Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ciasteczkowypotwor

kobieta, 46 lat,

164 cm, 103.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: zobaczyc 2 cyfry przed przecinkiem

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 lutego 2011 , Komentarze (2)

jest ok, waga spada, chłopina za tydzień może już będzie, ech idę śniadanie robić, bo zaraz Młodą trzeba do szkoły budzić, piechotką dziś nie pójdziemy, bo to nie wiosna -14

19 lutego 2011 , Komentarze (1)

moja walka jest nieustanna, właśnie wyłączyłam piekarnik, obiecałam mamie i Młodej, że jutro będzie babka i teraz mam ją w głowie, siedzi sobie w piekarniku i czeka na jutro.

dziś na rowerze wytrzymałam całe 45 minut, normalnie dumna z siebie jestem, poza tym zjadłam dodatkowe 200 kcal w postaci herbatników, tak tak to potrafię, ale nie zamierzam się rozwodzić nad tym pół nocy, w końcu dodatkowe 200 kcal to nie 2000, a jutro cóż trzeba będzie walkę prowadzić jak codzień. a postanowiłam, że jutrzejszy dzień zacznę od roweru, jak nigdy, tylko będę musiała wstać o 6. 

19 lutego 2011 , Komentarze (2)

- powrotu chłopiny (no jeszcze jakieś 2 tygodnie)
- poniedziałku bo wtedy zmienie pasek (dziś 105,8)
- 2cyfrowej wagi
- wiosny

Boże, dzisiaj śnił mi się mój dyrektor, obudziłam się zmęczona, za dużo myślenia chyba ostatnio nad tym czy będą nas zwalniać czy nie, co dalej będzie itd. 

na razie kończę wpis bo czas goni, wieczorem się rozprawię z moimi rozmyśleniami.

18 lutego 2011 , Komentarze (2)

to wcale nie jest kasa, lecz spadek wagi, utrata kolejnych centymetrów w obwodzie, więc podniecona jestem, gdyż działania moje zbliżają mnie do celu nr 2= waga poniżej 100. mam nadzieję, że jutro moja @ mnie już opuści,choćby i późnym wieczorem, a teraz zamykam oko, bo sen jest baaardzo zdrowy.

17 lutego 2011 , Komentarze (2)

wczoraj nic mi się nie chciało, nawet leżąc w łóżku zjadłam danio waniliowe, bez rowerka i co -0,3  kg, no ale dzis to już pojeżdżę. Wczoraj z Młodą siedziała teściowa, Boże co za kobieta, musiałam jej wytłumaczyć dlaczego ma dać dzicku coś ciepłego do jedzenia jak przyprowadzi ją ze szkoły. Bo zwykle było tak, że kupowała jej cebularz i reszta to były słodycze a jak wracałam z pracy to dziecko o 20 było głodne, szkoda bardzo jak w szkole obiad o 12, ciekawe czy ona by tak chciała żeby zamknąć jej lodówkę o 12.15, leń z tej naszej babci, że szok.

16 lutego 2011 , Skomentuj

padam na twarz, mam doła fizycznego, nic nie piszę idę spać

15 lutego 2011 , Komentarze (3)

dopadła mnie ta cholera @, nie cierpię tego stanu. choć muszę przyznać, że z powodu braku słodyczy w diecie chyba łagodniej to przechodzę, wcześniej mogłam śledzie zagryzać czekoladą, a teraz łagodniej dużo łagodniej, na rowerze nawet wytrzymałam:)
a w ogóle stan lutego to 262 km, no jak na takiego grubasa to i tak nieźle, ech zaraz spadam spać, bo nie daj Boże wstanę do kuchni

14 lutego 2011 , Skomentuj

bilans tygodnia nie jest najlepszy, pasek musiałam cofnąć, mało piję zdecydowanie za mało, muszę pamiętać obierać sobie marchewkę w pudełeczko jak wychodzę do pracy żebym chrupała w drodze do domu a nie kupowała słodycze (przyczynę mojego wyglądu). Z ruchem jest ok, codziennie roewr, twister, no i podnoszenie hulahop z podłogi (za cholerę nie mogę sobie przypomnieć jak to się kręciło)
tak poza tym dziś święto psychicznie chorych (ich patronem jest św. Walenty), więc chyba nie będę obchodzić;) muszę czekać na chłopinę przynajmniej do końca lutego, później pewnie znowu będzie wyjeżdżać do pracy a ja będę samotną matką:(
Z Młodą muszę jeszcze do laryngologa ruszyć, skontrolować czy bocznych migdałków nie trzeba przyciąć (środkowego już nie ma), a marcu alergolog. Mam nadzieję, że coś nam powiedzą bo mamy skierowanie do poradni audiologicznej, ale tam udamy się na końcu, jak ci pierwsi nic nie powiedzą.
Mam nadzieję, że będę trzymać się planu, na kolację to już byłam w ogólę grzeczna, wypiłam szklankę (no prawie) kefiru, zjadłam pomarańczę i dobiłam się 2 marchewkami, a jak będę głodna to już będzie znak że trzeba iść spać, a i oczywiście wiało wiało i juz mi opryszczka wyłazi:(

6 lutego 2011 , Komentarze (1)

Właśnie kolejny dzień płynie pod znakiem nauki kultury jedzenia, ucze się mówić dziękuję było pyszne ale więcej już nie dam rady.Moja mama zwykła była rozkładać wszystkim po talerzach ziemniaki kasze makarony, bo tak mało zostanie a wyrzucic szkoda. Wytłumaczyłam że mnie bardziej szkoda mojego zdrowia.

6 lutego 2011 , Skomentuj

moje samopoczucie dalej super, dziś już 107,1 czyli z moich nadziei i marzeń wynika że do końca lutego będzie 2 cyferki.
ech babcia już idzie, to ja się zbieram do pracy