Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chcę tylko spełnić swoje marzenie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 91409
Komentarzy: 809
Założony: 13 marca 2009
Ostatni wpis: 10 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojnierz

kobieta, 41 lat, Szczecin

165 cm, 63.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 grudnia 2009 , Komentarze (4)

....wypełnionych radością i miłością. Wszystiego najlepszego!!!!!Smacznych potraw jedzonych bez wyrzutów sumienia i cudownej rodzinnej atmosfery!!!!

 

Wczoraj byłam pomocnikiem Świętego Mikołaja! Pakowałam prezenty! Poszło błyskawicznie :)

Zrobiło się tak świątecznie :) nawet Waldek(mój ojczym) zadzwonił i zapytał czy tegoroczna jemioła to ma być duża czy mała(normalnie to muszę go przekupywać jakimiś pysznościami żeby wdrapał się na drzewo i zerwał mi ją)

Nie przeszkadza mi nawt to ze dziś wstałam o 5.00(mój wujek przyjechał z Katowić na święta i postanowił nas odwiedzić) a w domku rodzinnym będe o 20.00(myślę że w 3 godziny dojedziemy) Najważniejsze że będę!

 

Siostra swoim zwyczajem już pewnie od 14.00 będzie słać sms-y z pytaniem "kiedy bedziecie", "Gdzie jesteście" "dlaczego tak długo"  :)

 

Wczoraj nie wyciągnełam rowerku. Nie miałam czasu. Pakowanie i sprzątanie wypełniło mi cały wieczór. Trudno. Nie bede się tym przejmować. Jasne żę byłoby lepiej gdybym jechała bo teraz będe miała przerwę do poniedziałku ale ... włosów z głowy rwać z tego powodu ie będę.

 

Wczoraj też weszłam na wagę! Pokazała 61 kg. Dziwne. Sporo jak na fakt że ubrania robią się luźne. Można pomyśleć że to mięśnie ale czy jeżdząć przez 4 ryg można sobie wyrobić mięśnie? To chyba za mało czasu.... 

 

Żegnając się z Wami na te świąteczne dni życzę Wam(i sobie też) żeby po świętach waga pokazała nam tyle samo co przed świętami, a jak się da to nawet mniej :)

 

WESOŁYCH ŚWIĄT

 

 

19 grudnia 2009 , Komentarze (11)

Tak medal. I to nie złoty! tylko diamentowy
Za co? Za samo bycie Kobietą!

Wiecie co powiedział dziś K jak wyciagnęłam mój rower i wdrapalam się na niego żeby zaliczyć obowiązkową godzinkę jazdy?(Po uprzednim sprzątaniu, gotowaniu, pieczeniu ciastezek, dekorowaniu ich i dwóch wyjazdach na polowanie na prezenty dla najbiższych) Powiedział:

"Kasiunia ja to cię podziwiam za to codziennie jeźdzenie. Jak dobrze że nie jestem Kobietą"

Im ma racje. Powinnyśmy być podziwiane  i  rozpieszczane tylko dltego że jestesmy kobietami. więcej powodów nie trzeba.
Dlatego spróbujmy nie myśleć o sobie jak o brzydkich, grubych i nieciekawych istotach a zacznijmy dotrzegać to jakie jesteśmy cudowne i niesamowite!
Bo jesteśmy!!!!!!

18 grudnia 2009 , Komentarze (3)

...przynajmniej stram się żeby była. Ale jest ciężko. Małe problemy rodzinne sprawiły że nie mam apetytu. Po obiedzie ok 17.00 już nic nie jadłam. Wiem źle ale... nie potrafię inaczej.

Wczoraj jeżdziłam tylko 40 min. Nie dlatego że nie mialam siły ,ale mieliśmy niespodziewanego gościa z szokującą wiadomością(o której myślę do dziś)


Dziś? Dziś jazdy nie było. Padam. Praca, późne zakupy, później sprzątanie , gotowanie i jakoś nie było na to czasu. Ale myślę że jak opuszczę jeden dzień w tygodniu to nic się nie stanie. Jeżdżę od poniedziałku po godzinie więc zasłużyłam na małą przerwę... mam nadzieję.

Dobrej nocki

17 grudnia 2009 , Komentarze (2)

Nie wiem jak się to stało ale ... wczoraj był dopiero poniedziałek a dziś już czwartek!!!!

Dawno tydzień mi tak szybko nie zleciał! Dziś rano nie mogłam uwierzyć że to już czwartek!Zgubiłam wtorek i środę! Trudno, pewnie się znajdą w następnym tygodniu.

Teraz coś miłego, na co czekam od tygodni! Pada śnieg!!!!!!! Uwielbiam śnieg! 

 

Wczorajsze popołudnie spędziłam na przekonywaniu sama siebie że jestem zbyt zmęczona żeby wsiadać na rower. Niestety nic nie wskórałam. Przyszła 19.15 i zaczęłam jechać. Skończyłam ok 20.20. Ale zrezygnowałam z dodatkowych ćwiczeń. Jak ja ;ubie ten czas kiedy ćwiczenia są już za mna i do następnego dnia nie muszę o nich myśleć.

Zazdroszczę osobą które polubiły ćwiczenia. Ja nie mogę się donich przekonać. Ćwiczę od 16mc, mniej lub bardziej regularnie. Dłuższą przerwę miałąm tylko zaraz po ślubie. Odstawiłam je na ok 1,5mc. Ale i tak ich nie lubię!!!!!

Dietkowanie? Zacznie się dziś na poważnie(wczoraj został zjedzony ostatni kawałek sernika teściowej- nie mogłam przecież pozwolić żeby K męczył sie  z nim sam)

W śniegowo dobrym nastroju życzę Wam miłego dnia

 

 

 

15 grudnia 2009 , Komentarze (1)

 .... który spędziłam w rodzinnym domu. Na szczęście się skończył. Odchorowałam go i to mocno. Odzwyczaiłam się od pysznych ale też tłustych i kalorycznych potraw mojej mamy. Przez 3 dni bolał mnie brzuch.  Mam za swoje. Trudno. W święta będę sie bardziej pilnować.

 

Sobota pachniała ciasteczkami , które piekłyśmy z siostrą. Udało mi się przekonać tą zbuntowaną 10-latke że pieczenie ciasteczek na święta to świetna zabawa. Z całego stosu upieczonych choinek, gwiazdek, bałuwanów w niedziele po południu zostało 4 ciastka. Więc chyba nam się udały. Najwięcej zjadł oczywiście K(łatwiej będzie mi go namówic na pieczenie kolejnej partii w ten weekend, Będę tylko musiała je schowac bo wzystkie zje)

 

Dietkowo w weeken nie było wcale. Ale nowy tydzień rozpoczęłam 65 min jazdą na rowerze. Na wage nie wchodzę do 21.12. Zobaczymy co wtedy pokaże. Jak coś co mi się nie podoba to ja wyniose do piwnicy a o wyniku jej pomiaru zapomnę.

 

10 grudnia 2009 , Komentarze (2)

... zwłaszcza mój. Zastanawiam sie jak długo "pociągnę" na tych moich wytycznych? Doszło do tego że jem 2 posiłki i małą przegryzkę w ciągu dnia. Wiem. Źle..ale...tak mi wychdzi. Nie mam pomysłu jak to zmienić.

Dodatkowo od piątku codziennie godzinka rowerku i 10min innych ćwiczeń. I nie podjadam(po za niedzielą) , więc jakieś sukcesy są. Tylko te przerwy w posiłkach....Muszę nad tym popracować.

Właściwe to jestem z siebie zadowolona. Bo wreszcie po 2 mc obiecywania wzięłam sie za się za siebie. Mam tylko nadzieję że to nie skończy się dopókinie zobacze upragnioych 55 kg na wadze.

 

8 grudnia 2009 , Komentarze (1)

....Szkoda że tylko czasem. I tylko wtedy kiedy nie jestem zbty zmęczona żęby suchac swojego wewnetrznego głosu i opierać sie podjadaniu. Jak jestem ledwo żywa odzywa się drugi głosik który jest na tyle podstępny że najpierw podsuwa mi kolejne propozycje zakazanych pysznośc do zjedzenia a óźniej jeszcze z satysfakcją mówi "widzisz jakie pyszne"

 

Wracająć do mojej grzeczność. Od piątku codziennie godzinka jazdy na rowerze. A od soboty dodatkowo 10min.ćwiczeń na brzuch. Zaczynam małymi kroczkami. Po tygodniu postaram się zeby to było 20 min. Wczoraj obyło sie prawie bez podjadania(o  weekendowym szaleństwie będę milczeć, było , mineło, zostały wyrzuty sumienia i nauczak na następny weekend)

 

Dziś w ramach akcji "Wojnierz pragnie poczuć świątęczną atmosferę" zamierzam wciągnąć K do pieczenia I partii ciasteczek świątecznych. Od klku dni dom wpypełnia zapach goźdźików którymy udekorowałam pomarańcze, wyjęłam mikołaje, aniołki...a atmosfery dalej brak. Kupiłam kartki i słuchamy świątecznych piosenek i... coś się zaczyna dziać. Nawet K stwierdził że pomysł z tymi ciasteczkami nie jest zły. jak się oboje postaramy to będziemy mieli nową świecką tradycję :)

Ciasteczka podarujemy znajomym(jak K wszystkich nie zje...)

Słodkiego dnia życzę!

 

 

1 grudnia 2009 , Komentarze (5)

Dosłownie. Ale uparcie w niej trwam. Jak do tej pory wytrzymałam bez podjadania- aż dziwne.
Ja i niepodjadanie.


Dodatkowo mam już za sobą jazdę na rowerze. Dziś godzina minęła zaskakująco szybko.
Gdyby tylko udało mi się poskromic ranny apetyt i nie zjadac ok 8.00 wszytskiego co mam przygotowane na cały dzień w pracy...byłoby cudownie...Ale może jeszcze to kiedyś wypracuje :)


Jutro przerwa w ćwiczeniach i w dietce chyba też. Spotykam się z koleżanką w knajpce i jakos sama nie moge uwierzyć że nie skuszę się na jakieś zakazane pyszne jedzonko...
Może mi się uda...Zobaczymy.

Dlaczego jestem taka uparta i nie moge pozwolić sobie na niemyślenie o diecie?Nie analizowniu tego co zjadłam i zastanawianu się jak to spalić?
To już chyba choroba....

30 listopada 2009 , Komentarze (4)

Wróciłam do diety i ... nie jest to przyjemne. Męcze się okropnie. Ostatni posiłek 3 godziny przed snem, bez podjadania, za to katowanie sie codziennie godzinna jazdą na rowerze.
Umrę szybciej niż zobaczę efekty tej... mordowni(MORDOWNI)

Jestem zła- bo nie mogę podjadać
jestem zmęczona- bo praca mnie wykańcza(mimo że ja lubię)
jestem obolała- bo ciało odzwyczaiło się od godzinnego, codziennego pedałowania(nawet palce u rąk mnie bolą)

a na dodatek mój optymizm wyjechał na urlop. Zastanawiam się kiedy wróci bo bez niego to jakoś tak mi smutno.
Mam ochotę to wszystko rzucić ale... mój upór mi nie pozwala


Idę spać... może jutro wszystko się zmieni...i świat będzie kolorowy....

26 listopada 2009 , Komentarze (4)

Ja staram sie codziennie! Myślę o tym jakie mam szczęście, że mam K i cudowną rodzine, na którą zawsze i bez wzgledu na cokolwiek mogę liczyć. Że czasem ciężko jest w pracy? Że oszczędności nie chcą w cudowny sposób rozmnożyć się i wystarczyć na wszytsko co chcę?

To przecież nie ważne. Bo mam pracę, bo mam oszczędności, i  co najważniejsze poczucie bezpieczeństwa, że nawet gdyby tego nie było, to jestem kochana przez tyle bliskich mi ludzi którzy zawsze mi pomogą.

Ta świadmomość pozwala mi z optymizmem patrzeć na świat. Ciągle sobie powtarzam" nie jest źle, jest dobrzez bo przecież mogłoby byc gorzej".

Ostatnio zauważałam że nawet mój osobisty pesymista(K mówi o sobie realista) stwierdził ze najważniejsze że mamy siebie, a reszta jakoś się ułoży. :)

Więc nie przejmuję się że z dietka wyjechała na urlop, że nie ćwiczyłam tylko objadałam się.

Zacznę od jutra(dziś urodziny chrześniaka )