Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chcę tylko spełnić swoje marzenie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 91486
Komentarzy: 809
Założony: 13 marca 2009
Ostatni wpis: 10 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojnierz

kobieta, 41 lat, Szczecin

165 cm, 63.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 czerwca 2012 , Komentarze (9)

...plany!!!!!!Moje własne życie. I moje własne plany!!!!!
Od poniedziałku pilnuję się ze wszystkim. Dosłownie. Staram się jeść racjonalnie, i o racjonalnych porach. Męczę się w trakcie biegu(pomijam ogromną satysfakcję kiedy już przebiegnę założony dystans) I co?! I codziennie coś mi nie wychodzi!!!!!
Wczoraj miałam dzień przerwy od truchtania. Zaplanowałam steper. Ułożyłam tak dzień aby ok 19-20 zacząć na nim dreptać i co?
Facet koleżanki stwierdził ze muszą od siebie odpocząć. On odpoczywał a ja z nią analizowałam jego zachowanie. Przy likierze krówkowym....(wypiłam tylko troszeczkę) Mam nadzieję że trochę jej pomogłam. Przynajmniej się wygadała. Szkoda mi jej!!!!. Faceci.....

Kolejnym założeniem dnia wczorajszego było położenie się o przyzwoitej godzinie. I jak zwykle nie wyszło. A wszystko przez ten mecz. Na szczęście Hiszpania wygrała. Ale trochę się stresowałam. no dobra bardzo bo pół nocy mi się śniły sytuacje podbarmkowe....w efekcie zasnęłam po 24:00 a wstałam o 5:30....

Nauczona doświadczenie dziś nie robię planów. Po za bieganiem. Dziś będzie o tyle trudniej że w nocy złapał mnie taki skurcz że łydka do teraz mnie boli. Już nie wiem co mam robić. Łykam magnez jem produkty bogate w magnez i potas a skurcze jak są tak były.... Trzeba to przetrwać!!!!!

Postanowiłam ustanowić sobie cel biegu. Zakopane. Ze Szczecina ( drogą S3) jest 831 km. od dziś zaczynam!!!!!Zastanawiam się ile czasu mi to zajmie....


27 czerwca 2012 , Komentarze (4)

...rekord pobiłam!!!!! Mój własny, osobisty, ogromny sukces!
Przebiegałam wczoraj 6,6km!!!!!!
Pewnie dałabym jakoś radę i dobiegłabym do 7km, ale nie chciałam.  Znam siebie i swój upór. Następnym razem(już jutro) chciałabym pewnie przebiec przynajmniej 7km. Więc odpuściłam. Powiedziałam sobie"powoli ale  konsekwentnie bo się zamęczysz"

Kolejny sukces? Proszę bardzo! Zjadłam po biegu bułkę z twarożkiem i warzywami. Zastanawiam się czy to nie większy wyczyn niż ten dystans 6,6km. Włączyłam film i po prostu zjadłam. Nie myśląc o tym ze jem(tylko w ten sposób udaje mi się przezwyciężyć jadłowstręt jaki mnie nawiedza gdy jestem zmęczona)

Porażka, niestety też była. Miałam w czasie filmu dreptać na steperku, ale...byłam zbyt zmęczona, i stopa z kostką mocno mi dokuczały(szukam usprawiedliwienia) Przełożyłam to na dziś. Bo nie biegam to podreptam. Mam nadzieję że wyjdzie.

Tak się zastanawiam, może ustalę sobie jakiś dystans do przebiegnięcia. Np. Szczecin- Zakopane? Albo Szczecin-Hrubieszów? miło będzie "zaliczyć" taką odległość. No i motywacja jaka!!!!! Pomyślę jeszcze o tym.
 Przyjemnego dnia!!!!

26 czerwca 2012 , Komentarze (2)

...realizacją....niestety.
Plan diety i postępowania prawie ułożony. Gorzej z jego realizacją.
Wczorajszy dzień nie był nieudany, ale nie był też udany. tzn. mógł być zdecydowanie lepszy.
Porażki: brak ćwiczeń i jeden rogalik drożdżowy-(kupiony i przytaszczony przez koleżankę, bez marmolady bo ją wygrzebałam- nie lubię) i chyba trochę za dużo na kolację.
Sukcesy: tylko jeden rogalik , chociaż 4 inne uśmiechały się do mnie; o delicjach nie wspomnę... (mało tych sukcesów, trudno)

Czy Wy też cierpicie na chroniczny brak czasu? Gdyby dzień był z  gumy mogłabym go rozciągać. A tak, to się nie wysypiam- 5 h snu to trochę za mało. Jestem zmęczona, a codziennie tyle trzeba zrobić....Praca, dom, ćwiczenia, przygotowania do remontu...Kiedy mam odpocząć? Poczytać? ponudzić się(chociaż tego nie lubię i rzadko się nudzę) nie wiem jak sobie radzą matki 2-6 dzieci. Ja tylko pracując nie mam czasu dla siebie....
Ok, już nie marudzę....

Plany na dziś? Bieg! Może zakupy remontowe i.....jak już wrócę do domu wyciągnę steper, włączę film i zacznę dreptać!!!!(głucha na jego piszczenie i skrzypienie, nie dam mu się :))


25 czerwca 2012 , Komentarze (3)

...start!!!!!
Wobec dotychczasowych porażek(i tej największej- weekendowej o której nie będę pisać bo mi wstyd) zaczynam nową(jeszcze nie do końca przemyślaną) walkę ze złymi nawykami.
Zamierzam:
1. uregulować częstotliwość posiłków
2. nie podjadać(nawet warzyw) między posiłkami
3. do biegania włączyć inne ćwiczenia
4. nauczyć się żyć bez chipsów, krakerów, paluszków, popcornu.....

Pytanie jak? Jeszcze nie wiem. Wrodzony upór na pewno mi pomoże.
Jak znajdę chwilę, opracuję sobie plan posiłków.

Jedyne co mi w ten weekend wyszło to bieg. Sprawdziłam swój czas. 3 km w 16,20. Nie wiem czy to dużo, czy nie. Ja jestem zadowolona. zwłaszcza że przebiegłam te 3km bez zatrzymywania się.
co mnie dziwi? Po biegu miałam taki apetyt że mogłabym pochłonąć nie jednego konia z kopytami, a dwa.

Noga trochę mi dokucza. No może nie trochę. Lewa zewnętrzna strona stopy nieustannie pulsuje....Nieważne...jakoś to będzie!

PS. mam mieszane uczucia co do wczorajszego meczu....kibicowałam GB ale Włosi zdecydowanie zasłużyli na wygraną. Pytanie czy to wystarczy na Niemcy?



21 czerwca 2012 , Komentarze (2)

.....nie znoszę jak mnie coś ogranicza. Noga boli już drugi dzień. Najchętniej zostawiłabym ją w domu i poszukała sobie drugiej. Zdrowej. Jejaś to dopiero drugi dzień a ja już fiksuję. No bo ile można ją odciążać?!

Bez przesady!!!!Wczoraj poczułam się naprawdę jak chora. Mąż zabraniał mi wstawać i poszedł specjalnie dla mnie po arbuza i przyniósł bagietki z czosnkiem bo" lubisz"- tak mi powiedział....I co zrobiłam? Pożarłam jedną. Śmieciową- bo pszenną,mega niezdrową i pyszną bagietkę. w ramach pokuty kolacji nie jadłam.

Dziś wracam na właściwe tory. Boli, nie boli mam dość. Nurofen i po sprawie. i w tym momencie jakiś głosik rozsądku szepcze mi do ucha"jesteś pewna?" nie jestem, ale jestem zła. nie cierpię być chora. Nie cierpię jak nie mogę robić tego co sobie założyłam, Nie cierpię poddawać się!
"Nie cierpisz być nierozsądna"- podpowiada głosik zdrowego rozsądku

20 czerwca 2012 , Komentarze (1)

.... nie wiem tylko jak, ale wiem że dobrze. Skąd? Bo nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej. Dlatego wiem ze będzie jednak dobrze.
Mimo że po głowie chodzą myśli że coś się jednak wczoraj złego stało. tylko co? Jak? Kiedy?
Króciutko:wracając z biegania zaczęła boleć mnie stopa. Początkowo myślałam że przeforsowałam się(przecież biegałam drugi dzień pod rząd co mi się nie zdarza, więc oczywiście że mogłam się przeforsować)ale kiedy dziś rano z ledwością doszłam do pracy zrozumiałam że coś się stało. Pytanie co? Odp. trudno zgadnąć. Noga wygląda normalnie, nie jest spuchnięta tylko boli.
Nie ważne. Przeczekam to.

Najgorzej się martwię tym że nie będę mogła biegać. Chciałabym aby to bieganie weszło mi w nawyk, aby stało się  rzeczą tak naturalna jak codzienne zmywanie naczyń. Więc wkurza mnie ta niedyspozycja. Znając swój upór to oczywiście mężowi nic nie powiem i dziś jak zwykle pójdziemy biegać, bo będzie mi się wydawało ze mogę i ...unieruchomię się na jakiś tydzień. Ambicja w połączeniu z uporem typowego Kłapciorożca bywa zabójcza

Apeluje więc do swojego zdrowego rozsądku!!!!! Wieczorkiem okaże się czy to coś dało....

19 czerwca 2012 , Komentarze (2)

...że poszłam dziś biegać. Zazwyczaj mam dzień przerwy. A dziś taka niespodzianka. Zmotywował mnie mąż. Stwierdził że jutro ma padać. 
Mus nie mus poszliśmy i...5,5km przebiegliśmy 
Zaczynam wierzyć że się uda. Że osiągnę wymarzony cel. I nie mówię tylko o 55kg ale o kondycji, zdrowym ciele i duchu 

Doszłam do wniosku że chyba za dużo jem. Uwielbiam jeść, prawie tak samo jak gotować. 
Jak muszę się ograniczać- cierpię. 
Standardowo wygląda to tak: do pracy zabieram dwie bułki(ciemne, z wędliną,czasem serkiem i sałatą, pomidorem, ogórkiem lub rzodkiewką) do tego jogurt. Po 16.00 do po 17.00 zjadam obiad- dziś kasza gryczana, karkówka gotowana i sos grzybowy- niezagęszczany oczywiście i mizeria(z aktiwią). Później truskawki i dziś jeszcze mizeria z rzodkiewką.
Przyznam że aktualnie jem mniej niż zwykle(w końcu jestem na diecie) Zaraz się pewnie dowiem że trochę za dużo i wpadnę w otchłań rozpaczy.....
Może ktoś mnie z niej wyciągnie?

18 czerwca 2012 , Komentarze (8)

...brak formy i co jeszcze?!
Czekam. Cały czas. Na nowe, ekscytujące i "miłe" wydarzenie.

Duchota panuje cały dzień. Dlatego bieganie odłożyliśmy na wieczór. I nic to nie dało. Gorąco, parno i ciężko.Po ok 10- cio dniowej przerwie pierwsze 2,200 było nawet ok. 
W trakcie drugiego okrążenia po ok 600m kiedy już się przełamałam i motywowałam że dam radę zrobić przynajmniej 1800m zobaczyłam węża(mąż mówi ze to nie wąż tylko padalec, nie ważne- długi, srebrny, obrzydliwy i wijący się= wąż) Narobiłam krzyku i przestraszyłam się tak bardzo ze dalsze bieganie było męczarnią. Rozglądałam się na boki, każdy szelest oznaczała dla mnie jedno- wijące się obrzydlistwo.
W efekcie przebiegliśmy tylko troszeczkę ponad 4km.
Nie wiem jak ja tam jutro wrócę.....

Ok, już przestaję pisać i myśleć o tym.
Po fali krytyki jaka na mnie spadła tu i ówdzie (na Vitali) , ze nie jem po treningu oświadczam że zaraz wypije koktajl truskawkowy(na więcej mnie nie stać) własnoręcznie przygotowany przez mojego męża, który wszystkich czytających serdecznie pozdrawia i powodzenia w dietkowaniu życzy!


16 czerwca 2012 , Komentarze (3)

...żebyśmy wygrali. No cóż. Może za 4 lata(właściwie można to przyrównać do odchudzania, cały trud poszedł na marne i trzeba zaczynać od początku). Muszę przyznać że o ile My graliśmy w I połowie, o tyle Czesi grali w II. Należało im się(nam zresztą też za I połowę) Im wyszło, Mam nie. Trudno. Ale dziękuję im za te emocje. 
Jutro mam kolejne emocje-siatkarski mecz Polska -Brazylia. Może po nim będę miała lepszy humor.

 Dietkowo? Właściwie nie wiem. 
Śniadanie- jajecznica-plasterek szynki, pół cebuli, dwa jajka, 4 kromeczki bagietki razowej(zazwyczaj nie jem ale dziś jakoś miałam ochotę) i 2 jajka, a i jeszcze pomidor
Obiad- bułka dyniowa z wędliną i serem
Podwieczorek- kanapka z wędliną i serem
Kolacja- 1 kg truskawek

Pewnie zaraz mnie zakrzyczycie że...za mało..., za dużo... źle i niedobrze...

Trudno, dziś jestem w takim nastroju, że....
Kurczę dlaczego tego nie wygraliśmy?!!!!!!!!!!!A miało być tak pięknie!!!!!

15 czerwca 2012 , Komentarze (6)

arbuza.....
Jak? Szybko.
Pyszny był. 
Stwierdziłam ze to będzie jakaś odmiana po truskawkach , które zjadam od poniedziałku. I była. Ale dalej myślę o truskawkach. Powinny być cały rok. A nie raz w roku na ok 3tyg. Człowiek się nawet nimi najeść nie może!!!!!!!

Ok. teraz porażki. Ruchu brak. Totalnie mi się nie chcę. Chyba jestem przemęczona. Przez ostatni tydzień sypiałam ok 5-6 godzin dziennie. Za stara jestem na taka małą ilość snu. I jeszcze ta pogoda...Wykańcza mnie. Jako typowa meteopatka odczuwam każde zawirowanie.....
Już nie marudzę. 
Biegać zaczynam od niedzieli. 
Pochwalę się jeszcze że: 
zakupiony przez ze mnie w poniedziałek popcorn nadal leży w szafce(uwielbiam popcorn więc jest to mój mały , osobisty sukcesik- grunt to potrafić się cieszyć z rzeczy małych)
i jeszcze jedno- nie pamiętam kiedy jadłam słodycze...
  :)