Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zmagam się z codziennością nie znajdując czasu dla siebie. Spożywam byle co, byle gdzie i byle jak - co zmusiło mnie do aktywności. Zadzwonił dzwonek.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 57455
Komentarzy: 661
Założony: 8 marca 2009
Ostatni wpis: 26 lutego 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tombom

mężczyzna, 52 lat, Strzegom

181 cm, 104.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 listopada 2015 , Skomentuj

Właśnie skończyłem pierwszy trening z fazy W1 - faza adaptacyjna się już zakończyła. Trochę wydłużyły mi się treningi. Teraz wszystkie rodzaje ćwiczeń są jednego dnia - ćwiczenia rozciągające, ćwiczenia siłowe (704 kg) i cardio (30 minut). Nawet poczułem się lekko osłabiony po dzisiejszym treningu obwodowym. Przed treningiem zjadłem odrobinę zupy z roszponki z dnia wczorajszego i kromkę chleba czystoziarnistego - ale chyba spaliłem wszystko podczas ćwiczeń. Po ćwiczeniach - 400 ml soku marchwiowo-jabłkowo-imbirowego i woda w dużej ilości. Jutro interwały.

30 listopada 2015 , Skomentuj

Do sobotniego ważenia postaram się także dokonać innych pomiarów. Dawno tego nie robiłem, a da mi to pewien punkt odniesienia do dalszych wysiłków.

30 listopada 2015 , Skomentuj

Wraz z nowym garniturem kupiłem sobie w sobotę nową białą koszulę do garnituru. Okazuje się, że ubranie, które dobrze leży w pozycji stojącej, nie koniecznie dobrze wygląda także na siedząco. Na fali euforii po zakupieniu o dwa rozmiary mniejszego garnituru kupiłem sobie, po raz pierwszy w życiu, koszulę taliowaną. Niestety w pozycji siedzącej opina się ona trochę na moim brzuchu i marszczy tak, że widać mi pępek, co bardzo mi przeszkadza w pracy. Musiałbym cały dzień pracować wyprostowany, na wdechu lub w pozycji stojącej, co jednak trochę mnie męczy. Poza tym przez cały dzień mam wrażenie, jakbym był wzdęty, pomimo tego, że wiele nie jem, a rano na śniadanie piłem jedynie sok warzywno-owocowy (jarmuż, seler naciowy, jabłko, pigwa, pomarańcza, melon, cytryna, gruszka, błonnik, spirulina i trawa pszeniczna. Zastanawiam się, czy fakt noszenia bardzo dopasowanych ubrań będzie mnie dodatkowo motywował do odchudzania, czy wręcz przeciwnie, zacznie mi to przeszkadzać i spowoduje u mnie zniechęcenie do dalszego działania. Jutro na wszelki wypadek założę starą koszulę, a z taliowanymi jeszcze poczekam lub będę je zakładał jedynie od czasu do czasu, aby sobie przypomnieć, jak długa droga jeszcze przede mną. W ciągu dnia dieta wg planu. Waga poranna - związana z wczorajszym obiadem makaronowym - lekki wzrost do 100,7 kg. Wieczorem w planach ćwiczenia z Vitalią.

29 listopada 2015 , Komentarze (4)

Dzisiejszy dzień ustawiony pod kątem Legnickiego Biegu Charytatywnego dla Karoliny, która zmaga się z ciężką chorobą. Rano lekkie śniadanie, nie sok - kaszka manna z bananem, żeby biegało się lepiej. Małe przygotowania do wyjazdu, małe pakowanie różnych przydatnych przedmiotów i ubrań. Za oknem mocny wiatr, na dworze 3 stopnie C i potwornie zimno. W Legnicy 5 km spokojnym charytatywnym tempem 6,22 min./km, później Bieg z dziećmi na 1 km. Po bieganiu morsowanie - 2 x 1 minuta. Dziś było trudniej wejść do wody niż przed tygodniem, pewnie ze względu na wiatr i deszcze, który od samego rana delikatnie pada. Atmosfera cudowna. Po dotarciu do domu kieliszek ziołowego Rigas Balzam na rozgrzewkę i ciepła zupa z roszponki. Na dziś wystarczy. Poranna waga 100.4 kg.

28 listopada 2015 , Komentarze (2)

Z każdym tygodniem chce mi się jeść coraz mniej. Zauważyłem też, że coraz mniejsze porcje jedzenia powodują, że czuję się syty. Coraz mniejsze kłopoty mam też z nadmiernym apetytem wieczorem, co było wcześniej moją zmorą. Mam wrażenie, że to od regularnych ćwiczeń, które celowo ustawiłem sobie wieczorami, kiedy mam największy pociąg do jedzenia. Dziś w ramach kontynuacji zrobiłem trening z Vitalią nr 5. Dziś zakończyłem fazę adaptacyjną. Od przyszłego tygodnia Vitalia zapewne zwiększy mi obciążenie i wydłuży czas treningu. Staram się ćwiczyć z Vitalią 3 x w tygodniu, co świetnie się uzupełnia z moim bieganiem. Dziś ćwiczenia rozciągające przed jutrzejszym bieganiem i trening cardio 30 minut z HR 110-130/min. Wieczorem z okazji Andrzejek czerwone wytrawne wino - pyszne.

28 listopada 2015 , Komentarze (4)

Dziś dzień pomiaru - po dniu regeneracji 100,5 kg. Całkiem nieźle. Nabrałem sił na tyle, że wybrałem się na zakupy. Cały dzień chodzenia po sklepach. Święta niedługo i dużo dzieci do obdarowania. Przy okazji postanowiłem kupić sobie nowy garnitur do pracy, gdyż ten, którego używam obecnie na co dzień stał się lekko workowaty. Zastanawiałem się nad rozmiarem. Postanowiłem, że spróbuję rozmiar mniejszy i miałem lekkie obawy, czy nie będzie przyciasny w klatce piersiowej, tymczasem ostatecznie kupiłem garnitur dwa rozmiary mniejszy, 8 cm mniejszy w obwodzie klatki piersiowej i 6 cm mniejszy w pasie. Co za przyjemne uczucie. Dla takiego uczucia warto się trochę wysilić. Dzień zgodnie z założeniami choć w terenie. Dziś spróbowałem kuchni tajskiej - sajgonki z sałatką tajską z kurczakiem (3 plasterki kurczaka). Ogólnie bardzo dobre. Trochę soku z pomarańczy, jeden banan. Na śniadania dziś bez soków - zjadłem w końcu normalne jajko sadzone - pycha. Właśnie jestem po kawie (kupiłem sobie nowy smak) i za chwilę idę poćwiczyć z Vitalią - zgodnie z planem. A jutro bieg charytatywny i morsowanie. Właśnie zapisałem się na Bieg Morsa w grudniu (5 km + morsowanie w Wodospadzie Podgórnej koło Przesieki) oraz na Bieg Icemana w lutym (10 km w Przesiece). W zeszłym roku wziąłem udział w Biegu Morsa - świetna zabawa i nowe doświadczenie.

27 listopada 2015 , Komentarze (3)

Jest dzisiaj bardzo dobry wynik, choć kosztem podstawowej energii życiowej. Nie udało mi się jeszcze przekroczyć progu 100 kg, ale na nim stanąłem, więc już niedługo mam nadzieję, że go przekroczę. Dziś ledwo chodzę, czuję się osłabiony i kręci mi się w głowie. Potrzebna mi regeneracja. Rano na śniadanie jeszcze sok (jarmuż, seler naciowy, gruszka, pomarańcza, limonka, jabłko i pigwa + błonnik, trawa pszeniczna i spirulina - ale niestety nie zabezpieczyło mnie to wystarczająco pod kątem potrzeb energetycznych. Drugie śniadanie o czasie. Na lunch standardowo kurczak ze szpinakiem. Dziś wieczorem pełny odpoczynek - już cieszę się na samą myśl, że będę mógł odpocząć i nie będę musiał nic robić. Będę nabierał sił na kolejny tydzień.

27 listopada 2015 , Komentarze (6)

100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg! 100 kg!

26 listopada 2015 , Komentarze (1)

Za oknem jesień pełną parą. Mgła, że nic nie widać, mżawka, ciemno, zimno - 2 stopnie C. Paskudna pogoda. Przez moment zastanawiałem się, czy nie zmodyfikować moich planów, ale zamknąłem oczy, wsiadłem w samochód i ruszyłem do boju. Dziś pobiegałem 8 km w dobrym tempie - średnio 6,23 min./km. Po bieganiu woda z cytryną. Później sok owocowy - dziś na pomarańczowo/żółto - marchewka, dużo marchewki, pomarańcza, mango, pigwa, cytryna, jabłko, kiełki lucerny alfa-alfa. Dobry po wysiłku. Przez moment zastanawiałem się przed bieganiem, czy nie zjeść kilku kawałków gorzkiej czekolady - bałem się hipoglikemii przy bieganiu, ale dałem radę bez czekolady :-). Na obiad dziś kurczak ze szpinakiem po meksykańsku. Jadanie tych samych sprawdzonych posiłków oszczędza energię i czas - nie muszę się zastanawiać, co dziś zjem. Przy diecie na sokach czekam na tego kurczaka, którego jadam ostatnio trzy razy w tygodniu, najczęściej kiedy biegam wieczorem. Daje mi to więcej siły. Jestem podekscytowany przed jutrzejszym porannym ważeniem - czy już przekroczę magiczną granicę 100 kg. Dziś brakowało mi tylko 400 gramów.

26 listopada 2015 , Komentarze (2)

Wczoraj dzień zgodnie z planem, a nawet bardziej. Wieczór tylko na płynach, dziś śniadanie też płynne. W pracy chodzę na oparach energii. Rano waga 100,4 kg. W ciągu zaledwie 10 dni zgubiłem 4 kg. To daje motywację do działania. Poranny sok był z buraków - z jabłkiem, pigwą, selerem naciowym i cytryną. Też bardzo dobry - łagodzi żołądek, kiedy jest pusty, ale nie daje wielkiej energii na cały dzień. Sok wzbogacony glonami (spirulina), błonnikiem i trawą pszeniczną. Drugie śniadanie tuż przed 10.00. Nie dało się później - później byłaby hipoglikemia i napadowy głód. Wieczorem planuję bieganie - dziś w planach 8-9 km. Może uda mi się jeszcze w tym tygodniu przekroczyć magiczny dla mnie próg 100 kg!?