Cześć!
Wstałam dziś rano w dobrym humorze, nastawiona na działanie, chociaż noc miałam ciężką. Ciężką pod względem myśli.. nie mogłam usnąć, a nawet zbierało mi się na płacz. Czułam psychiczny ból żołądku, żal do siebie, że jedzenie przejmuje nade mną kontrolę. To uczucie nasila się z wiekiem. Kiedyś odbierałam to inaczej, a teraz coraz częściej mam ochotę skulic się na łóżku i płakać.
Jaki ja daje przykład mojej córce? Nie chcę, aby w przyszłości miała podobne problemy. Chcę, aby żyła w zgodzie z sobą i swoim ciałem. Bo to strasznie przytłaczające przez większość życia myśleć o jedzeniu, o wadze i wyglądzie.
Jeszcze kilka słów o mnie...
Jestem M., w tym roku będę mieć już 32 lata. Większość życia zmagam się z nadwagą, teraz z otyłością. A zaczęło się od nędznych głodówek w nastoletnim wieku (chociaż moja waga była ok). W pewnym momencie, bo jakoś w 2016r schudłam ok 26 kg. Głównie ćwicząc siłowo i stosując deficyt. Utrzymywałam wagę aż do 2020 roku. Później zaszłam w ciąże. Do ok 6 miesiąca byłam nadal szczupła, a później się zaczęło.
Po porodzie było mi trochę ciężko psychicznie i zaczęłam się objadać. W 3 miesiącu życia u mojej córki pojawiła się alergia, a że karmiłam piersią zastosowałam dietę eliminacyjną. Nie jadłam glutenu, nabiału, orzechów, ryb, czekolady. Schudłam do 79 kg więc jak dla mnie rewelacja! Ale od momentu rozszerzania diety alergia odpuściła, więc znów zaczęłam się objadać. I tak trwa to do dziś z małymi przerwami (w zeszłym roku schudłam 10 kg, już wszystko wróciło).
Aktualnie na wadze 3 cyfry. czyli jest bardzo źle.
Choruję na hashimoto, niedoczynność tarczycy, nadwaga wpędziła mnie też w insulinooporność. To nie są wytłumaczenia na moją wagę, ale na pewno dodatkowo wpływają na moje problemy ze schudnięciem.
Od nadmiaru kilogramów bolą mnie plecy, stawy, kolana. Szybciej się męczę. Nie mam na nic siły ani ochoty.
I sama sobie robię tę krzywdę.
Kiedy w końcu się uwolnię? Bo tak, czuję się jak w więzieniu.