....MOTYWACJĘ!!!!!!!
Nikt jej nie widział????????????
Siedzę i zastanawiam się gdzie ją znaleźć? (Szeptem dodam , że wcale nie chce mi się jej szukać, a to zastanawianie się to tylko z poczucia obowiązku)
Wiem, jest źle. Można nawet bardzo źle.
Tłumacze sobie, ze to chwilowe, że zaraz się pozbieram, że będzie dobrze, ale... nie jest.
Straciłam zapał, nim na dobre rozpanoszył się we mnie.
Nie biegałam od czwartku-
W weekend objadałam się chlebkiem ze smalcem- pyszne obżarstwo i słodyczami. Oczywiście od poniedziałku miałam trzymać się w ryzach.
Oczywiście nie wyszło......
Czy na was też poniedziałek tak wpływa?(ja najchętniej przesiedziałabym całe popołudnie w domu)
Dodatkowo , parę metrów ode mnie w szafie leży sobie spokojnie ok 4 paczek pysznych czekoladek....Siedzę więc i myślę- że do tej kawy, którą teraz piję to świetnie by pasowały, że przecież czekolada jest zdrowa....Ale zaraz cichuteńki głosik rozsądku odzywa się że "wcale jej nie potrzebuje, że kawa sama w sobie też jest dobra, ze będę żałowała"
wieczna walka
Dziś przyrzekłam sobie bieganie- mam nadzieję że po zakupach będę miała jeszcze siłę(muszę mieć bo kolejnych zakwasów nie przeżyję)
Może jutro humor będę miała lepszy?
Może znajdę motywacje na zakupach? Albo w Waszych pamiętnikach?
Może.......