Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karla1974

kobieta, 50 lat, Sosnowiec

159 cm, 66.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 stycznia 2014 , Skomentuj

Dzień 22

choć trudno mi stwierdzić, że te wszystkie dni były dietetyczno-ruchowe...nadal nie mogę odpowiednio zatrybić...zima piękna ale to chyba ona powoduje, że nie moge wybudzić się ze snu zimowego...jest mi ciągle zimno. 

Parę razy poćwiczyłam i pobiegałam...pierwszy raz przy - 10 stopniach, było pięknie bo śnieg sypał ale moja astma wzięła górę...oj bezdech po biegu był niezły. Popełniam radykalny błąd - wstaję późno, jem mało posiłków, późne śniadanie, później obiadokolację i jak siedzę dość długo to jeszcze zawsze coś przekąszę. Mam pełną świadomość, że muszę to zmienić bo w ten sposób mój pasek wagi nie drgnie. 

Dlatego zbieram swą całą moc i niemoc i zaczynam pilnować regularności jedzonka, plusem jest chociaż to że nie podjadam i porcji dużych nie jem.

Zatem przez najbliższe dni mocno się przypilnuję i sprawdzę swoja aktulaną wagę w najbliższą sobotę ...a za dwa tygodnie bal przebierańców więc dobrze byłoby jakiś kilosek pożegnać. 

Oby zima była krótka bo wiosna motywuje i jest o wiele łatwiej wpaść w fajny rytm .

12 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Dzień 6

Dzisiaj wzorowo...60 minut biegu i jedzonko jak należy. Po wczorajszej Mel B. mam straszne zakwasy ale lubię to uczucie

Jutro ćwiczenia zobaczę może zrobię skalpel, na razie nie robię przerwy w tygodniu, dopiero jak wpadnę w rytm na razie muszę ćwiczyć i biegać naprzemiennie każdego dnia.

Dziś na późne śniadanko były dwie paróweczki z szynki (powinnam zjeść jedną ale na razie ograniczam wszystko stopniowo) chlebka 50g, kawka z mlekiem, pomidor
Obiad: 2 kotlety ok150g z indyka (zamiast bułki dałam płatki owsiane), 100g ziemniaków z wody i sosik zrobiony z przetartych pomidorków z słupkami włoszczyzny (pychotka)
podwieczorek: 7 kulek winogrona
kolacja: 4 wafle ryżowe z solą morską, 90g twarogu chudego wymieszanego z 200g  serka homo "świeżuch"(polecam jest pyszny i nie ma w składzie żadnych skrobii i żelatyn sam twaróg, śmietanka i cukier).
Wypiłam dwie szklanki soku karotka wymieszanym z naturalnym sokiem z ananasa

Serek niestety ma dość dużo kalorii i zjadłam go za dużo, ale po bieganiu mam wilczy apetyt.

Moja dietka jeszcze wymaga poprawek ale dziś kolejny dzień przetrwałam bez słodyczy, jeszcze tydzień i już mnie nie będą kusiły.Ja jestem zadowolona
Teraz herbatka i nocny seans filmowy.
Pochwalę się jeszcze moim nowym mebelkiem - choć tak naprawdę to jest stary ale udziergałam mu nową podusię i teraz można wygodnie zasiąść 
w fotelu do filmu...



11 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Dzień 5

No to dziś się pochwalę: wczorajszy i dzisiejszy dzień bez słodyczy, dietkę trzymam, odstawiłam narazie pieczywo bo tak zalecił lekarz i faktycznie ból jest mniejszy.
Właśnie przed chwilką skończyłam całą mel b. czyli 40 minut. Ale kondycja marna, jak szybko spada gdy przestaje się ćwiczyć...masakra. Niektóre ćwiczenia niestety wykonałam z przerwami, kolano dalej osłabione no i przy brzuszkach trzewia mnie bolą...ale wierzę jak się znowu rozćwiczę to wszelkie dolegliwości same przejdą. 
Tak mam z moją alergią i lekką astmą - jak ćwiczę to nie ma żadnych objawów...jak tylko dłuższa przerwa to się zaczyna. Także podpisuję się pod twierdzeniem że:
Ruch to zdrowie!
Dzisiaj jeszcze w planach mam spacerek i troszkę podziergać na maszynie, lubię zmiany w moim mieszkanku i dużo rzeczy robię sama, ostatnio troszkę zmieniłam wystrój w naszym dziennym pokoju - teraz wygląda tak:

mój wymarzony pseudo-kominek

a dziś szyję podusię na nowo nabyty podnóżek


Miłośniczki wszelakich zmian wnętrzarskich zapraszam do moich galerii na Deccorii
http://deccoria.pl/galeria,id,105781,1,noworoczne-pstryki.html

oraz na mojego bloga, który dopiero zaczęłam budować ale już parę fotek jest
domatornia.blox.pl/

9 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Dzień 3
Nie idzie tak jakbym chciała. W poniedziałek i środę bieganie 60 minut zaliczone, niestety ćwiczeń nie zaczęłam. Dziś mam wyjątkowo wilczy apetyt, nie radzę sobie z nim wieczorem. Dzień zaczynam grzecznie, później za długie przerwy między posiłkami i wieczorem się zaczyna. No muszę nad tym zapanować. Czuję się jak niedźwiedź który nadal tkwi w śnie zimowym. 

Jutro przygotuje sobie zapas porcji szybkich porcji obiadowych, które będę miała pomrożone...mój syn trzyma się dzielnie i mocno mnie motywuje, jednak dzisiaj bitwę przegrałam, było na słodko i jeszcze ryżowe chrupaski. Jutro kupuję owoce jogurty , i soczki wyciskane one muszą zastąpić mi słodycze. Bliżej wiosny będzie łatwiej tylko zima dopiero przed nami ale już nie mogę doczekać się biegania po śniegu...

Jutro dzień biegu no i może w sobotę zmobilizuję się do skalpela...jak już zacznę i przetrwam tydzień to pójdzie z górki...już marzę o takich ramionach i udach jakie miałam latem...pora znowu do takich powrócić

7 stycznia 2014 , Komentarze (7)

START 7.01.2014 - META CEL 1 15.02.2014, waga 62kg
Dzień 1

No to jestem z Wami i zaczynam mój plan.
Wczoraj już było dietkowo i zaliczone 60 minut biegu. Niestety po bieganiu mam taki apetyt a że od kilku nocek robimy z Mężem przegląd kinematografii skandynawskiej no to nie obeszło się bez późnej kolacji. Ale dzisiaj lepiej zorganizuję posiłki. Ponadto mam problemy gastryczne ciągły ból brzucha i ssanie w żołądku ale już za tydzień pierwsze badania a za miesiąc następne więc wszystko się wyjaśni. Dzisiaj uaktualniam moje pomiary i startuję (mój starszy Syn też rozpoczął swój program więc mam wsparcie). Staram się namówić na bieganie ale on póki co upiera się przy orbitreku, wiem że jakby poszedł tylko raz to już będę mieć kompana. 
Postanowiłam że:
poniedziałek, środa, piątek - 60 minut biegu
wtorek, czwartek, sobota - skalpel z Chodakowską
niedziela  - dzień wolny
Dzisiaj zobaczę czy dam radę z moim bolącym brzuchem wykonać wszystkie ćwiczenia skalpela bo ostatnio było ciężko ale trzeba się spiąć i nie poddawać
OTO JAK WYGLĄDAŁO MOJE CHUDNIĘCIE, DZIŚ JESTEM ZNOWU W POŁOWIE TEGO CO OSIĄGNĘŁAM PRZED WAKACJAMI ALE NIE PODDAJE SIĘ - to co już raz udało mi się osiągnąć jest dla mnie motywujące i wierzę w to że jestem silna i dam radę!
TABELA MOJEGO ODCHUDZANIA OD 20.02.13r.  DO  19.06.13r. Etap II 07.01.14 DO 15.02.14
data waga szyja ramię biust plecy talia brzuch biodra udo łydka
23.02.13 69,7 34 31 95 86 85 99 108 67/56 39
04.03.13 68,3 33 30 95 85 84 95 107 66/55 39
15.03.13 66,9 33 29 93 85 83 95 105 63/54 38
02.04.13 66,1 33 29 91 83 80 91 104 59/52 38
08.05.13 64,7 33 28 91 82 77 89 102 58/51 38
06.06.13 63,1 33 28 91 81 75 89 99 58/51 39
19.06.13 61,7 33 28 91 81 75 89 99 59/52 39
10.09.13 63,3 32 28 91 84 78 90 101 61/53 38
07.01.14 65,5 33 29 94 82 81 95 106 64/55 38

3 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Przygotowania...

Siły zbieram bo wracam do mojego planu, który po części zrealizowałam a stanęłam z nim po wakacjach. Przygotowuję się fizycznie i mentalnie do realizacji  mojego planu poprawy sylwetki. Bieganie kontynuuję choć kolano trochę przeciążyłam po dłuższej przerwie i ostatnio bieg musiałam skrócić do 45 minut. 

Ale plan jest taki jaki był od marca do września 2013r.: 

1.minimum 3x w tygodniu bieganie po 60 minut (choć niewiem czy nie będzie 5 razy bo uwielbiam biegać i czasami wieczorkiem jak nie mam go w planach to mnie nosi),
 do tego 
2.minimum 3x w tygodniu skalpel na przemian z mel b. (do ćwiczeń ciężko mi się zbiera ale to tylko kwestia czasu i przełamania)
3. Ilość dzienna kalorii ok 1500kcal

Plan na dobre wdrożę od wtorku czyli 7.01.2014r, dziś jeszcze urodzinki mojej Mateńki, w poniedziałek święto...więc pokusy będą. Ale już od dziś pilnuję regularności posiłków i mniejszych porcji oraz przetestuję w biegu moje kolano. 
Startowe ważenie robię rano w poniedziałek a moim celem jest zgubienie w mojej wadze 6 z przodu i osiągnięcie do 

1 maja wagi 58kg

Na moją 40-tkę którą będę obchodzić 15 lutego będę walczyć o wagę jaką osiągnęłam jadąc na wakacje czyli 
62kg. 

Trzymajcie kciuki i również bądźcie dzielne i wytrwałe....jak już raz nam się udało coś osiągnąć to kolejny raz również się uda....!

15 grudnia 2013 , Skomentuj

Witam Was Kochaniutkie

Choć nie realizuję celu to bardzo chciałam do Was zajrzeć. Aktualnie ważę 65kg, czyli o 1,7 kg więcej niż na pasku i od powrotu z wakacji. Raczej nie uda mi się osiągnąć 58kg na 15 lutego zatem dzisiaj go uaktualniam. Z biegania nie rezygnuję mam tylko chwilową przerwę...problemy zdrowotne...jutro oczekiwana wizyta u specjalisty mam nadzieję, że rozwieje moje wszelkie obawy i zaradzi moim dolegliwościom. Jak tylko złagodnieją to wracam do biegania.Teraz trochę przedświątecznej gorączki więc cały czas w ruchu ale święta planuję bez objadania i napewno będzie bieganko. Przez święta chciałbym nie zwiększyć wagi, zapewne lekarz zaleci mi specjalną dietę zresztą i tak teraz nie bardzo mogę jeść. Natomiast chcę nadal dążyć do pozbycia się "6"-tki z przodu, jeśli nie uda mi się na 40-tkę w lutym to napewno na wakacje. Narazie ćwiczenia sprawiają mi ból ale pomalutku zacznę od skalpela bo ciałko po nim jest fajne a bieganko zacznę w najbliższym tygodniu. Na ten czas oddaję się dekorowaniu mojego domku na święta - to co lubię najbardziej, wprowadziłam troszkę zmian, pożegnałam też mojego wspaniałego kocurka, który niestety nie przeżył operacji...
 
Cała galeria kocurka Dymka na Deccorii na którą zapraszam Miłośników czynienia zmian wszelkich w domu , niebawem wrzucę fotki po zmianach i ze świątecznym akcentem:)

http://deccoria.pl/profil,retrobello.html

a także zapraszam na moje aukcje na allegro, na których być może znajdziecie tam coś do udekorowania swojego domku lub na prezencik:
http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=26908388




29 października 2013 , Komentarze (3)

Witajcie kochaniutkie

Nocka już późna ale ja postanowiłam, że jeszcze skrobnę coś w moim pamiętniczku. Zbliża się nowy miesiąc wtedy łatwiej o to by zabrać się do roboty. Przybyło zamiast ubyć mnie - ważę o kilogram więcej czyli 64,3kg. Ale postanowienie było dane. Syn od listopada zaczyna 12-tygodniowy program treningu, Mąż też dietkuje bo wyniki nieciekawe lekarz dał mu na ich poprawieni 3 miesiące - także wszysycy mamy 90 dni na osiągnięcie swoich celów. Także ja też zabieram się za rozsądną dietkę, gonię pasek i walczę o 5-tkę z przodu...oczywiście razem z Wami. 

Plan: co drugi dzień ćwiczenia na przemian z bieganiem (nadal je uwielbiam to już siódmy miesiąc, ciało i tak pozostało fajniejsze nawet z tym małym nadbagażem) dietka 1200kcal

Cieszę się, że znowu odzyskałam motywację...


23 września 2013 , Komentarze (2)

23.09 Dzień 2

Wczoraj jeszcze uległam pokusie...zjadłam kawałek ciasta i na kolację troszkę za dużo chleba...jeszcze miaam gości niespodziewanych...ale nie wypiłam żadengo alkoholu...choć później z mężem dopatrzyliśmy się że winko, które przynieśli to prawdziwy szampan.Postanowiłam, że wypiję go za miesiąc jeśli osiągnę wyznaczony cel czyli 60kg.

Na śniadanko była owsianeczka: 4 łyżki owsianki, 200ml mleka 0,5%, 3szt śliwki suszonej, 2 morelki, łyżka żurawinki suszonej, kawa z mlekiem 0,5%.

Zaraz wyruszam na zakupy do Ikei po doniczkę wiszącą dla mojej paprotki i kanapeczkę biorę do torebki. Na obiadek dzisiaj pesto w domku lub zjem łsosia w Ikei. Dzisiaj u mnie deszczowo ale mam nadzieję, że do wieczora przestanie bo dziś godzina biegania w planach (jeśli nie to orbitrek i ćwiczenia, jeszcze niewiem czy z Mel B czy z Ewą.

Życzę miłego dzionka

22 września 2013 , Komentarze (5)

22.09 Dzień 1

Poszukuję nadal motywacji...dziś chyba znalazłam...ubrałma moje spodnie trekingowe...hmm...już nie w nich taki luzów jak były przed wakacjami. Pasek w nich pozostał ustawiony z ostaneigo ich ubrania no i troszku jest za ciasno...no i to był kopniak! Zrobiło mi się smutno, że lada moment mogę stracić to na co tak cięzko pracowałam i co mnie tak cieszy.

Dlatego dziś mój wpis to dzień pierwszy kolejnego etapu, tamto 6,5kg zamykam a ruszam z kolejnymi 5kg. Bieganie wpisało się w mój normalny cykl dnia, lecz przestałam ćwiczyć i nie pilnuję diety...zaczęłam już czuć się z tym źle, dlatego już jestem przebrana do ćwiczeń i zaraz po wpisie robię skalpel.

Ostatnie dni to gościna, rodzinka z zagranicy, oblewanie magisterki Męża ale już koniec i wracam do mojej dietki bo z celu na luty nie rezygnuję...juz zamówiłam sobie u Teściowej opaskę z polarka do biegania bo uszy trochę marzną. Dziś do porannej kawy zjadłam ostatni kawałek placka ze śliwkami i basta ze słodkościami.

Dziś jest 22 wrzesień ja ważę 63,5kg więc w ciągu 30 dni będę walczyć o zgubienie 3,5kg tak by za miesiąc waga wskazała 60kg