Nowy rok...
Nowy rok,nowe postanowienia...Witajcie Kochane, najpierw chcialabym Wam zyczyc wszystkiego najlepszego w nowym roku, spelnienia marzen, sukcesow w pracy i zyciu osobistym ale przede wszystkim utrary zbednych kilogramow i braku jojo....
Moje postanowienia na Nowy Rok:
- jak to mowia- schusc 10-12kg do maja (do pierwszych urodzin Oskarka...)
- nie palic (bo juz cholerka znow troche zaczelam palic, ale od wczoraj rana nie zapiliam ani jednego wiec chyba dam rade...)
- skonczyc kurs jezyka i zaczac kolejny, zrobic certyfikat C1 albo C2 ktory potrzebny jest aby moc tu studiowac
- isc do pracy (musze na razie wrocic do lodziarni, a w przyszlym roku moze zaczne studia i pomysle o czyms innym).
- czytac wiecej ksiazek po niemiecku
- oszczedzac, uzbierac minimum 1500 euro , przy okazji nie wydawac na glupoty (przez to mamy juz 3 kompy w domu a korzystamy praktycznie z jednego).
- kupowac sobie tylko naprawde ladne ciuchy, a nie tylko takie ktore wydaja sie ladne bo sa w super promocji albo przecenie...
- bywac czesciej na Vitalii i czesciej dodawac wpisy...
To chyba bedzie na tyle...
Chyba wydrukuje sobie te postanowienia i powiesze na scianie, bedzie mi latwiej ich dotrzymac...
Jeszcze raz SZCZESLIWEGO NOWEGO ROKU 2012 !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
jestem...
Jestem, ale chronicznego braku czasu ciag dalszy... masakra... ale mimo wszystko codziennie staram sie sprawdzic co u was.
Ostatnio mam st5raszny problem ze slodyczami, normalnie nie moge przestac ich jesc, moze macie jakies sposoby na to zeby choc troche ograniczyc chec na slodkie?
Jak tak dalej pojdzie to bedzie latwiej mnie przeskoczyc niz obejsc.
Zastanawiam sie nad wykupieniem znow diety na Vitalii, ale czy ja bede miala czas na gotowanie tych wszystkich potraw... nie wiem musze to przemyslec.
Napisze wam tez co u mojego synka:
- ma juz dwa zabki
- probuje raczkowac
- przewraca sie z plecow na brzuszek i z powrotem (nawet w nocy, spi sobie na brzuszku ale ma problem z powrotem na plecki bo spi w spiworku i poplakuje jak chce znow na plecki)
- spi od 19.30 do 5-6.00 rano (bez nocnych pobudek, na szczescie...)
- wyciaga raczki jak chce zebym go wziela
- bardzo sie cieszy jak tata wraca do domu
- strasznie mocno smieje sie z tego jak pies lapie pilke, az dostaje czkawki
- od dluzszego czasu jezdzi juz w spacerowce bo nie miescil sie w gondoli, wazy juz chyba z 10kg, co bolesnie odczuwaja moje plecy<.
To by bylo na tyle, mam nadzieje ze bede miala troche wiecej czasu na Vitalie.
Buziaczki i milego dnia..
cierpie na chroniczny brak czasu...
Dzis Oskar konczy piec miesiecy a ja cierpie na chroniczny brak czasu. Sterta prasowania lezy od tygodnia i tylko rosnie bo nie mam kiedy sie za to zabrac.
Urlop w Pl byl spoko po droz tez, tylko wszystko troche za szybko sie dzialo. na szczescie nie przytylam, teraz od miesiaca waga stoi w miejscu, musze ja jakos ruszyc bo chce do Swiat zrzucic chociaz 7kg.
Od trzech tygodni chodze na kurs niemieckiego, cztery razy w tygodniu po 4 godziny, maly chodzi tam ze mna (pietro wyzej jest taka pani ktora zajmuje sie dziecmi podczas gdy rodzice sie uczal- czyli takie male przedszkole...). i znow musze uciekac bo maruda juz wola- zabki ida, jeden juz wystaje troszeczke...
Pa...
Wakacje...
Dzis jestem chyba najszczesliwsza osoba na swiecie.....a to dlatego ze za tydzien jedziemy do Polski na tydzien czasu....
Ja nie bylam juz prawie1,5 roku w kraju wiec bardzo sie ciesze, martwi mnie tylko to jak Oskarek zniesie tak daleka podroz, ale mysle ze jakos damy rade (bedziemy jechac noca) i maly przespi wiekszosc podrozy.
Na wadze mam znow 1kg w dol wiec jest coraz lepiej, od sasiadki pozyczylam rowerek stacjonarny i codziennie staram sie zaliczyc chociaz 10km, nie zawsze sie udaje bo czasem jeszcze brzuch mnie pobolewa....
Mysle ze odezwe sie po powrocie z PL (mam nadzieje ze podczas urlopu waga nie pojdzie moco do gory ).
Trzymajcie kciuki za nasza podroz i za pogode....
Pa...
waga w dól
Tak jak w temacie, waga leci w dół czyli jest ok. Mam tylko problem z ustawieniem wagi początkowej, nie chce się zapisać...
W zeszłą sobotę wsiadłam na rower, przejechałam niestety tylko 2km, ale to wszystko wina miesiąca spędzonego w szpitalu i związanego z tym braku ruchu. Mam zamiar teraz jeździć za każdym razem kilka km więcej, nie mogę się też jeszcze zbytnio przeciążać więc zastanawiam się nad bieganiem może spróbuję dziś troszkę i zobaczymy jak to będzie szło.
Mogę ćwiczyć tylko jak mama jest u nas bo tak to nie mam czasu a jak mały śpi to zawsze staram się coś zrobić w domu. Zaliczamy też codziennie długie spacerki nawet mimo brzydkiej pogody (folia przeciwdeszczowa na wózek i go...).
Łapię teraz za odkurzacz póki mały śpi (najlepiej mu się śpi przy włączonym odkurzaczu więc chociaż to mogę zrobić bez obawy że zaraz się obudzi i nie zdążę dokończyć.
Miłego dnia dziewczynki...
jestem
Jestem już trzy tygodnie po operacji, ale nie miałam czasu za bardzo na pisanie. Jeżeli chodzi o brzuch to goi się super, więc chyba powtórki z rozrywki nie będzie (mam taką nadzieję).
Z wagą różnie- raz w górę, raz w dół ale teraz już naprawdę biorę się za siebie bo nie mogę na siebie patrzyć w lustrze....
Postaram się też częściej robić wpisy, jak tylko mały na to pozwoli....
Teraz uciekam bo właśnie się budzi...
Pa pa...
waga
Moja waga stanęła w miejscu i nijak nie chce się ruszyć...
Może będzie łatwiej po powrocie ze szpitala, idę tam znów ale tym razem do innego.
Będą mi zszywać moją ranę bo mój gin doszedł do wniosku że jest to za duże i samo będzie się zamykać bardzo długo. Istnieje ryzyko że sytuacja się powtórzy, ale muszę spróbować bo mam już dość ciągłych opatrunków i tego że nie mogę nawet wziąć normalnie prysznica...
Trzymajcie kciuki żeby wszystko poszło dobrze.
Na koniec mój Niuniuś...
spadek
Jest, jest...
Po wczorajszym ważeniu, po tygodniu dietki -1,3kg, super bardzo się cieszę.
Muszę jeszcze zrzucić 7kg do 23 lipca do chrzcin bo mam zamiar zmieścić się w moją sukienkę, nie chcę kupować nic nowego bo ta sukienka jest odpowiednia na tą okazję.
Niestety nie mogę ćwiczyć, ani jeździć na rowerze bo mój brzuch jest nadal otwarty więc stawiam na razie tylko na dietkę, spacery i chodzenie po schodach w domu (oczywiście nie za dużo...).
Przestałam odciągać pokarm z piersi bo i tak było go bardzo mało i jak jestem sama w domu z małym to nie mam po prostu na to czasu (wiele z was pewnie mnie za to potępi- trudno, może zrozumiecie jak weźmiecie pod uwagę przez co przeszłam podczas porodu i po nim).
Uciekam teraz do mojego słoneczka bo chyba grubsza sprawa się zrobiła
Oskar
Ja tylko na chwilkę, chciałabym wam kogoś przedstawić:
Oto mój synek Oskar
URODZIŁAM...
Witam po dość długiej nieobecności, ale niestety mój poród nie wyglądał tak jak sobie zaplanowałam...
Miało być przed terminem, nie było (było 6 dni po terminie...)
Miało być siłami natury, nie było (cesarka...)
Miało być tak pięknie, zaczną się skurcze, odejdą wody jedziemy do szpitala, nie było (wywoływanie porodu zakończone cesarką po 24godzinach męczarni...)
Miało być kilka dni i do domku, nie było (spędziliśmy w szpitalu miesiąc czasu, problemy z moją raną po cięciu, która zresztą do tej pory jest otwarta i czekamy aż zacznie się zrastać).
Miało być karmienie piersią, nie ma (mam strasznie bardzo mało pokarmu i odciągam sobie te kropelki i podaję małemu żeby miał choć troszkę mojego mleka)
Na szczęście z Oskarkiem wszystko dobrze. Urodził się 16maja o 16:15, waga 4620g, 56cm długi. Jest najcudowniejszym dzieckiem na świecie...
A teraz do rzeczy- moja waga to masakra, przytyłam w ciąży 30kg, od porodu spadło tylko 12 więc długa droga przede mną... Moje ciało jest całe pokryte rozstępami nawet na nogach pod kolanami, więc jak znacie jakieś dobre kosmetyki na to ustrojstwo to proszę piszcie...
Od dziś zaczęłam moją walkę z wagą, z tym oto menu:
-śniadanie: 2 cieniutkie kromki ciemnego chleba z serkiem wiejskim i odrobiną dżemu
- drugie śniadanie: latte machiatto
- obiad: talerz zupy kalafiorowej
- kolacja: serek wiejski z łyżeczką dżemu
W między czasie herbata zwykła, zielona, ziołowa na laktację, 1,5litra wody.
Trzymajcie za mnie kciuki, ja trzymam za was...