Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Xylie

kobieta, 31 lat, Warszawa

175 cm, 103.60 kg więcej o mnie

Twój asystent
Schudłaś 0 kg. Postaraj się przestrzegać diety, a w kolejnym ważeniu będzie lepiej.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lipca 2012 , Komentarze (3)


W końcu doczekałam się powrotu chęci do ćwiczeń i dietkowania!

Miałam dość długą przerwę, przez którą niestety moja forma prawie zanikła.
Na siłownię przestałam chodzić wraz z końcem karnetu. Właściwie to w taki upał nie chciałoby mi się tam ćwiczyć :)
Nie ćwiczyłam w cale. Zero hula, zero biegów czy brzuszków.
Ewentualne spacery po sklepach i to tyle. Brzmi źle, co nie?
Z dietą też nie było wesoło. SŁODYCZE to mój nałóg. Jadłam ich całkiem sporo i oczywiście teraz żałuję. Ale cóż, przeszłości się nie zmieni.

Ale ale.. w końcu się ogarnęłam!
A właściwie nie sama bo z pomocą przyszedł mi mój Kwiatuszeek! :)
Dzięki niej mam motywację do dalszej walki! Dzięki :D

Dziś, na dobry początek, mam za sobą pierwszy raz z Mel B na nogi.
Wypociłam się nieźle, ale dałam radę!
Pamiętam jak chciałam to robić, zanim poszłam na siłownię. Przy pierwszym ćwiczeniu odpuściłam, bo nie wyrabiałam! A dziś? Zupełnie inaczej! Zrobiłam wszystko! Co prawda nie obeszło się bez sporego wysiłku, ale udało się :D

Więc pierwszy dzień mam za sobą! :) A będzie ich sporo :D

Od jutra biorę się ostro za siebie. Za tydzień wyjeżdżam w góry i chcę chociaż w tych paru procentach poprawić swoją kondycję.

No to teraz przedstawiam mój plan.

Rano:
- 7 km spaceru.
A oto jak tego dokonam: będę jeździć z mamą pod jej prace i stamtąd wrócę sobie piechotką :D

Popołudnie:
- Brzuszki metoda kratkowa
- Skakanka
- Mel B arms

Wieczorem:
- 30 min biegu ( 3 razy w tygodniu)
- 60 min hula hoop
- Mel B na nogi

Mam wakacje więc mogę sobie pozwolić na "całodzienne" ćwiczenia :D

Dam radę! Czuję MOC :D :D


W górach nie będę się opierniczać, będzie jeszcze bardziej hard :D
Tam gdzie jadę w pierwszym tygodniu, jest świetna ścieżka do biegania.
Pod górkę delikatnie.. biegałam tam w tamtym roku. Trasa nie długa bo chyba ze 3 km. Ale więcej nie pobiegnę..
W drugim tygodniu jadę gdzieś indziej (byłam tam w 2006r.)
Będę musiała poszukać jakiejś ścieżki :)
W górach oczywiście też zdobywanie szczytów! Codziennie jakaś górka!
Dlatego mój plan, który zamieściłam powyżej przez 2 tygodnie nie będzie obowiązywał, bo po prostu się nie wyrobię.
Będą tylko biegi i chodzenie po górach. Może też i brzuszki.

Był plan treningu, teraz plan DIETY.

Nie będzie w moim menu słodyczy typu batony, chipsy, cukierki.
Ze dwa razy w tygodniu pozwolę sobie na jednego loda czy też na batona energetycznego.
W zamian za to, będę jadła desery zrobione z samych owoców!
Mmm przepysznie :)
O fast- foodzie nie warto wspominać, bo i tak tego nie jem :)

A w górach będę się bardzo pilnować. Będę jadła około 1500 kcal, aby mieć siłę na chodzenie po górach, ale nie będzie to śmieciowe jedzenie!
W pierwszym tygodniu jedziemy do prywatnej kwatery, więc nie będzie konkretnych posiłków, ale już w drugim jedziemy do ośrodka gdzie będzie śniadanie obiad i kolacja.
Myślę, że będę tam jadła tylko te 3 konkretne posiłki, a ewentualnie na trasie jakieś owoce czy kanapki.

Po 19 nie będzie jedzenia!
Tylko woda czy też herbata czerwona!


Lubię, kiedy mam motywację.
A teraz mam naprawdę dużą. Mam nadzieję, że utrzyma się długo.

To na razie tyle. Jutro po moim spacerku się tu zamelduję! :)
A na koniec motywacja w postaci zdjęć hot girls :D











 

30 czerwca 2012 , Komentarze (3)


Jakiś czas mnie tutaj nie było. Można powiedzieć- brak weny i chęci do pisania.
A może było to spowodowane tym, że dieta mi nie wychodziła? Tak, chyba właśnie dlatego.


Miałam w te wakacje być super. A co jest? Może tylko kilka kilo mniej, ale niechęć do rozbierania sie przy ludziach w kostiumie kąpielowym ciągle ta sama. I w dodatku krótkie spodenki.. nienawidzę w nich chodzić bo mam straszny cellulit! A przeciez w takie upały nie bedę zakładać długich..
Jakie to życie skomplikowane :)
Postanowiłam zrobić ostatnią próbę. Jak mi się teraz nie powiedzie, to okaże się jaka ze mnie słabizna.
Dziś prawdopodobnie jedziemy do klubu potańczyć. A jak nie to z całą pewnością biegam.
Od poniedziałku ostro się za siebie bierzemy z Kwiatuszkiem.

Damy radę! Nie odpuścimy! Trzeba w końcu na 6 sierpnia wyglądać super w kostiumie kąpielowym, żeby nie było nam wstyd rozbierać się przy ludziach nad wodą!

Dziś strasznie duszno, na dwór zupełnie nie chce mi się wychodzić.
Narazie to by było na tyle. Może wieczorem dopiszę coś więcej. Ide nadrabiać zaległości w czytaniu waszych pamiętników, a później zabieram się za porządki!

bye!












19 czerwca 2012 , Komentarze (3)


Dawno nie robiłam wpisu. Nie miałam do tego weny, zupełnie nie wiedziałam co pisać.
No ale cóż, mam potrzebę napisania czegokolwiek.
Wczoraj nie byłam na siłowni, bo bolała mnie głowa. A u mnie boląca głowa = dzień stracony.
Za to dziś byłam i wypociłam się jak zawsze :)
Waga nie skacze w górę, więc chyba jest dobrze.
Wiem, że przy tej dawce ćwiczeń co robię, powinnam mieć dużo mniejszą wagę.
Ale nic na to nie poradzę..
Dieta u mnie przeważnie kulała, za to ćwiczeniom oddawałam się do końca.
Teraz jest inaczej, więc przez 2 tygodnie mam w planach pozbycia się 3 kg i wyjść na prostą, czyli 69 kilosów!
Jak będzie szósteczka z przodu to już połowa sukcesu!

Wracając do tematu mojego wpisu. Tak, jestem z mojej mamy przeogromnie dumna!
W końcu wzięła się za siebie! Wczoraj zaliczyła trening siatkówki i 2 godziny na rowerku stacjonarnym!
Do tego dieta bardzo bogata w warzywa, ze słodyczy tylko kawałek ciasta.
Więc jest na dobrej drodze do pozbycia się nadwagi!

Zaraz idziemy z kwiatuszkiem pokręcić hula, ale najpierw musimy wybrać jakiś film :D

Odnośnie sobotniego meczu? Nie będę pisać, bo naprawdę pęka mi serce.
W strefie kibica wszyscy zrozpaczeni, faceci płakali!
Ach, nie będę pisać, że nic się nie stało :) Ale i tak nie ma co się wkurzać, to tylko sport, wszystko się może zdarzyć.

Idę się rozgrzać, a później kręcić hula. Bardziej konkretny wpis jutro :)

A na koniec MOTYWACJA










15 czerwca 2012 , Komentarze (5)



Dziś rano wstaję z zamiarem wejścia na wagę. Czego kategorycznie sobie wczoraj zabroniłam!
I co się okazało? Waga dziwnym trafem zniknęła! Ktoś nade mną czuwa.
Podejrzewam, że to mój brat ją gwizdnął, bo na punkcie ważenia to on ma prawdziwą manię.
Ja ważę się góra raz dziennie. A on? Przed śniadaniem, po śniadaniu. Przed toaletą, po toalecie. Przed bieganiem, po bieganiu.. oszaleć można!
Mój tata ma tak samo, co chwilę widziałam go w moim pokoju jak się ważył :D
Jakie zdziwienie, że przed dużym obiadem ważył prawie 2 kg mniej!
Ach Ci mężczyźni, zachowują się jak dzieci :)

Wpadłam na genialny pomysł. Postanowiłam napisać mamie przewodnik odchudzania, jak najlepsze rady, spostrzeżenia. Mam nadzieję, że to pomoże jej schudnąć.
Chciałabym, aby się za siebie wzięła, bo nieraz pęka mi serce jak się nad sobą użala. Często staram się jej dawać kopa w postaci ostrych słów motywacyjnych.
Zawsze odpowiada- "Wiem"  i o na tym kończy się cała rozmowa.
Muszę w końcu przemówić jej do rozsądku. I obiecuję, że w tym roku uda jej się schudnąć minimum 15 kg! Zrobię wszystko, aby w końcu wyszła z otyłości!


Zaraz wybieram się na miasto, kupić spodenki, a później siłownia :)
Moje boczki wyglądają już coraz lepiej, niedługo całkiem się ich pozbędę!

Uciekam dokończyć herbatę, nakarmić koty i psy oraz szykować się na wysiłek :)










14 czerwca 2012 , Komentarze (4)



Właśnie minęło mi 60 minut kręcenia hula teraz popijam niegazowaną i postanowiłam dodać wpis.
Dziś rano zdarzył się cud. A mianowicie: BIEGAŁAM.
Rano mama i brat zerwali mnie z łóżka, bo moja kocica w końcu przyprowadziła swoje kotki. Są aż 4 małe kulki i jest podejrzenie, że jeden z nich jest synem persa, który niedawno szwendał się po mojej mieścinie :D
Ale nie o tym chciałam napisać... a zatem, jak już wyszłam na dwór o 6.30, to niezwykle świeże i rześkie powietrze nastroiło mnie pozytywnie. Dzień rozpoczęty idealnie, krótkim biegiem dla dotlenienia :)
Myślę, że więcej takich dni będę sobie robić.
 
Dziś czytałam kolejne rozdziały książki o biegach, ale nie chce mi się teraz wypisywać "złotych myśli" zawartych w tym poradniku. Zrobię to jutro, z wyspanym umysłem.

Jutro znów moja kochana siłownia, ale obiecuję, że nie będę się ważyć. Dopiero w poniedziałek rano, na dobry początek pierwszej fazy naszej diety oczyszczającej :)

Piszę ten wpis równocześnie patrząc na mój brzuch. Zdecydowanie mi się nie podoba. Chcę już mieć płaski, a nie taki odstający bęben.
Wiem, że jeśli będę więcej ćwiczyć i mniej jeść, osiągnę swój cel!

Na dziś koniec, pora iść wziąć porządny prysznic + masaż :)
(no i ciągle zapominam o kupnie peelingu!)

Jeszcze na koniec jak zawsze motywacje, dające niezłego kopa:
Ciao!


( niedługo też cyknę sobie takie foto )







13 czerwca 2012 , Komentarze (5)



Wczorajszy mecz był ogromnie emocjonujący!

Mama poustawiała na ławie chipsy, chrupki cole i migdały, niestety muszę powiedzieć, że z nerw sobie trochę pochrupałam.
Piwko tylko jedno, ale o dziwo poszło w zaskakująco szybkim tempie(przeważnie jedno piwo piję przez całą imprezę, a tu kurcze leszek już w niecałe 15 minut poszedł)
No cóż, nie ma co się przejmować i się nad sobą użalać!
Mecz dla mnie wygrany! Bo remis to naprawdę ogromny wyczyn, a poza tym Polacy świetnie grali!
Tata był na trybunach i jeszcze bardziej czuł tą atmosferę (zazdroszczę mu!)
Podobno strasznie głośno, a jak Błaszczykowski strzelił gola to każdy z każdym się obściskiwał, mimo, że się nie znali :D

Co się jeszcze stało przez wczorajszy mecz? Moje piękne długie paznokcie zamieniły się w nieestetyczne pałki! Oj za dużo stresu!
Na szczęście w sobotę nie będę miała już co obgryzać.
Chciałabym się przejść do strefy kibica, ale mój chłopak nie chce się zgodzić. Bo on ogląda mecze z kolegami w domu, a ja u mnie. Chcę poczuć tę atmosferę!
A co mi tam, pójdę! :)

Zaraz pędzę na siłownie, dać sobie niezły wycisk za wczorajsze piwo i chipsy!

Wczoraj hula było, ale tylko 52 minuty, bo zaczynał się hymn Polski i musiałam przestać kręcić :)
Ale dziś to nadrobię!
Idę się szykować i zjeść jeszcze trochę arbuza.
Odezwę się później!









11 czerwca 2012 , Komentarze (5)


Planowałam sobie pospać dziś do dziewiątej, niestety już o szóstej tata mnie obudził abym odwiozła go na pociąg, bo boi się jechać po wczorajszych kilku kieliszkach bimbru :)
Jak wróciłam do domu to już nie chciało mi się spać, bo rześkie powietrze mnie ocuciło.
Dziś wpis krótki, bo nic a nic mi się nie chce. Taki zamulony dzień..
dieta na 6+ tak samo jak i ćwiczenia :)
Miałam fotomenu na dziś, ale nie mam dostępu do laptopa, na którego mogę zgrać foto z aparatu (mój stacjonarny jakoś nie lubi się z kablem od canona)
Więc może zdjęcia wstawię jutro.

Na siłowni prawie tak jak planowałam, czyli
* godzina orbiterka (prawie 7 km)
* 20 minut bieżni
* 30 minut ćwiczeń

Menu:
* 2 smażone jajka + pół pomidora + kromka ciemnego chleba
* jabłko
*banan
*świeża kapustka + kotlet schabowy (odgrzewane w garnku, nie smażone)

Wiem, trochę mało. Poprawię się :)

Razem: godzina pięćdziesiąt, ale następnym razem dociągnę do dwóch, bo nie będzie mi się nigdzie śpieszyło.

Miało być coś o biegach, ale nie mam do tego głowy.
Zostało mi jeszcze do zaliczenia hula hoop, więc się zaraz za nie zabieram :)

Na koniec codzienna dawka MOTYWACJI











 
 

10 czerwca 2012 , Komentarze (4)



Wyjazd w góry już niedługo, a ja nadal nie mam tak dobrej kondycji, jaką chciałabym mieć.
Ale to się zmieni! Mam 41 dni na to, aby chociaż trochę ją poprawić!
Mam nadzieję do wyjazdu schudnąć co najmniej 5 kg (najlepiej to 8 :))
Nie mogę się doczekać! I wyjazdu w moje ukochane góry i wymarzonej figury!
Wiem, ze w tym roku mi się uda! Bo jest ze mną Kwiatuszeek! :)
Zaraz będę kręcić hula hoop. Planuję kręcić podczas całego filmu (jeszcze nie wiem, jaki będę oglądać)
Brat będzie mi towarzyszył, z tym że on będzie jeździł na rowerku stacjonarnym :)
Jutro nareszcie siłownia! Tęskniłam za tym wysiłkiem ogromnie! Mam nadzieję, że będzie ładna pogoda to podjadę sobie do niej na rowerku :) zawsze jakaś rozgrzewka :D

Jak ćwiczę na siłowni?


Na początku oczywiście rozciąganie! Rozgrzewam i rozciągam wszystkie mięśnie.

Następnie- minimum 40 minut orbiterka, na małych obrotach.(ale od jutra zamierzam spędzać na nim przynajmniej godzinę)
Później ćwiczenia na nogi, brzuch i ręce.
Na koniec przeważnie jest bieżnia (jakieś 30 minut)

  Spędzam na niej dwie godziny, a wychodzę z niej szczęśliwa :)
Uwielbiam to uczucie, gdy pot spływa ze mnie ciurkiem :D (dzięki pasowi neopronowemu pocę się znacznie bardziej)
Czuję się po wyjściu lekka i odprężona :)
 
Idę kręcić hula, jutro podzielę się przydatnymi informacjami na temat biegania, które wyczytałam w książce!

Dobrej nocy, śnijcie o swoich wymarzonych figurach a po przebudzeniu dążcie do tego, aby sen okazał się rzeczywistością!











9 czerwca 2012 , Komentarze (9)


Przyznam szczerze, że ostatnio nie miałam ochoty na ćwiczenia w domu (na siłownię z chęcią bym pojechała, gdybym mogła, albo gdyby nie była zamknięta tak jak wczoraj)
Nie miałam ochoty nawet na hula hoop!
Ale KONIEC z tym lenistwem! Będę pracować systematycznie i ostrooo!
Już za miesiąc mnie nie poznacie!
Wpis krótki (albo przynajmniej narazie), bo pędzę poćwiczyć :)
 Dziś będzie:
- 2 godziny hula
- 1 godz rowerek stacjonarny
- na rozgrzewkę- aerobik i oczywiście rozciaganie
- 100 brzuszków.

Na dziś musi mi to starczyć.
Jutro mam nadzieję na ładną pogodę, bo w planach mam długą wycieczkę rowerową!
I biegi.
A w poniedziałek w końcu siłownia! Strasznie stęskniłam się za tym wysiłkiem :)

Marzy mi się takie brzusio: <3





8 czerwca 2012 , Komentarze (6)



Może za krótko to trwa, aby nazwać to miłością, ale naprawdę oszalałam na punkcie zdrowej żywności. Od pewnego czasu, zanim coś kupię to dokładnie wczytuję się w jego skład.
Byłam uzależniona od gum do żucia- przestałam je kochać kiedy wyczytałam co w sobie mają.
Mam to szczęście, że mieszkam na wsi. Mam swój własny mały ogródek, zaufane-ZDROWE warzywka. Kilka drzewek z owocami (pyszne czereśnie, wisienki, gruszki, jabłka i agrest), poziomki, jagódki, porzeczki i maliny. Czego chcieć więcej? :)
Mój brat studiował ochronę roślin, pracuje w tym zawodzie, także wie, jak się nimi zajmować.
Mam też parę kur, zdrowe, niefaszerowane chemią mięso (chociaż trudno mi jeść coś, co wychowało się na moim podwórku), pyszne jajka.
Mam też dostęp do pysznych, zdrowych truskawek, ziemniaków i naprawdę przeróżnych warzyw.
Można powiedzieć- raj dla wielbicieli zdrowego odżywiania się!

Wiem, że dzięki temu będę zdrowsza, szczuplejsza. Już niebawem wszystko będzie się nadawać do jedzenia (czereśnie już prawie są:)) więc będę się zajadać zdrowymi smakowitościami!

Relacje z dzisiejszego dnia? Bez rewelacji. Siłownia zamknięta- nie mogłam sobie poćwiczyć. Przed meczem też sobie nie pobiegałam, bo zaczął padać deszcz.
Chcę sobie pokręcić hula, ale mamy gościa.
Ale chyba jednak wezmę zamknę się w pokoju, pojeżdżę na rowerku stacjonarnym, porobię brzuszki i zabawię się z moim hula hoop.

Najgorszy moment meczu? Kiedy Szczęsny dostał czerwoną kartkę. Szczerze mówiąc, byłam pewna, że wpadnie nam w tedy z karniaka gol. Na szczęście nasz drugi bramkarz- Tytoń, świetnie sobie poradził i obronił.  Mieliśmy ogrom sytuacji, niestety została wykorzystana tylko jedna.
I jestem zła na Smudę, że każe się naszym chłopakom tak długo męczyć! Mógł zrobić zmianę dużo wcześniej i może wynik byłby zupełnie inny!
No cóż, mecz i tak nie był najgorszy :)
Szkoda, że Rosja teraz wygrywa, może jakby przegrali byśmy wyszli z grupy.
Tak czy siak, cieszę się, że Polska w cale aż tak najgorzej się nie zaprezentowała.
Dobrze, koniec tych relacji :)
Idę trochę poćwiczyć, bo przez ten tydzień się zapuściłam!

Na koniec świeża dawka motywacji!