraj dietkowo było w 100%. W ogóle ciągle jest dietkowo w 100%. We wtorek co prawda pozwoliłam sobie na 4 kostki gorzkiej czekolady z bakaliami no ale w końcu były ostatki co nie? I tak kaloryczność każdego dnia nie przekracza 1000-1100 kalorii. Wczoraj na obiad wymyśliłam sobie coś takiego:  gotowane brokuły i opakowanie zupki chinskiej. Makaron z tej zupki zalałam wrzątkiem, poczekałam aż napęcznieje a potem wrzuciłam do woka (bez tłuszczu) , wbiłam 1 jajko i doprawiłam. Było pyszne (choć może nie do końca odżywcze) i w takiej ilości, że połowę tego obiadu zostawiłam sobie na godź 19.00 czyli na kolację. O 22.00 tak mi burczało w brzuchu i tak mi było niedobrze z głodu że myślałam że padnę. Nie oparłam się pokusie i zjadłam 1 małą pomarańczę. Nie wiem czy to wina tej pomarańczy (zjedzonej tak późno)czy tego makaronu ale dzisiaj na wadze 62 kg. Załamka :-((((((

Dzisiaj dzień czysto proteinowy. Na I śniadanie mam 2 jajka ugotowane na twardo z sosem własnej roboty (łyżka serka homogenizowanego 0%, łyżka jogurtu 0%, pół łyżeczki musztardy i pół korniszona) II śniadanie placuszki z otrębów. Na obiad planuję upiec sobie nóżki z  kurczaka (w tej torebce do pieczenia bez tłuszczu) a na kolację pewnie zjem twaróg. Nie wiem ile to będzie  razem kalorii ale w dniu czysto proteinowym je się do woli (byle by przestrzegać określonych produktów).

Doczytałam się w książce Dukana (o diecie Protal) że w II fazie diety chudnie się tylko przy dniach czysto proteinowych a w te dni gdzie dodaje się warzywa waga nie spada a może wręcz wzrosnąć. No można się pochlastać. Jeżeli ja stosuję tą dietę 1/1 (czyli naprzemiennie dzień proteinowy i dzień z warzywami) to wychodzi na to że będę się kręciła w kółko.

Sa na to 2 wyjścia:

-albo zacznę stosować dietę z II fazy np. 3/3

- albo w końcu wezmę się porządnie za ĆWICZENIA!!! Bo jak dotąd te 20 min. dziennie to chyba za mało.
Dzisiaj idę na basen. I zamierzam chodzić na niego 2 razy w tyg. Może wtedy waga będzie w końcu łaskawsza.

24 lutego 2009 , Komentarze (7)

Dzisiaj waga bez zmian - 61,6 kg. Myślę że po babodniach nastąpi czas mniejszego spadku wagi lub wręcz zastoju. Byle go przetrwać. Wczoraj zmieściłam się w 1000 kaloriach (nie liczyłam dokładnie ale tych 1000 to na pewno nie przekroczyłam) . Poćwiczyłam 15 min. ćwiczeń na modelowanie sylwetki i 10 min. pokręciłam się na twisterku. Dzisiaj dzień czysto białkowy. Na I śniadanie twaróg chudy z jogurtem i jednym ugotowanym jajkiem (to już zaczyna być stałe menu na śniadanie) na II śniadanie placki z otrębów (to już zaczyna być uzależnienie) a na obiad rybka w sosie jogurtowym.Kolacją pewnie będzie pozostałość z obiadu.

W pracy zauważono, że znowu  schudłam ! Fakt, spodnie które w ostatniej chwili na siebie włożyłam rano (bo zaspałam) trochę mi się zsuwają z tyłka. (:-))))  ). Co do porannego zaspania to było śmiesznie. Mój budzik w telefonie nie zadzownił bo po ostatnim rozładowaniu baterii źle ustawiłam datę i zamiast lutego miałam styczeń :-/. zadzwonił budzik męża o 6.30 a ja wychodzę do pracy o 6.40. Dobrze że nie musiałam akurat myć głowy więc zaczęłam się miotać po mieszkaniu aby się ubrać i umyć (stąd złapałam spodnie które zsuwają mi się z tyłka - zresztą nie wiedziałam, że będą się zsuwać bo dawno ich nie nosiłam). Trzeba było jeszcze usmażyć placuszki z otrębów - zawsze to robię rano aby były świeże. Wsypałam otręby, wbiłam jajko, włożyłam serek homogenizowany i zaczęłam wszystko mieszać. Mąż wszedł do kuchni i powiedział żebym się poszła myć a on mi je usmaży. No to myję sobie zęby i słyszę dobiegający z kuchni dźwięk smażenia (na pewno wiecie jaki to dźwięk - takie skwierczenie). Coś mnie tknęło i wpadam do kuchni z tą szcząteczką w buzi , patrzę a mój mąż smaży moje super dietetyczne placuszki z otrębów w centymetrowej warstwie oleju!!!!!!!O mamuśku!! Mówię mu, że one mają być smażone bez tłuszczu bo mają być dietetyczne!!!A on zdziwiony na to : "No to jak one się usmażą? przecież to niemożliwe"! Zciągnęłam je szybko z patelni (z jednej strony już się usmażyły) na papierowy ręcznik, wytarłam patelnię z tłuszczu, placuszki z jego nadmiarui też i resztę dokończyłam smażyć bez tłuszczu.
No zero zrozumienia!

Ps. A do pracy oczywiście się spóźniłam. 

23 lutego 2009 , Komentarze (13)

Hip Hip Hurra!!!

Waga się zlitowała (albo odwdzięczyła za nowe baterie - jak kto woli) i dzisiaj rano pokazała 61,6 kg. Aż nie mogłam uwierzyć!  Poniżej 62 kg. ostatnio ważyłam ponad 6 lat temu (jeszcze przed obiema ciążami). Fakt, wczoraj jadłam naprawdę niewiele. Po gotowanej wołowinie na obiad zjadłam jeszcze tylko na kolację pół jajka, które zostało mi ze śniadania. Dzisiaj dzień mieszany - na śniadanie mam twaróg chudy z odtłuszczonym jogurtem, ogórkiem i papryką. Na II sniadanie jogurt z ziarnami zbóż a na obiad warzywa na patelnię z papryką i ziołami. Z kolacją zobaczymy - na ogół tych warzyw jest tyle że część zostawiam sobie na kolację.

Zauważyłam że ta II faza diety Protal wychodzi mi najlepiej kiedy stosuję ją naprzemiennie czyli - 1 dzień mieszany i 1 czysto proteinowy. Oby w końcu udało mi się osiągnąć soją wymarzoną wagę. Trzymajcie za mnie kciuki bo teraz mam dobrą passę i chęć walki!