Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

odchudzam się dla siebie, ale zmotywowała mnie przygoda z łysym.....to taki kop od życia. Teraz wiem, że to ja jestem Sprite a on pragnienie,,,,,a przecież to pragnienie nie ma szans ;) Więc do dzieła kochane...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 83756
Komentarzy: 1397
Założony: 11 stycznia 2010
Ostatni wpis: 6 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
statekmarzen

kobieta, 44 lat, London

153 cm, 81.60 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: schudnąc15 kilo

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lutego 2010 , Komentarze (10)

Nareszcie coś mniej o 0,5 kilograma szkoda ze tylko tak mało ale jeszcze o 2  cm mniej w biodrach, pasie i klatce piersiowej (no tam nie koniecznie). Jest fajnie oby tak dalej

31 stycznia 2010 , Komentarze (4)

Witam was moje kochane. Mimo wszystko ciągle się nie poddaję. Fajna pogoda dziś co nie? Spędziłam dzid 3,5 godziny na bieganiu po moich klientach i czuje się super. Na prawdę dostałam trochę w kość zostało mi jeszcze 35 no może 40 minut ćwiczeń. Co na pewno zaliczę. Jeśli chodzi o dietkę to nie było najgorzej. Kolacja była szybciej zamiast podwieczorku więc na pewno  zjem jabłko jeszcze.

BILANS DNIA:

Śniadanie: woda z cytryną , jabłko
II Śniadanie: 2,5 kromki chleba, 3 plastry szynki, musztarda, zielona herbata,
Obiad: 20 dkg ziemniaka, 1 kotlecik z piersi kurczaka, buraczki konserwowe
Podwieczorek: kawa z mlekiem
Kolacja: 2,5 kromki chleba razowego, 2 plastry szynki, ogórek konserwowy 2 szt. zielona i czerwona herbata

 Muszę się wam czymś pochwalić. Dziś byliśmy z mężem u koleżanki na kawce i nie zjadłam niczego słodkiego. Jestem z siebie bardzo dumna. Jutro ważenie i mierzenia. Na pewno cos mi ubyło bo spodnie sa luźniejsze ale zobaczymy jutro

30 stycznia 2010 , Komentarze (2)

dzięki za rady z tą kolacją to racja ale pieczywko nie zawsze jadam czasami sama sałatka albo pieczywko chrupkie. Jeśli chodzi o śniadania to wiem że powinny być bardziej obfite ale nie mam ochoty na nie tak naprawdę w ogóle. Jednak jeśli się chce osiągnąć swój wymarzony cel to warto zrobić wszystko aby było nam w tym łatwiej. Postaram się od jutra coś z tym zmienić. Jednak jestem dumna że słodycze nie są już dla mnie pokusą.

JESZCZE RAZ DZIĘKUJE

30 stycznia 2010 , Komentarze (7)

 No tak a my nam nie jest łatwo,mi na pewno nie. Po ponad tygodniu zobaczyłam się z moja bratanicą która stwierdziła ze schudłam. Ciekawe na ile było w tym prawdy skoro ta moja wredna waga nie pokazuje mi żadnego ubytku już od ponad tygodnia. Za oknem nie źle wieje (fajna mi pogoda).  Myślałam że mi głowę urwie przy tej mojej wędrówce po klientach (odwiedzam ich raz w tygodniu) około 50 osób dupsko mi zmarzło, ale mówią że na zimnym się szybciej chudnie. To może zamiast diety i ćwiczeń zacznę spędzać 8 godzin na balkonie .

Jesli w poniedziałek nie ubędzie mi żadnych centymetrów to sama je obetnę a co mi tam!!!! Mimo wszystko moja walka nadal trwa warto w coś wierzyć.

 

BILANS DNIA:

Śniadanie: woda z cytryną, zielona herbata,jabłko

II Śniadanie: 1,5 kromki chleba razowego, 1 jajko, musztarda, kawa mlekiem

Obiad: 20 dkg ziemniaka, 150 dkg mięsa wieprzowego (chudego), kawa z mlekiem

Podwieczorek: 1 jabłko, czerwona i zielona herbata,

Kolacja: 2,5 kromki chleba, pasta szynkowo-boczkowa, 1 plaster szynki, musztarda, zielona herbata

Dodatkowo 2 kostki czekolady, zielona i czerwona herbata. Dzięki zmianom które wprowadziłam już trzeci tydzień jak nie piję żadnych soków itp.No i tak na prawdę to dziś od dłuższego czasu jadłam coś słodkiego ale zachciało mi się tych dwóch kostek i nie sądzę żeby to był jakiś większy mój grzech.

Spadam na 35 minutowa serię ćwiczeń Powodzenia moje laski

29 stycznia 2010 , Skomentuj

BYŁ JESZCZE 30 MINUTOWY SPACER   :)

29 stycznia 2010 , Komentarze (1)

Mikołaj Gogol


Pewnie gdybym te swoje lustra za to winiła jak wyglądam to żadne nie było by całe :) Mimo ciągle nie ubywającej mi wagi nadzieja do jej utracenia jeszcze mnie nie opuściła i obawiam się tylko tego ze nadzieja jest  matka głupich i chorych umysłowo  (jak mi to ktoś próbował wmówić). Więc chcę obalić tę tezę i udowodnię że nie tylko i moja nadzieja sprawi że te wredne kilogramy zaczną powoli ze mnie uchodzić. Dzisiejszy dzień nie był najgorszy dietkowo okey i jest to 9 dzień a6w (koszmar) przez to bolą mnie mięśnie brzucha co jest dla mnie lekkim pocieszeniem bo wiem że ćwiczenia spełniają swoją rolę. Z pracy nadal nici nie ma nic na co nie wysłałbym CV ale trzeba czekać.


BILANS DNIA:

Śniadanie: woda z cytryną, zielona herbata, jabłko

II Śniadanie: 1 szkl. mleka, 4 garście płatków kukurydzianych, kawa z mlekiem, czerwona herbata

Obiad: 2 pierogi z twarogiem polane jog. naturalnym z cukrem waniliowym, zielona herbata,

Podwieczorek: 2 kromki chleba razowego, 1 jajko na miękko, ogórek kwaszony, czerwona herbata, zielona herbata

Kolacja: sałatka (2 jaka, cebula, ogórek kwaszony, jabłko, przyprawy, łyżka koncentratu pomidorowego 0,5 łyżeczki majonezu), 3,5 kromki pieczywa chrupkiego, zielona i czerwona herbata

Do wypicia mam jeszcze po herbatce zielonej i czerwonej. No i wypiłam kawę z mlekiem i zjadłam dodatkowo jabłko.

No i podstawa 35 minut ćwiczeń.

28 stycznia 2010 , Komentarze (4)

Czuję się jak balon. Czemu mi nie ubywa tej cholernej wagi!!!!! Chyba sama sobie obetnę kawałek zawsze będzie coś mniej co nie? Mimo tego złego nie tracę wiary i pozytywnego myślenia. Jeszcze do tego ochota na słodkie nie przeszła no cóż przespałam ją każdy sposób jest dobry. W ogóle jakaś taka jestem dziś fujjjjjjjjjj nic mi się nie chcę i jeszcze ta pogoda ciekawe za czyje grzechy tak cierpię. Na dodatek pracy nadal brak i chyba to jest najgorsze bo uwielbiam pracować mogę wychodzić o 6 i wracać po 21 i to jest najlepszy stan dla mnie. Te siedzenie w domu jest przerażające................
   Jeśli chodzi o moje dietkowanie to jest okey policzyłam kalorie i zmieściłam się w 1000ckal. Miałam ochotę na płatki kukurydziane z mlekiem ale jest juz 21.15 więc sobie podaruję i wypiję tylko mleko :)

BILANS DNIA

Śniadanie: woda z cytryną, zielona herbata, herbata z L-karnityną
II Śniadanie: 2 tosty, pasta z jajek i szynki, jabłko, czerwona herbata, kawa z mlekiem
Obiad: połowa ziemniaka, 100 dkg szynki wieprzowej duszonej, surówka (kapusta pekińska, cebulka czerwona, marchew, jogurt naturalny i przyprawy), czerwona herbata
Podwieczorek: 1 szkl. kisielu, 2 łyżki cukru (raz na jakiś czas nie zaszkodzi ale i tak kupuje słodzik), 1 łyżeczka śmietanki 9%, zielona i czerwona herbata
Kolacja: 1 szkl. mleka, surówka z obiadu i mały kawałeczek mięsa (kostka 3cm x 3 cm)

   Na pewno zjem jabłko i wypije jeszcze po szklance zielonej i czerwonej herbaty no i zabieram się za ok. 40 minutowy trening. Życzę miłego wieczorku :)

27 stycznia 2010 , Komentarze (4)

nawet nie wiem  kiedy a dzień mi zleciał. Było nawet nawet tylko jakoś naszła mnie ochota na coś słodkiego ale dałam radę. No bo w taka pogodę iść  do sklepu to grzech jeszcze po coś takiego.
W ciągu dnia nabrałam ochotę na sport i poćwiczyłam sobie 15 minut nie dużo ale i tak zaraz idę ćwiczyć mam do zrobienia ok.35 minut. No to w sumie 50 MINUT RUCHU DZIŚ.

Bilans dnia:

Śniadanie: woda z cytryną, zielona herbata
II Śniadanie: 2 Tosty, 1 jako, cebulka, czerwona i zielona herbata
Obiad: połowa smażonej flądry, 150 dkg ziemniaka, surówka (sałata lodowa, pomidor, cebula i niestety troszkę majonezu      czerwona herbata
Podwieczorek: 3/4 szkl. mleka, 3 garście płatków kukurydzianych, 1 łyżka cukru, kawa z mlekiem
Kolacja: 3 tosty, 1 plaster sera wędzonego, 1 plaster szynki, 1 łyżka koncentratu pomidorowego, cebulka, zielona i czerwona herbata

Oprócz tego wypiłam jeszcze: 1 kawę z mlekiem, 2 herbaty zielone, 2 herbaty czerwone, herbata z L-karnityną. Po tym piciu jestem pełna i jak miałabym coś jeszcze zjeść to nie dałabym rady                  . NASZCZĘŚCIE

Na poprawę nastroju:

Sąd skazał faceta na śmierć. Jednak facet był tak gruby, że się nie mieścił na krześle elektrycznym. Zarządzono, aby poddać go diecie. Po tygodniu o chlebie i wodzie facet zamiast schudnąć, przytył 10 kilo i na krzesło elektryczne nadal się nie mieścił. Zarządzili ostrą dietę - facet miał pić tylko wodę. Jednak po tygodniu znów przytył 10 kilo. Postanowiono nic mu nie dawać do jedzenia ani picia. Jednak po następnym tygodniu skazany zamiast schudnąć, znów przytył o 10 kilo. Pytają go:
- Dlaczego nie chudniesz?
- Jakoś, kurna, nie mam motywacji...
                          
                                                   to chyba tak jak czasami my.............

27 stycznia 2010 , Komentarze (3)

Bardzo się do was przyzwyczaiłam i dziwnie mi było jak nie mogłam czytać tego co piszecie. No ale teraz to już nie problem. Zastanowiłam się i doszłam do tego że może ok. schudłam tylko pół kilograma ostatnio ale centymetrów ubyło mi więcej. Dla pewności jutro się mierzę jeszcze raz. Jak myślicie czy dwutygodniowy okres ćwiczeń  (ok.35 min) może spowodować przyrost masy mięśni? No właśnie jestem ciekawa. Po spodniach czuję że jest lepiej i już nie są tak opięte jak wcześniej.

BILANS DNIA 26.01.2010

Śniadanie: woda z cytryną, zielona herbata
II Śniadanie: 2 tosty z dżemem, zielona i czerwona herbata
Obiad: 150 dkg ziemniaków, małe udko z kurczaka, buraczki konserwowe
Podwieczorek: 8 paluszków słonych, mały kotlecik mielony, czerwona herbata
Kolacja: 2 tosty z pasta szynkowo- boczkową, zielona i czerwona herbata

Dodatkowo 2 szklanki zielonej i czerwonej herbaty i 35 minut ćwiczeń.
no i chyba to wszystko. Nie wiem czy to co jem to dużo czy nie ale ja się tym super najadam. Czasami mam ochotę jedynie na coś słodkiego i dlatego muszę jutro iść do ulubionego warzywniaka po moje kochane jabłuszka.

26 stycznia 2010 , Komentarze (7)

Może któraś z was się spotkała z tym co ja. dwa tygodnie ćwiczeń i dieta. Litry wypite herbatek i d......a tylko pół kilograma mniej na wadze????? Nie wiem co jest nie tak może nie ma dla mnie szans na szczupłą sylwetkę ale i tak się nie poddam!!!!!!!!!!!!!!!