Miałam wczoraj wieczorem dodać post. Nie zrobiłam tego, bo po pierwsze za bardzo nie wiedziałam o czym pisać, a po drugie było mi wstyd za siebie, że nie jestem taka silna.
Na siłowni ostatnio byłam tydzień temu. Nic nie ćwiczyłam. Diety jako takiej też nie było, oczywiście nie obżerałam się, ale nie odmówiłam sobie wczoraj na mieście frytek i coli.
Ale cóż. Nie będę się dołować za jeden tydzień niepowodzenia. Życie trwa dalej, lato coraz bliżej (w tym kolejna impreza mojego miasta ;)) więc nie ma co się poddawać!
Już 23 czerwca tak jak wspominałam są dni mojej mieściny ;) Na ulicach będzie multum ludzi, tak jak wczoraj (u mnie w Boże Ciało na ulicach jest impreza :D o to chodziło z tym, że chciałam w końcu wyglądać super!). Chciałabym chociaż pozbyć się tego cellulitu z moim ud, żeby założyć bez wstydu krótkie spodenki.
I powiedzcie mi: JAK TO JEST?
Moja koleżanka jest 15 cm ode mnie niższa, waży 7 kg mniej.
Ja przy wzroście 175 i wadze 72 wyglądam na grubszą niż ona ( 160 w kapeluszu i 65 kg)
To chyba nie tak powinno być!
Ona ma o tyle dobrze, że wszystko do ukrycia ma na brzuchu, a nóg nie ma aż tak tragicznych. U mnie jest na odwrót.
Ach no nic :) Nie ma co narzekać, trzeba brać się do roboty!
Nareszcie robi się ładna pogoda. Może w końcu uda mi się ładnie opalić, a nie być blada jak ściana :)
Dziś postanowiłam biegać (przed meczem!)
Jako córka prezesa klubu sportowego nie mogę nie patrzeć na takie ważne mecze! :D
No cóż. Idę sprzątać, bo chcę się wyrobić jak najszybciej i popędzić na siłownię :)
Wieczorem dodam kolejny, bardziej motywujący wpis.
Także, Ciao!
Ja do mamy: Chcę tak wyglądać, jak ta ze zdjęcia! A ona do mnie: No taki stanik sportowy i spodenki już masz, więc jeszcze tylko ciało musisz zmienić.
karpik.