Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karla1974

kobieta, 50 lat, Sosnowiec

159 cm, 66.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 września 2013 , Komentarze (2)

Nie dodaję kolejnego numeru dnia diety, bo z nią kiepsko...waga stoi 63,2kg...na szczęście w górę nie idzie pomimo słodyczy, winka i braku pilnowania porcji i regularności...ale biegam...ubiegły tydzień to były 4 dni i 2 dni ćwiczeń...ale do ćwiczeń cięzko mi się zmotywować, bieganie natomiast lubię bardzo. Jakoś zapał spadł...siedzę teraz nad uruchomieniem sklepu internetowego i pochłania mi to mnóstwo czasu...a końca nie widać. Paska nadal nie dogoniłam...w biodrach od ostatniego pomiaru w czerwcu prawie dwa centymetry więcej...w talii i w brzuchu też po 3 i 4 cm...muszę się znowu mocno spiąć i odzyskać moją motywację...liczę mocno na Wasze wsparcie...bo celu do realizacji nie chcę odpuścić...
Tak prezentują się moje wymiary od początku dietki, biegać zaczęłam od 1 kwietnia...co do pomiaru ud to zawsze mam z tym problem czy pomiar był w tym samym miejscu... teraz już będę trzymać się dokładnie miejsca pomiaru...być może pewne różnice wynikają właśnie  z tego błędu

TABELA MOJEGO ODCHUDZANIA OD 20.02.13r.  
data waga szyja ramię biust plecy talia brzuch biodra udo łydka
23.02.13 69,7 34 31 95 86 85 99 108 67/56 39
04.03.13 68,3 33 30 95 85 84 95 107 66/55 39
15.03.13 66,9 33 29 93 85 83 95 105 63/54 38
02.04.13 66,1 33 29 91 83 80 91 104 59/52 38
08.05.13 64,7 33 28 91 82 77 89 102 58/51 38
06.05.13 63,1 33 28 91 81 75 89 99 58/51 39
19.06.13 61,7 33 28 91 81 75 89 99 59/52 39
10.09.13 63,3 32 28 91 84 78 90 101 61/53 38

26 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

Dzień 185

Dzisiaj samopoczucie mam fatalne...coś jakby mnie brało. Z dietką hmmm...różnie...ubiegły tydzień nie biegałam bo cały tydzień w podróży...odwiedziłam kuzyna w Danii....zakochałam się w tym kraju...ład, porządek, urocze domki, mili ludzie, wszytko z klasą...a jednocześnie skromne, proste i funkcjonalne...inny świat.

Dzisiaj wracam do dietki, niewiem tylko czy dam radę biegać bo jest mi słabo i mam zawroty głowy...być może to zmiana pogody.

Ale cel główny na pasku już zmieniony

 do 40tki 56-55kg!

Narazie paska nie dogoniłam 63,5kg nadal mnie nie opuszcza ale już zabieram się na dobre.

wracam do całkowitej abstynencji, nie jem słodkości i zmniejszam porcje

...teraz idę zrobić rybkę z warzywkami i posprzątam na balkoniku...jesień już za pasem, po duńskich wojażach zakochałam się znowu w bieli więc odrobinkę małych zmian w dekoracjach.

No i oczywiście zaglądnę do Was

8 sierpnia 2013 , Skomentuj

Dzień 167

Witajcie Kochane!

Dzisiaj postanowiłam, że wracam na dobre do dietki...biegam pomimo upału wieczorkiem, troszkę mniej ćwiczę...no i smak na piwko w taki upał przychodzi mi bardzo często. Ale muszę się zmobilizować i wierzę że mi pomożecie

Obecna moja waga to 63kg, wyznaczam sobie cel 1 

61kg czyli przegonić pasek do 31 sierpnia

to niewiele bo dwa kilo ale muszę się rozkręcić, wolę być mile zaskoczona niż niemile rozczarowana. Dlatego do roboty!

Dzisiaj na śniadanko była owsianka, kawka i 4 plasterki cieniuśkie polędwicy. Zaraz wsiadam na rowerek i jadę odwiedzić mamę do drugiego miasta ok 4kmx2 a wieczorkiem bieganie i pośladki i nogi z mel.b

Szybciutko jeszcze Wam napiszę że byliśmy na Mazurach oglądać działki, które kupiliśmy oraz pozostałe które jeszcze można nabyć (dogodny system, lokata pieniążków oraz dochód pasywny) ale jak zobaczyłam tereny z boćkami, żurawiami, jelonkami i kormoranami oraz jeziorami i niezliczoną ilością stawów to już mi chodzi po głowie żeby stanął tam nasz domek (działeczki nabyliśmy z myślą dalszej odsprzedaży z zarobkiem, jeśli jesteście zainteresowani to chętnie przybliżę temat, warto,większość mojej rodzinki już nabyła tam ziemię). Piknikowaliśmy przez tydzień na działeczkach, cisza, natura, jeziorko, spaliśmy w naszym pick-up-ie bo mąż razem z teściową uszyli specjalny namiocik nakładany na pakę, spanko super, ciocia natomiast z mężem w namiociku i tak sobie leniuchowaliśmy, oglądali kompleksy działeczek, grilowali no i oczywiście piwkowali.... Mąż cioci ma firmę budowlaną i już snuliśmy plany ... gdzie byłby taras....gdzie ogród....gdzie salon....rozmarzyłam się....dobrze jest mieć marzenia....pierwszy krok za nami....działeczki już mamy zobaczymy co dalej....

Albanię w tym roku odpuściliśmy ale wybieramy się do Danii odwiedzić naszego kuzyna, zostaliśmy zaproszeni z czego się cieszę bo wpadniemy też do Berlina, później na prom, zwiedzimy Kopenhagę, później Szczecin i może jeszcze Międzyzdroje.

Aha no i mój starszy syn był w Szkocji u swojej sympatii z którą zna się od dwóch lat...poznali się na skypie...byliśmy z mężem ciekawi czy będzie rozczarowanie czy wielkie uczucie...i jest Miłość, już planują następne spotaknie...cieszę się że jest szczęśliwy, rodzice go przyjęli miło, zabrali na obchody Edynburga, spędzili wspólnie czas.

Jechał z przygodami: wyjeżdżał pod naszą nieobecność, znajoma go odwoziła na dworzec, oczywiście obudziła go, pojechał bez śniadania, na dworcu pociąg miał dwie godziny opuźnienia, mało co nie zdążyłby na lot z Wa-wy, stresu trochę było, w drodze powrotnej zaś pożegnania były dłuuuugiee i spóźnił się 40minut na samolot ale miał tyle szczęścia, że samolot też był opuźniony...ale cóż, nic nie jest w stanie zniszczyć wielkiej Miłości...


24 lipca 2013 , Komentarze (8)

No niestety, waga stoi na 62,5kg, nie mogę dogonić paska i wyznaczonego celu nie zrealizuję. Biegam codziennie,co dwa dni ćwiczę Melkę, dużo pracuję w ogródku...ale pozwoliłam sobie na piwko i słodycze...za dużo. Spinam tyłek do pilnowania jedzonka i biegam dalej.  Zauważyłam, że lepiej mi się realizuje cele jeśli wiążą się one z jakimś wydarzeniem...otóż postanowiłam, że...

do 15 lutego kiedy to obchodzić będę 40-te urodzinki oraz 20 rocznicę ślubu, osiągnę

wagę 55kg

- to moja waga docelowa.

Tak jak udało mi się do urlopu zrzucić 7kg tak teraz też mi się uda zgubić pozostałe 7kg.  Narazie celu na pasku nie zmieniam , poczekam do 15 sierpnia i wtedy uaktualnię wagę i postanowienie. Może uda mi się do 15 sierpnia zejść poniżej 60kg

Jutro mój Mężuś jedzie na koncert Depeche Mode, zespół jego młodości a ja planuję dalsze prace nad powiększaniem mojego ogródeczka. Przed nami wyjazd na Mazury pod namiot na działeczki które kupiliśmy (może kiedyś na jednej z nich stanie romantyczny domek) a póżniej wyprawa na Albanię naszym L200.

7 lipca 2013 , Komentarze (6)

Dzień 135

Kochaniutkie, właśnie słoneczko ma się ku zachodowi, ja wypiłam kawkę z mężem na balkonie i teraz zbieram się po biegać...a dla Was kilka fotek mojego słonecznego kącika oraz nowej dekoracji balkoniku którą uszyłam dziś na poczekaniu...to ta mini firaneczka na szybie...

ja czekolady nie jadłam

nowa figurka do mojej kolekcji oraz imieninowe różyczki od siostrzyczki

6 lipca 2013 , Komentarze (3)

Dzień 134

Dzisiaj biegałam 1,5 godziny, pogoda idealna, troszkę deszczyku, waga już spada, dzisiaj już nie 63,1kg ale 62,5kg, jest dobrze...gonię mój paseczek. Teraz zabieram się za dalsze porządki z kwiatami na balkonie a później sprzątam bo przyjedzie dziś siostrzenica pooglądać fotki z Tunezji...tzn filmiki z nich zmontowane z muzyczką arabską, które z pasją tworzy mój małżonek. Wczoraj oglądała je koleżanka i moja mama...no fotograf mąż zebrał same pochwały. Zupełnie inaczej ogląda się takie filmiki niż pojedyńcze fotki...wszyscy zawsze na nie czekają. Zabieram się zatem za kwiaty i jeszcze wcześniej szybkie zakupy...dzisiaj w planach mam leczo...mniam ale zrobię takie po tunezyjsku gdzie warzywka są twardsze i przyprawione harisą.


5 lipca 2013 , Komentarze (9)

Dzień 133

Już w domku...ale zleciały dwa tygodnie. Było fantastycznie. Dzisiaj rano zaliczyłm bieganko a po nim ważenie...no niestety nabagaż jest...1,3kg. Ale nie będę się tym przejmować tylko dalej robię swoje. Cieszę się z tego, że na wyjeździe biegałam i ćwiczyłam a moje ciało wygląda coraz lepiej. Żałowałabym pewnie gdybym nie pokosztowała tych wszystkich smakołyków kuchni tunezyjskiej.

Dzisiaj mam imieninki i właśnie wykorzystując to wytyczam sobie cel... do 5 sierpnia osiągnę wagę poniżej 60kg. Rozważam również czy nie zapiszę się na siłownię ale narazie biegam codziennie,ćwiczę Mel B,  kontroluję pory posiłków i nie przekraczam 1500kcl no i wracam do wagi  na pasku.

Mam pełną świadomość tego, że przygarnęłam te 1,3kg ponieważ odstępy między posiłkami były za duże no i jedzenie obfitej późnej obiadokolacji (pychotka) nie jest odpowiednie. Ale szybciutko rozprawię się z tą nadwyżką.

Teraz dopijam kawkę i biorę się mój ogródek oraz winorośl która zarosła calutki balkonik. Kilka kwiatków na balkonie pod moją nieobecność osłabło ale mam nadzieję że je uratuję, ogólnie mój Albercik ogrodnik spisał się na medal. Przywiozłam z podróży piękną białą klatkę która może słuzyć jako ozdoba ale mnie po głowie chodzi aby zamieszkał w niej kanarek...lecz póki co muszę zgłębić wiedzę na ich temat. Niestety moje dwa kocury sa pierwszym przeciwskazaniem aby zamieszkał u nas ptaszek...ale zobaczymy.

a tak prezetuje się klatka....




1 lipca 2013 , Komentarze (8)

Dzień 129

Witajcie Vitalijki.
Mój pobyt w Tunezji pomalutku dobiega końca. W czwartek wracamy do domku. Ja biegam rano o 6.30 przez godzinkę codziennie lub co drugi dzień...także trzymam się w postanowieniu. 
Wrzucam kilka pocztówek z Tunezji....zdjęć mamy mnóstwo...mąż najbardziej lubi fotografować tubylców i tradycje choć porównując Tunezję do tej sprzed dwóch i czterech lat to uległa mocnej europeizacji i trzeba się naszukać żeby znaleźć miejsca gdzie toczy się prawdziwe życie tunezyjskie. Zaraz idę poleniuchować na basenie ale jeszcze wrzucam dla Was fotki z którymi ślę gorące pozdrowienia i moc całusków...
To ja z moją superową Teściową


26 czerwca 2013 , Komentarze (6)

Dzień 123

Witajcie Kochaniutkie...

Właśnie wychodzę na bieganko z hoteliku...w Tunezji jest 7.30 ...pogoda cudo. Tak jak obiecałam sobie i Wam kontynuuję mój plan. Codziennie biegam i co drugi dzień ćwiczę Melkę...zachęciłam również Teściową i Ciocię.
 
Dzisiaj robimy sobie wycieczkę do Monastiru, tam zjemy obiadek w knajpce i poskaczemy ze skał do morza. To mój trzeci pobyt w Tunezji...hotelik najlepszy choć każdy wyjazd miłą swój urok (dla nas hotel to rzecz drugorzędna bo w nim tylko śpimy) miejscowość też urocza..wszystkim polecam Hotel Golf Residence w Porcie El Kantaoui...przyzwoita cena, piękna okolica, i miły hotel...no i wspaniale serdeczni Tunezyjczycy. 

Wieczorkiem wrzucę jakieś fotki a teraz pozdrawiam Was z całego serduszka i zmykam pobiegać bo później jest już ciepełko aha i pogoda w czerwcu wymarzona bo lipiec to już jest masakra.

20 czerwca 2013 , Komentarze (5)

Dzień 116

Moje Kochaniutkie...doczekałam się...dzisiaj lecimy do Tunezji na urlopik

Mój założony cel jeszcze nie osiągnięty miało być 58kg jest 61,7kg a na starcie było prawie 70kg. Cieszę się z tego co już osiągnęłam, że jadę szczuplejsza niż byłam na zdjęciach też z Tunezji 2 lata temu. Po powrocie wrzucę porównanie.

Na urlopie planuję kontynuować mój plan...bieganie ( choć w ten upał łatwo nie będzie, przekonałam się już w ostanie dni) no i ćwiczenia z Mel jeśli gabaryty pokoju pozwolą, no i oczywiście basenik choć za pływaniem nie przepadam. Teraz kawusia przed wyjazdem, za godzinkę jedziemy po Teściową z mężem (Teściową ma najwspanialszą na świecie) i jeszcze dołączy Ciocia z mężem - naszym Grzesiem przewodnikiem. Ekipa fajna.... Dzisiaj zaliczyłam bieganie 60 minut ale było ciężko.

Żegnam się zatem z Wami na dwa tygodnie i bedę się bardzo starać by wrócić z niższą wagą może uda się uzyskać 60kg, trzymajcie kciuki i bądźcie nadal dzielne w swoich dietkowych zmaganiach