Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chcę zmian, dlatego zaczynam najpierw od siebie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 34096
Komentarzy: 249
Założony: 18 listopada 2008
Ostatni wpis: 29 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Mewka23

kobieta, 39 lat, Płock

169 cm, 86.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 września 2009 , Komentarze (3)

Nadchodzą czasem takie dni jak dziś w moim życiu,że najchętniej bym nie wstawała z łóżka, a jeszcze lepiej zniknęła i pojawiła się aż się poprawi.
Z następnego stażu nici. Nie przyjęli mnie a to oznacza permanentny stan bezrobocia:(. Zaczynam się podłamywać trochę. Z tego wszystkie dziś posłodziłam herbatę dwiema łyżeczkami cukru, bo w sumie dziś trochę słodyczy należy wnieść w ten stan depresji bezrobotnej. Ale ogólnie dietowanie było. 4 posiłki i kropka.
J. się nie odzywa dziś w ogóle do mnie. Żadnego telefonu,a smsy krótkie i na temat: TAK, NIE.
To kara za wczorajsze moje gadanie.Nagadałam mu przecież, bo jak wczoraj napisałam Wam, denerwuje mnie to coraz bardziej.
Końcówkę dnia przeznaczę na wmawianiu sobie, że będzie lepiej.

15 września 2009 , Komentarze (2)

Nawet bardzo ciężko, bo organizm domagał się słodkiego....po activi boli mnie brzuch. Stwierdziłam, że chyba już jej nie będę piła ( bo kupuję activie do picia).
Dziś 4 posiłki zaliczone + mały grzech (ale już nie będę mówić,bo się sama przed sobą wstydzę).Ale nie jest najgorzej. Kaloryczność  jedzenia dzisiejsza nie była duża.
A poza dietą.......nie wiem, może to reakcja na brak zajęcia, a może już zwariowałam.Siedzenie i czytanie na potęgę wszystkiego co wejdzie pod rękę zaczęło mi się podobać. W ciągu dnia zrobię co mam zrobić, usiądę i czytam.
Szczerze mówiąc wolę to niż siedzieć i zamęczać się myślą, że pracy nie ma, w domu atmosfera nie za specjalna ( tak to jest jak w jednym domu mieszkają trzy pokolenia) i  do tego specyficzna sytuacja w rodzinie mojego J. która burzy moje idealne wyobrażenie o przyszłym życiu we dwoje. Nie będę się o tym rozpisywała, bo nie mam prawa rozgłaszać o życiu człowieka, który nawet nie ma pojęcia,że istnieje na tym portalu ( siedziałby i czytał, a po co?:)),ale tak w skrócie: J. mieszka razem z rodzicami i starszym bratem w domu, który wymaga remontu i jak na razie wszystkie poprawki, mniejsze remonty finansuje sam J. nawet na bieżące opłaty, jak nie starcza rodzicom dokłada się sam J. Brat jego mimo,że prawie 1000 zł więcej zarabia nie dokłada się do niczego tłumacząc, że nie ma. W sumie to nie jest moja sprawa, ale ze względu na to, że kiedyś zwiążę swój los z tą rodziną zaczyna mnie to irytować, z tego względu też , że zanosi się na to iż nie będziemy mieszkać w tym domu po ślubie.No i ten mój J. On jest po prostu za dobry...już mu nawet powiedziałam, Matką Teresą nie jest i mógłby coś swojemu bratu powiedzieć....ale nie, nie powie. Nawet mi nic nie odpowiedział.Matka J. też nic na to nie mówi. Jeden syn daje na życie to jest dobrze.wystarczy jeden.
Ja poczekam,aż weźmiemy ślub ciekawe co wtedy będzie ?

14 września 2009 , Komentarze (1)

.....i to ostro. Dziś 4 małe posiłki i koniec. Do końca dnia zielona herbata. Właśnie ją obserwuje jak sobie zalega w dzbanku. Dzisiejszy sukces: Zero słodyczy!!!!
Nawet muszę się pochwalić, że weekend nie był taki mocno "żrący". W sobotę byliśmy u znajomych i z ręką na sercu pilnowałam się i naprawdę bardzo mało zjadłam. Patrzyłam jak koleżanka siedząca obok rozmawiała ze mną i cały czas sobie coś na talerz nakładała:)
@ odchodzi powoli i czuję się o niebo lepiej. Nie czuję już tej zalegającej wody w sobie:)
...a poza tym nudy, nudy i jeszcze raz bezrobocie. Nikt się nie odzywa, cisza spokój. Momentami wydaje mi się, że oszaleję:( Z nadmiaru czasu czytam, czytam. pochłaniam książki jedna za drugą. Chociaż jedna przyjemność:)

10 września 2009 , Komentarze (3)

Dziś było dietetycznie. Mało na śniadanie, mało na obiad, na kolację prawie wcale. Teraz mi się zielona herbatka parzy. Nie jest źle. Tylko brzuch boli i znów mam to uczucie 10 litrów wody w brzuchu. Nie wchodziłam dlatego na wagę, bo pewnie podskoczyła.
Zatęskniłam za moim rowerem i 30stoma kilometrami, które  sobie przejeżdżałam codziennie.
Poprosiłam J. żeby mi nareperował te siodełko. Oczywiście, oczywiście on wszystko zrobi. I do tej pory nic nie zrobił. Zupełnie jak mój ojczulek. Nie ma się co dziwić - mają tak samo na imię.
Nie wiem czy Wy też tak macie,ale podczas @ patrzę w lustro i wydaje mi się, że jestem o 10 kg grubsza, dlatego też humor też nie jest za ciekawy u mnie w czasie tych dni.
Już się nakręcam na jutro, żeby tylko było dietetycznie, nie dać się pokusom i zacząć znów jeść regularnie. Amen.

10 września 2009 , Komentarze (3)

Wczorajszy dzień rozpoczął się tak wspaniale, że nie mógł się do końca udać. Człowiek tak się ucieszył z tych 700g, których już nie było, że dostał małpiego rozumu.
Jak @ spóźnia się to strasznie jest potem bolesna. Chodziłam wczoraj zgięta w pół, nie brałam żadnego przeciwbóla, bo myślałam, że może samo przejdzie.
3 godzinki po śniadaniu łyknęłam sobie activi. Przed samym obiadem zrobiłam duży błąd i otworzyłam lodówkę. To był bardzo duży błąd za który odpokutowałam i dziś już tak nie zrobię.
W lodówce leżała czekolada......to dalej już nie będę pisać, oprócz tego, że całej nie skonsumowałam tylko pół ....no i jak ją zobaczyłam to o mało nie padłam.( to chyba był taki szybki spadek cukru w organizmie).A potem były jeszcze 3 wafelki.......a potem to już był tylko obiad, ból brzucha, ból żołądka.......wczesne popołudnie w toalecie......podejrzenia grypy jelitowej, kuracja coca -cola i od godziny 16 jechałam już na samej wodzie.
To była kara za łakomstwo. Wiem, moja wina. Ale od dziś poprawiam się, bo najgorsze to chyba oszukiwać samego siebie, że się człowiek odchudza.

9 września 2009 , Komentarze (4)

Bardzo Wam dziękuję za komentarze!!! Jednak jest ktoś kto mnie rozumie.
Po 9 dniach oczekiwania nadeszła @ a razem z nią 700g poleciało w dół.Miałam rację nie wchodząc wczoraj na wagę,bo bym chyba zawału dostała jakbym zobaczyła to co się ze mną wyczynia.
Wczoraj naprawdę trzymałam diety i dzisiaj też jak na razie dobrze idzie.
Dziś J.ma wolne więc szykuje się spacer popołudniowy - i już humor jest o wiele lepszy.
Jak będą jakieś rewelacje od razu powiadomie.

8 września 2009 , Komentarze (4)

Boli mnie brzuch. @ spóźnia się już 9 dni. Znów czuję jakby zebrało się we mnie 10 litrów wody.
Nie wiem dlaczego,ale tak zawsze mam.Parę miesięcy jest bardzo regularnie, a potem już nie.
Nie stanęłam dziś na wagę, bo na pewno będzie dużo. Dziś nie było podjadania,cukrów też nie było. Była za to activia do picia i w lodówce jeszcze czeka jogurt z ziarnem na popołudnie.
Znajomy załatwia mi pracę w bibliotece uczelnianej w Płocku. ( jak to dobrze mieć przyjaciół,którzy pamiętają o bezrobotnych!). Zaniosłam dziś podanie o pracę do owej biblioteki i zobaczymy co będzie. Jak sam Ł. powiedział : myślę, że będzie dobrze. Ja też tak myślę:)

7 września 2009 , Komentarze (2)

Bardzo je kochamy, bo z początkiem tygodnia lepiej dieta idzie;). Nie powiem,że się pilnowałam w weekend. Wręcz przeciwnie pofolgowałam sobie.Całe dwa dni bawiliśmy się z J. na różnych imprezach, więc niestety.No...na swoją obronę mogę tylko oznajmić, że nie było jedzenia po 19. Tylko tak się pilnowałam!
Muszę przyznać rację jednej z moich vitalijskich znajomych - te okropne cukry mnie gubią. to jest  święta racja do której nie chce się przyznać sama przed sobą.pracuje nad tym.
Podjadanie już chyli się ku unicestwieniu,więc nad cukrami też powinnam zapanować.(mam nadzieję).
Byłam dziś u mojego pracodawcy,potencjalnego pracodawcy i muszę powiedzieć,że mnie to już zaczyna irytować.
Pani oczywiście bardzo miła,wręcz słodka (uważać na cukry!!!). Ja sama byłabym miła dla darmowej siły roboczej.Byłą zachwycona, że przyszłam z wykształceniem wyższym pedagogicznym, ALE ona się umówiła z urzędem pracy, że jak przyjdą cztery osoby to ona sobie kogoś wybierze, a ja jestem pierwsza. Super, po prostu super.Trzeba czekać.

4 września 2009 , Komentarze (1)

Poszłam do urzędu i zaproponowano mi ofertę stażu na stanowisko pomoc nauczyciela w prywatnym przedszkolu o nie najlepszej renomie w mieście. Ale co się nie robi dla tych 680zł. No wzięłam.
Z resztą to nie jest jeszcze takie 100%,bo muszę iść do pracodawcy i on zadecyduje czy mnie przyjmie do pracy, a potem to już urząd pracy płaci.
Nie powiem, żebym skakała z radości,ale z drugiej strony to jest zawsze jakiś kontakt z zawodem wyuczonym i zawsze można podpytać nauczycielek o różne "tajniki" zawodu.Zobaczy się w poniedziałek ,bo w urzędzie miałam się stawić o 14, a pracodawca pracuje do 15, więc nie dało rady dziś.
Zaczęłam się dziś zastanawiać nad jakąś podyplomówką. Przez ostatnie 5 lat słyszę, że magister to dla nauczyciela za mało.No i wszystko ok, mogę iść nawet na 5 podyplomówek o ile będę pracować tylko pytanie brzmi: czy zdobędę po tym pracę i to porządną?
Waga dziś nie drgnęła. Tyle samo co wczoraj, ale za to jutro będzie dużo. Byłam dziś u J. a tam zawsze dużo słodkiego.........to nic, niedługo poniedziałek, który najprawdopodobniej wymyślili ludzie odchudzający się, bo to jest taki szczególny dzień, kiedy wszystko można zacząć od początku:)

3 września 2009 , Komentarze (4)

Było 200 gram na plusie, dziś jest 300 gram na minusie, łiiiii. To znaczy, że spadło ze mnie 1,1 kg tego co nabrałam przez imprezowy sierpień. Dzięki Bogu. Jutro nastawiam się na następne minusowe gramy. jutro także idę do mojego ulubionego urzędu pracy.Podobnież znaleźli pracę dla mnie. Zobaczy się co to? Szczerze mówiąc chciałabym, żeby wypaliło, już nie jestem wybredna - chcę do pracy!!!!