Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem 24-letnią studentką. Moja przygoda z odchudzaniem była długą i wyboistą droga. Jako nastolatka cierpiałam na zaburzenia żywienia, byłam pełna kompleksów. Dziś jestem pewną siebie dziewczyną, która choć umie odżywiać się jak należy, to rzadko znajduje czas / chęci na sport.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 122570
Komentarzy: 2223
Założony: 8 lutego 2009
Ostatni wpis: 15 maja 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
violent

kobieta, 30 lat,

170 cm, 56.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

29 marca 2009 , Komentarze (3)

Wczoraj
to musi byc zly sen...jakis koszmar. Juz po mnie. Matka wie.


Nie wytrzymalam wczoraj. Zjadlam duuzzooo. I domyslila sie. Wparowala do mnie w nocy do pokoju. Zaczela mnie budzic, pytac czy jestem chora. Zebym sie umyla, co je mam na sobie ze jak lump wygladam...Odburknelam zeby dala mi spokoj. Ona czy zdaje sobie z tego sprawe. Ja porozmawiamy jutro. Ona ze sie jutro za mnie wezmie.... Wyszla. Ale wrocila jeszce w nocy, sprawdzala czy mam goraczke, ale bylam zimna jak lod. Udawalam ze spie. Ale zasnac nie moglam. Zle mysli mnie dreczyly. Balam sie tej rozmowy. Matka tez chyba nie spala, wluczyla sie po domu z nerwow.  Zastanawialam sie o co jej chodzilo/. To bylo straszne. Chcialam umrzec nawet w tej chwili. Nie moglam zrozumiec czemu zrobilam taka glupote....A najgorsze mialo dopiero nadejsc.......................


Dzisiaj
Wstalam, zeszlam....... Ale bylam troche spokojniejsza. Nie wiedzialam co jej powiem...czy sie przyznac...?
Ona mnie pyta wprost czy mam bulimie. Serce mi az zadrzalo. Ona zebym jej odpowiedziala bo nie ma pewnosci tylko domysly....ze wezmie mnie do lekarza..Ja cos krece ze to nie tak jak mysli. Matka mowi zebym sie zastanowila...Zgodzilam sie.
Zjadlam i poszlam do pokoju. Dlugo plakalam, lezalam...Mdlilo mnie az...Co jej powiedziec. Raz mysle tak, moze wkoncu z tego wyjde, raz ze nie po co. Nie ufam jej i nigdy nie ufalam... Ale po co krecic.
Okolo 17 pogadalysmy. I przyznalam sie. chyba tak mialo byc.
I ze nie chce zadnych psychologow. Powiedzialam zeby dala mi szanse samej sie z tym uporac. A jak mi sie nie uda to wtedy lekarz.
Nawet juz wstydu nie czulam. Juz bylo mi wszystko jedno. Troche tylko plakalam. Moze bedzie lepiej.
Matka tez plakala. Kiedy powiedzialam jej ile to trwalo byla zaskoczona. Nic zupelnie nic nie podejrzewala. Mowi ze patrzac na mnie nikt by nie powiedzial. Ona jest bulimiczka. nie wygladam na taka. Rozumie ze chce dobrze wygladac, ze jestem bardzo ambitna i chce mi w tym pomoc. Ale nie mam sie glodzic tylko sport. Zobaczymy.
Teraz czuje umiarkowany spokoj. z jednej strony ciesze sie ze ten dzien juz sie konczy.. Boje sie, jak to bedzie...ale chce walczyc i sie tak latwo nie poddam. Przez pare dni wytrzymywalam i fajnie mi z tym bylo. Naprawde swietnie sie czulam. Taka silniejsza, zdrowa. a tera jakies mdlosci mam. Dosyc tego juz!!!

28 marca 2009 , Komentarze (1)

Tak dobrze się czuję dzisiaj. Trzeba wykorzystać energie na cwiczenia. Bo nie schudne z tych nog dzieki przegladaniu Vitali i dodawaniu fotek na naszej klasie. A dobry nastroj sie przyda. Ladnie dzis wygladam, bladosc z twarzy zeszla i jest spoko
W domu panuje teraz zdrowa zywnosc. Nie sadzilam ze ten dzien nastąpi...kielki, warzywa, owoce, pelnoziarniste pieczywko...super . Tylko to ciasto w lodowce ehh...ale jest niezle
Brata beda odchudzac. On nigdy nie schudnie. Widze jak raz to ciacho wrzera i owoce. No ale i tak juz zrobil postep. Mi to w diecie wcale nie pomagali!!No ale ok przeciez jestem niewazna;)
Brat pyta czy sie zamienimy- ja na diete, a on na tycie. Zgoda!

Wczoraj mnie znowu zmuszali do zarcia zal. musialam bulke zjesc z twarozkiem. I to o 19! co za ludzie;)hihi. Juz chcialam ja wymiotowac...Wscieklam sie nie wiem czemu. Ale dobra od bulki nie przytyje
A obiad ja dzis robie. Bedzie barszcyk, surowka, ryba, kasza gryczana. gites;)
Kupilam sobie jakąs herbatke na lepszą przemiane materii. Ciekawe czy zadziala. Ale smaczna jest bardzo;)
dzis
6.40 sniadanie- owsianka
14.00 obiad- barszcz, 2 paluszki rybne, surowka, kasza gryczana
18.00 kolacja- bulka pelnoziarnista z salatą, kiwi
niby juz sie nie odchudzam ale to tylko taka sciema. Musi byc chociaz z 53 kg.
I te nogi...eh patrze na nie i juz nie moge patrzec. Wziasc sie za nie trzeba i to od dzis!

27 marca 2009 , Komentarze (5)

Po co ja sie matce wyzalalam. Mam skonczyc z odchudzaniem. Ale ja nie chce. Choc i tak motywacji do niego nie mam.  Mowi ze sie o mnie martwi. ciągle placze i pyta czy skoncze. A ja mowie ze nie wiem. Rano wstalam wczesnie zeby sama zjesc a ona siie wbila. Zrobilam se platki i jablko chcialam jeszcze zjesc. Ona mi kazala do tego jeszcze owsianke, bo myslala ze tylko jablko zjadlam. Chore!! Mowie ze jak przez nią przytyje to nie wiem co zrobie. A potem mowi ze jak przestane sie odchudzac to zabierze mnie do fryzjera zebym se juz fryzury szukala i moze jeszce do kosmetyczki. mowi ze moge jeszcze negocjowac.;))) Moze mama nie jest taka zla. Hmm fryz by sie nowy przydal bo mam niezla szope. Musze troche zadbac o siebie bo srednio cos wygladam. Moze dzis jakis wieczor pieknosci???? czemu nie

Ale cwiczyc bede napewno. Nie cierpie tych nog musze cos z nimi zrobic! Mam takie masywne po matce i coz... trzeba...

Humorek rano mialam taki sobie ale traz jest juz oki. Tylko nie wiem co mam zrobic...Ja tak lubie sie odchudzac;)) Chcialam dojsc do 53 chociaz a tu co? Kurcze no....musze przemyslec to wszystko

dzis
6.30- Sniadanie- jablko, troche platkow i owsianka
12.00- kiwi
13.30- barszcz i cos jeszce ale nie wiem
18.00- surowka z jablek i marchwii

Ale bardzo sie ciesze ze juz daje sobie rade. Dziekuje wam ze mnie wspieracie. To nie jest latwe ale razem napewno nam sie uda

26 marca 2009 , Komentarze (6)

Jakos motywacji do niczego nie mam a do odchudzania tym bardziej. Wszyscy piszą ze nie powinnam. Mnie mobilizuje glownie krytyka. Jak mi ktos powie ze gruba jestem to moze wkoncu sie wezme...smialo;P Musze cos z tymi nogami zrobic.. Ale boje sie ze nie wytrwam...No najgorsza moja obawa. Moze ja za bardzo kocham jedzenie. Moze ja powinnam byc przy kosci.. Bzrura nie mysl tak!!
A i dowiedzialam sie ze Violent znaczy agresywna...;) To znaczy ze musze walczyc!
Dzis bylo ciezko wytrzymac. Ale udalo sie!! Mialam chwile slabosci. Teraz widze ze niepotrzebnie tyle w to brnelam. Z matka rozmawialam. Ona sie pytala czy jakies srodki biore na odchudzanie, bo jem duzo a nie przytylam zupelnie nic. Ja jej sciemniam ze przybylo mi z 2 kg. Ale to nieprawda. Bulimi chyba nie podejrzewa, bo powiedziala by mi o tym. Ale mowi ze bedzie mnie pilnowac. Czepia sie ze marchewki jem na sniadanie. To chore! Wszystko przez siore moją. Ma problemy z sercem przez zly tryb zycia. Czyli duzo je i malo cwiczy. I ma za swoje. Matka sie martwi ze jedno za chude drugie za grube. Ze oboje chore jestesmy. Ze nie moze patrzec jak cierpie. Ona sie wszystkim bardzo przejmuje. Az mi jej zal...
A ja pragne tylko spokoju, zeby wszyscy sie odwalili, choc zawsze bylam towarzyska. Co jest ze mną?
Dzis sie nie wyspalam bo spac pozno poszlam. W szkole slabo sie czulam. Moze to i lepiej bo na nic nie mialam sily. Nawet na jedzenie. Choc bylam blisssko. poszlam do lazienki, stanelam nad kiblem i pytam chcesz tego?? odp nie. Trzeba cos zrobic z tym zyciem. Bo marnuje je. Marnuje cenna mlodosc.Nie chce zeby tak wygladala. Mam inne przeznaczenie
Trzymajcie za mnie chciuki...Moje Drogie. Skoro wam sie udaje to czemu mi ma sie nie udac?? Chyba nie jestem az tak beznadziejna.

Dzis
6.30- sniadanie- nesvita, marchewka, zielona herbata
11.00- II sniadanie- jablko
15.00 obiad- Barszcz, kotlet drobiowy, surowka, ziemniaki
17.20 kolacja- surowka z jablek i marchwii


25 marca 2009 , Komentarze (3)

zawodze Was moje Drogie...zawodzę siebie. Przepraszam. Wy sie świetnie trzymacie a ja co?/ Ale koniec. tak byc nie moze ze tylko ja sie obijam. Dzis czuje w kosciach ze sie uda. Sama sobie obiadek skolowalam. Mama dala kase zebym se na kebapa poszla ale pomyslalam ze lepiej bedzie jak sama zrobie. przynajmniej wiem co w nim jest. I zadnego tluszczu. A jeszcze many many zaoszczedze bo ostatnio to schudl mi portfel..
Troche sie musze przeglodzic po napadzie. Boje sie utyc. A tak wogle to czytalam ze 96% kobiet ktore sie odchudza wraca do swojej wagi. Ja sie musze znalezc w tej waskiej grupie musi sie udac! Jak patrze na te rozstepy...masakra
Dzis mi jakos lepiej. Wesolo, moje klasa mnie rozbraja...polew jak nie wiem.
Np dzisiaj kolega dupe na wfie pokazal a na polskim inny chce isc do kibla a pani sie pyta: a masz fajke, a on: nie juz nie pale, gdzies od dwoch lat...szczerosc.

A tak wogle to musze sie pozbierac do kupy. W szkole troche sie opuscilam. Choc dzis 5 z infy zalapalam ( to moj najgorzy przedmiot). Wszystko wyszlo. Obijalam sie i tylko zarlam non stop. Nie bylo czasu na nauke. O ceny gorsze a waga troche wieksza. Ale sie w pore opamietalam. I bardzo dobrze.

A i ktos mi napisal ze niby jestem zadowolona z bulimii. To chyba zart. Jak mozna byc dumnym z tego ze sie codziennie zyga i nie mozna powiedziec dosc... no sory.Nie wiem jak odnioslas takie wrazenie moja droga ale ok, szanuje twoje zdanie

Krystian sie wogle nie odzywa. Nie wiem juz, nie czaje go. Pierw pisze jaka to jestem wspaniala, jak za mna teskni, ze chce juz przyjechac...A potem cisza... i ze nie ma czasu ...duzo nauki. Wczesniej jakos nie mial. No ja mu nie chce przeszkadzac. Niech se uklada zycie jak chce. Ale ciagle o nim mysle, odkad mnie olal to coraz gorzej bylo. Wiec to jego wina;). Moze on tez chce zapomniec....Ale zobaczymy. Na swieta przyjedzie

Dzis
6.30 sniadanie- 50 g frutiny, 100 ml mleka, marchewka, zielona herbata
10.00 II sniadanie- Jablko
15.00 obiad surowka chinska 450 g i 3 paluszki rybne
18.00 kolacje jogurt naturalny
wychodzi ponad 700 kcal

zaraz lece na trening nogi. Zyczcie mi powodzenia
Papatki

23 marca 2009 , Komentarze (3)

Poczatki zawsze sa trudne. Ciagle mnie kusi aby cos zjesc. A wystarczy chwila nieuwagi i mamy cie!
Schudnąc to jedno a wyjsc z tego gowna to drugie. I drugie jest duzo trudniejsze. Czy szczescie sie wkoncu do mnie usmiechnie? A moze ja na nie nie zasluguje...
Moje zycie to pasmo sukcesow i porazek. O sukcesach szybko zapominam. A porazki dlugo rozpamietuje...tak dlugo ze wydaje mi sie ze przewazają. Nie znam wlasnej wartosci...Moze kiedys ją znajde. Czuje sie jak taki robak. Zyje nie wiem po co...mysle nie wiem po co....nawet nie wiem po co to pisze. Zyjemy by umrzec- to jest nasze przeznaczenie. Co sie dzieje przed smiercia chyba nie ma znaczenia. Choc ja pragne sie spelnic. Tylko jak skoro nie mam marzen....Chcialam schudnąc..udalo sie i...moze jestem dzieki temu lepsza. A co dalej? Chcialam znalezc milosc...ale ona mnie opuszcza. I to boli bardziej. To bede rozpamietywac bardziej niz sukces. Choc moze jeszcze nie wszystko stracone??//Okaze sie jak Krystian przyjedzie. Czy ja cos jeszcze dla niego znacze?/ Czy czas zrobil juz swoje??

Matka cos choruje. Moze to ją zmyli. Czasem mysle ze cos podejrzewa ale to chyba tylko zludzenia. Ona dostrzeze ze mam brudno w pokoju, ze chodze bez kapci. ale nie zauwazy ze jestem smutna, ze mam problem...Moze latwiej jest jej widziec tylko takie drobiazgi.

Moj wpis dzis taki nijaki...jak ten dzien. Nie wiem czy dobry czy zly. Nie wiem czy szczesliwy czy smutny.
Moze jutro bede wiedziec.

22 marca 2009 , Komentarze (2)

Czy znowu chce plakac patrząc w lustro??
Czy znowu chce drzec stajac na wadze?/
Czy znowu chce sie wsciekac wciskajac sie w za male spodnie?
Czy znowu chce patrzec na innych z zazdroscia??
Czy znowu chce wstydzic sie wagi i choroby?/
Czy znowu chce slyszec komentarze o moich kraglosciach?
Czy znowu chce byc niewidzialna??
Nie chce...
Dlatego sie musze zastanowic czego chce. Pamietam do czego bulimia mnie doprowadzila rok temu. Efekt jojo- przytylam 11 kg...
To ze teraz schudlam tez 'zawdzieczam' w pewnym sensie bulimi. Gdy sie zdarzylo zjesc za duzo do kibla i dalej dieta. Czy utrzymanie tego co dzieki niej otrzymalam tez wymaga jej udzialu.

Wczoraj tak zawalilam. Zeszlam z kompa spojrzalam na to ciasto i........Skonczylo sie ZYGANIEM DO 2 W NOICY!!!
Wczesniej lezalam w wannie godzine. Balam sie wyjsc. Woda taka ciepla mi tak zimno a czekal mnie koszmar nad kiblem. Ale zrobilam to. I wiecej juz nie chce!!!

21 marca 2009 , Komentarze (1)

Czemu to wraca???/
Caly poranek ladnie sie trzymalam. Gdy glod przyszedl pilam ile wlezie. A jednak nie dalam rady.
Teraz widze ze to uzalezniajace. Ze wcale nie moge z tym skonczyc od tak... To jest takie trudne...I wszystko przeciwko mnie. Matka ciasto piecze... z bita smietana. Ja juz nigdy nic nie zjem bez wyrzutow sumienia. Bulimia jest okropna juz wolalabym anoreksje naprawde! Ale tego sie nie wybiera...

Ale musze powiedziec na swoja obrone ze to nie bylo az tak duzo i wszystko zwrocilam. To zadne usprawiedliwienie, zadna pociecha. Przeciez obiecalam. Wczoraj ledwo dalam rade. Dzis caly dzien nudy. Czas probowalam zabic jak moglam. Glod troche byl. A potem zaczelam kombinowac. Tata przyniosl kupe zakupow. Jestem do d***!! Glupia krowa! fuck

Spokojnie nie jest zle. Waga wrocila do normy po ostatnim napadzie.
A dzis nawet spoko dzionek. Fajne se fotki z Paula porobilysmy, fajnie sie bawilysmy jak nigdy. Zapomnnialam o jedzeniu. trzeba takie wypady jak najczesciej robic. Spacerek z psem pozyteczny i wogle.

Trzeba isc dalej i sie nie poddawac. Beda jeszcze jakies upadki ale nie moge sie poddac.
Widze jak to sie ciagnie. I jak ciezko to powstrzymac. Jutro bedzie lepiej?? oby

Dziekuje za mile komentarze. Widze ze jednak nie jestem sama. Kw Vitalijki!

20 marca 2009 , Komentarze (8)

Za te trzy tygodnie przyjedzie KrystianXDee. Kiedys liczylam dni i bylo ponad 100...jak ten czas szybko leci...
To mnie mobilizuje na maxa. Dzis juz znacznie lepiej sie czuje. Choc wczoraj bylo kiepsko. ale nie ma bata, trzeba sie wziasc za siebie. troche mi sie brzuch wydal po obzerce wczorajszej. Wstawilam fotki. Co sadzicie??? chyba nie jest az tak zle;) Trzeba popracowac nad talia i nogami?? chyba tak. Ale przez pare dni musze jesc nieco mnie zeby sie przeczyscic. Do tego duzo ruchu i 0 zygania. Obiecalam to pewnej Vitalijce...Pozderki dla niejXD. I pamietaj musisz mnie wpierac bo sama nie dam rady!! Bedzie czasem ciezko bo jestem uparta ale rob to! Jestes extraXD
Trzeba juz skonczyc z bulimia.
 wczoraj to nawalilam. Ostatnio ona wraca z wielka sila. Zjadlam tyle ze pol Afryki mozna by bylo z tego nakarmic... a wyladowalo w kiblu... Juz bylo pozno ja zmeczona. Polozylam sie spac nawet wszystkiego nie wyzygalam do konca. Zebow nie umylam, z laski pizame zalozylam.. Bo bylo mi juz wszystko jedno... Zobojetnialam ostatnio bardzo. Szkola, dom, Krystian nic mnie nie obchodzilo. Tylko jedzenie.... Nie moze tak dalej byc. Albo to koniec bulimii albo mnie!

Mam pewne postanowienia oto one:

1. Traktowac jedzenie wylacznie jako paliwo, ktore nalezy oszczedzac.
2. Znalezc fajne cwiczenia i robic je codziennie
3. Tanczyc w kazdej wolnej chwili
4. Zadbac o siebie, moze nowa fryzura?????//
5. Zapomniec o tym co bylo
6.Robic plan posilkow i sie go Trzymac
7. Za 3 tygodnie wygladac bosko

*7. najwazniejszy

Dobry humor wrocil ale na jak dlugo??/
nie wiadomo...................

A dzis w budzie malo lekcji i dzien ze zdrowa zywnoscia. Wrobili mnie w glupi konkurs wiedzy z dwoma kolegami...ale polew byl. Oni wszystkie odpowiedzi posciagali od innych, ja pod lawka zgape oni mnie kryją. No ciekawe ktore miejsce bedzie??/. A na korytarzach salatki rozdawali, przekaski, koreczki, kanapeczki, soczki wyciskali prosto do kubka. Fajny pomysl z takim dniem.

Wracam do domu i rozne mysli przechodza po glowie. A moze od jutra zaczac....w domu sama.... w lodowce kupe zarcia...Nie nie nie! Tylko marchewke wszamalam.

Dzis
6.30- sniadanie- Koktajl z herbapolu- z mlekiem 200 kcal, magnez i zielona herbata
10.00- II sniadanie- Troche plastrow pomidora i ogorka, maly koreczek a w domu marchewka i 2 razy czerwona herbata
14.00 obiad- chyba krupnik i jakies drugie danie ale nie wiem co (pozniej uzupelnie)
do 18 kolacja- salatka z jablka i marchwii

19 marca 2009 , Komentarze (2)

W deszczu znikają moje łzy....
W hałasie znike moj krzyk....
Znikam ja
kto by chcial mnie...??
Gdy na siebie patrze czuje zlosc...rozpacz i bezsilnosc. Co sie dzieje. Przeciez jeszcze niedawno wazylam 12 kg wiecej i jakos mi to nie przeszkadzalo. nienawidze tego ciala! Jak mozna takie pokochac? Ja bardziej kocham jedzenie niz wlasne cialo.
Jak mozna pokochac te oczy ktore wylaly tyle lez?
Jak mozna pokochac te blizny ktore zostana juz na zawsze?
Jak mozna pokochac te usta ktore wypluwają kilogramy kazdego dnia?
Jak mozna pokochac tą pryszczatą paskudną twarz?
Jak mozna pokochac ten obwisly paskudny biust?
Jak mozna pokochac te wystające kosci?
Jak mozna pokochac moje slowa ktore nie wiadomo czy sa szczere?
Jak mozna pokochac pamietnik ktory jest graficznym zapisem moich cierpien?
Czy on to potrafi?? nikt by nie umiał/..To niewykonalne. Ja i Krystian nie mamy szans. I teraz to zaczyna do mnie docierac. On ma ciagle duzo pracy. Nie piszemy prawie wcale. Laczy nas wszystko a dzielą kilometry. I to co dzieli okazuje sie silniejsze.... Nie wiem czy potrafie na kogos przerzucic swe uczucia/ On pewnie w tej Norwegi se kogos znajdzie. Jakas ladna panienke. A ja zostane sama...z tą dziwna miloscia...jedzeniem