Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Szczęśliwa żona i mama. Ciut za duża kobietka ;) Tortująca Mama z wypiekami :) https://www.facebook.c
om/mamazwypiekami/

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 72734
Komentarzy: 932
Założony: 9 marca 2010
Ostatni wpis: 1 lipca 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
angie65

kobieta, 45 lat, Tarnowskie Góry

160 cm, 66.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 stycznia 2017 , Komentarze (2)

Sukces: część na uda i brzuch - minus 208kcal

13 sierpnia 2016 , Skomentuj

Po ponad dwóch miesiącach nic-nierobienia zrobiłam dziś wieczorem Skalpel2. W nowych butach Kappa. Z Lidla. Kupiłam wreszcie coś na nogi i już serio nie mam wymówek, że "nie mam się w co ubrać!" ;)Zamiast 250 zł za Adidasy Pureboost X w promocji (choruję na nie i kiedyś sobie je kupię!!!!!) dałam 75. Czy warte jakichkolwiek pieniędzy? Nie mam pojęcia - i tak są lepsze niż ćwiczenie na bosaka. Z zalet: ładne w miarę, ładnie wykończone (tzn nie wyłazi klej, nitki i nie ma odbarwień), świetnie trzymają się podłoża (panele, zobaczymy jak będzie na kafelkach w kuchni ;) ), lekkie. Wady: cóż, stopa się w nich poci, pewnie mogłyby być bardziej elastyczne/giętkie, nie wiem jak z amortyzacją? Po pierwsze się nie znam, po drugie jeszcze nie robiłam w nich nic dynamicznego. Byle znowu nie odpuścić....

7 maja 2016 , Komentarze (4)

34!!!(puchar) 

Jestem z siebie dumna! Pal licho kilogramy, pal licho centymetry. To, że zmuszam się do codziennego reżimu treningowego (no bo na razie się zmuszam ;)) jest dla mnie największym osiągnięciem - pokonuję własną słabość, lenistwo, olewactwo; czuję, że zaczynam mieć kontrolę nad własnym życiem dzięki temu, że zaczynam mieć kontrolę nad własnym ciałem. Ewentualne schudnięcie byłoby niejako skutkiem ubocznym całego przedsięwzięcia - może w tym tkwi sekret sukcesu odchudzania? Zdjąć z pierwszego planu samo schudnięcie? ;)

6 maja 2016 , Komentarze (5)

Pieprzę to! Nie chce mi się już po nocy ćwiczyć! Księżniczkę Aleksandrę usypiałam prawie 2 godziny i mam takiego nerwa, że pogryzłabym każdego teraz! W dup*e to wszystko mam! Wczoraj zrobiłam dwa treningi, jutro zrobię, dziś odpuszczam, bo mam DOŚĆ!!!!!.............................i właśnie skończyłam Skalpel ;) :D:D:D I po nerwach (smiech) 33-ci los treningos. Ufffffff(uff)


5 maja 2016 , Komentarze (3)

Skalpel by night to był mój 32 trening. Jednocześnie z wylewanym potem doszło do mnie olśnienie, że w poprzednim poście pisząc o tym ile cm mi ubyło, "trochę" minęłam się z prawdą (smiech) Po zastanowieniu i sprawdzeniu historii pomiarów okazało się, że zdjęcia "przed i po" dzieli 40,5 cm ;)Te 17 spadło mi w ostatnim miesiącu , gdy zaczęłam ćwiczyć. Zdjęcia wyjściowe zrobiłam 9 stycznia, więc wyobraźcie sobie, że właściwie zmarnowałam 3 miesiące na udawanie odchudzania (samo wykupienie diety nie odchudza ;)). Kurczę, jestem z siebie dumna, że w końcu ruszyłam tyłek i że faktycznie są widoczne efekty :)

5 maja 2016 , Komentarze (7)

Czekam obecnie na nową Grupę Wsparcia i tymczasem przenoszę swoje potreningowe głębokie przemyślenia na łono pamiętnika. Każdy taki event twórczy okraszony będzie moim przepięknym jotpegiem w strugach potu i jakże twarzowej purpurze :D

Za mną 31 trening z Ewą Chodakowską. Próbowałam dziś sprostać jej treningowi na żywo, ale mimo najszczerszych chęci, zrobienia hektara placu do ćwiczeń i szerokiego uśmiechu na twarzy na myśl o tym co mnie czeka...musiałam odpuścić już na starcie :( Myślałam, że mój kręgosłup po ciąży wrócił już do zdrowia (sam) ale trucht podczas rozgrzewki przekonał mnie, że niestety nie :( Bolało nie tak jak powinno... ;( Czyli koniecznie muszę wybrać się do lekarza - po pierwsze z kolanami, po drugie z kręgosłupem (lub na odwrót wręcz! ). W zamian, żeby nie było, zrobiłam mój ulubiony Skalpel, wieczorem poprawię drugą porcją :) Daję z siebie tyle ile mogę, szkoda jednak, że nie jestem w stanie dorównać Ewie i innym dziewczynom :(

A teraz...TA - DAAAAM! ]:>:

No i jeszcze takie coś...nie mam tylko pojęcia dlaczego aktualne zdjęcia są tak nieostre, ale zorientowałam się dopiero po demontażu statywu, zgraniu zdjęć na kompa, prysznicu i przebraniu się "do cywila" :D No nic, gdy przyjdzie czas na ostateczną sesję zdjęciową, to już takiego szczegółu jak ostrość, nie przeoczę ;)Te zdjęcia dzieli 6 kg, 17 cm w sumie mniej w obwodach i miesiąc z hakiem ćwiczeń 5-6 razy w tygodniu. Zdjęcia tyłem jakś zapomniałam zrobić na starcie;).


30 kwietnia 2016 , Komentarze (8)

Za mną 27 dni i 27 treningów Skalpel 2 i Skalpel 1 (ostatni tydzień - dwa razy dziennie w ramach Metamorfozy w domu). Mam niemal 37 lat, dwoje dzieci i na twarzy wieczny grymas niezadowolenia z samej siebie. Gdy dziś rano weszłam na wagę i pomierzyłam się, myślałam, że będę wyć i ryczeć z rozpaczy, że tak kiepsko mi poszło przez cały miesiąc - mimo mojej naprawdę ciężkiej pracy. Spadło mi jedynie 2,6 kg i w sumie 17 cm w obwodach (najwięcej w talii i brzuchu, biodra minimalnie, biceps - stoi w miejscu). Miałam ochotę wyć, tak. Ale już, kurczę, nie mam! No bo jak to?! Spadło? Spadło. Ruszyłam wreszcie tyłek? Ruszyłam. Daję z siebie wszystko, co mogę? Daję. I będę dawać nadal - więcej i więcej. Przede mną kolejne poziomy trudności treningów Ewy - będę do nich podchodzić i milion razy, jeśli będzie trzeba. Moja metamorfoza zaczęła się w głowie, potrzebuje więcej czasu na wylezienie na zewnątrz. Spektakularnych efektów nie mam, ale mam jakiekolwiek i są one tylko i wyłącznie MOJE - mój pierwszy prawdziwy życiowy sukces osiągnięty bez tzw. łutu szczęścia (bo matura, studia, praca to, nie oszukujmy się, wypadkowa zdolności, pracowitości i właśnie tego łutu szczęścia).

 P.S. Jeden tydzień z podwójnymi treningami odwdzięczył mi się po -1cm w talii i biodrach, więc Ewa nie kłamie! To działa! :D

Jako gratis do wpisu zdjęcia po pierwszym i po ostatnim treningu - tylko buzia (bez komentarza:p), bo reszta i tak nie porywa jeszcze, więc po co Wam męczyć oczy? ;)


11 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Lekkie śniadanie - żaden wyczyn ;) Ale....z samego rana zaliczyłam aerobic, więc jestem z siebie dumna. No i porobiłam wreszcie fotki tego, z czym walczę ;) Okazuje się przy okazji, że mam strasznie brudne drzwi ;)But, don't look at this :p

9 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Zmarnowałam ponad rok. Wróciło 8kg. Dieta SD wykupiona na 6 miesięcy. Jestem zdesperowana, zdołowana, smutna i zła.

15 marca 2015 , Komentarze (8)

Dawno mnie było, ale ciągle walczę. Od świąt mam gigantyczny kryzys w odchudzaniu. Jeszcze trochę i zniweczę cały mój sukces :(

Ale teraz do rzeczy...JESTEM SŁODYCZOHOLICZKĄ. Wiem, wiele z Was nie wierzy w uzależnienie od cukru, bo to tylko zwykłe łakomstwo i słaba wola. I że wystarczy PRZESTAĆ jeść słodkie. Taaaa, od łakomstwa i słabej woli się zaczyna. Potem jest już choroba. Jak z każdym nałogiem. Mam wszystkie objawy uzależnienia. Muszę poszukać pomocy, bo sama chyba nie dam sobie rady. Wyrzucenie słodyczy z domu będzie trudne, bo mam rodzinę, która chora nie jest. No chyba, że mąż mi uwierzy, że naprawdę mam ogromny problem i wesprze mnie w walce pozwalając na wy.....ie wszystkich pokus. Cóż, spróbuję na razie bez drastycznych środków. Zaczęłam od powiedzenia głośno prawdy. Jako dowód podam, że w ciągu tygodnia zjadłam 10 opakowań toffifee, kilkanaście opakowań mamby, pół kilo herbatników maślanych i wiele innych rzeczy, których nie pamiętam nawet....