U mnie nuda i stagnacja. W zasadzie mogłabym was pozanudzać pisząć jak mnie czasem denerwują koledzy w pracy jak mnie to wszystko mierzi, jak nienawidzę ludzi dwulicowych, co się do ciebie uśmiechają a za uszami wbili by ci nóż w plecy i jak ja nie cierpię tej obłudy, ale czasem sama muszę taka obłudna być bo szczerości ludzie poprostu nie znoszą. Tak w zasadzie szczera to ja mogę być tylko z moim mężem i to też nie zawsze bo czasem kończy się to awanturą.
Ale dość tego zapachniało tu dołkiem i złym samopoczuciem a dzisiaj przecież jest piątek i zaraz udaję się do domu mojej twierdzy wolności, wskoczę do mojego ogródka wyżyję sie na chwastach przesadzę roślinki popatrzę jak mi kwitnie i jak cebula rośnie. dzieci pokażą swoje świadectwa i nagrody ze szkoły i zaraz jest mi lepiej bo przecież życie jest piękne i trzeba się cieszyć każdym promieniem słońca, każdym powiewem wiatru, każdym uśmiechem dziecka. I z tych małych radości trzeba czerpać energię do życia do pokonywania codziennych trudności bo przecież dopuki nie dotyka nas prawdziwe nieszczęscie nie możemy się zamartiać tylko musimy się cieszyć.
Z rzeczy przyziemnych moje dzisiejsze śniadanko i II sniadanko: pieczywo wasa z pasztetem pomidor + ogórek kiszony 2 herbaty zielone z opuncją banan, jogurt jogobella light kawa z mlekiem w sumie 520 ckal
Obiad rybka sola z foli sałatka z pekińskiej 380 ckal a potem się zobaczy
Wieczorny bieg w planach
Dzisiejszy spadek wagi 0,5 kg i mam 73,5