Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam "normalna" tzn ani chudzinka, ani pączek- taka sobie-ot 60 kg. Zaczęłam chorować na tarczycę i w pół roku zarobiłam 26 kg.A potem jeszcze rzuciłam palenie... Wszystko jasne, prawda ?Ale chcę to zmienić i zmienię ! :-) Pozdrawiam Ania.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 49934
Komentarzy: 476
Założony: 22 stycznia 2012
Ostatni wpis: 15 października 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ania961

kobieta, 53 lat, Gliwice

163 cm, 85.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 lipca 2013 , Komentarze (2)

Trafiłam na wpis dziewczyny, którą chłopak rzucił, bo była za gruba!!! Dziewczyna młoda- teraz cierpi, bo jeszcze do Niej nie dotarło jakie szczęście ma , że dupek zniknął z pola widzenia!!!! I jakie szczęście ma, że ja rzucił, bo mnie mój ex- właśnie NIE RZUCIŁ. Ale dowiedziałam się dwa dni temu w swoje urodziny, że przez dwa ostatnie lata był ze mną,sypialiśmy ze sobą, ale  miał też kogoś innego. Okłamywał mnie przez dwa lata zamiast powiedzieć prawdę i dać mi wybór- co dalej? Odeszłabym. Ale cierpienie w takiej sytuacji jest niemiłosierne, zawód, rozczarowanie, smutek, aż chwilami zapominam oddychać...
Wiem, sporo przytyłam,przeszłam leczenie onkologiczne i wycięcie tarczycy, ale od 12-tu lat byliśmy razem, wydawało mi się, że z wyboru, z uczucia.. Dużo zniosłam podczas związku z nim, mamy wspólną córkę, ale nie wiem czemu tak cierpię skoro on nie zasługuje na żadną moją łzę. Nie mogę spać, jeść, piję tylko wieczorami wino wytrawne i zastanawiam się czym sobie zasłużyłam na takie traktowanie. Niech ten pamiętnik pomoże mi  postawić się na nogi, wraz z tą młodziutką dziewczyną porzucone praktycznie jednego dnia stańmy do walki o lepsze samopoczucie, a jakąś przyszłość jeszcze . Schudnę, zawalczę o siebie, niech ta rozpacz po utraconych złudzeniach, to poczucie porażki spali każdą kalorię jaką wezmę do ust. Dziś chcę zasnąć, niebyć, umrzeć, ale nie mogę pozwolić temu stanowi owładnąć mną całą. Cieszę się, ze mam urlop, nie muszę iść do pracy, gadać z ludźmi. Razem mieliśmy jutro jechać na ten urlop.....

16 marca 2013 , Skomentuj

Zabawa się skończyła. Ostatnie tygodnie były ciężkie, bo miałam 5 dni temu obronę na uczelni. Udało się, temat zamknięty. Nie powiem, folgowałam sobie (ciastka, ciastka, ciastka), ale teraz dość.Teraz to mój czas, mam więcej go na spacery z małą, na ćwiczenia, reanimuję może mój rower n wiosnę? Nie przytyłam, ale i nie schudłam. Co prwda jakieś grypsko mnie dopadło, ale co tam...

19 lutego 2013 , Komentarze (1)

Dzisiejszy dzień, pod względem diety nie był ok- na pewno krok do tyłu, nagle mnie napadło dobrze znajome ssanie, a cieszyło mnie, że przestawiłam się na tryb "lekki" i dobrze się czułam, ale niestety nie doceniłam wroga. Najpierw dopadł mnie pod postacią małego ciasteczka, potem ponowił atak,  ale na tym się nie skończyło, kromka chleba z wędliną. Eh , no i druga. Za to pod względem ćwiczeń- Chodakowska pełną gębą, postanowiłam odkupić winy z druga i trzecią częscią z Sadowską i Malinowską. Mało nie umarłam, było mi niedobrze z wysiłku, ale pocieszam się, że będzie lepiej, kiedyś, o ile nie będę tak żarła. Daleka droga przede mną, ale ja na szczęście potrafię być cierpliwa i oby to była droga tylko i wyłącznie w jedną stronę. Życzę tego sobie i innym " w drodze"

18 lutego 2013 , Komentarze (1)

Ważyłam się dziś, kilogram mniej. Przypuszczalnie byłby większy spadek, gdyby w weekend nie wytrąbiła butelki wina czerwonego wytrawnego. A tak w sobotę do kolacji ze szwagrem i jego dziewczyną. Oni pili piwo, a ja to nieszczęsne wino, eh. Ale na usprawiedliwienie dodam, że do sałatki greckiej w wersji light. A tak codziennie cwiczenia i jak na razie nie mam problemu z trzymaniem diety ( poza tym nieszczęsnym winem). Jeśli chodzi o ćwiczenia znalazlam swój klucz. Pierwsza część to ostra zumba ok 40 minut i doprawiam cwiczeniami z Chodakowskiej z gwiazdami  ale tylko część pierwsza i trzecia. Ostre cardio w jej wydaniu z moją wagą i brakiem kondycji grozi zawałem.Wiem jaki kawał drogi przede mną, wiem, że szybko się nudzę, ale wiem też jak bardzo chcę zmienić swoje ciało- powrócić do siebie jaką znam . Cały czas zastanawiam się jak ja mogłam samej sobie to zrobić? Dobrze, ze pokazał się chociaż ten kilogram, pomnożę to razy 20 i już świat wyda się piękniejszy .Kilogram tygodniowo i dam radę do wakacji

16 lutego 2013 , Komentarze (3)

Chyba mam szansę to pokochać ! Kiedyś lubiłam taniec i ruch, ale od kiedy przestałam robić cokolwiek i od kiedy przytyłam kojarzy mi się wyłącznie z katorgą i przełamywaniem się. Samba i Zumba o tej porze roku? Oooo tak poproszę. Faktycznie te ćwiczenia wykonuję bardziej świadomie pracy mięśni. Przy Chodakowskiej walczę o każdy oddech- 
o przetrwanie .  Mam teraz energię na cały dzień :-D
Szybki prysznic , grapefruit, przygotuję sobie kaszę z kurczakiem i surówką w pudełku, na kilka godzin skoczę do pracy, a potem na uczelnię. Wrócę wieczorem , więc może mała samba ;-)

15 lutego 2013 , Skomentuj

Pierwsza bitwa wygrana!!!!. Pracuję w firmie , w której kuchnia jest zaraz przy open space. I panuje u nas KULT WAFELKA. Ujęte jest to jednym słowem, ale ogólnie chodzi o nieograniczony dostęp do wafelków, delicji, paluszków, precelków , eh. Jest to też celebracja wspólnych sytych śniadań. Ale w tym tygodniu nie było w moich ustach nic co tam się znaleźć nie powinno. Dziś piątek, szkolenie wewnętrzne, no i Basia przyjechała z bezami, faworkami własnej roboty. Nic , ale to nic nie były w stanie mi zrobić te pyszności.  Ćwiczyłam na razie w tym tygodniu dwa razy, ale ściąga mi się zumba i jak tylko mi się kasza z warzywami ułoży, do dzieła. Dużo i sługo siedzę w tym tygodniu, ale taki jest charakter mojej pracy i kończę pracę dyplomową do oddania na jutro, więc plaszczę tyłek do późnych godzin nocnych, ale spokojnie- to tez zmienię. Cieszy mnie to, że zaczyna się coś zmieniać. Czuję to .

11 lutego 2013 , Komentarze (3)

Dzisiaj lekki zgon, czuję każdy mięsień, nie mogłam wejsć po schodach przez mięśnie brzucha,  Więc  po Chodakowskiej muszę dojść do siebie, więc wyrobię się faktycznie dwa razy w tygodniu,  Przeszłam dzisiaj naprawdę spory kawał drogi,no i trzymam dietę.
Czuję się fajnie, ale spróbuję faktycznie z aerobikiem. Plan po modyfikacji:
Chodakowska 2 razy w tygodniu
3 aerobik
dieta, fajna jest na tych kaszach nie czuję "dygawki" sporo warzyw do tego, no i kurczak

10 lutego 2013 , Komentarze (3)

To od dziewczyny o nicku Nesca usłyszałam po rz pierwszy hasło Chodkowska. I w samą porę, bo akurat pokazała się płyta z SHAPE i akurat była ostatnia . Złapałam i poleciałam. Nie ma co się dalej oszukiwać- tyję i jeśli tego nie zatrzymam.... zatrzymam, zatrzymam. Dziękuję Nesca  i za schemat planu diety- Tobie się udało to mi też.  Jeśli ktoś neguje Twoje rady- jego sprawa, ale każdy mądry powinien siedzieć cicho widząc Twój sukces-potwierdzenie skuteczności.
Jestem po pierwszym treningu Z Chodakowską. Wymiękałam, robiłam przerwy.Było mi niedobrze i drżało całe ciało.Zła jestem na  siebie, ze muszę się tak mordować,chcąc wprawić w ruch prawie 90- kilowe cielsko.  Z wagą 60 kg pewnie byłoby lżej.  Ale spokojnie- tak już będzie codziennie, a minimum 3 razy w tygodniu. Obstawiam kilogram tygodniowo co do urlopu da jakieś 25 kg rany, 10 będzie super!!!! Ale miękka gra się kończy.

14 września 2012 , Komentarze (1)

No więc tak, spadł kilogram. Mało? Jasne, ze mało, ale w obwodzie bioder 4 cm !!! Dużo? Jasne, że dużo , ale i tak kropla w morzu. Dla mnie ważne, by ruch był może powolny ( nie zależy mi na wiszącej skórze), ale tylko w jedną stronę. Cieszę się, iż odstawiłam piwo, jeszcze niedawno... Bomba kalorii.  Spokojnie, mam czas, do wakacji 2013... Damy dziewczyny radę. Podoba mi się fitness, załapałam bakcyla, wczoraj nie mogłam, bo musiałam z małą kupić buty i odczuwałam deficyt czegos. Super !!! A od poniedziałku, ostra jazda, wchodzimy z małą na pełne obroty, obłożenie czasowe max!!! Super!!!

1 września 2012 , Komentarze (1)

Pierwszy raz w życiu czuję strach przed wejściem na wagę. Zawsze byłam raczej z tych osób, które ważą się po pięć razy dziennie (jak mają tylko wagę gdzieś w pobliżu). Ale nawet wzrost wagi przyjmowałam dość biernie (chyba dziś mam do siebie żal o to). Ale teraz dałam sobie wycisk taki  "na serio" przez ostatnie dwa tygodnie- plus dieta, chciałaby zobaczyć na wadze chociaż ze dwa kilo mniej..... Ale się boję...Zwyczajnie - baaaaaaardzo mi zależy.
We wtorek w programie "Cofnij zegar"na TVN Style (nota bene byłam akurat po fitnessie) była przepiękna młoda kobieta, tylko o podobnych parametrach wzrostowo- wagowych jak moje. I powiedziała, ważną rzecz, w sposób jaki i ja odczuwam obecną moją sytuację: że czuje, iż jest to ostatni moment, gdzie jeszcze coś można zrobić, zawrócić, ze jeśli przekroczy tę granicę to będzie już tylko źle. Nie ma więc wymiękania, zamiatania swoich kilogramów pod dywan. Dziś ćwiczenia w domu, może bieg wieczorem. nie poddam się .
A to link do programu, o którym pisałam.
http://cofnijzegar.tvn.pl/odcinki-online/cofnij-zegar-odcinek-9-sezon-1,12922,0.html