Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chcę tylko spełnić swoje marzenie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 91459
Komentarzy: 809
Założony: 13 marca 2009
Ostatni wpis: 10 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojnierz

kobieta, 41 lat, Szczecin

165 cm, 63.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 stycznia 2012 , Komentarze (2)

...chyba powinnam zacząć pracować nad sobą(albo nad nim)
Normalny człowiek, po przebywaniu 10 godz. w pracy, zrobieniu obiadu na następny dzień i posprzątaniu, po prostu wziąłby książkę do ręki i odpoczął. Jak piszę normalny, tzn nie ja!

Obietnica złożona wczoraj jak ogień paliła się w mojej pamięci(chociaż robiłam wiele żeby o niej nie pamiętać)
Wróciłam do domu z planem A i B.
 A zakładał bieganie- wszystkie za i przeciw:brak deszczu, lekki chłód, ciemność, 
B- ćwiczenia w domu, miał być wdrożony w życie gdyby plan A nie został wykonany(błagalne spojrzenie męża i pytanie"może nie dziś?"
 Skończyło się na 25 min ćwiczeniach- może mało ale po rocznym odwyku to chyba sporo :)
 

Powoli uświadamiam sobie że moim celem jest nie tylko spadek wagi , ale przede wszystkim wypracowanie zdrowych nawyków żywieniowych. wiem, ze nie będzie łatwo, ale już chyba za późno na wątpliwości. Decyzja podjęta.
Nie ma odwrotu......

10 stycznia 2012 , Skomentuj

ja kocham jeść!!!!

Moje życie kręci się wokół jedzenia. Jak nie jem to myślę co zjem! Już samo to mnie relaksuje. Uwielbiam gotować, sprawdzać nowe przepisy, eksperymentować w kuchni. to moja pasja....
Wiem, jestem uzależniona....

Nie zrezygnuje z pasji i przyjemności jaką daje mi i gotowanie i jedzenie, ale przecież coś zrobić muszę....
Skończy się na przeorganizowaniu mojego życia....
Taka mała rewolucja.... Przestanę przebywać w pracy 10 godz. dziennie i będę miała więcej czasu dla siebie. To oznacza że nie będę przemęczona i znajdę trochę siły na codzienne ćwiczenia....(właśnie uświadomiłam sobie że to raczej niewykonalne...przynajmniej do czasu kiedy nie ogarnę biurowego bałaganu, więc...

...Wykorzystam swój upór(mam go niewyczerpalne złoża :)
Postanawiam sobie, że codziennie znajdę ok 40 minut na ćwiczenia. Może nawet znowu zacznę biegać(chyba się lekko zagalopowałam, poczekam jeszcze z tym bieganiem, nie wszystko na raz. Powoli, spokojnie. Dojdę i do biegania)

Zaczynam od dziś, a juto z przyjemnością napisze że boli mnie wszystkie mięśnie

9 stycznia 2012 , Komentarze (3)

... niestety nie mam się czym pochwalić...
chociaż chciałabym napisać Wam , ze przez te dwa lata udało mi się: -przynajmniej utrzymać wagę,
- nie przytyć
-zmienić nieprawidłowe nawyki żywieniowe
-ćwiczyć pięć razy w tygodniu

Szkoda że nie mogę się chwalić, a powyższe zasady potraktować nie jak sukcesy, lecz jak cele dopiero do osiągnięcia.
 Mówi się trudno.
Od dziś zaczynam koleją walkę! Jak zwykle nie łatwą, ale przecież życie polega na ciągłym doskonaleniu siebie więc ...walczę o lepszą siebie. Wszystko w moich rękach. Mam nadzieję że się uda.

5 lutego 2010 , Komentarze (5)

...tyle mam za sobą w styczniu 2010 roku.
Nie wiem czy mało czy dużo... Waże że coś jest!
Szkoda że mój rowe pozbawiony jest licznika, wiedziałabym wtedy ile przejechałam kilometrów....


Ciekawe jak bedzie w lutym. Jak narazie mam za sobą 220 min na rowerku. W tym tygodniu jeżdziłam tylko 3 dni , ale dwa jeszcze przede mną :)

Dziś pobilam absolutny rekord jazdy! 80 minut na rowerze bez żadnej przerwy(jutro chyba nie wstanę)

Próbuje się kontrolować i nie podjadać. Z trudem mi to przychodzi , zwłaszcza jak nadejdzie wieczór i siąde przy komputerze alebo zaczynam czytać ksiązkę(narazie wcinam marchewkę i paprykę, zobaczymy ile na tym wytrzymam)

trzymacjie za mnie kciuki żebym wytrzymała....bo jakoś ostatnio kiepsko z moją silna wolą(ogranicza sie ona tylko do wyciągniecia rowerku i zmuszenia się do jazdy)

Miłego weekendu


3 lutego 2010 , Komentarze (3)

... czyli nic nowego!
Jak zwykle próbuję znaleźć troche optymizmu w tym jak pochłaniam jedzenie...
Może moje życie byłoby prostrze gdybym tak nie uwielbiała jeść i gotować...?
Ale uwielbiam robić jedno i drugię więc musze sie z tym pogodzić.

Dalej dzielnie pedałuje. Ostatnio doszłam do 70 min. dziennie.+ ok 20 min ćwiczeń na brzuch i nogi.więc nie jest źle, tylko dlaczego waga stoi?
pojęcia nie mam...(przecież nie mogę wiedzieć wszystkiego,nie da się)
Mama nadzieję że jak zacznę biegać(o ile te zaspy sniegu kiedykolwiek znikną, na co narazie sie nie zapowiada. Ostatnio nawet stwierdziłam że niedługo pingwiny się do nas przeniosą)
Musi nie ma innego wyjścia

Miłego tygodnia!!!!
PS. oddam śnieg w dobre ręce!!!! waga zacznie wreszcie spadać.

27 stycznia 2010 , Komentarze (4)

..jestem. :)

Nie ma mnie bo nie mam ostatnio czasu na "kartkowanie" vitali, ale jestem bo walczę!
Dietkuję, ćwiczę, staram sić codziennie nie popaść w nałóg objadania się.

Pomiary zrobię w lutym(cichaczem przyznam sie ze łydki mi zmalały o 2 cm!!!!to załsuga rowerka- staram się codziennie jeździć min godzinę ale nie zawsze wychodzi)
Od 1 lutego miałam zacząć biegać ale... zima przyszła i odejść nie chce....tak bym pobiegała..... ehh rozmarzyłam się!

Kto by pomyślał że ja - osoba która nienawidziała biegać zatęskni jeszcze za nim????

Dużo ciepełka Wam życzę w te chłodne dni



11 stycznia 2010 , Komentarze (3)

... i poważnie wziąść się za siebie. Bo 4 dni nie jerzdzenia na rowerze i 3 dni obrzarstwa nic dobrego w moim organiźmie nie zdziałają!

Pocieszającą myślą jest to że po tym szaleństwe waga pokazuje 61 kg!!!! Czyli? Do końca normalna to ja nie jestem!Trudno! jakoś sie z tym oswoję.


Wczoraj przemogłam dwudniowe totalne lenistwo(sobote przelażałam w łóżku robiąc zupełnie nic) i przepedałowąłam godzinke. Dziś to samo!
Nie jest źle!


Po za tym mój organizm chyba przyzwyczaił się do nieregularnych posikłów. Jak zjem I  śniadanie ok 6.15 a II ok 8-9 to nie czuję głodu do 17.00. Może to nie dobrze ale... ważne że nie jem więcej i w pracy cały czas nie myślę o jedzeniu :)

Cy ktoś wie ile kalori spala się przubując przebić sie przez zaspy w drodze do, i z pracy przez 20 min? Zaliczyłam dziś 40 takich min i tak sie zastanawiam....



7 stycznia 2010 , Komentarze (5)

Piszę dziś bo jutro nie będę miała na to czasu , ani do tego głowy :)

Mam dopiero 27 lat! I całe życie  przed sobą!
Czeka mnie imprezka urodzinowa(jak co roku) z przyjaciółmi :) Już nie mogę się doczekać!
od dwóch dni nie wychodzę z kuchni, pichcę i pichcę :)- uwielbiam gotować :)))))
Dietki? Brak, rowerek pożucony ale tylko na dwa dni :)
W sobotę przeprosze go za swoje lenistwo.
I nareszcie wyszłam z czarnej otchłani rozpaczy :)
To tyle :)


Acha zapomniałam! Mam postanowienie! od 1.02 zaczynam biegać!!!!!! Mimo wszystko!

To do soboty!!!!!!

 

3 stycznia 2010 , Komentarze (6)

...zaczęłam ten nowy rok.
Zabawa była rewelacyjna ale dietowo poległam. I to na całej lini.

Próbuję wziąść się w garść, ale... mi nie wychodzi.
To że jeszcze moge znieść swój widok w lustrze zawdzięczam wyłącznie swojemu uporowi i konsekwencji w ćwiczeniach(codziennie godzinka rowerku)gdyby nie to pewnie wpadłabym w otchłań rozpaczy i objadałabym się, pogłębiająć tylko swoją rozpacz.
A tak obiadam się ale ćwiczę :) wiem małe pocieszenie, ale zawsze :)

Mam nadzieję żę ten rok bedzie dla mnie lepszy od następnego
 

30 grudnia 2009 , Komentarze (2)

Od poniedziałku na nią czekam! Ostatni dzień pracy w starym roku! Jutro wolne!!!!!Teoretycznie, bo jedziemy na imprezę sywestrową, więc trzeba się przygotować i takie tam. Ale nie trzeba zrywać się przed 6.00 do pracy :)

 

Sukienka kupiona prze świętami wisi spokojnie w szafie a ja mam niespokojnie myśli. Świąteczne szaleństwo jedzenionwe i zbliżająca sie @ sprawiły że mam ok 2 cm więcej w pasie i biodrach! Zmieszczę się czy nie? Oto jest pytanie na które odpowiedź poznam już dziś.

Na wszelki wypadek mam drugą, rezerwową, ale to ostateczna ostateczność.

 

Teraz troszke o dietce(która gdzieś mi sie zapodziała) i ćwiczeniach których nie zaniedbujeod powrotu do Sz. Szkoda tylko że tak bardzo lubie jeść, przegryzać, podgryzac i planować co pysznego ugotuję.

 

Poważnie. moje myśli bez przerwy krążą wokół jedzenia. nawet K z niecierpliwością czeka na weekend, kiedy więkzość czasu spędzam w kuchni na pichceniu.  Staram się robic wszystko w wersji light ale... nie zawsze wychodzi :)

 

Może w przyszłym roku będę miała więcej siły na zerwanie z nałogowym jedzeniem....

 

Sukces minionego roku- przejście z rozmiaru 42 do 38

Porażka minionego roku- brak upragnionej wagi 55 kg

Trudno

Za rok będzie lepiej

 

Życzę Wam żeby Nowy roku był lepszy od Starego