Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem mamą trzech urwisów ( 8, 6 i 3 lata) i to właśnie ciąże stały się powodem mojej nadwagi aczkolwiek nie tylko.... Przed dziećmi moja waga była idealna. A teraz zajmując się dziećmi, firmą i prowadzeniem domu nie jest łatwo pozbyć się tych zbędnych kilogramów. Ale... Przyrzekam sobie że tym razem dojde do celu... choćby ... nie wiem co!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11488
Komentarzy: 173
Założony: 5 lutego 2009
Ostatni wpis: 26 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
888aleksandra888

kobieta, 36 lat, Zamość

170 cm, 87.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 października 2014 , Komentarze (14)

Witam Was Odchudzaczki!

U mnie jako tako, pomalutku leci. Z diety jak narazie jestem zadowolona, zobaczymy jak to się odbije na wadze...

Jestem do tyłu z podawaniem jadłospisu ale nie jest źle. Piątek był bardzo śledziowy, sobota mięsna (kabanosy drobiowe z musztardą i gotowane żołądki) niedziela raczej normalna, 

ś: duża i mała kromka chleba (ciemnego) z roztopioną mozzarellą i pomidorem

p: dwie łyżki sałatki makaronowej z kurczakiem (niestety na majonezie), chochla rosołu bez makaronu

o: udko pieczone na sałacie z winegretem, pomidorem, kukurydzą,pomidorem

p: kawa z mlekiem

k: sałatka grecka (mix sałat, feta, kuku, cebula, oliwki,pomidor, winegret) pół bułki ziarnistej

Mało dzisiaj wypiłam wody, chyba z braku czasu... Dalej ciężko się ruszyć do ćwiczeń... hmmm... ale dzisiaj sie wezmę, obiecuję...!

jedno z czego jestem dumna to, to że nie jem słodyczy... już 10 dni bez żadnego cukiereczka ani batonika ani zupełnie niiiic, dzisiaj już mnie korciło ale NOŁŁŁŁ!  I tak trzymaj Ola!

Mąż działa na mnie niezwykle motywująco... nie wierzy we mnie... ciągle mi docina ,,miałaś iść na kije" wkurza mnie to! Przecież nie mam jak iść na te cholerne kije, nie zostawię tych moich szogunów samych w domu bo zastałabym po powrocie dymiące zgliszcza... [żart] ale ciężko by było. A ja sobie mówie, że jeszcze się ździwi. Udowodnie mu, że mi się uda, żeby nie wiem co! O! i kropka... 

dobranoc kochane...

24 października 2014 , Komentarze (4)

Witam was Robaczki ciepło bo u mnie dzisiaj ... Sybir! Na termometrze mam 0,7 stopnia na +  o zgrozo!

Właściwie nie mam co pisać, moja waga szleje więc chwilowo obraziłam się na nią i nie staje bo mnie trochę podłamała. Wczoraj miałam aktywny dzień i nawet zrobiłam pół skalpela (!) ale poza tym było dużo ruchu na rowerze i pieszo. Dietkowo myślę, że dobrze chociaż wczoraj nie mogłam się oprzeć pierogom z soczewicą, pochłonęłam chyba z 10! Ale za to odpuściłam kolację.

Dzisiaj dzień zaczęłam od serka wiejskiego i kawy. Nie wiem co w dalszym menu... coś warzywnego zapewne wymyślę. Zmykam teraz trochę się poruszać żeby się nieco rozgrzać... pootwierałam okna, wiatr hula po mieszkaniu, dobrze, że mojego nie ma bo znowu by się czepiał za te okna... już mi groził nawet że poodkręca klamki i bedzie jak w wariatkowie ;)

Trzymajcie się chudo! paa!

22 października 2014 , Komentarze (5)

Witajcie Kochani! Za mną pierwszy tydzień zmagań ze zbędnymi kilogramami, dzisiaj stanęłam na wadze... i byłam porządnie zaskoczona 85,5 kg!!! Czy to możliwe żeby tyle ze mnie zeszło nawet jeśli byłaby to sama woda??? 2, 5 kilo w tydzień to troche za szybko... Co robię nie tak... jeśli jem to, co jem, pije dużo wody i nie ćwiczę...? Mój dzień bez ćwiczen i tak jest bardzo aktywny... No nic będę obserwować te moją szaloną wagę... a może mi się popsuła :?

Wczoraj nie miałam jak więc pominęłam wpisanie jadłospisu. Nie było tam nic zakazanego. Śniadania nie pamiętam... (mysli) Byłam cały dzień poza domem i na obiad kupiłam w Interze pieczoną pierś z kurczaka i surówkę z kapusty do tego ze dwa jabłka i na kolację gołąbek.

 A dzisiaj:

ś: owsianka ( płatki, otręby gryczane, rodzynki, siemię,słonecznik+mleko 1,5%)

p:gruszka, marchewka, kawałek papryki

o: pierś (z wczoraj) z musztardą, sałata z ogórkiem i cebulą skropiona octem balsamicznym i jabłkowym, kawałek bułki ziarnistej

p:3 pierożki tortelini z masłem (taki mały grzeszek)

na kolacje planuje zjeść zupę krem z brokułów (mój wynalazek) i jabłko

Nie wiem czy dzisiaj nie skusze się na alkohol, mamy dzisiaj małe święto...

rocznica ślubu... No! to na razie zmykam... paa

20 października 2014 , Komentarze (1)

Witam was Kochane! Dzisiaj moje menu wypełniła soczewica. Eksperyment wyszedł całkiem, całkiem... Zrobiłam gołąbki tradycyjne dla rodzinki a przy okazji dietetyczne dla siebie. Efekt był jak dla mnie nawet ZA smaczny...  Przepis podejrzany w internecie troche po swojemu zmodernizowałam (pomysl) i dobrze wyszło. Kapusta włoska jest wspaniała! Od dzisiaj jest moją przyjaciółką :)

mój dzisiejszy jadłospis przedstawia się następująco:

ś: dwa jaja sadzone na cukini z cebulką i ząbkiem czosnku (dałam na patelnie pół łyżeczki masła), pół pomidora, kwałek bułki ziarnistej, kawa

przekąski nie było, jeśli nie liczyć kilku łyżeczek gotowanej soczewicy ( próbowałam farsz!);)

o: dwa gołąbki (małe) z ketchupem

p: mandarynka, później jabłko

k: dwa malusie gołąbeczki skropione sosem tao tao, kawałek tego śledzia co mi został z wczoraj. 

No i to wszystko na dzisiaj. Nie mam ciągot do słodkości i chwała temu! Ufff! Dobrze wiem, że jak się skuszę na coś jednego to się na jednym nie skończy. Lepiej postawić sobie twarde NIE!!! Nawet nie chciałam skończyć po Michasiu lizaka... ,,Mamo maś ja juś nie ce"  - To połóż sobie na talerzyku, zjesz poźniej albo idź  wyrzuć do kosza...   

Tak, jak często to ja byłam tym śmietnikiem, nie smaczny cukierek - mamo zjedz, nie dokończony obad - żal wyrzucić, zjedz, a to czy tamto trzeba zjeść bo się zepsuje, Koniec z tym! Jeśli muszę coś wyrzucić, trudno, z bólem serca wyrzucam albo wynoszę bezdomnemu psu! 

No to na dzisiaj wszystko, idę się myć i lulu. Łóżko znowu całe dla mnie... (ziew)

Papatki!

19 października 2014 , Komentarze (1)

Niedziela pomimo nieobecności męża upłynęła bardzo dobrze. Świetna pogoda mobilizuje do spacerów i w ogóle do spędzania czasu na zewnątrz. Gotowanie miałam dzisiaj z dyńki, dzieciaki zjadły obiad u mamy... luzik. Myslę, że dobrze będzie zapisywać co zjadłam. A więc:

śniadanie. 10 no może 13 cm kabanosa z indyka z musztardą, kawa z mlekiem

obiad. pieczona flądra z selerem, marchewką i pietruszką (zostało mi z piątku) na sałacie z pomidorem, kawa

przekąska: banan

przekąska: garść płatków kukurydzianych, suszone śliwki

kolacja: śledź marynowany bez skóry z cebulą, skropioną octem jabłkowym, kawałek bułki ziarnistej

Ten  dzisiejszy zestaw wygląda i smakuje nawet, nawet... żeby jeszcze chciało mi się trochę poćwiczyć... z tym najgorzej... ciężko ruszyć kuper... ]:>

18 października 2014 , Skomentuj

Drugi dzień. Leci jako tako.... Jak mam co robić to nawet nie myśle o jedzienu chociaż dobrze by było pilnować regularności.. A z tym bywa róznie... Dzisiaj mama skusiła (eh te mamy) obwarzankami, wiedziałam, że jak spróbuje, to na jednym sie nie skończy... Teraz oczywiście mam wielki wyrzut sumienia, trudno, przepadło ;( Przecież nie będę prowokować wymiotów... Jak to robią zwolenniczki proany. Jak szperałam w sieci natrafiłam na jakiś blog. Włos się jeży na głowie co one tam wypisują... Ich bilans często nie przekracza 300 kcal! Masakra! Szkoda, bo to młode dziewczyny i tak sobie marnują życie, kiedyś na stare lata im się to odbije na zdrowiu. Iiii tam, ich sprawa nie będę się tym zamartwiać.

Teraz zabieram się za jakiś trening bo już zapomniałam gdzie mam jakieś mięśnie. Trzeba popracować, żal mi tylko sąsiadki z dołu... ale jeszcze nigdy się nie skarżyła że jest za głośno, pomimo moich trzech urwisów to mam nadzieję że to też przeżyje...(slina)

Ściskam was (przytul)

17 października 2014 , Komentarze (5)

Moja droga odchudzania dzisiaj zaczyna się od nowa... Stratuje z wagą 88 kg. Droga długa i trudna ale już czas zawalczyć o siebie.

20 listopada 2010 , Skomentuj

Wieczór. Postanowiłam sobie trochę odpokutować i zaglądać tu troche częściej. Piszę ten cholerny projekt na zaliczenie i trzeba się troszke oderwać bo już całkiem zgłupieje. Ale jedno jest na plus, jak jestem skupiona na pisaniu to nie myśle o jedzeniu i cała w tym prawda. Ogólnie jak jestem zjęta w domu jakimiś pierdołami, oczywiście nie w kuchni, no to jest gites! Tylko ile mozna sobie szukać zajęć nie wychodząc z domu...? Pogoda nie za bardzo spacerowa, nie chcę chłopaków brać na dwór, zaraz czegoś naniosą. Jeszcze by tego brakowało a i tak Mały zaczął smarkać, eh!

Dieta? Hm, jaka dieta, nie stosuje! Staram się tylko uważać na to co zjem. Ćwiczyć trochę mi się nie chce. Już wolę taniec. Poprostu włączam muzykę i jakieś ugibugi, dzikie węże ;o)))  Po intensywnych ćwiczeniach na stepperku zrobiły mi sie jakieś takie duże uda, zarysowały mi się mięśnie. Nie zbyt atrakcyjnie to wygląda ale już lepsze mięśnie  niż tłuszcz. No nic musze kończyć i brać się od nowa za tą męczeńską prace. Trzeba podejść do tego po prezydencku: nie chcem ale muszem...  ;-)

Pozdrówki cieplutkie!

19 listopada 2010 , Komentarze (2)

Witam Was Kochani! Znów byłam na urlopie jakieś 7 mieięcy. Nie wiem czemu tak wyszło, jakoś tak,że nie zglądałam tu na Vitalię. Chyba wszystko przez to, że moje życie nabrało zwariowanego tępa. Ale muszę wam powiedzieć, że moja dieta i figura nie były na urlopie. Nie dałam się! Obecnie moja waga wynosi (z dzisiejszego ważenia )73 kg, jestem z tego bardzo zadowolona. Ale jestem znowu tutaj po to, żeby dalej walczyć. Postanowienie brzmi: DO KOŃCA ROKU 6 Z PRZODU! Mam nadzieje, ze dam rade....  

pozdrówki dla was i powodzonka

17 kwietnia 2010 , Komentarze (2)

Witam, piszę wieczorem jakoś mi się wreszcie zebrało. Osiągnęłam już grubo ponad połowę sukcesu. Jak patrzę na siebie to jestem happy, chociaż wiadomo jeszcze tu i tam przydałoby się coś zgubić. Ludzie zaczęli zauważać, wielu mnie nie poznaje na ulicy :)   na początku bardzo mnie to cieszyło, wiedziałam, że moje wysiłki są zauważalne, mobilizowało mnie to do dalszej walki z kg. ale teraz już trochę mnie to irytuje, męczy...  ,,jak ty to zrobiłaś?, co jadłaś?, a co ty tak zmarniałaś?" eh ble, ble, ble i takie tam. A ja poprostu odpowiadam: dieta NŻT i RUCH, jak najwięcej ruchu. Przyszła wiosna, odkurzyłam rower (ale mój steperek niestety troszki się przykurzył na to konto) nauczyłam mojego czterolatka jeździć na rowerze bez pomocy małych kółeczek i pomykamy sobie w miarę możliwości czasowych tu i tam.

 Co do jedzenia? To bywało różnie. Nie chcę się przyznawać, że pizza też czasem się zdarzała na kolację, żeby was nie podburzać, ale niestety tak bywało :o)) zawsze próbowałam to trochę odpokutować jakimś intensywniejszym ruchem. Nie chciałam sobie kategorycznie wszystkiego i na każdym kroku odmawiać bo to by mnie wykończyło psychicznie i mój zapał szybko by się ulotnił. Bardzo często stosuję zamienniki np: stek na grilu zamiast zwykłego schabowego, wafel ryżowy zamiast chlebka itp. Jem mało ale często, ni i jak wspomniałam na początku duuuuuużo ruszania się a przy moich dwóch urwisach nawet w przypadku całodziennego siedzenia w domu na brak ruchu nie mogę narzekać ;o}

Dobra Żabki, kończę te moje bazgroły bo muszę malucha położyć spać chociaż na sennego wcale nie wygląda....

Dobranoc, cmok, cmok