Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

O sobie podobno pisze się najtrudniej... no ale postaram się i coś o sobie napiszę. Z natury jestem osobą zrzędliwą, marudną i chcąca od siebie zawsze więcej niż to możliwe, czym skutecznie zniechęcam się do dalszego działania. Poza tym jak akurat nie marudzę to zwykle się śmieję i to głośno. A no i w razie co- nie panuje nad swoimi błędami ortograficznymi. A przecinków w ogóle nie używam także osoby wrażliwe proszę o wyrozumiałość.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 76378
Komentarzy: 400
Założony: 30 stycznia 2008
Ostatni wpis: 20 marca 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
angelikque

kobieta, 41 lat, Tam Gdzie Diabeł Mówi Dobranoc

174 cm, 116.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 grudnia 2014 , Komentarze (1)

Hej chciałam powiedzieć wszystkim dzień dobry bo dzisiaj zapowiada się naprawdę świetny dzień. A czemuż to? a to dlatego,że widzę pierwsze rezultaty dietki i kręcenia na rowerku. Bebzun nie jest już taki nabity. Zrobił się mięciutki i milutki w dotyku. A i cellulit już mniej kuje w oczy. Jakby tak się wszystko wygładziło. Na wagę nie wchodzę, zważę się dopiero w poniedziałek rano, żeby mieć świeżutkie wyniki do Punktujemy i chudniemy. Poza tym jak ważę się raz w tygodniu to mam większą motywację do utrzymania dietki przez cały tydzień. Mam nadzieje, że pokaże mi w ten poniedziałek chociaż kilogramowy spadeczek, ale jak nie to się też nie obrażę bo efekty widzę sama gołym okiem.

8 grudnia 2014 , Skomentuj

Hejka!

Wiem,że pierwszy pomiar po 3 dniach dietki to szybko, ale musiałam ze względu na Pich.

Na razie dietka ok. Nawet przytachałam rowerek do pokoju i sobie kręcę. Mam nadzieję, że nie braknie mi motywacji aby dopiąć celu. Puki co chęci są i jest motywacja, ale niestety po drodze są święta. Ale co tam już raz schudłam 40 kg więc wiem że się da.

5 grudnia 2014 , Komentarze (1)

Hejka wszystkim

Nie pisałam na V całe wieki ale nie oznacza to że mnie tu nie było. Zaglądałam do moich ulubionych pamiętników regularnie. A nie pisałam bo w sumie nie było o czym.

Od ostatniego wpisu sporo się zmieniło i to nie tylko na V ale i u mnie. Po pierwsze zostałam mamą. Mój synek ma już 16 miesięcy a ja nie mogę sobie poradzić z po ciążowymi kilogramami. Ciągle mnie przybywa i nie umiem sobie z tym poradzić. Nie wiem w sumie sama czy nie umiem czy nie chcę. W każdym razie  spróbuję po raz kolejny. 

Jutro zważę się i zrobię pomiary. A dietka - cóż od dzisiaj spróbuję dietkę tak do 1500 kcal co przy mojej obecnej wadze powinno dać ładne efekty.

No i oczywiście cicho sza o dietce w domu, bo moja rodzina to mnie tak wspiera że będą się ze mnie tak nabijać że na pewno sobie odpuszczę.

17 października 2012 , Komentarze (1)

Chwilowo opanowałam sytuację ale boję się, żw e weekend będzie powtórka z rozywki. Musze to jakoś ogarnąć.

W poniedziałek dietkowo jako tako  + 500 kcal na roewrku spalone

Wczoraj jw + 1000 kcal na rowerku spalone

Dzisiaj jak będę maiała chwilkę to też popedałuję.

15 października 2012 , Komentarze (1)

Nie wiem czemu to robię, nie panuję nad tym. Zachowuje sie jak opętana.

Sama sabotuje swoją własna dietę. Wkurza mnie to niemiłosiernie. Chyba naprawdę chcę dobić do 100 bo już niewiele mi brakuje. W dodatku mam jakąś depresję od kilku tygodni. Jedną z wielu przyczyn są właśnie dodatkowe kg.  A najgorsze jest to, że jak wracam z pracy do domu to szukam tylko czegoś co mogę szybko pochłonąć. Najlepiej żeby było niezdrowe i dużo. W tej chwili mój organizm to jeden wielki śmietnik. Brak mi siły, energi, dobrego samopoczucia i przede wszystkim ciuchów. 3 miesiące temu ważyłam 13kg mniej. Fakt, ze mnie w szpitalu głodzili i może dlatego teraz tak sie rzucam na to żarcie. Ale ile można. Boże kiedy się otrząsnę i jakoś opanuję.

27 września 2012 , Komentarze (2)

Jak w tutule. na razie daje radę. Waga dzisiaj pokazała 95,3 cyzli 2,6kg mniej. Wiem, że to sama woda ale jednak cyferki motywują. A nie jak wczesniej po tyg. diety +2kg.

Przytargałam od mamy rowerk ale niestety licznik coś się kopnął i źle liczy. Buuu. Musze go naprawić jakoś.

24 września 2012 , Komentarze (4)

Mam zrytą psyche.

Zamiast chudnąć tyje. W tym tygodniu to się nawet nie dziwię bo dięte utrzymałam chyba tylko ze 4 dni, a potem były trufelki. Waga bezlitosna. 97,9. Kijowo.

Nie wiem co mam zrobić żeby zmotywować samo siebie. Przeraża mnie myśl zo 100 a z drugiej strony jest mi obojętne.

17 września 2012 , Komentarze (3)

Pierwszy tydzień na diecie przyniósł spektakularne efekty +2kg. ??????

Humor :((((((

14 września 2012 , Komentarze (3)

Idąc za przykładem co niektórych tutaj dziewczyn, zrobiłam sobie zdjecie brzuszysława. Zdjęcia (okropne bleeee) skrzętnie ukryłam w moim komputerku i czekają cobie grzecznie a ja w tym czasie muszę zadbać o to by było co do nich porównać. Zresztą pełnią jeszcze inną funkcję. Wystarczy tylko, że na nie popatrze i już wiem na 100% po co to robie. Masakra normalnie. Ale mniejsza o to. Sama się zapuściłam.

Wczoraj zakupiłam sobie nowy Shape i to nie dlatego, że lubie pooglądać sobie zdjęcia leżąc na kanapie, tylko dla Ewy i jej treningu. Poczytałam wasze pamiętniki. Oglądałam efekty dziewczyn, które ćwiczą z Ewą i jakoś sobie pomyślałam, że może ja też bym mogła. Więc gorąco o tym myślałam przez kilka dni - co by decyzja nie była pochopna i w końcu zdecydowałam sie spróbować.

Wczoraj mój Misiek podłączył  DVD i dawaj do przodu. Tylko tyle, że siedział w pokoju gdzie ćwiczyłam i to był błąd. Ja tutaj robie rozgrzeweczkę i zaczynam sapać. Przez ponad rok chodziłam dwa razy w tygodniu na siłownię i miałam całkiem dobrą kondycję ale od wiosny moja jedyna aktywność to jazda rowerem. No więc zaczynam sapać. Mój Mężuś zaczyna na mnie patrzeć i już się denerwuje, mam ochotę wyłączyć tv. Ale jeszcze nie poddaję się. Doszłam do pierwszych ćwiczeń i ciągle czuje wzrok na sobie. Mówię mu, żeby poszedł do sypialni i mi tutaj nie przeszkadzał., a on zbiera się i mówi; tylko nie mów, że zaczynasz od jutra. No i wyłączyłam tv. I dzisiaj już bez widowni zaraz po pracy postaram się nie wyzionąć ducha na ćwiczeniach Ewy.

Wczoraj nie poszło mi najlepiej. Wręcz jestem Mega przerażona ale co tam. To przecież dla mojego dobra i z własnego wyboru. Efekty, którymi chwalą się dziewczyny, rzeczywiście są spektakularne, więc czemu mam nie spróbować. Może na początku nie będę śmigać jak Ewa ale z czasem myślę, że pójdzie sprawniej. Najważniejsze nie poddawać się.

 

12 września 2012 , Komentarze (3)

Starając się nie powtarzać stereotypu, że dietę zacznę od jutra, spiełam pośladki i od poniedziałku grzecznie liczę kalorie.

Nie narzuciłam sobie morderczego tępa, tylko wolno i spokojnie ruszyłam z dietą.

Ćwiczeń nie zapanowałam na ten tydzień, żeby za szybko się nie zniechęcić, ale jak będę tylko miała wolną chwilę to pójdę na rower, tak jak mam to w zwyczaju.

Cel - żaden kilogramowy, poprostu być sprawną fizycznie i mieć dobrą kondycję na mój planowany weekend majowy w góry (wiem, że termin odległy ale w góry i myśl o nich jest motywująca.) 

Jak na razie wczorajszy dzień zajęło mi gotowanie.

 Osobno gotuje dla męża i osobno dla siebie.

Najpierw szybki obiadek dla niego a potem dopiero coś dla siebie.

Najgorszy problem mam jednak z motywacją. Zaczęłam zupełnie bez zapału, a powodem była jedynie rosnąca nieubłagalnie waga. Entuzjazmu jak na razie brak. Myślę sobie, że to bez znaczenia, póki stosuję dięte i mam jakąś samokontrolę. Często było tak, że rzucałam się na dietę i po tygodniu odpuszczałam bo zapał się wypalił. Wieć może brak tego entuzjazmu da efekt długofalowy.