Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chcę zmian, dlatego zaczynam najpierw od siebie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 34092
Komentarzy: 249
Założony: 18 listopada 2008
Ostatni wpis: 29 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Mewka23

kobieta, 39 lat, Płock

169 cm, 86.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 marca 2010 , Komentarze (4)

Akurat ten tydzień rozpoczęłam zakupieniem 3 saszetek aqua slimu. Nie wiem czy to cokolwiek pomoże, ale jak mamy się wybierać na długie spacery z narzeczonym na długie spacery to butelka wody z owym specyfikiem będzie chyba w sam raz? Zazwyczaj nasze spacery kończyły się dużą ilością słodyczy kupionych po drodze. Teraz będzie trochę inaczej;)
W sobotę miałam wielkie sprzątanie, zaczynając od mycia okien a kończąc na odkurzaniu. I właśnie w czasie tego sprzątania moja kochana mama oznajmiła wszem i wobec, iż " naprawdę sporo schudłaś" i powiedziała to tonem jak najbardziej poważnym. Szczerze Wam powiem, że głowa mi się podniosła z dumy:) Bardzo mnie to zmotywowało do dalszego odchudzania. Jak nigdy!
Ważenie odbędzie się w najbliższą sobotę. Aż się boję, ale stwierdziłam, że chromolić wagę. Objętościowo mogę być szczuplejsza nie wagowo.
Zmieniając temat: mam jeszcze problem z weekendami. Za bardzo sobie pozwalam. Jem a inaczej wchłaniam.Jakby mi się w mózgownicy lampka zapalała, że w sobotę nie ma żadnych ograniczeń. Dzisiaj rozmawiałam o tym w pracy z kobitką, która jest na diecie proteinowej i tak samo ma problem w weekendy. Ale ona schudła już ponad 10 kg!
Pocieszam się właśnie tym, że  też można schudnąć  jedząc w weekend.

18 marca 2010 , Komentarze (1)

Wystarczyło wczoraj trochę ponarzekać i już dziś zrobiło się wiosennie. Bez szaleństw oczywiście,ale czuć zmianę powietrza...i te cudowne uczucie, zero depresji, smutku tylko sama radość, że się zima kończy:D
i z tej wielkiej radochy, byłam dziś z narzeczonym na dłuuugim spacerze. 3 bite godziny chodzenia bez odpoczynku. pół godziny temu wróciłam. Nogi strasznie bolą, ale ile kalorii za to człowiek spalił!! Dziś jest naprawdę dobry dzień!


17 marca 2010 , Komentarze (2)

Popadam w jakaś depresję. Już mi się chce wiosny, ciepła,słońca. To co że będę wyglądała jak wieloryb w wiosennych ciuchach,chce słońca!!!!!
Nadeszła @ i nie staje na wagę.Czuję się jakbym jednego dnia przytyła 10 kg.

11 marca 2010 , Komentarze (1)

Jest i dobrze i źle.
Widzę już efekty małe, małe ale są. Wszystkie spodnie są już na mnie przy duże.Przymierzyłam wczoraj spodnie , w których chodziłam pół roku temu i mogłam je zdjąć bez rozpinanie guzika. Jakie to boskie uczucie!!!!!!
Jednak jest źle, bo już kompletnie nie mam w co ubrać się do pracy.Po prostu widać, że nie które rzeczy są przy duże......wiem marudzę jak stara maleńka:P
Boję się wejść na wagę. Autentycznie boje się. do reszty zgłupiałam,ale boję się. boję się że wejdę a waga nawet nie drgnie.

9 marca 2010 , Skomentuj

Obżarłam się.........surówką z kapusty pekińskiej, kukurydzy, pieczarek i pomidora.Ale było takie dobre, że mogłabym pochłonąć każdą ilość.Do tego był mały kotlet z piersi kurczaka.Taki mały,że aż się zastanawiałam czy go kotletem nazwać. I oto cały obiad.
W ciągu dnia pochłonęłam 3 kromki chleba pełnoziarnistego i serek danio.
1 grzech: posłodziłam herbatę. Taka chwila słabości:(

8 marca 2010 , Komentarze (1)




Z okazji naszego Święta : Wszystkiego najlepszego dziołchy :*

7 marca 2010 , Komentarze (2)

Czuję się lżejsza:). Patrzę na pasek wagi i wydaje mi się,że jest mniej tych kg niż na pasku. Jednak boję się stanąć na wadze, żeby się nie rozczarować bo będzie więcej.Takie to moje szczęście:(
Jak co weekend moje odchudzanie kuleje.Ale od dwóch tygodni wprowadziłam zmianę.Ok sobota i niedziela nie są ta restrykcyjne i pozwalam sobie na to czy tamto,ale zero jedzenia po 18. Kategoryczne zero. Na razie udaję się i jestem bardzo zadowolona!
Następne moje odkrycie: czarna herbata z goździkami i pomarańczą! obłęd!!!!

4 marca 2010 , Komentarze (2)

Dziś będzie krótko.
Zielona herbata z miętą!!!!! Rewelacja!!
To jest herbata roku.

3 marca 2010 , Komentarze (1)

Fakt, podoba mi się moja praca na stażu. Nawet nie podejrzewałam,że aż tak bardzo. Ot tak absolwentka pedagogiki pokochała puszczać faksy i odbierać telefony w sekretariacie.I życie się trochę zmieniło. Teraz problemem numer jeden jest to w co ja jutro się ubiorę do pracy! Codziennie przeżywam   te katusze:) Od narzeczonego usłyszałam nawet,że dla nawet dla niego tak się nie ubieram, ale do pracy a i owszem. Co ja mogę odpowiedzieć? Odpowiadam mu zawsze: Takie życie!
Gorzej jest już ze świadomością końca stażu i pisania podania z prośbą o przedłużenie.Jeszcze gorzej jak pomyślę iż nadal i tak dla Urzędu Pracy jestem bezrobotna:(
Dlatego razem ze swoimi koleżankami stażystkami szukamy bardzo aktywnie pracy.Właśnie dzisiaj byłam na teście kompetencyjnym. Nie poszło najgorzej, ale też nie najlepiej,no ale tzw "żelazny kandydat" na stanowisko też był, więc....trudno.Nie przeskoczę.W piątek idziemy składać podanie do innej instytucji.....w następnym tygodniu pewnie znów coś wynajdziemy  i znów złożymy i tak w koło Macieju.
A przez to wszystko jem nieregularnie co mnie bardzo martwi.Hamuje apetyt jak bardzo się da dlatego utrzymuje na razie wagę i mam nadzieję,że od następnego tygodnia będzie spadać.Nie ważę się za często, bo zgłupieje.
W tym temacie muszę popracować jeszcze nad swoja psychiką, bo tu leży mój najgłębszy problem. Nie wiem na razie jak sobie z nim poradzić?

28 lutego 2010 , Komentarze (1)

...Długo mnie nie było. Powiedziałabym bardzo długo.
Przyznaje się bez bicia, bardzo zawstydzona,że nie pisałam ponieważ moja motywacja poległa i wróciłam do swojej poprzedniej wagi. Naprawdę wstyd mi było wchodzić i pisać,że znów zawiodłam.
Z ręką na sercu mówię wam,że bardzo źle czułam się z tym. Sama zabiłam chęć do walki, do zmiany, wygrały złe nawyki i wynagradzanie sobie niepowodzeń jedzeniem.
Ale wzięłam się za siebie znów. Tłumaczę sobie, że w końcu musi się udać, po prostu musi.
Jak nie za pierwszy, to za dwudziesty razem się uda.
Poczyniłam trochę zmian w swoim życiu i myśleniu. Zastanawiając się przez ten czas kiedy mnie nie było dlaczego znów poległam doszłam do kilku wniosków. Po pierwsze: źle myślę. Może czas przestać myśleć o odchudzaniu jak o procesie ciągłych wyrzeczeń. Nie jedz tego, tamtego i tego też. Przecież odchudzanie nie polega na niejedzeniu tylko jedzeniu inaczej prawda? A ja przez tyle lat robiłam podstawowy błąd.Źle jadłam,  a bardziej nie jadłam a potem wchłaniałam dwa razy bardziej i w koło Macieju.
Po drugie: źle jem. Jadałam różnie: jednego dnia 3 posiłku, drugiego 4 a trzeciego 2.
Oczywiście, nieregularnie bo nigdy nie miałam czasu.
Od dwóch miesięcy jadam regularnie. Lepiej się czuję i chudnę. bardzo powoli ,ale nie nadrabiam i nie ograniczam się aż tak bardzo.
Po trzecie: żrę słodycze! W tym przypadku jest to karygodne i powinnam być za to chłostana codziennie. Walczę z tym, mam nadzieję,że niedługo wygram.
Po czwarte: Zmieniam filozofię odchudzania.Odchudzam się od dziś dla swojego ciała. aby było zdrowe,piękne, żebym mogła się w nim poczuć wprost oszałamiająco. Bo do tej pory odchudzałam się z myślą, że jak się schudnie to już nie będzie żadnych problemów. Niestety problemy będą nawet jak będę miała niedowagę.Także odchudzanie traktuję jak sposób na siebie. Jeżeli przez prawie 7 lat nie udało się schudnąć to w 8 roku musi nadejść przełom.
Wiem,że nie odkryłam Ameryki, ale nawet takie głupotki muszą w końcu dojść do skutku,żeby człowiek zrozumiał pewne sprawy już na poważnie.
Poza tym zmieniło się trochę u mnie. Od listopada jestem na stażu...W KOŃCU!!!! Jestem bardzo zadowolona. Praca biurowa w sekretariacie, odpowiada mi. Nowa sytuacja, nowi ludzie, nowy rozkład dnia, wszystko zadziałało orzeźwiająco.
Zaręczyłam się:) Drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia. Teraz mogę legalnie mówić na J-ota : narzeczony:)
Stęskniłam się za tym miejscem,więc wracam. Mam nadzieję, że mogę znów liczyć na wasze wsparcie, bo jest mi ono cholernie potrzebne!!