Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chcę tylko spełnić swoje marzenie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 91524
Komentarzy: 809
Założony: 13 marca 2009
Ostatni wpis: 10 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojnierz

kobieta, 41 lat, Szczecin

165 cm, 63.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 lipca 2012 , Komentarze (3)

... mnie nie było!!!!!
Ale jestem....zabiegana!!!!! nie mam czasu nawet na odpoczynek!!!
O bieganiu nie wspomnę. Porażka na całej linii. W tym tygodniu biegaliśmy tylko raz. 
Dobrze że chociaż dieta mi wychodzi....jeszcze
W weekend kolejna impreza. tym razem chrzciny. Zastanawiam się czy Wy też tak macie? Co weekend jakaś rodzinna impreza. 
i tak do sierpnia.....

Mam nadzieję że jakoś wytrzymamy....Wracając do powodu zabiegania to:
kolejny tydzień też nie będzie lepszy. Szef wyjechał na urlop i obmyślił sobie że sama dam sobie radę!!!!Oczywiście że dam radę...ducha wyzionąć!!!!!
Nawet nie chcę o tym myśleć...jakoś to będzie. Chyba....Szkoda tylko że nie wiem jak.

Trzymajcie się dietkowo!!!!!

PS. oglądałam na "raty" "Różę" - jestem porażona(mimo że interesuję się historią, zwłaszcza II wojny, mimo że studiowałam historię, mimo że bez przerwy czytam wspomnienia, pamiętniki....Jestem porażona!)




9 lipca 2012 , Komentarze (2)

... normalne! im dłużej (częściej) biegam tym bardziej nie daję rady!!!! nie wiem co się dzieje. Teoretycznie powinnam już mieć jakąś tam kondycję, a nie mam!!!! Przynajmniej tak mi się wydaję! Każde okrążenie to dla mnie męką. O ile  pierwsze jestem w stanie zrozumieć że mnie męczy(dziś 3km w 16 min) to dwa kolejne zupełnie nie! Nie wiem co się dzieje....
Nie ważne! Nikt nie powiedział że będzie lekko i ...czuję że nie jest! 
Ogólnie dziś przebiegłam 6,6  (Czas- 45 min. to dobrze? Kiepsko? Czy normalnie? jakby ktoś biegający to czytał to proszę o odp.)

Do Zakopanego zostało 805km. (MASKARYCZNIE DUŻO)

 Jedzeniowo...w miarę- wróciłam z pracy i rzuciłam się na obiad, zjadłam kanapkę, nektarynkę, ok 1, kg arbuza i wypiłam kawę.....Skutek- teraz nie odczuwam głodu. Pewnie połakomię się na arbuza i na tym się skończy...... (po napisaniu tego kawałka stwierdziłam że moje obiady  nie są "normalne" Trzeba nad tym popracować.....)

Co więcej? byłam dziś u okulisty. i zostałam pocieszona. w ciągu ok 2 lat wada z -1 wzrosła do -1,5. Fantastycznie! Padło pytanie o dzieci. Moja odp. "nie mam" spojrzenie współczucia i tekst" przy ciąży wada się pogłębi" Miła , zachęcająca perspektywa do posiadania dzieci....
Uciekam....trzeba jeszcze tyle zrobić.....

9 lipca 2012 , Komentarze (3)

wieczór!!!!!!Mamy złoto!!!!!! Pierwszy raz w historii!!!!!!Siatkarze grali rewelacyjnie!!!!!!Amerykanie (mistrzowie olimpijscy) byli ...bezradni?Rozbici?W niemocy? Nie ważne!!!!
Chłopcy!Dzięki za ten mecz! Za te emocje! Za te asy serwisowe! Za blok, zagrywkę i obronę!!!!!!Rozbudzili mi ambicje na medal olimpijski!!!!!!Oj, rozbudzili!!!!!!

Dla meczu poświęciłam nawet bieganie!(na marginesie dodam że nie bardzo mi się  nawet chciało wychodzić...ale, każda wymówka dobra)

Dietkowo tez nie było dobrze, ale trudno. Dodam że zaliczyłam mały atak na lodówkę(pożarłam arbuza. Ok 3kg. chyba przestanę go kupować.....)

Dziś obowiązkowo bieganie. W weekend się nie udało(nie wliczam biegania po sklepach, chociaż miło jest kupować ubrania w rozmiarze  S)

Dziś życzę Wam miłych zdarzeń!!!

7 lipca 2012 , Komentarze (5)

polskich siatkarzy!!!!! Awansowali do finału ligi światowej!!!!!
 Wygrali z  Bułgarią 3:0Finał jutro!!!!!
Szkoda że Radwańskiej się nie udało, ale i tak zagrała świetnie. Zwłaszcza w 2 secie. 

A co u mnie? powiem tak: Pogoda swoje a ja swoje!!!!Uwielbiam kiedy wychodzi na moje!!!!!
Ale od początku. W planach był na dziś bieg(mimo że wczoraj też był, ale chciałam wykorzystać maksymalnie weekend , no i jeszcze zmniejszyć dystans do zakopanego teraz jest 811 a chciałam żeby było 799-zawsze lepiej to wygląda)ale pogoda postanowiła inaczej- rozpadało się. Chcąc nie chcą wyciągnęłam karimatę i zaczęłam ćwiczyć. Efekt? 40 minut ćwiczeń w tym 120 brzuszków- jutro pewnie umrę!!!!

Jestem z siebie mega zadowolona. Mimo ze mąż musiał pomóc mi wstać z tej karimaty bo tak mi mięśnie drżały.... Najważniejsze że pokonałam własnego lenia!!!!!

Jedzeniowo też jest ok. Chyba. właśnie zastanawiam się czy nie jest za późno na kolację...Arbuz się do mnie uśmiecha....Nie jadłam od 16.00...nie wiem....zobaczę....

Jeszcze się tylko pochwalę wsparciem jakie codziennie dostaję od męża(który na marginesie uważa że nie potrzebie jestem na diecie i nie potrzebie się katuje)Biega ze mną, motywuje do biegania kiedy mam ochotę odpuścić, a wczoraj zrobił specjalnie dla mnie koktajl truskawkowy bo "mówiłaś że po biegu najlepiej wypić koktajl" Rozpłynęłam się.....

Dziś Wam życzę wparcia bliskich Wam osób!!!!!

6 lipca 2012 , Komentarze (5)

.....ogarnęła. Przyszła dziś po południu i rozgościła się we mnie. Skutki? Po obiadku i meczu(Polacy wygrali z Kubą 3:0) zabrałam książkę i pod pretekstem czytania...płożyłam się. (Chyba codziennie spanie po 5godziny wyczerpało mój organizm.) Zdrzemnęłam się.I co było później, jak już wstałam?
Poszłam biegać!Normalnie jestem dumna z siebie(choć dystans trochę słabszy) Dziś tylko 5,8, ale najważniejsze że :
1)ruszyłam się z domu
2)wykonałam plan
3)nie zawiodłam się
4)do Zakopanego zostało jeszcze 811,6

Więc dzień mogę zaliczyć do udanych.
Dodatkowo wreszcie ciepło się zrobiło!!!!!
Dziękuję za odzew pod moimi wcześniejszym wpisem.  dzięki temu wiem że ktoś tu zagląda, a to dla mnie dodatkowa motywacja.
Cudne jesteście!!!!!

6 lipca 2012 , Komentarze (6)

.....żeby Polka zagrała w finale Wimbledonu!!!!ja ja będę tego świadkiem(szkoda że nie naocznym) i jak nie przepadam za tenisem, tak jutrzejszy mecz obejrzę!
Kolejna rewelacyjna wiadomość?Proszę bardzo: nasi siatkarze wysłali niepokonaną, dominującą i zawsze bardzo pewną siebie Brazylię do domu!!!!! Pa, pa!!!!!Tyle szczęścia na raz!!!!

Co u mnie? dietkowo? różnie bo: nie mając wczoraj nawet ochoty zjadłam 2 ciastka(małe , ze słonecznikiem, takie kruche)i kilka innych słodkości. Normalnie nie pisałabym o czymś takim bo...nie lubię czytać"o jejku zjadłam 2 kawałki cista, jestem beznadziejna!" - do pasji mnie to doprowadza.Szewskiej pasji! Wracając do tematu- zjadłam nie mając ochoty, ot tak. Z nudów? Bo inni jedli? nie mam pojęcie. i nawet nie byłam głodna! To może martwic. Bo nie było w tym racjonalności! Może z innymi produktami tez tak robię? Nie wiem. Muszę "myśleć'"  jak jem.

Ruchu tez nie było, bo mieliśmy gości. Ale to nic. Dziś to nadrobimy. Zaplanowany jest bieg. Zobaczymy czy upał zelżeje do 20.00. Trochę(no może więcej niż trochę obawiam się tych węży.....ale chęć dobiegnięcia do Zakopanego jest większa niż moja obawa)

Miłego dnia!!!!!!!
Ps. zastanawiam się  czy ktoś to czyta te moje wypociny....?



4 lipca 2012 , Komentarze (1)

....kondycję!!!!!Z ledwością przebiegłam dziś 6,5km!To oznacza że do Zakopanego zostało mi tylko (bagatela) 817,4km!!!!!!!
Nie wiem czy mam się cieszyć czy rozpłakać? Szczerze mówić to bliżej mi do płaczu niż radości....ehhhhhhhhh
Nie chcę narzekać bo w końcu przebiegłam tzn.plan wykonałam ale, było ciężko. 
Ok, to teraz o czymś przyjemnym. O nalewkach!
Malinowa robi się już tak na serio. Została zalana spirytusem :)
Porzeczkową chyba jutro to czeka :)
A mi po głowie chodzą następne, i następne i następne.....rozmarzyłam się :)

Po wczorajszych brzuszkach- chyba ze 100 ich zrobiłam mam zakwasy. ale jutro kolejna porcja katowania się. nie ma odpuść. Wiem jedno. Przy mojej miłości do jedzenia muszę (po prostu nie mam innego wyjścia)ruszać się więcej. Teoretycznie mogłabym mniej jeść, ale.... na samą myśl że miałabym rezygnować z szamanka....nie! to nie wchodzi w grę. Będę więcej ćwiczyć. Postanowione!!!!!
Od wczoraj zajadam się ogórkami małosolnymi. Normalnie jak truskawkami :)(jeśli ktoś wcześniej czytał moje wypociny wie o mojej miłości do jedzenia truskawek i arbuzów i paru innych rzeczy)no więc jem je bez przerwy.
Ogólnie mieszkanko zmienia się w małą przetwórnię...a to dopiero początek sezonu....
Dziś zrobiłam deserek truskawkowy. Z truskawek (jak nazwa wskazuje) serka waniliowego i galaretki truskawkowej. Wygląda pysznie, ale ....jakoś mnie nie ciągnie do słodyczy. Nie wiem dlaczego. Dziwne. ostatni raz jadłam kawałek ciasta 2 tyg. temu....Zostaje mi chyba tylko cieszyć się  z tego powodu
Ok, uciekam przygotowywać się do pracy....
Kolorowych snów!!!!!!

 

4 lipca 2012 , Komentarze (2)

...aby Polka zagrała w półfinale Wimbledonu!!!!! No i doczekaliśmy się!!!!Jak nie lubię tenisa tak wczoraj poczułam emocje i zdenerwowanie przy ostatnich piłkach!!!!!Kolejny mecz obowiązkowo obejrzę!!!!
A co więcej słychać?Dietkowanie lekko kuleje. Mam nieposkromiony apetyt na węglowodany. Staram się ale..ciężko jest i nie zawsze wychodzę  z tej walki zwycięsko.
Zniechęcona barkiem biegania(jakoś nie mogłam się przemóc i iść w wężowy park sama)postanowiłam ćwiczyć. Wyciągnęłam steper i po  min stwierdziłam że to bezsensu. Zero jakiegokolwiek zmęczenia. Ot, takie dreptanie....Wykorzystałam jednak fakt że byłam rozgrzana i poćwiczyłam następne 20 min. Głownie brzuszki, nogi, pupa...Zastanawiam się czy będę miała zakwasy. Czekam!
Dziś obowiązkowo bieganie. Już nie mogę się doczekać.(tak wiem jak to brzmi, dziwnie trochę)
biegnę Was poczytać!!!!

2 lipca 2012 , Komentarze (6)

...mnie ogarnął. Dosłownie. Wczorajszy wieczór spędziłam na produkcji nalewek-porzeczkowej i malinowej. Zobaczymy jak wyjdą. Marzy mi się jeszcze gruszkowa i agrestowa. I zamierzam to marzenie spełnić. Zapowiada się smakowita zima....

Dietkowanie? Nie było. Bo jak można dietkować kiedy rodzinka urządza swoiste zawody pt. "czyje młode ziemniaki są lepsze?" Nie można. Uwielbiam młode ziemniaczki, nie takie ze sklepu czy targu ale takie z ogrodu....rewelacja....
Dodatkowo byliśmy na imprezie urodzinowej. starałam się , ale... kalafiory, sałatka owocowa i właśnie ziemniaczki wygrały.
I pewnie domyślicie się co napiszę zaraz...tak...
Od dziś zaczynam znowu!!!

Nie wiem tylko co z bieganiem...mąż ma problem z kręgosłupem. Są dwie opcje. korzonki lub naciągnięcie mięśni przy robieniu salt na trampolinie...podejrzewamy to drugie. Oby.
Myślałam o tym aby biegać sama, ale...te węże w "moim" parku....nie wiem...
Zobaczę jak to wyjdzie.
Dzionka miłego!!!!

28 czerwca 2012 , Komentarze (9)

...chciałam!!!!!!Przebiegałam 7,100km. !!!!!
Ale to nie koniec!!!!!!Bez zatrzymywania i odsapnięcia przebiegłam 4km!!!!!!
tyle szczęścia na raz!!!!!!!nie wiem jak ...przestać się cieszyć!!!!!Chyba nie przestanę!!!
oznacz to że do Zakopca zostało mi 823,900
Właśnie obliczyłam że biegając co drugi dzień po 7km zajmie mi to pół roku!!!!! I uśmiech sam zniknął z mojej twarzy. Kurczę pół roku to dużo....
Trudno , podjęłam wyzwanie i zamierzam osiągnąć swój cel!!!!!

Ok, idę łyknąć magnez....łydka dalej boli.....
Miłego wieczorku
Ps. Włosi prowadzą 1:0 oby tak dalej!!!!!