Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Lubię podróżować, czytać książki, uprawiać sport. Uwielbiam słodycze i to jest moja zguba. Dużo ćwiczę i prawdopodobnie ten mój nadmiar kilogramów nie jest tak bardzo widoczny na pierwszy rzut oka, ale ja to wiem. Latka lecą co nie znaczy, że trzeba się poddać bez walki i na te lata wyglądać.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 543128
Komentarzy: 13391
Założony: 9 maja 2010
Ostatni wpis: 2 kwietnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Spychala1953

kobieta, 71 lat, Tarnowo Podgórne

160 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 lipca 2011 , Komentarze (33)

Waga kręci się wokół 62 kg. Póki co jestem z niej zadowolona bo jeszcze do niedawna o takiej wadze marzyłam. Ponieważ wszystkie problemy zaczynają się w głowie staram się tam wszystko poukładać. Wyzywanie i wściekanie się na siebie, że coś nie wyszło nie ma najmniejszego sensu. Złość nie sprzyja rozwiązywaniu żadnych problemów czyli także tych związanych z dietą i nie odpowiednim żywieniem. Na detoksie warzywno owocowym wiele się nauczyłam i odżywiałam zdrowo. Wiele z tych nawyków weszło mi w ?krew? jak to się mówi potocznie. Jednocześnie miałam super dobre samopoczucie.

Dzisiaj np. dałam się namówić na zjedzenie kiełbaski, ale nie żałuję bo potem przypominała mi się przez dłuższy czas i na pewno w najbliższym czasie mogę o niej zapomnieć. Gdybym jej nie zjadła marzyłabym o niej dalej a tak póki co problem mam z głowy. Ślubnemu zrobiłam dziś dewolaja tradycyjnie w jajku i bułce na życzenie, a mojego i syna zawinęłam bez panierki w złotko i udusiłam na patelni. Czyli pomału uczę się odrzucać to co niezdrowe. Dzisiaj była jazda na rowerku w towarzystwie ślubnego i poćwiczyłam w siłowni w parku. Mam w planie zgubienie w tym tygodniu 1 kg. A ja lubię realizować swoje plany.

Dla tych co nie lubią wysiłku podam co mnie ostatnio zmotywowało. Spotykam w parku młodą dziewczynę chyba po wylewie która idzie z kijkami z trudem przerzucają jedną nogę za drugą. Każdy krok kosztuje ją wiele wysiłku ale dzielnie idzie do przodu. Spotykam też matkę, która wywozi do tegoż parku sparaliżowaną młodą dziewczynę ok. 16 lat. Ile ona dałaby za to, żeby pobiegać. Inna matka wozi na wózku leżącego powykręcanego chłopca. Nawet nie wiecie jak bardzo wtedy dziękuję P.B., że ja mogę sama pobiegać i nie jestem póki co skazana na drugiego człowieka.

Nadal uważam, że mam wpływ na swoje życie i zrobię wszystko, żeby przeżyć je jak najpiękniej. Nie wiem ile jeszcze mi jest dane i dlatego zależy mi na jego jakości.

Na uciekający czas wpływu nie mam, ale na jego jakość chyba mam. Jak coś Wam nie wyjdzie nie ubliżajcie sobie i nie wściekajcie się na siebie. Mamy prawo się potknąć, ale trzeba się podnieść i iść dalej.

Tak mnie jakoś dzisiaj naszło. Ale nie z powodu smutku. Czuję się szczęśliwa i kochana. O miłość też trzeba zabiegać żeby nie pokrył jej kurz. A życie jak to w życiu raz z górki a raz pod górkę. Dzisiaj mam z górki, a co przyniesie jutro? Kto to wie, ale o to będę się martwić jutro.

Buziaki

5 lipca 2011 , Komentarze (58)













Dziewczęta, czyli facet siedzący z pilotem w ręce przed telewizorem nie jest taki zły jakby mogło się wydawać, he, he.
Może trzeba umieć się cieszyć tym co się ma o ile jest czym.
I tym pozytywnym akcentem żegnam Was dzisiaj i życzę.....

Dobrej i spokojnej nocki.

4 lipca 2011 , Komentarze (19)

Hej dziewczęta.
Od dzisiaj jestem na zdrowym żywieniu. Przynajmniej próbowałam. Na warzywkach i owocach byłam 7 dni. Oprócz detoksu pozbyłam się 2,40. Waga taka jak na pasku. Dzisiaj wyłączyła mi się w mózgownicy jakaś klapka lub zatarła bo miałam ochotę na wszystko co w zasięgu ręki się pojawiło. Dobrze, że moja noga ma daleko do dupska bo sama bym się tam kopnęła. Jutro wracam na dobre tory. Kupiłam jabłka, banany, grejpfrut itp. Co było dzisiaj minęło i do tego nie wracam. Dzień rozpusty też czasem musi być, a co. Weekend spędzony pracowicie. Chaty możecie nie zazdrościć bo należy do młodych. Ja tam tylko sprzątam i odpoczywam, he, he.

Pomimo brzydkiej pogody ślubnemu udało się  pomiędzy kroplami deszczu "ogolić" trawę...

 
Ubrałam dzisiaj gatki, których dawno nie miałam i z radością stwierdziłam, że są za wielkie
( fotki galotów nie będzie.)Szelek do nich nie zamierzam kupić więc wylądowały tam gdzie jest ich miejsce, he, he...
No dobrze, teraz idę pobiegać coby pogonić to co wpadło nie planowane do pyszczydła.
No to go, go, go.
Ps. Mówiłam Wam, że kocham swoją ostatnią wagę?????

"MIJASZ SWOJE DOBRE ŻYCIE KAŻDEGO DNIA
."
Buziaki.

1 lipca 2011 , Komentarze (23)

Mało mnie tutaj bo udzielam się na forum warzywno owocowym. Robię tygodniową przypominajkę na wo bo zatęskniłam za dobrym samopoczuciem i zadowoleniem jakie wtedy miałam. Zaczęłam 27.06. z wagą 62,70. Dzisiaj po 5 dniach mam 60,90 czyli minus 1,80.
Samochwała w kącie stała, he, he.

Koleżanka w pracy powiedziała mi przed chwilą, że wyglądam rewelacyjnie i UWAGA!!! im jesteś starsza tym lepiej wyglądasz. Zażartowałam, że jak dobre wino zaśmiała się i powiedziała, że próbować mnie jednak nie będzie. No i Bogu dzięki
.
Kolega ostatnio spojrzał na mnie i powiedział: ale mało się Ciebie zrobiło, fajnie wyglądasz
Jedziemy dzisiaj ze ślubnym na działkę i postanowiłam przemycić wagę, he, he. Muszę ją mieć na oku bo przypominajka kończy się w niedzielę. Dla mnie wyjazd będzie warzywno owocowy. Pogoda póki co nie wyjazdowa, ale zabieram książki, zeszyt do nauki j.angielskiego ( może wreszcie uda mi się zacząć) no i super dobre samopoczucie, a reszta jakoś się ułoży.
Nie poddawajcie się i walczcie o swoje lepsze jutro bo warto Mówi Wam to 57 latka.
Jakbyście miały ochotę zajrzeć na nasze forum wo zapraszam:

http://vitalia.pl/forum15,94077,1_Dieta-wo-dr-ewy-dabrowskiej.html#post_4226979

Bawimy się świetnie, wspomagamy i chudniemy zdrowo.

Pamiętnik jest mój, a komuś muszę powiedzieć, że czuję się dzisiaj rewelacyjnie, rozpiera mnie energia czego  i Wam życzę z całego serca.

"Kowalem swego szczęścia, każdy bywa sam".

Pa, pa

26 czerwca 2011 , Komentarze (24)


A wszystkiemu winny jest lód!



I nie zapominamy, że zdrowo się odżywiamy.
No to do chudnięcia, go, go, go.

Buziaki

24 czerwca 2011 , Komentarze (30)

Jak już pisałam życie dopisało do mojego rozczarowania szczęśliwy scenariusz czyli warto mieć marzenia. Zespół, a właściwie ich gra bardzo się  młodym podobała. Została podpisana umowa czyli będa grać na ich weselu 18 sierpnia 2012 roku. Bawiliśmy się od 18.00 do 23.00. Nawet waga była zadowolona bo pokazała mniej na liczniku. Utkwiłam mi z tego wieczoru stara znana piosenka, a właściwie jej refren:

Niech żyje bal,
Bo to życie, to bal jest nad bale
Niech żyje bal,
Drugi raz nie zaproszą nas wcale
Orkiestra gra,
jeszcze tańczą i drzwi są otwarte,
Dzień wart jest dnia
I to życie zachodu jest warte!

Nic dodać nic ująć
.

I jeszcze raz posłużę się słowami innej piosenki:

Próbuję wciąż od nowa,

Mówią - jeszcze szansę mam...
Byle tylko nie zwariować
Tak, jak oni, tam!
Żeby dotrwać choć do rana,
Do białego dnia -
- Tańczmy, póki trwa ten bal!
Tańczmy, póki trwa ten bal!

W tańcu jak do ślubu -
- Po dywanach z białych róż,
W tańcu już tak długo,
Że nie zliczę sztormów, burz...

Choć naszą łódź porywa wiatr,
Lecz sił ta łódź dość ma -
- Tańczmy, póki trwa ten bal!
Tańczmy, póki trwa ten bal!


Wyłuszczenie tłustym drukiem to już moje dzieło, chciałam, żeby pewne słowa do mnie dotarły. Czyli jutro jeszcze raz od nowa spróbuję coś dla siebie zrobić. Muszę odstawić słodycze przed przypominajką jak radzi Emily.
Dzisiaj sobie pofolgowałam. Jutro nowy dzień nowe szczęście. Przecież każdego dnia rodzimy się na nowo czyż nie? A więc tańczmy póki trwa ten bal....


Orkiestra wypoczywa w tle gra muzyka....

Orkiestra gra, młodzież tańczy, hi, hi..

A mówiłam, że będzie przytulanie. Marzysz o czymś? To po prostu realizuj, he, he.
Niby taki proste, a czasem takie trudne....

 Ale było fajnie.
Obiecalismy sobie, że będziemy te wypady powtarzać.

A na koniec bardzo niedorzeczne zdanie.
Przypominam Mieci, że od jutra Miecia zapomina o słodyczach
  ...może usłyszy bo lata swoje ma, ale głucha póki co jeszcze nie jest, he, he. Tego jestem pewna.
Buziaki i tańczcie bo bal trwa.....

22 czerwca 2011 , Komentarze (21)

Mój poprzedni wpis "KOBIETA XXI-wieku! "był ot tak po prostu do nabrania dystansu do mojego rozczarowania. Co mnie tak rozczarowało? Moja rocznica bo nie spełniła moich oczekiwań?  Bo nie tak sobie ją wyobrażałam?  Moje złe samopoczucie spowodowane jedzeniem słodyczy, moje oczekiwania zbyt wielkie w stosunku do osób najbliższych? Kiedyś planowałam rocznicę z dziećmi w knajpce przy tańcach. Pisałam o tym w pamiętniku. Na prośbę syna zrobiłam w zaciszu domowym. Może oczekiwałam zbyt wiele? Córka tłumacząc  się zmęczeniem zmyła się z mężem wcześnie w iście angielskim stylu. Było mi przykro i zabolało. Jak na moje odczucia było byle jak. Wytłumaczyliśmy sobie, że takie jest życie. Że  my w wieku dzieci też żyliśmy swoim sprawami, ale mieliśmy też sporo problemów jak to przy 3 dzieci. Po prostu oczekiwania nasze i młodych  nie idą w parze. Nie po drodze im. Następnym razem będę się kierowała swoimi oczekiwaniami i wszyscy będą zadowoleni.

Morał? Realizujcie swoje marzenia, swoje oczekiwania i swoje plany a unikniecie rozczarować. Niech żyje zdrowy egoizm. Życie dopisało jednak do mojego rozczarowania szczęśliwy scenariusz. Wniosek? Jeżeli czegoś bardzo chcemy to się zrealizuje. Może trzeba baardzo chcieć?  Jutro jedziemy z synem i jego narzeczoną do tej właśnie knajpki żeby wysłuchać zespołu który ma grać na ich weselu. Będę miała okazję potańczyć i przytulić się do ślubnego tak jak mi się marzyło (o tuleniu to na razie wiem tylko ja no i teraz Wy, he, he.) To nic, że marzenie przeterminowane, ale najważniejsze, że może będzie zrealizowane. I to w jakim dniu? w Boże Ciało, hmmm może jeszcze jedna rzecz w tym dniu mi się uda? Ktoś mi podpierdzielił moją silną wolę. Może  podłożę się co by ksiądz pokropił mnie w kościele święconą wodą i mi złego co kusi  z dupska wypędził?  Ja po raz enty przekonałam się, że nie żyję po to żeby spełniać czyjeś oczekiwania, ale żeby się realizować. Kierując się zdrowym egoizmem jestem szczęśliwa a jednocześnie uszczęśliwiam innych. Tak w moim mniemaniu to działa. Wczoraj np. byłam wkurzona na ślubnego. Zachciało mi się płakać. Poszłam pod prysznic  uronić parę łez i rozładować napięcie. Więcej ryczeć nie miało sensu bo podpuchnięte oczy miałaby ja a nie on, a po facecie spłynęło jak woda po kaczce. Wyczołgałam się spod prysznica, usiadłam do komputera i wykupiłam sobie w FastDeal vouchera na pakiet zabiegów kosmetycznych na twarz wartych 250 zł za jedyne 99,00. Obiecują bardziej jędrną, wygładzoną i delikatną cerę, he, he. Co by mi dały podpuchnięte oczy? Nic, a tak może cera będzie gładka jak pośladki niemowlęcia?

Rozczarowanie było i się zmyło. Czekają mnie tańce ( może przytulane..)i gładka choć przez chwilę cera.

Wkleję Wam kawałek fajnego wywiadu :

"Dorosnąć do szczęścia" - rozmowa z Ewą Woydyłło przeprowadzona przez Katarzynę Jabłońską i Cezarego Gawrysia z miesięcznika Więź.

Tak więc do wszystkiego - do mądrości, także do szczęścia, trzeba dorosnąć...

Kiedy mówimy o szczęściu, to trzeba sobie uświadomić, że jest ono ucieleśnieniem dojrzałości emocjonalnej. Jeśli jej brak, to do szczęścia strasznie daleka droga. Bywają ludzie obrażeni na życie - skarżą się, że ich szczęście ominęło, owszem, dostrzegają je czasem u innych, ale nigdy u siebie. A szczęście to postawa ku życiu. Albo człowiek do tego dorasta, albo nie dorasta. To jednak zależy już od nas samych. Szczęście rodzi się z pracy nad sobą. To jest trening taki sam, jak trening mięśni - jeżeli będziemy je odpowiednio ćwiczyć, to one będą nam służyć, w przeciwnym razie ulegają atrofii. Uczenie się szczęścia - raz jeszcze powtórzę - polega na rozwoju emocjonalnym i duchowym. A taki rozwój dostępny jest nie tylko nielicznym osobom wtajemniczonym, ale każdemu z nas.

Trafiłam kiedyś na takie  ulubione kogoś motta i powiedzonka życiowe, które bardzo przypadły mi do gustu:

 -   Planuj działania a nie efekty.
  -  Jak się nie ma co się lubi, to się ma co się nie lubi.
  -  Jeśli chcesz rozbawić Pana Boga, to opowiedz Mu o swoich planach.
  -  Przez życie trzeba iść z podniesionym czołem, a nie z zadartym nosem.
  -  Jeśli wyruszasz w daleką drogę, to lepiej żebyś wiedział, co niesiesz ze sobą w plecaku.
  -  Jeśli wdepniesz w gówno- wykorzystaj to jako okazję,  żeby się nauczyć  dobrze czyścić buty

I tym pozytywnym akcentem żegnam Was kochane i pamiętajcie.

"Życie mamy tylko jedno"

Buziaki

 

20 czerwca 2011 , Komentarze (19)

Nic dodać nic ująć?

KOBIETA XXI-wieku!


Raz do doktora "KOBIETA" wpada
Panie doktorze, niech mnie pan zbada
Pani się myli -jestem lekarzem
Ale od zwierząt - weterynarzem.
Ludzi zaś wcale ja nie przyjmuje
A ja się właśnie Zwierzęciem czuje
Gdy rano wstaje, niech mi pan wierzy
Biegam po domu jak Kot z pęcherzem
Biegnę do pracy ,jak Pies do gaju
Jak Małpa czepiam się wciąż tramwaju
Jestem jak Osioł zapracowana
Wracam jak Wielbłąd obładowana
A gdy zasypiam ,to tuż nad głowa
maż "czule" szepcze
Posuń się krowo
Wiec poradź, proszę panie doktorze
Może lekarstwo pana pomoże
I może jakimś cudownym lekiem
Będę się czuła znowu
CZŁOWIEKIEM !


Modlitwa wieczorna kobiety:


Ojcze nasz, który jesteś w niebie
Mam taką prośbę wielką dziś do Ciebie
Daj mi faceta i ma być bogaty
Ma mieć Ferrari - za cash, nie na raty
Duże mieszkanie, a najlepiej willę
Ma mnie wciąż słuchać, nie tylko przez chwilę
Ma mnie zadowalać kiedy mam ochotę
Śniadanie mi robić - nie tylko w sobotę
Oglądać romansy, biżuterię kupić
W życiu mym nie będzie mógł się nigdy upić
Nie chce nigdy widzieć jego własnej matki
Ja wydaję kasę - on płaci podatki
On nie ma kolegów - ja mam koleżanki
Kont ma mieć on wiele - okoliczne banki
Złotych kart bez liku, czeków co nie miara
Jak mi to załatwisz - wzrośnie moja wiara

No to buziaki kobiety XXI wieku i nie dajcie się zwariować.
"Trzeba żyć na prawdę, aby oszukać pędzący czas,
trzeba żyć w zachwycie, żyje się tylko raz!"

17 czerwca 2011 , Komentarze (51)

Dlaczego?
Że czas tak szybko ucieka. Że tyle rzeczy już jest za mną.
W niedzielę mamy 35 rocznice ślubu. Kiedy to przeleciało?!?!?
Nie marnujcie, ani jednego dnia swojego życia bo ten dzień się już nigdy nie powtórzy.
Żeby nie żałować, że czegoś się nie przeżyło.Dzień dzisiejszy trwa i trzeba przeżyć go jak najlepiej. Będziemy szczupłe, zadbane i kochane bo zasługujemy na to. Jeżeli tak się nie dzieje to zrobimy wszytko, żeby tak było.
No dobrze....piosenka nostalgiczna w radiu, która wprowadziła mnie w zadumę skończyła się Miecia wraca na ziemię. Dzisiaj będzie pieczenie i szykowanie imprezki. Będzie wesoło. Łzy pewnikiem ukradkiem też gdzieś w kącie obetrę jak sie znam. Samo życie, taka jestem. Ryczę z byle powodu: urodziny, ślub, pogrzeb, radość, współczucie... itd.
Pamiętajcie, życie mamy je tylko jedno i musimy przeżyć je jak najlepiej.

Ja po wo wdrażam się w zdrowe żywienie. Idzie mi to opornie, ale pomalutku uczę się. Przy okazji napiszę o tym więcej. Nie będę dzisiaj mieszać mojej melancholii z żarciem.
Po prostu nie uchodzi.
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze przy poprzednim wpisie  "Mam wpływ na swoje życie?" który przez przypadek komponuje się z dzisiejszym. Dziękuje wszystkim za dodanie pamiętnika do ulubionych. Wielki to dla mnie zaszczyt bo to Wy jesteście dla mnie jak balsam dla mojej duszy. Żaden terapeuta nie dałby mi tyle dobrego co Wasze ciepłe komentarze.

Buziaczki

14 czerwca 2011 , Komentarze (56)

Mam wpływ na swoje życie?

Mam i chociaż może nie na wszystko, ale mam. Ten wpis będzie bardzo osobisty i może dla niektórych nudny, ale cóż nie da się wszystkich zadowolić, a pamiętniczek jest jednak mój i postaram się odpowiedzieć na wiele komentarzy na pytanie "Skąd czerpię energię i  optymizm"

Nie mam wpływu na przemijający czas.  Czas ucieka i jest nieubłagalny.  Ale nie zazdroszczę młodym bo też przed tym nie uciekną. Taka kolej rzeczy. Ale mam wpływ na dzisiejszy dzień. Nad jutrem zastanowię się jutro, a dzisiejszy dzień jeszcze trwa i mam na niego wpływ.  Dzisiejszy dzień dosyć niesie problemów. Pytają mnie koleżanki w komentarzach skąd bierze się mój optymizm i żebym opowiedziała o tym na łamach pamiętnika.  Hm??myślę, że składają się na to lata pracy, mojej  pracy i zaangażowania. Nic nie bierze się z powietrza tak jak to ma miejsce w przypadku ospy wietrznej, hi, hi niezłe porównanie,  które przed chwilą  przyszło  mi do głowy.

 Wiele lat temu koleżanki zabrały mnie na moją pierwszą gimnastykę. Spodobało mi się to. Stwierdziłam, że skoro mam po tym dobre samopoczucie i daje mi tyle dobrego dlaczego nie? I robię to nieprzerwalnie do dzisiaj. Czasem mała przerwa na wakacje, ale wtedy jest rower i pływanie. Byłam po 40 -ce kiedy przeczytałam w książce o możliwości stania na głowie kobiety już nie pierwszej młodości i  powiedziałam sobie " dlaczego nie ja?" Nie zastanawiałam się, że to tylko książka. Poćwiczyłam w tym kierunku i udało się. Widziałyście zdjęcie w moim pamiętniku. Byłam i jestem z tego bardzo dumna. Do życia pewnego dnia zakradły się komputery. Wkurzała mnie nie moc. Prosiłam kiedyś młodszą koleżankę o pomoc i  nie doczekałam się pomocy. Na drugi dzień powiedziała ? ojej zupełnie o pani zapomniałam? .  W trzy dni złożyłam papiery do 2-letniej szkoły pomaturalnej na informatykę. Miałam wtedy 50 lat. Miałam kolegów młodszych od moich dzieci, hi, hi. Byłam najstarszą uczennicą w klasie. Młodzież mogła na mnie liczyć bo zawsze byłam obecna na zajęciach, a oni pomagali mi. Było fajnie. Szkoła i obcowanie z młodymi też bardzo mnie odmłodziła. Zaraziłam się po raz drugi młodością i tak mi zostało. Można mieć lata w dowodzie osobistym, ale można być młodym duchem i niech tak zostanie. Mam teraz dwa zawody. Jestem technikiem  ekonomistą i dyplomowanym technikiem  informatykiem.

Nie zawsze byłam taką optymistka. Po 50-ce zaczęłam pracować nad  " Poczuciem własnej wartości"  i " jak być asertywnym.:" Nigdy nie jest na to za późno. Procentuje to cały czas na moją korzyść. Poświęciłam na to sporo własnego wolnego czasu ale było warto. Chcesz coś zmienić w swoim życiu? Zacznij od siebie.

Młodszy kolega z innej firmy, który  przechodzi przez sekretariat do kuchni po wodę filtrowaną powiedział  kiedyś ? a pani jest wiecznie zadowolona a dzisiaj np. pada deszcz i nie ma się z czego cieszyć. Ja na to mówię, ale ? nie jest pan niewidomy i może pan patrzeć na deszcz  jak pada. Na zieleń która po deszczu jest taka soczysta i piękna. Może pan na poprawę humoru zrobić sobie kawkę i zjeść dobre ciacho, poczytać książkę. Ma pan pracę, jest pan zdrowy. Dzisiaj już nie narzeka. Wchodzi i mówi siemanko lub hejka. Ja odpowiadam mu tak samo, hi, hi. Czy coś w tym stylu. Kiedyś zapytał ?skąd pani czerpie te mądrości..powiedziałam z życia panie Arturze. Bo życie uczy nas, czasem daje po łapach ale daje również sporo radości.

Życie stawia na naszej drodze pytania na które szukamy odpowiedzi bo nie wszystko jest dla nas zrozumiałe.... Miałam kiedyś wypadek samochodowy i zapytałam dlaczego ja skoro przed wyjazdem mówię zawsze modlitwę  św. Krzysztofa dla kierowców. W pierwszej chwili byłam zła i rozżalona. Dlaczego mnie nie uchronił, a ponieważ uważam, że nic w życiu nie dzieje się bez powodu pomyślałam , że  może miało się wydarzyć mniejsze zło, żeby ustrzec mnie przed czymś większym? Może chciał mi coś przekazać? Ucierpiał tylko samochód a ja wyszłam z tego obronną ręką. Nauczyłam się nie myśleć po wejściu za kierownicę o innych problemach dnia jak to miałam w zwyczaju i jeździć  uważniej pomimo mojego roztrzepania. Mam koleżankę sąsiadkę młodszą ode mnie chorą na SM która już wiele lat leży i nie wstaje. I kiedy pytam się jej jak się czuje ona mówi bardzo dobrze. Idę nie raz do niej w różnym nastroju a wychodzę podbudowana. I kto tu komu miał pomóc? 

Bycie optymistą to nieustanna praca nad sobą i nad swoim życiem.

 Mogłabym dzisiaj powiedzieć? jestem stara i nic mi się nie chce. Tak byłoby najprościej. Swoim problemom muszę sprostać  sama bo nikt ich za mnie nie rozwiąże, a mam je jak każdy, bo na tym polega życie. Zmarszczek będzie mi przybywać. Ale nie muszę być otyła, niesprawna i nie zadowolona. Moja mama narzeka  całe życie od zawsze jak tylko sięgnę pamięcią. Ja tak nie chcę. Chcę być pogodną i sprawną starszą panią. Proszę P.B już dziś, żeby byłoby mi to dane. Jako, że jestem katoliczką praktykująca mam taką moją modlitwę, której nie jestem autorką i  którą na co dzień w takich nieciekawych chwilach mojego życie ( też takie mam) się wspieram.

"Panie użycz mi pogody ducha

abym godziła się z tym czego nie mogę zmienić,

Odwagi abym zmieniała to co zmienić mogę,

I mądrości abym odróżniała jedno od drugiego."

Póki co bycie moherowym beretem mi raczej nie grozi, He, He. A przyznacie, że w tych kilku słowach zawarte jest tak wiele. Jak w tym humorystycznym rysunkowym rebusiku z mojego poprzedniego wpisu . Często słyszę życzenia skierowane do mojej osoby "pozostań taka jaka jesteś" , to miłe i nie chcę się zmieniać. Może mi się uda?

Trzeba swoje życie wziąć w swoje ręce.  Mogłabym Wam mnożyć  przykłady, ale nie lubię pisać. Łatwiej mi się mówi. Dziękuję  tym które wytrwały i mam nadzieję, że udzieliłam odpowiedzi tym, które jej oczekiwały.  Kto nie chce niech nie czyta.

A teraz bieżące przyziemnie sprawozdanie. Nakupiłam sobie w sklepie dla biednych, He, He  w Biedronce masło do ciała, balsamy, kremy do twarzy 60+ itp. Hi, hi i będę się trzaskać nimi do oporu. Mam szczotkę gumową z kolcami i rozcieram swoje ciało co by ujędrnić o ile jeszcze się da. Cieszę się swoją wagą i postaram się ją utrzymać. Uczę się zdrowego żywienia ( nigdy nie jest za późno) . I wiecie z czym mam problemy? Z utrzymaniem porządku i za cholerę nie mogę tego przeskoczyć.  No cóż, nie może być wszystko idealne. Ale mam szczęście bo mam fajnego moim zdaniem męża i trójkę fajnych dzieciaków. Bywa różnie jak to w życiu, ale cieszę się z tego co mam bo mogłoby być gorzej, a więc jest, dobrze. Jest fajnie bo Was poznałam i jesteście dla mnie ogromną motywacją.

Dziękuję za wszystkie miłe komentarze. Nie odpowiadam ostatnio na wszystkie ale mam problemy w domu z Internetem.

Jednak idąc tokiem mojego myślenia w tym wpisie nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło bo dzięki temu mam więcej czasu dla siebie i bliskich.

Dzisiaj jestem szczęśliwa czego i Wam życzę.

 I pamiętajcie : macie wpływ na swoje życie.

I trzeba nauczyć się tańczyć między kroplami deszczu.

Buziaki