Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Xylie

kobieta, 31 lat, Warszawa

175 cm, 103.60 kg więcej o mnie

Twój asystent
Schudłaś 0 kg. Postaraj się przestrzegać diety, a w kolejnym ważeniu będzie lepiej.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 marca 2016 , Komentarze (9)

Heja :* 

Dawno się nie odzywałam, wybaczcie :) Ale nie oznacza to tego, że się poddałam. Dziś rano wstałam pół godziny wcześniej, żeby pośmigać na orbim, a za 2 godzinki lecę na fitness. Pierwszy raz na fitnessie byłam tydzień temu. Pierwszy raz miałam taki wycisk na ćwiczeniach, że myślałam, że zwymiotuję O.o I dzięki temu to pokochałam! <3 Godzina intensywnych ćwiczeń, a po powrocie do domu hula jako dodatek :) W czwartki będę chodzić na zumbę, prawdopodobnie...

boo....

DOSTAŁAM PRACĘ MARZEŃ! 

właściwie to staż, ale pracę po nim mam gwarantowaną :) 

Otóż, uwaga! Praca w klubie fitness! Już na wstępie mam zapowiedziane, że siłownia i fitness darmo! do oporu :) Do pracy 15 minut rowerkiem, a jak będzie ciepło i pozbędę się z 15 kg to zamierzam również biegać :) Będę tam robić to, co kocham! Czyli... praca w zawodzie. Ale w sumie na razie nie powiem wam jakim, (możecie strzelać:D)
Nie mogę się już doczekać! Zaczynam w kwietniu :) 

Teraz herbatka, a później tylko coś małego zjem przed treningiem, żeby mieć siłę :) Po treningu uzupełnienie glikogenu i dalsze ćwiczenia w domu.
Wracam do pięknych czasów, kiedy to potrafiłam ćwiczyć nawet 4 godziny dziennie! A jak pięknie przy tym schudłam... :) Już niedługo pochwalę się wam moimi pięknymi efektami!  

Na zakończenie wstawiam zdjęcie (aby narobić wam smaka xd)  mojego przepysznego koktajlu z buraka, jabłka i pomarańczy, który po prostu ubóstwiam! 

1 marca 2016 , Komentarze (10)

30 dni do pierwszego ważenia w tym roku. 

Odkąd przestałam się mieścić w moje ulubione spodnie, boje się wchodzić na wagę. Wiem, właśnie w tym przypadku powinnam wchodzić częściej i robić wszystko, aby zbić wagę i odzyskać mój rozmiar. Ale nie... nie wchodziłam + nie pilnowałam diety =więcej tyłam. Ostatni raz na wadze byłam w lipcu zeszłego roku. Także waga na pasku nie jest do końca prawdziwa. Od tamtej pory raczej nie przytyłam, bo miałam sporo epizodów nie jedzenia słodyczy + ćwiczyłam (raz na jakiś czas, ale lepsze to niż nic). Postanowiłam w końcu się zważyć. I zrobię to 1 kwietnia. Chcę do tej pory robić co się da, aby nie paść na zawał po zobaczeniu tych kilku strasznych cyferek na liczniku...

Pamiętam, jak obiecywałam sobie, że nigdy w życiu nie dopuszczę do tego, aby waga wskazywała 8 z przodu. To było dla mnie równoczesne z osiągnięciem punku krytycznego! No niestety, nie tylko było 8, ale też wbiło się i 9! Najbardziej przytyłam po zakończeniu szkoły... nie musiałam rano wstawać, większość czasu siedziałam przed kompem. Studia nie pomogły, bo uczyłam się zaocznie. Tyłam tyłam tyłam.. i tak utyłam do 90 kg. Mam nadzieję, że po wejściu na wagę 1 kwietnia, zobaczę nie więcej jak 85 kg. To mnie podbuduje. Zobaczę, że zaczyna spadać = większy kop do działania! 

Żeby coś się w końcu ruszyło, lecę ćwiczyć! Razem z moją przyjaciółką, kwiatuszeekk2016 którą poznałam na vitalii kilka lat temu, mamy wyzwanie hula hoop! 30 minut dziennie i z każdym dniem bliżej do pozbycia się ogromniastych (w moim przypadku) boków! Oczywiście hula w połączeniu z całą gamą innych ćwiczeń, aby wyzwanie miało sens :) 

Dziś:
rozgrzewka (15 minut )
siłowe (przysiady z obciążeniem, wykroki, pompki, hantle)
orbitrek (40 minut)
hula hoop (30 minut) 

Do tego jeszcze myślę o starych, dobrych ćwiczeniach z mel b. Pamiętam, że je bardzo lubiłam. Ale to zrobię innego dnia :)
Lecę trzymajcie kciuki :* 

27 lutego 2016 , Komentarze (9)

Nie było mnie trzy dni, ale to nie znaczy, że odpuściłam :) Z małym potknięciem, całkiem nieźle się trzymam, a to już piąty dzień bez objadania się. 

Pokażę wam, co zajadam zamiast słodyczy. 

Pyszny, słodki, dozwolony! /Woda kokosowa, banan, mandarynka, marchew, nasiona chia/  (Ale nie jako podwieczorek, takie cuda najlepiej na drugie śniadanie albo po bardzo wyczerpującym treningu :))  Nie dość, że wyjątkowo pyszny zastępca słodyczy, to jeszcze poprawia humor i bombarduje zdrowiem :) 

To jeden z wielu, nałogowo robię koktajle. Szaleję za zielonymi,  z jarmużem/szpinakiem/brokułem. A z burakiem bije wszystkie na głowę :) Nie dość, że wyjątkowo pyszny zastępca słodyczy, to jeszcze poprawiacz humoru i 

Widzicie we mnie jakąś zmianę? Bo ja w sobie totalną! Przestałam się chować, przestałam się wstydzić. Wyglądam jak wyglądam, sama się do tego doprowadziłam. Ale ważne, że chcę coś z tym zrobić i TO robię. Idę ćwiczyć, dam sobie wycisk :) 

Nie wspominałam wam nic o tym, jak zamierzam się ważyć/mierzyć. Nie widzę sensu, aby robić to częściej niż raz w miesiącu. Dlatego moje pierwsze pomiary będą 1-go kwietnia, myślę, że w tedy jakiś efekt wagowy będzie widoczny. 

24 lutego 2016 , Komentarze (13)

Patrzę na swoje odbicie w lustrze.. na ręce, które zawsze (aż do teraz) miałam szczuplutkie, na talię, która już nie jest tak pięknie zarysowana jak wcześniej, na tyłek, który zawsze był moją zmorą i jest nadal... ale wiecie co? Już nie płaczę, nie użalam się, nie chce mi się już wymiotować na widok swojego ciała.. Coś się u mnie zmienia, to z czym zawsze miałam największy problem: myślenie. Patrzę na siebie i się uśmiecham! Bo zaczęłam coś ze sobą robić. Jestem pełna mobilizacji i naprawdę chcę się zmienić. Nie na chwilę, za sprawą kopenhaskiej czy innego badziewia. Chcę się zmienić już na resztę życia. Chcę, aby zdrowy styl życia stał się częścią mnie. 

Zastanawiałam się, w czym tkwi u mnie problem.. takie uzależnienie nie bierze się z niczego.. Moim problemem jest nuda. Odkąd skończyłam studia siedzę non stop w domu. Jak to wygląda? Komp= seriale przez cały dzień i jedzenie jedzenie jedzenie. Na moje nieszczęście sklep mam obok domu.. Ciągle tyje, bo jem. A jem bo się nudzę. Ja wiem, mogłabym robić milion rzeczy w domu- sprzątać, czytać książki, ćwiczyć. Ale tu się odzywa mój drugi problem: koszmarny leń! Pora z tym skończyć! 

Postanowiłam nagrodzić się czymś na moim półmetku. Nie będą to tylko nowe ciuchy czy jakiś wyjazd. Postanowiłam wykupić sobie indywidualny trening, aby jeszcze większego kopa mieć i nie mieć jakiś dużych zastojów z wagą :) Ale to dopiero za 10 kg.

Dobra, lecę ćwiczyć :) 

Do zrobienia:

30 min rozgrzewki + siłowe

40 min orbitrek( ćwiczenia tlenowe!) 

30 min hula hoop (początek mojego wyzwania, ale o tym jutro :))

Jutro podzielę się z wami moim pysznym jadłospisem :) A tymczasem, trzymajcie kciuki, aby kalorie się porządnie paliły :) 

23 lutego 2016 , Komentarze (15)

Wracam na moje ulubione konto, od którego wszystko się zaczęło! 

8 lat temu(sic!) rozpoczęłam przygodę z moim odchudzaniem i tak o to wszystko ciągnie się aż do dziś... Przez niskokaloryczne diety (jadałam nawet 3 mandarynki dziennie!) dorobiłam się ED i do tej pory nie mogę sobie poradzić z uzależnieniem od jedzenia. 8 lat ciągłego pożerania słodyczy i nieustannego obwiniania i użalania się nad sobą.

Już nie jestem nastolatką... w tym roku stuknie mi 23! Najwyższa pora dorosnąć i pokonać swoje słabości. 

Naczytałam się ogromu książek o żywieniu i motywowaniu się. Teoretycznie- wszystko wiem. A jak to wygląda w praktyce? Nic nie robię! 

Chcę w końcu zacząć normalnie żyć, bez ciągłego i naprzemiennego myślenia o jedzeniu i dietach.

27 kwietnia 2015 , Skomentuj

Wracam tu, na moje stare konto. Tutaj czuję się jak w domu.. 

28 lipca 2014 , Komentarze (2)

O tak, zdecydowanie lepiej się czuję.

Na dzis: 50 minut orbi= 155 kcal spalone

Teraz spać, a rano trening. Nie ma opierdzielania się! :)

4 marca 2014 , Komentarze (5)

Hej dziewczyny!
Luty zakończyłam sukcesem. Całe 28 dni bez słodyczy!
Ale ale.. postanowiłam nie wracać do objadania się czekoladą. Moje wyzwanie przedłużam do końca marca(na razie).
Czyli: Marzec bez słodyczy, jasnego pieczywa i słonych i niezdrowych przekąsek!
Dziś już 4 dzień, leci szybko jak nie wiem co :)

Co do sobotniego egzaminu. Chyba mocno trzymałyście kciuki, bo zaliczyłam go z najlepszym wynikiem i jako jedyna mam 4 z biochemii na koniec. Yeah :D

Dziś ćwiczeń jeszcze brak. I zapewne będzie tak do końca tygodnia. Znaczy się... jakieś tam są, Głównie tańce i dźwiganie mojej siostrzyczki. Ale to nie wystarcza. Nadrobię w przyszłym tygodniu!

Do ważenia zostało już tylko 5 dni! Boję się strasznie. Ale muszę. Trzeba to jakoś kontrolować.

Lecę spać. Trzymajcie się!