Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karla1974

kobieta, 50 lat, Sosnowiec

159 cm, 66.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 lutego 2014 , Komentarze (5)

Dzień 18

Już wczoraj pobiegałam...choroba pomału odpuszcza...ale jeszcze zdrowa nie jestem...ale już miałam taką potrzebę biegania, że musiałam, źle nie było, biegało mi się bardzo lekko bo miałam zapas skumulowanej przez te kilka dni energii. Z racji tego, że choróbsko mnie zmogło to ważenie przesunęłam na najbliższy poniedziałek. No i przez nasze przeziębienie nie mogliśmy wykonać naszych badań z Mężem, kolejny termin mamy przesunięty  na maj. Trochę byliśmy źli bo tyle czekania no ale cóż, anestezjolog by nie wyraził zgody na jego przeprowadzenie.

Dzisiaj dzionek zaczęłam wcześnie, dopijam kawkę i biorę się za sprzątanko...chcę wprowadzić troszkę wiosny do domku...a później będę testować moje akcesoria do dekorowania ciast...dzisiaj mojej rodzince obiecałam że  zrobię zamiast pączków, mufinki bo muszę przetestować kremy i wybrać ten który użyję w sobotę do torta urodzinowego dla mojego M...a symbolicznego pączka kupię

Wieczorem w planach kilka serii z Mel i bieganie

...bo pewnie jakiś pączuś mi się trafi 

23 lutego 2014 , Komentarze (1)

Dzień 14

No dziś nocka nieprzespana...zatoki zapchane, gorączka, stąd biegania nie było, czuję się fatalnie...jeszcze jutro przede mną doba oczyszczania przed badaniem ale już dziś nie mam apetytu. I jeszcze jakieś skórne paskudztwo mnie dopadło w mało ciekawym miejscu...mam nadzieje, że na badaniu nic nie wyjdzie i że to coś skórne nie jest powiązane...bo już po necie poszperałam i prawie sama postawiłam sobie diagnozę...trzymajcie za mnie kciuki bo trochę się boję...całe szczęście, że pod narkozą.

Wczoraj natomiast wykazałam się kulinarnie, pyszna sałatka, wspaniała zapiekanka z mięsa mielonego i ziemniczaków no i tort który robiłam dwa dni...ależ mi się to spodobałao...od dwóch dni wertuję internet i zdobywam wiedzę na temat robienia i dekorowania tortów...już zaplanowanych mam kilka zakupów bo  mój M na początku ma urodzinki więc będę miała okazję wykorzystać informację które znalazłam. I  w tym roku dużo okrągłych urodzin w naszej rodzince i stwierdziłam że zrobienie takiego tortu to fajny prezent.

Moje pierwsze kroczki ale już wiem jak robić masę plastyczną z czekolady do dekoracji, wypróbowałam sprawdzone przepisy na biszkopt, mam jeszcze kilka do wypróbowania, no i koniecznie chcę zrobić tort cały udekorowany różami z kremu.

Taki nasz rocznicowy torcik....

Wiem może nie pasuje to na Vitalii ale powiem szczerze, że mnie bardziej kręci robienie niż jedzenie takich pyszności...a to już ostatnia okazja tak ważna dla Nas...także teraz znowu do ćwiczeń i dietki

21 lutego 2014 , Komentarze (6)

Dzień 12

Tak jak w tytule...świętowanie 20-tej rocznicy ślubu nie idzie w parze z dietką...ale z "gimnastyką"jak najbardziej

Zatem ostatenie 3 dni były bez diety ale też bez jakiegoś  tam obżarstwa, biegania ani ćwiczeń też nie było. Pobyt w zamku był uroczy...polecam wszystkim na spędzenie romantycznego pobytu w pięknych starych murach oraz w ogromnym cudownym parku - Kompleks Pałacowy w Mosznej niedaleko Kędzierzyna Koźle.

Moje Kochanie dostało przy kolacji ode mnie prawie 50-letni zegarek pozłacany z grawerowaną dedykacją...ależ było milutko...później nasz apartamencik...winko...i same przyjemności...ale w nocy byliśmy czujni i wypatrywaliśmy duchów ...nawet robiliśmy zdjęcia...ale żaden się  nie pojawił. No do łazienki...przerażającej bo zachowanej w stanie nie zmienionym...bałam się sama iść...dreszczyk emocji był. Nasz czarny apartament gościł dwukrotnie cesarza Wilhelma II, który to zapraszany był przez hrabiego na polowania...fajne przeżycie 

Jutro wpadają nasze Mamuśki na kawkę więc dzisiaj nabrałam wyjątkowej weny twórczej i upiekłam ogromnego torta orzechowego z kremem kajmakowym i kokosowym oblany gęstą ciemną czekoladą i nasączony orzechówką...jutro wstawię fotki...

Rano planuję bieganko, w poniedziałek oczyszczanko, we wtorek badanie i środę powrót do mojego planu.

A oto kilka fotek z naszego romantycznego pobytu

Nasz Czarny Apartament

upiorna łazienka

Widok z naszego okna

Jest też stadnina i mnóstwo innych zwierzaków

Polecam ...najlepiej wiosną kiedy kwitną stuletnie azalie i rododendrony


18 lutego 2014 , Komentarze (2)

Dzień 9

Dziś i wczoraj towarzyszył mi wilczy głód...od wczoraj organizowałam prezent dla mojego M na rocznicę....stąd pół dnia spędzoengo w bieganinie po mieście, przeciągnęłam godziny między posiłkami i wieczorem skończyło się to napadem głodu... wczoraj i dziś były słodycze.

To jest dowód na to że jak się nie je regularnie to mamy ochotę na węglowodany i najczęściej wówczas po nie sięgamy...jak pilnuję pór posiłków to nic takiego się nie zdarza.Wczoraj zrobiłam skalpel dzisiaj treningu nie było. Po powrocie z zakupów byłam wykończona...jeszcze ta nerwówka czy zdążę...ale udało się...wczoraj upolowałam prawie 50-letni zegarek, zrobiłam na nim grawerowaną dedykację, zegarmistrz go wyczyścił i wyregulował. 

Teraz go pięknie zapakowałam i jutro rano wyjeżdżamy do zamku w Mosznej...będzie zwiedzanie, królewski apartament, spa i kolacja we dwoje. Więc jeszcze jutro będzie dzień mniej zdyscyplinowany pod względem dietki...ale na tym nasze okrągłe rocznice się kończą i więcej okazji do wpadek nie będzie.

Dziś przymierzyłam swój strój kąpielowy bo muszę go zabrać na wyjazd....no zadowolona z tego ciała to ja nie jestem...dlatego dużo pracy muszę włożyć...zlikwiodwać cellulit (skalpel działa super) i zgubić boczki i wyszczuplic wew. stronę ud - to moje newralgiczne miejsca - tu moje bieganie powinno pomóc



W poniedziałek napewno na wadze będzie mniej...mam badanie do którego przygotowanie  pomoże mi oczyścić  oragnizm i fajnie wystartować w przyszłym tygodniu. Mam tylko nadzieję, że nic złego nie wykaże....choć dolegliwości powracają.

17 lutego 2014 , Komentarze (4)

Dzień 8

Zaczęty bardzo miło...


waga pokazała 65,9kg....


uff no to swoje wybiegałam w minionym  tygodniu....teraz późne śniadanko....Mąż ma trochę wolnego więc było  poranne "aktywne leniuchowanie"



Teraz śniadanko i pędzę na zakupy poszukać prezentu dla mojego Kochania na rocznicę, a wieczorkiem do Was wrócę.





16 lutego 2014 , Komentarze (2)

Dzień 7

Urodzinki wyszły bardzo fajnie, tak naprawdę odbyły się w trzech miejscach: 

Teatr -  sztuka lekka nie była ale bardzo wartościowa, mieliśmy po niej o czym rozmawić, dawała wiele do myślenia, zdradzała tajniki historii naszego miasta -Sosnowca i tzw Trójkąta Trzech Cesarzy, jeśli ktoś jest z okolicy to polecam spektakl "Korzeniec" grany w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu trochę transcendencji w dobrej reżyserii

później była kawiarnia też polecam Gatto Nero Cafe, miły klimat, sympatyczny właściciel, pyszny tort Ekwador....no zjadłam jeden kawałek...była kawka, życzenia, prezenty, i piękny wiersz dla mnie od naszego Taternika, który zaraził nas górami.

no i przyszła pora na pub i metr piwa....ja nie piłam...ale goście bawili się fajnie

Dziś były podziękowania moje dla gości a ich dla nas za ciekawie zorganizowany wieczór...także 40-tkę przywitałam bardzo sympatycznie...już zmawiamy się na kolejny spektakl no i na majówkę w góry.

Zatem wczoraj bieg zaliczyłam, z dań zakazanych zjadłam jeden kawałek torta i pół kieliszka czerwonego wina, poza tym dieta była ok.

Dzisiaj tylko 3 posiłki: owsianko-otrębianka ze świeżymi owocami: truskawka, kulka winogronu, dwie cząstki pomarańczy, kawa z mlekiem 0.5%

na obiad zjadłam dwie muszle z mięskiem i 4 muszle z odrobiną tuńczyka, takie resztki obiadowe z dwóch dni ora dwa dwa gołąbki bez kapusty z mięsa indyczego, które robiłam dzisiaj

przekąska: 3 truskawki, 4 kulki winogron, 3 cząstki pomarańcza

kolacyjka to jogurt light, sałatka: roszponka, pół piersi z kurczaka uprażona na oleju kokosowym ze słoncznikiem i żurawiną suszoną, dwa pomidory suszone, dwie oliwki, pół pomidora, sos vinegret, herbata z cytryną

Trening: bieg 60 minut

Trochę posiłki miałam rozbite nie jestem z nich zadowolona, dziś trochę za dużo tych muszli no ale jutro już wszystko będzie pod kontrolą.

Podsumowanie mojego treningowego tygodnia

2 - wzorowa dieta, 1 - wpadka, 0 - brak diety

Jutro ważenie, choć dziś czuję się jakoś ciężko, niewiem czy na wadze będzie jakiś spadek...zobaczymy...ale robić trzeba dalej swoje





15 lutego 2014 , Komentarze (2)

Dzień 6

...tak tak jest 4-ka ale nie na wadze a w metryce....ale wcale nie czuję się z tym źle...a jeszcze lepiej czuć się będę jak pojawi się 5-tka...............ale oczywiście na wadze

Więc wczoraj walentynkowo, dziś urodzinowo, a jeszcze w nadchodzącym tygodniu rocznicowo....nie łatwy to okres na trzymanie diety

Dzisiaj zatem wyjsćie z gośćmi do teatru a następnie kawiarenka, kawa, tort i lampka wina...ale nie dla mnie...dzisiaj już dietowo....wczoraj swoje wypiłam i zjadłam więc dzisiaj niech inni piją moje zdrowie...

Teraz wkładam moje biegowe ciuszki i lecę zrobić swój godzinny dystans...a w ciągu dnia zrobię ręce i brzuch z Mel.B



Dziękuję Vitalijki Kochane za wszystkie życzenia

i zostawiam Was z mottem...



15 lutego 2014 , Komentarze (6)

Dzień 5 c.d.

No świętuję Walentynki a od 15 minut moją 40 -tkę, niestety dziś bez ćwiczeń i biegu ale w miarę dietkowo...nie licząc winka...ale jutro rano bieganko....najważniejsze, że na winko skusiłam się z wyrzutem no ale jak Mąż wręczył piękny prezent i przywiózł winko...no to nie sposób było odmówić...ale jutro nadrobię...a oto kilka fotek z naszego świętowania:)

były owocki....

róże od Męża...

róże dla Męża

muszle z mięskiem pod beszamelem z pomidorkami

deser: maliny z miodem z kremem z serka mascarpone z jogurtem i wanilią (wiem mascarpone bomba kaloryczna ale to jedyna, pierwsza i ostatnia okazja kiedy miałam okazję go spróbować, zalegał w lodówce)


a to przemiły prezent od Męża....literka jego imienia na łańcuszku...

życzę dalszego miłego nocnego świętowania

14 lutego 2014 , Komentarze (2)

Dzień 5

Dzisiaj pobódka raniutko, już jestem po śniadanku, Mąż wyprawiony do pracy (śniadanko według diety no i kanapeczki do pracy też)

Chłopaki w szkole...hmm lubię tę chwilkę dla siebie z filiżanką kawy

Zajdłam śniadano: 54g chleba, 40g chudej szynki z indyka bez E, pół ogórka kiszonego, roszponka, kawa z mlekiem już 0,5%...teraz jeszcze jedna taka wymieszana z inką z błonnikiem i zabieram się za przygotowanie nam miłego wieczoru...postanowiłam, że będzie smacznie, romantycznie i dietetycznie

Planuję zrobić makaron muszle nadziewane mięskiem, zapieczone z pomidorkami (tak żeby było na czerwono bo to kolor miłości) i posypane chudym biały serem z dużą ilością ziół, do tego drineczki bezalkocholowe i  deser, myślę nad pucharem owocowym z jogurtem...może jeszcze poszperam po necie to coś znajdę fajnego.


Wieczorem oczywiście trening dziś wypada zestaw z Mel ale może zaliczę bieganie...zobaczę na co przyjdzie większa ochota

 A jak u Was plany Walentynkowe?

Ja życzę mnóstwa kwiatów....




A jutro świętuję moją 40-tkę!!!

Zabieram najbliższych do teatru na spektakl a później do kawiarni na kawkę, torcik i lampkę winka...mam nadzieję że będzie miło



życzę wszystkim miłego i dietetycznego  dzionka...





14 lutego 2014 , Komentarze (1)

Dzień 4 

Dzisiaj (jak pisałam to jeszcze był 13 luty) zaliczone:

mel.b. abs, oraz ręce, bieg - 60minut

śniadanie: jajko sadzone na teflonie na dwóch plasterkach kiełbasy z piersią kurczaka, 2 pomidorki suszone, 3 oliwki, jedna kajzerka ok.54g, roszponka, 4 plastry pomidora, herbatka ze słodzikiem

II śniadanie: kawa z mlekiem

obiad: ryba po grecku (100g ryby duszonej bez panierki, włoszczyzna, przecier pomidorowy, 1 łyżeczka oleju arachidowego), kasza kus kus 25g, 

przekąska: jogurt naturalny (wybieram tylko te do 60kcal/100g np zott z przetworów mlecznych łącznie z mlekiem dziennie mogę zjeść 300g)3 łyżeczki otrąb owsianych, dwie łyżeczki dżemu

kolacja: tuńczyk w oleju 50g, roszponka, dwa pomidorki suszone, 4 oliwki, łyżka ryżu, dwa plastry pomidora, herbata z cytryną bez cukru

przekąsiłam jeszcze 150g kiełbasy z piersi kurczaka, z biegania przyszłam tak głodna i zmarznięta i zmęczona że po głowie chodziła mi już gorzka czekoalada więc wolałam przegryźć kiełabaską, 

Dzisiaj podjęliśmy rodzinne wyzwanie w odchudzaniu, ja mój mąż i teściowa zadeklarowaliśmy się, że do wesela w maju na które wszyscy idziemy - chudniemy.

Było oficjalne ważenie i mierzenie, zapisaliśmy pomiary. Ja prowadzę tabelę naszych pomiarów, za miesiąc mierzymy się ponownie a waga zgłaszana jest do mnie co tydzień. Ten kto schudnie najwięcej (oczywiście zmierzymy to proporcjonalnie do masy ciała) ma życzenie , które przegrani spełniają....mój Mąż dzisiaj zażyczył sobie tort orzechowo czekoladowy mojej produkcji....hihihih....mam tylko ogromna nadzieję, że jak wciągnie się w to gubienie ciałka to życzenie napewno się zmieni na zdrowsze...teściowa na dzień dzisiejszy deklarowała, że chętnie wskoczyłaby na jakiś fajny zabieg w spa a ja ...hmmmm jeszcze niewiem ale ja mam na tyle dużo motywacji, że nagroda nie jest aż tak ważna...bardziej liczy się dla mnie żeby to ich zmobilizować i zarazić ruchem a nagrodą dla mnie będzie ich sukces

Ale nie mówię że nie będę walczyć...a nagrodę sobie wymyślę