Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karla1974

kobieta, 50 lat, Sosnowiec

159 cm, 66.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 lutego 2015 , Komentarze (2)

Start!!!!

Zebrałam siły , mam mnóstwo energii, wszystkie sprawy poukładane, więc startuję jeszcze raz. Dzisiaj wieczorkiem poproszę M żeby zrobił mi parę fotek. Zmieniłam termin na pasku na 15 maja, chcę do tego czasu pozbyć się 6 z przodu, motywacja jest bo pod koniec maja wyruszamy na wyprawę do Albanii...dwa lata temu taka motywacja podziałała na mnie idealnie.

Dzisiaj się zważyłam jest

68,5kg

daję sobie 3 miesiące na zrzucenie 9kg. Dietka już wczoraj rozpoczęta, dzisiaj śniadanko też policzone wyszło 300kcal.

PLAN:

Dziennie 1200kcal-1300kcal(tyle stosowałam nie ćwicząc) przy regularnym treningu dorzucam 200kcal.Wychodzą 4 posiłki co ok. 2h plus dwie przekąski

eliminuję z diety słodycze(wskazania również zdrowotne)

okazjonalnie lampka czerwonego wytrawnego wina

Bieganie niezmiennie 1h/7,5km minimum 4 x w tyg, skalpel 3 x w tyg.

No to ruszam Kofaniutkie...wieczorkiem zajrzę na podsumowanie dnia i zrobię fotki

:)

14 lutego 2015 , Skomentuj

...zabieram się za mój cel...styczeń był dla mnie ciężki, trochę problemów ale już się poukładało. Luty niełatwy bo dużo uroczystości....wlentynki, jutro moje urodzinki, 19 rocznica ślubu...ale zabieram się znowu. Data moich urodzin będzie kolejnym startem.

Czyli zaczynam od 15 lutego...najpierw do 15 marca chcę rozprawić się z 4kg a następnie do 1 maja z kolejnymi 5kg...a 4 kwietnia wizyta u mojego dowcipnego chirurga więc muszę mu pokazać mnijeszy brzuszek. Dieta od mojej dietetyczki max 1500kcal, bieganie tak jak do tej pory 4xw tyg, oraz 3x skalpel.

We wtorek kontrolna wizyta u mojej pani onkolog z wynikami z tomografii...mam nadzieję że wszystko jest ok więc z spokojną duszyczką będę mogła realizować mój plan. Już jestem wyluzowana bo sprawy rodzinne się ułożyły jeszcze tylko jak się dowiem że wyniki dobre oj to będzie idealnie. Dzisiaj milutki dzień walentynkowy, były pyszne lody, toast z domowej kajmakówki...i prezencik złoty łańcuszek z maleńką gwiazdką...a teraz idę zrobić skalpel:)

13 lutego 2015 , Komentarze (2)

Dzień 45

Z mojego pierwszego celu niestety nic nie wyszło...ale nie poddaję się wręcz przeciwnie...postanowiłam wdrożyć dietę którą kiedyś stosowałam od dietetyka ze świetnym efektem (bez treningu w 3 mies. zeszło 11kg), teraz do tego będę nadal biegać i robić skalpel.

Przedwczoraj zrobiłam skalpel, wczoraj kilka ćwiczeń ale dizś cały dzień w ruchu (przenoszenie biura do mieszkania) i wieczorkiem zrobiłam swój biegowy dystans - 7km/1h. Z dietą kiepsko, jem nieregularnie i pozwoliłam sobie na łakocie...sama piekłam pierwszy raz pączki...urodziwe to one nie wyszły ale smaczne owszem...ale mówię sobie BASTA!!! bo do kwietnia musi byc spadek.

Będzie 5 posiłków co 2h tak by mieścić się w kaloryczności 1200-1300kcal do tego moje bieganie i efekty będą napewno:)


8 lutego 2015 , Komentarze (3)

Dzień 40

Dalej walczę...trochę było luzu ale zbieram się na nowo. Pochłonięta zakupem mieszkanka dla mamy trochę brakło mi sił i czasu na pilnowanie diety i trening. Do tego doszły problemy sercowe ale wróciłam do tabletek i wszystko się normuje. Nie znaczy to jednak że przez ostatni tydzień nie ćwiczyłam. Dwa razy biegałam i dwa razy były 3 ćwiczenia z mel oraz jeden skalpel nie skończony przez dolegliwości serducha. Ale idzie nowy tydzień zatem zbieram się...no niestety na urodzinki 15 lutego nie będzie planowanego spadku ale zrobię wszystko żeby ładnie utrzymać te utracone 2 kiloski...a do kwietnia dam radę...dni coraz dłuższe tylko śniegu u nas ogrom także bieganie łatwe nie jest ale znalazłam "skalpel wyzwanie"i już się do niego palę choć jest faktycznie prawdziwym wyzwaniem ale spróbować trzeba no i w planach chcę zakupić hula hop. 

Teraz jadę do nowego mieszkanka bo pracy w nim trochę jest ale wieczorkiem zaglądnę do Was;)

30 stycznia 2015 , Skomentuj

Dzień 30 c.d.

...pragnę zameldować, że siły zebrałam i pobiegałam 1h 5 min 7,5km spalonych 690kcal zjedzonych łącznie 1600kcal...dziś słabość(tort) na słodkie więc wieczorkiem jeszcze wpadło małe co nieco...ale jutro będę grzeczna:x

29 stycznia 2015 , Komentarze (3)

Dzień 30

Dzisiaj słaby dzień...ale wrócę do wczorajszego...dzień w  biegu rano szpital i kontrolna tomografia więc do południa na czczo, później zjedzone przygotowane kanapki, pół kubka serka waniliowego...później długa przerwa, marsz ok 50 minut, i kolacja 3 kromki chleba z szynką drobiową i placek drożdżowy z serem w sumie wyszło niewiele bo ok. 1000kcal. Nie jestem zadowolona bo dzień nie zorganizowany, poszukujemy mieszkania do kupienia no i wczoraj też przyszedł pomysł jak się przebrać bo bal już w sobotę więc pobuszowałam trochę po szmateksach. Wróciłam ok 22.00 padnięta. Ale łowy się udały, mój M będzie dresiarzem ze złotą ketą na szyi dresik adasia i zabawkowa pałka do baseball'a aja będę rasową laską dresiarza: platynowe włosie, białe kozaczki z dłuuugimi noskami i nawet lampasy mają po bokach czarne oczywiście torebka do kompletu lakier, dżinsowa miniówka no i cała reszta najbardziej tandetnych dodatków. ;)

A dziś znowu od rana jeżdżenie za mieszkaniem zjedzone śniadanko no i późny obiad...i trochę się przejadłam...żołądek już obkurczony a ja wrzuciłam za dużo na raz i w ogóle samopoczucie dziś kiepskie chyba po tym wczorajszym kontraście. 

Dzisiejsza ilość kalorii 1300 tylko nie rozdzielona na więcej posiłków, co do treningu jeszcze nie wiem co zrobię na razie zbieram siły...

26 stycznia 2015 , Skomentuj

27 dzień

Udaje mi się jeść małe porcyjki, słodycze ciągną coraz mniej...cieszę się.

Dziś bieganie zaliczone, mój dystans 7km, czas 1h,7 min, spalonych kalorii ok 700, waga sobie skacze ale najważniejsze że z obwodów trochę zeszło, wczoraj dzień też poprawny przerwa od biegania ale był spacer i zaliczona mel.b. ręce, abs i pośladki...abs to ćwiczenia an brzuch które najbardziej mi odpowiadają...i po melce zawsze czuję że poćwiczyłam. Dzisiejsze kalorie to ok 1400kcal także jest ok...czekam na spadek i szykuję się na bal przebierańców na który nadal nie mam przebrania...:?

24 stycznia 2015 , Komentarze (1)

Dzień 25

No szału w straconych kilogramach nie ma , to już niebawem miesiąc a tu tylko 2 kg, no ale idealnie nie było. Teraz po chorobie się znowu rozkręcę więc jest jeszcze szansa że te 2 kg do 15 lutego zgubię. Dzisiaj zaliczyłam mel.b: ręce, nogi i ABS oraz 1h biegania i trochę marszu...śnieg sypie u nas ostro więc i bieganie po wcześniejszych ćwiczeniach łatwe nie było...ale taki sobie obrałam rytm...drogą prób...min 5x/tydzień bieg a przed nim trening: jeden dzień zestaw brzuch ręce nogi, drugi dzień brzuch ręce pośladki i tak na przemiennie. Schemat to 3 dni bieg i trening, dzień przerwy, dwa dni bieg i trening, dzień przerwy, ale jeśli siły i chęci będą to nie odpuszczam żadnego dnia. A żeby dać sobie mocnego kopniaka to może cyknę jakąś sesję mojego sadełka żeby mieć jak porównać efekty...ostatnim razem taki zabieg podziałał ostro. Dzisiaj padam...

23 stycznia 2015 , Komentarze (2)

Dzień 24

Choróbsko odpuściło...więc dziś bieganie zaliczone dystans 7km, czas 1h, spalonych kalorii ok 700...miałam dziś power...oj muszę teraz nadrobić przerwę chorobową także minimum 4 razy w tyg bieganie a przed bieganiem ćwiczenia ale przede wszystkim aeroby bo muszę spalić sadełko. 

Dzisiaj motywacja tym większa bo mamy już plany na nasze wakacje...w ubiegłym roku moja choroba wszystko pokrzyżowała ale w tym roku będzie już wszystko dobrze także wyprawa z naszymi chłopakami do Albanii zaplanowana, trasa wyznaczona, lista rzeczy do zabrania zrobiona...bo wyprawa należeć będzie do tych terenowych...także biwakowanie trochę na kwaterach i podróż terenówką. Już zacieram łapki i biorę się do zrzucania balastu żeby jakoś na tych pięknych plażach wyglądać;)

trochę hardcorowo....

20 stycznia 2015 , Komentarze (3)

Dzień 21

Nie pisałam przez kilka dni bo choroba mnie rozłożyła...gorączka od 5 dni nie odpuszcza, wczoraj lekarz i antybiotyk...oj dawno tak ciężko nie przechodziłam choróbska...a przywlókł ją mój M...też jeszcze nie wyzdrowiał do końca. Ostatni raz biegałam w piątek a ćwiczyłam w sobotę...ale jem malutko bo apetyt żaden ale też pilnuję się...i spadek jest

ważę 67,6kg:D

 i tkanki tłuszczowej procentowo mniej, zeszło prawie 2 kg, może tempo zawrotne nie jest ale ważne że ruszyło jak wrócę do biegania to pójdzie z górki;), myślę że do końca miesiąca jeszcze 1kg pójdzie w zapomnienie.