Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Większość czasu spędzam w domu. Lubię spacerować, przeważnie z dziećmi i psem. Nad wagą przestałam panować w pierwszej ciąży gdy przytyłam 30kg, później nigdy już nie byłam zadowolona ze swojego wyglądu. Mam bardzo szczupłe rodzeństwo, gdy byliśmy dziećmi często słyszałam jak dorośli podkreślali u nich tę cechę. Ja również byłam szczupła ale nie chuda, więc słysząc to wydawało mi się, że jestem, może nie gruba, ale trochę "za duża". Dopiero oglądając zdjęcia uświadomiłam sobie jaka byłam chudziutka. Podobno stajemy się tacy jak o sobie myślimy, dlatego uważajcie na opinie jakimi otaczacie wasze pociechy.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9299
Komentarzy: 55
Założony: 20 marca 2012
Ostatni wpis: 1 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
magdahk

kobieta, 44 lat, Starogard Gdański

165 cm, 68.90 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

20 czerwca 2013 , Skomentuj

Dzień wczorajszy...no cóż, wygląda na to, że muszę piać na bieżąco, bo nie pamiętam co jadłam na śniadanie...pewnie razowiec ale nie wiem z czym. Na drugie śledzie po giżycku, pieczywo chrupkie i ogórek. Obiad spaghetti, kolacja ponownie kanapki z sałatą, serem i pomidorem.
Było bieganko, a po bieganku duża wpadki - DWA MAŁE PIWA!!! Do tego znowu czuję za plecami chipsy, już mi pachną.

Dziś jestem po śniadaniu: razowy z serem i pomidorem, 
II  śniadanie już na patelni: kiełbaski wiedeńskie + pomidor,
W planach: obiad makrela wędzona i warzywa z patelni, nad kolacją jeszcze muszę podumać.

19 czerwca 2013 , Skomentuj

Śniadanie;
2 kromki razowego z wędliną, pomidor, 2 marchewki.
II śniadanie:
jogurt naturalny z płatkami owsianymi i morelami suszonymi.
Obiad:
Kasza jęczmienna, gulaszowe (bez zaciągania), ogórek, marchewka.
Podwieczorek:
kilka orzechów lakowych, marchewka
Kolacja:
2 kromki razowego (znowu nie smaczny), jajecznica z szynką, pomidor.

Było bieganko.

Jeśli chodzi o kawoholizm to udało mi się przemycić dwie herbaty zielone i nie piłam kawy późnym popołudniem. Dla mnie to duży sukces.

17 czerwca 2013 , Skomentuj

Dwa tygodnie diety przede mną. Będę tu wpisywać wszystko co pochłonęłam w ciągu dnia, może mnie to zmotywuje i pozwoli przyjrzeć się problemowi.

- kawa,
Śniadanie:
- 2 kromki razowego ze słonecznikiem (chociaż mam wątpliwości czy ten chleb na prawdę był razowy), z wędliną
- 1 i 1/2 pomidora (więcej nie znalazłam :( )

- kawa 
II Śniadanie
- owsianka na mleku z bananem i siemieniem lnianym, marchewka

Obiad:
- roladka schabowa z warzywami, kasza jaglana na sypko, korniszon i 2 marchewki, kolejna kawa,
a później już nie było tak pięknie:
Zadzwoniła koleżanka, że wpadnie na kawkę, niestety przyniosła ze sobą piwo (dobrze, że chipsów nie miała), skusiłam się bez marudzenia, nie robiąc jej przykrości ;0 i unikając tematu diety. Schrupałam też  3 herbatniki i wypiłam kawę.

Kolacja:
3 kromki razowca (tym razem prawdziwego) z wędliną, kilka rzodkiewek. Sparzyłam też kolejną kawę ale jej nie wypiłam.

Nie mogę dziś biegać, więc zapodałam sobie Killera. Wytrzymałam 25 pięć minut i to z trudem, a biegam od 3 miesięcy, ćwiczyłam też Skalpel, spodziewałam się, że mam już co nieco kondycji, a tu wielkie rozczarowanie.

Po pierwszym dniu wnioskuję, że ograniczę kawę. Od dawna wiem, że piję jej za duża jednak nic z tym nie robię, ciągle tylko próbuję, a próbować to sobie można śpiewać przed wielkim koncertem, a nie nałóg rzucać. 
Jeśli chodzi o piwko, to cóż...raz na 3 miesiące spotkam się z kumpelką, którą znam od kołyski i tak se przy piwku siedzimy i plotkujemy...tylko jedną taką mam :).

12 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Dziś zupełnie nie dietetycznie. 
Dzień do dnia podobny, a każdego bałagan, którego nie ogarniam.
Już od dziecka miałam z tym problem i zastanawiam się: Czy zawsze już tak będzie?
Wypełniam sobie dzionek pożeraczami czasu: Vitalią, Fb,
i ogólnie szukaniem w internecie, tylko nie wiem czego, może echa?
Jestem zła na siebie o swoje bałaganiarstwo!!!
Jak to robią inni, że mają ciągle porządek?
Jak to robią, że pralki używają 2-3 razy w tygodni, mimo że też mają 4 osobową rodzinę?
 Jak to robią, że nie prasują i nie widać tego po ich garderobie?
Nie stresują się gdy słyszą dzwonek do drzwi i widzą za nimi sąsiadkę, która niezapowiedzianie wpadła na kawę.
A u mnie? Wstyd usiąść zarówno w kuchni, jak i w salonie.
Na blatach ciągle coś się pojawia, jedno sprzątnę, to zaraz wyrasta tam coś nowego.
Ława wiecznie upaćkana i obmacana.
Pralka chodzi codziennie, w soboty nawet 2-3, i mimo tego kosz na bieliznę,
prawie nigdy nie jest pusty, a przybywa, w nim, w tempie błyskawicznym.
Jedynym efektem częstego prania jest sterta prasowanie, którą staram się systematycznie usuwać ale ona się nie kończy.
Czy zawsze już tak będzie?!!!
Nie jestem syfiarą, taką co nie wie do czego służy mokra ścierka.
Używam jej co dzień, codziennie też odkurzam i myję podłogi,
i co dziennie robię wokół siebie wielki bałagan. Jestem raczej zawodową bałaganiarą. Męczy mnie to i dobija!!!
Czy zawsze już tak będzie!!!
Czy to możliwe, żeby ta wredna małpa miała rację i trafnie mnie podsumowała?

31 maja 2013 , Komentarze (4)

Biegam, ćwiczę, z dietą różnie, bo dla mnie to już nie dieta tylko normalny styl odżywiania. Wydaje mi się, że efektów nie ma, więc zrobiłam dziś zdjęcia.

Tak było w marcu:

Tak w kwietniu:
W kwietniu zaczęłam biegać (około 30 minut dziennie), od 6 maja ćwiczyć (Skalpel II) i dziś jest tak:
Ani waga ani cm nie pokazują zmian, czasem tylko jakieś minimalne wahania,
dlatego byłam zawiedziona, że mój wysiłek idzie na marne.
Jednak zdjęcia pokazują, że warto się wysilić i zawalczyć o siebie .

24 maja 2013 , Komentarze (2)

Biegam i ćwiczę 6 razy w tygodniu, 
efekt taki, że nie tyję ale bardzo chciałabym zmniejszyć obwód brzucha,
pozbyć się boczków.
Z dietą bywa różnie, nie wróciłam do starych nawyków,
wciąż staram się odżywiać zdrowo
jednak zniechęcona brakiem efektów zaczynam popełniać błędy i sięgać po przekąski, których nikt nie powinien jeść.
Odkąd ćwiczę z Chodakowską zauważyłam, że ciało jest jakby bardziej napięte, pod skórą (tłuszczykiem) czuję mięśnie jednak nie przekłada się to na cm.
Czy to musi tak długo trwać?
Czasami myślę, że to jest nie możliwe abym zgubiła kolejne kg lub cm, że to do mnie nie pasuje, że jest to nie osiągalne.

10 maja 2013 , Komentarze (2)

To już kolejny tydzień (chyba 6) na sportowo.
Pierwsze efekty pojawiły się po dwóch tygodniach z Mel B i później wszystko stanęło. Zarówno waga, jak i centymetry.
Nie widząc efektów zamieniłam Mel B na bieganie, dla mnie to dużo przyjemniejsza forma niż dywanówki.
Poza tym nie biegam sama, a towarzystwo mi bardzo odpowiada. Może godzina trochę za późna, bo po powrocie tylko kąpiel i do łóżka, jednak w innych godzinach nie mam możliwości ruszenia się z domu. 
Od poniedziałku dołożyłam Skalpel II i w końcu doczekałam się jakichś zakwasów, nie dużych ale jednak. Nie miałam ich ani po Mel B, ani po bieganiu.

W zeszły piątek pełna nadziei stanęłam na wadze i niestety nic się nie zmieniło,
we wtorek złapałam centymetr, pomierzyłam newralgiczne miejsca,
i tu również bez zmian. Dotarło do mnie, że przez ostatnie tygodnie pofolgowałam sobie z dietą. Nie było to jakieś wielkie obżarstwo, jednak dość monotonnie i sporo podjadania. Dzięki ćwiczeniom nie przytyłam ale też nie schudłam, więc od wtorku pilnuję tego co mam na talerzu i już dziś widzę, że waga drgnęła w dół. 
Wniosek nasuwa się sam: jeśli masz jeszcze nadmiar tłuszczyku dieta jest koniecznością, a sport to tylko (albo aż) wspomagacz.

19 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Hm...waga stoi w miejscu, cm w żółwim tempie idą w dół:
- talia 77,
- biust 80(właściwie pod nim),
- brzuch 88.
Miałam w tym tygodniu ćwiczeniowego doła ale mimo to ćwiczyłam, efekty nie są jakieś spektakularne. Może siła umysłu jednak robi swoje, bo gdy byłam nastawiona pozytywnie szło mi lepiej.

16 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Po dwóch tygodniach satysfakcji przyszedł czas na kryzys. Nie mam ochoty ćwiczyć. Ćwiczę ale nie sprawia mi to przyjemności i kosztuje więcej wysiłku. Właściwie to gdyby nie pamiętnik odpuściłabym. To jest moja największa motywacja w tej chwili i tylko dlatego dziś coś tu piszę aby wesprzeć siebie samą, bo wiem że to minie, i że nie mogę zrobić przerwy w tej chwili bo wszystko przepadnie. Muszę dać radę!!!

12 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Po dwóch tygodniach z Mel B widzę różnicę . Na zdjęciach jak dla mnie efekty niewielkie ale w cm są. 

Z całości zgubiłam 9 cm, natomiast w miejscach strategicznych: 

- talia 78, tydzień temu 81,
- brzuch 89, przed tygodniem 90,
- pośladki 92, wcześniej 93.

Ta różnica dotyczy tylko tygodnia, więc jestem dumna.

Dodatkowo wczoraj zauważyłam, że zarysowuje mi się tyłek. Założyłam tunikę i zerkam do lusterka, nie chcę wierzyć, znowu zerkam i jest , mały ale własny...coś tam jest.
Wcześniej tyłek zaczynał się na boczkach i kończył gdzieś... teraz boczki swoją droga, a pupa swoją.
Wierzyłam, że nie nadaję się do ćwiczeń, teraz wiem że ćwiczenia są dla mnie. 
Dwa tygodnie temu:

Przed tygodniem:

Dziś: