Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 marca 2011 , Skomentuj

Słonce wyszło w GW. Dobrze, że 15sta się zbliża. Ciężko mi się wstawało rano, ciężko było w pracy... nie dotyczyło to mie bezpośrednio, ale nie lubię być świadkiem jak moja szefowa sprowadza moją koleżankę z pokoju do parteru... znają się dobre 20 lat a czasem pani kiero potrafi być straszna i wmówić, że to ta druga osoba na nią podnosi głos i ją ustawia. Aaaa bardzo nieprzyjemna sytuacja, ja też usłyszałam, że udaję, że nie widzę z czym do mnie przyszła (serio nie wiedziałam, że trzyma w ręku papiery), byłam zajęta czymś innym (podliczaniem 30 kartek z szeregiem kolumn).

Moje menu:

musli kawa na I śniadanie

serek wiejski ze szczypiorkiem, banan

sałatka z pomidora, papryki żółtej i czerwonej, kukurydzy, ogórka, tuńczyka i cebuli czerwonej z sosem z ketchupu, oliwy, pieprzu, soli i tymianku (pycha sałatka, no szał dla mnie po prostu)

Obiad w domu: nie ma, właśnie PiW przysłał smsa, że Kinia i jej koleżanka Karo (która jada u nas we wtorki co drugi tydzień - dziewczynki chodzą razem na angola, raz Karo je u nas, raz Kinia je u Karo) oraz PiW wyjedli cały krupnik i mam sobie coś kupić na obiad. No więc nie zjem - wyjdzie mi na zdrowie!

Kolacja: pewnie najem się jak bąk - no bo bez obiadu....

Poza tym to nuuuda, ciężko mi tak jakoś, kolana bolą tak, że rano po schodach nie mogłam zleźć, @ przyszła - ale to na plus bo za tydzień idę do gina i nie będę musiała przesuwać terminu. Dopiero wtorek a ja już jestem fizycznie zmęczona, chociaż nie ma podstaw. Myślę o weekendzie - w niedzielę u nas nie było wody...tzn ciurkała jak krew z nosa, a wodociągi zapowiadają, że ma tak być przez kolejne 3 tygodnie... tragedia, bez wody jak bez ręki.

Soku sobie zrobię dziś z marchwii - to mi poprawi humor, albo nie - gorrąca czekolada!!to jest to :

               

14 marca 2011 , Skomentuj

Właśnie nagryzmoliłam dłuuuugiego posta i mój komputer się wyłączył. Zaczynam więc na nowo

Moje weekendowe grzechy:

- dużo słodyczy

- dużo naleśnik.ów z kremem czekoladowym

-browar z sokiem

-parówki

Moje plusy:

-mycie okien (później nie mogłam się ruszyć)

-spacer na działkę w celu porąbania pniaka ( to PiW, ja jako osoba towarzysząca)

- jogurt naturalny z owocami - owoce z rynku, jogurt sama zrobiłam

Ogólnie bilans energetyczny na plus, więc wagi nie odwiedzałam, bo po co?!

Poniedziałe zaczął się od tego, że spłukana po weekendzie ze złotówką w portfelu poleciałam z rana do ściany. A tu niespodzianka ściana nieczynna. Nawet na wodę mineralną nie miałam. No bida z nędzą.

Zrobiłam furrorę, bo poczułam wiosnę i przyszłam w sukience ( nie uznaję spódnic i sukienek), koleżanki były w szoku, koledzy też (raczej w estetycznym szoku). Miałam co prawda na nogach emu, gdyż moje łydki nie zasługują na publiczne obnażanie. Ale mi się podobało (ale jestem durna). No i nie, nie porzucam spodni, zawsze będę głosić ich wyższość!!!

Dzisiaj zjadłam: (mało bo jestem głodna jak smok):

musli,kawa, kaszka błyskawiczna, jogurt domowy z owocami, sałaty z kurczakiem, jabłko.

W domu do spożycia: krupnik, kolacja w postaci makreli i jajka.

Nie będę podjadać (szczególnie parówek i chleba )! No i mam nadzieję, że starczy mi czasu na stepper.

Poza tym odczuwam silny głód czytelniczy. Pragę czytać coś co jest ciekawe, tajemnicze, nieziemskie, porywające... Na razie męczę "Ubika" i to dosłownie. Nie leży mi ta książka, ale znawcy tematu polecają. Poczytałabym coś na miarę Diuny...

Opuszczam was teraz, gdyż nareszcie udaję się do domu.Praca jednak nie czyni wolnym

11 marca 2011 , Komentarze (1)

Piatek. Super.

Weekend zapowiada się leniwie, błogo, z książką, może jak będzie ciepło to jakiś rower?

Zrobiłam nareszcie PITa i zaniosłam do urzędu, te cholerne dywidendy mi krwi napsuły. Kwoty naprawdę groszowe, podatki wyszły na zero, bo żeby odzyskać nadpłacony podatek między opodatkowaniem we Francji i w Polsce to musiałabym jakieś zaświadczenia załatwiać, jakieś bzdety. po cholerę takie durne przepisy się ustala?

W związku z tym, że wychodziłam do PITowni, zakupiłam w podzięce dla kolegi, który mi pomagał z PITem, mega wielką czekoladę. A ten oczywiście zaraz zaczął częstować, mało sie nie obraził, no bo jak to, on mi bezinteresownie pomagał. No i oczywiście zjadłam duży, naprawdę duży kawał czekolady. Następnie zjadłam kanapkę, banana. A rano tylko activię naturalną. I to by było na tyle w kwestii jedzenia do godz. 15stej. Co będzie w domu? Barszcz wczorajszy, jajeczko i rybka wędzona na kolację, może coś jeszcze.

W kwestii poprawienia humoru zajrzałam do camaieu w askanie i nabyłam z przeceny dzianinową szarą sukienkę za całe 49 zł. Wychodząc ze sklepu dojrzałam podobną tylko czarną, więc kłusem pobiegłam z nią do przymierzalni (jakiś babol się na nią czaił, a była tylko jedna w moim rozmiarze) i sprintem do kasy - kolejne 49 zł. Cieszyłam się jak dziecko, bo sukienki mi się wcześniej podobały aczkolwiek cena przed przeceną nie była dla mnie zachęcająca. Ale. Po przyjściu do pracy dopadły mnie wyrzuty sumienia, a jakże!!! Toż miałam być oszczędna, miałam nie wydawać kasy na bzdury, a tu 2 kiecki, drugie dwie w drodze, do tego jeszcze kosmetyki... a tu dopiero 11 marca.  A niech się dzieje wola nieba....

Wczoraj też bardzo grzecznie ćwiczyłam na stepperze 20 minut, a to tylko dlatego, że miałam nadmiar czasu, który nie bardzo wiedziałam jak zagospodarować. Czytać już mi się nie chciało, na prysznic i łóżko za wcześnie, a sprzątanie...no to akurat wolałam stepper. Fakt, o 19stej chwyciłam jednak odkurzacz, ale resztę sprzątania zleciłam córce, która dzisiaj wcześniej kończy lekcje i PiW, który miał siedzieć w domu, a okazało się, że jednak idzie na działkę.

W każdym razie ja dzisiaj robię tylko zakupy weekendowe i obijam się.

Życzę miłego weekendu, słonecznego i ciepłego !

10 marca 2011 , Komentarze (3)

             Wszystkiego Najlepszego Panowie!!!

    

Moje menu dzisiaj:

musli kawa

jogurt naturalny (mały) + 1.5 ciasteczka lu go, sok pomarańczowy 330 ml, kubeczek kaszy manny błyskawicznej

kanapka z chleba słonecznikowego z sałatą, szynką i serem żółtym

zupa buraczkowa

jajko gotowane, papryka, ogórek, pomidor, sok marchwiowo-jabłkowy

Ciepło jest w GW i to mnie cieszy, moze wkrótce pójdę biegać.

Wczoraj zero steppera, ale za to trochę marszu od przystanku do domu, od pracy do centrum GW.

Rozliczam dziś pita, PiW dostał dywidendy z Francji (kwota gówniana) i roboty z tym tyle, że mam dość. Każdy urząd gada co innego, aż w końcu na infolinii w centrali powiedzieli, że nie wiedzą o co kaman. No szok, rozwalili mnie tym. Najlepiej by było to olać i rozliczyć się jak zwykle...tylko to poczucie, że się okłamało urząd będzie ciążyć. Urząd mnie olewa więc wicewersal...

Mam nadzieję, że dzisiaj się wyrobię na stepper i chociaż 15 minut pochodzę.

wczoraj połaziłam po mieście trochę, kupiłam parę pierdół kobiecych...jakiś krem, kolorowy kosmetyk, maseczkę i ... dość. Moje postanowienie na post:

być oszczędną

nie jeść shitów

ruszać się

dzisiaj mam w planie zrobienie jogurtu naturalnego, który lubię, bo pzreczytałam co to jest koszenila w jogurtach owocowych i odechciało mi się jeść. otóż koszenila to barwnik robiony z mszyc. Smacznego!!

9 marca 2011 , Skomentuj

Popielec, post... Kurczę ja tam nie umiem odmówić sobie żarełka, może dlatego wyglądam jak wyglądam.

Menu dzisiaj jednak skromne:

musli, kawa

twarozek wiejski

surówka - 3 łyżki kopiaste, kawałek ryby

obiad: surówa, ryba, ziemniak

kolacja: ???

Nie jem dziś do obłędu, ale też nie jestem głodna tak ,aż mi słabo.Ogólnie to zadowolona jestem dzisiaj z siebie.

Niestety ciąg dalszy rzezi na twarzy... ja nie wiem co mi się stało ale mam już dość tego wysypu, zadziwiające jest to, że wysyp objął tylko prawą stronę gęby. No szok. Dermatologa mam dopiero na 21 kwietnia ( tak, skorzystałam z prywatnej opieki medycznej typu Polmed i taka kiszka). Do tego czasu to albo nie będę miała prawej strony twarzy albo wyleczę się cudownie sama. Czy to bakterie, czy przeziębiona krew, czy tarczyca???

Mam zamiar dzisiaj trochę pochodzić na stepperze ( w piątek 15 minut zaliczyłam), jak to zalicze to wogóle uznam, że jestem boska.

8 marca 2011 , Komentarze (1)

                      Wszystkiego Najlepszego Kobitki!!!

               

dzień zaczął się dietkowo od musli ale dietkowo już dalej nie było, bo:

                                              - kilka czekoladek w pracy

                                             - duuuże pudło toffifi od PiW

tak więc polegnę dziś z kretesem.

Wczoraj się trzymałam, dzisiaj nie dam rady. Wybaczcie!!

7 marca 2011 , Skomentuj

Poniedziałek. Niestety, nie lubię poniedziałków

Odkryłam nową namiętność: to serek kiri i szynka szwarcwaldzka...mmm uwielbiam. Pozwalam sobie na 1 cieniutki plasterek tej szynki, bo zapewne dla mojej diety to będzie zgubne. Cóż wszystko co dobre jest zgubne dla diety.

Piątkowy  koncert Kazika był suuuuuuper. Facet ma głos, jak na swój tryb życia to trzyma się świetnie!! No ale ja nie jestem obiektywna, bo Kazika kocham

Sobotni wyjazd do falubazu też był ok. Było oczywiście dużo shitowego jedzenia : ciasteczka, pierniczki, kfc, frytki, cola. Nie żałuję, a co tam... czasami sobie po prostu odpuszczam

Falubazom gratuluję focus mall, naprawdę super centrum handlowe - ale w środku, bo na zewnątrz, to żenada. Wogóle to wszystko w tym mieście takie małe, ciasne, kręte i pod górę. Ogólnie to jestem na nie.

Mój dzień rozpoczęłam musli tropikalnym i kawą ze słodzikiem i mlekiem.

II sniadanie to serek wiejski a potem kolejno:

jogobella pieczone jabłko (mała), kanapka z szynką i serem i sałatą, sok pomidorowy

obiad: kotlet mielony, marchewka z groszkiem, szpinak, 2 ziemniaczki z wody

sok marchwiowo-jabłkowy

kolacja : jajko na miekko, plaster szynki, papryka, pomidor, ogórek w rozsądnych ilościach.

Czekam i czekam i w końcu dojrzałam do wizyty u dermatologa. Moja cera o to woła. Cóż lepiej późno niż później.

4 marca 2011 , Skomentuj

Tak, tak to dzisiaj jest ten dzień!!! To dziś wieczór idę na koncert Kazika!!! Już nie mogę się doczekać.....

Stało się tak jak przewidywałam: otóż niezależnie od tego, czy zjem 1, 1/2 czy 10 pączków mam sensacje żoładkowo-jelitowe. Więc wczoraj zjadłam 3. Już po pierwszym się zaczęło: ból, kolka, biegunka, uczucie, że jest mi niedobrze. Brnęłam dalej w te pączki , bo miałam na nie ochotę. Nie wiem czemu się tak dzieje, czy jest to alergia pokarmowa, czy nieprzyswajalność jakichś składników ( tłuszcz???). Takie same objamy mam po ciastach z kremami, po bitej śmnietanie, po rurkach z kremem. Są to produkty, które staram się wyrzucić ze swojej diety mniej lub bardziej skutecznie. niestety czasem świadomie brnę w tą dietetyczną pułapkę a później pół dnia skręcam się z niestrawności.

Moja rozkmina nt soku z marchwi. Zaczęłam go pić, bo moja twarz zaczęła przypominać pole grunwaldzkie tuż po wielkiej bitwie :pryszcze, przyszcze przyszcze!!

Poprosiłam wujka google o informacje nt marchwi i oto co mi powiedział :

- żródło beta karotenu, witaminy B1, B2, PP, K i C, wapnia, żelaza, fosforu, miedzi, cynku, magnezu, jodu (no ten jod to dla mnie niekoniecznie jest dobry), a przede wszystkim potasu,

- dla ludzi dbających o zdrowie ten koktajl witamin jest żródłem jędrnej skóry, pięknej cery i karnacji skóry

- zródło prowitaminy A, która zamianiana w watrobie na witaminę A korzystnie oddziałuje na wzrok

-picie soku z marchwi przemywa naczynia krwionośne, reguluje pracę żołądka, utrzymuje dobry stan wątroby, skóry i paznokci oraz włosów

To tyle w temacie marchwi. Ja kupuję marchew na rynku warzywnym, a latem biorę z działki od teściowej (ona uprawia baardzo ekologiczne warzywa, bez grama chemii), czase w supermarkecie. Nie wiem czy taka marchew jest zdrowa, bo tyle syfu jest w ziemi, tyle chemi rolnicy sypią, zeby marchew była prosta i dorodna. Ale mimo wszystko widzę poprawę swojej cery i to po tak krótkim czasie !!

Moje menu na dziś ani dietetyczne, ani rozpustne:

-musli, kawa

-kaszka manna błyskawiczna, sok marchwiowo-ananasowy (ze sklepu niestety), jabłko

-lunch z mieszanki sałat, pomidora i pieczonej piersi kurzej z sosem balsamico, jogurt malinowy

-obiad niedietetyczny gdyż: własnoręcznie robione leniwe pierogi ( dziecko mnie uprosiło)

-sok marchwiowo-jabłkowy, kawa

-kolacja - jakaś jajecznica

Wszystko spalę na koncercie.

wczoraj przed 21 godziną padłam jak róża ścięta przymrozkiem. Wogóle nie miałam sił, by czytać czy oglądać TV, po prostu poszłam spać i spałam jak niemowlak!!

Jutro wieziemy z PiW córę do falubazu. Dostała się do wojewódzkiego konkursu humanistycznego, który niestety odbywa się w ZG. Będzie okazja zjeść trochę shitowego jedzenia w KFC, a  ja uwielbiam tamtejsze tortille!!!

Ale długi ten wpis. Dobra już nie przynudzam, rozłaczam się i nie dotykam kompa aż do poniedziałkowego ranka!! Papa

 

 

3 marca 2011 , Komentarze (2)

Dzisiaj rozkminiam Tłusty Czwartek. Nie lubię pączków, nie jadam ich bo są tłuste i takie blee. Za to w Tłusty Czwartek pączki mi smakują. Jak to się dzieje nie wiem, ale tego dnia mogę zjeść ich tonę. Zakupiłam rano do pracy pączki z ajerkoniakiem, a co. Najwyżej mnie na bramce zmierzą alkomatem

Moje menu wygląda tak dzisiaj:

-musli, kawa

-jogurt z musem truskawkowym, pączek z ajerkoniakiem, herbata

-jabłko, sałata z sałat, pieczonej piersi z kurczaka, pomidora, papryki i ogórka z sosem balsamico

-zupa fasolowa

-pączki, kawa

kolacja- nie będzie kolacji, gdyż będę tak obżarta, że tylko krople żołądkowe mnie uratują

- oczywiście sok z marchwii

Ja kupuję marchew codziennie po 1 kg. Chyba w końcu kupię taki wór po 10 kg.

Soku z ananasa niestety nie mam możliwości zrobić, gdyż nie mam dostępu do ananasów świeżych. A wiem, że sok z ananasów jest dobry na odchudzanie, bo zawiera jakiś tam enzym.

Tak wogóle to chciałabym skorzystać z porad dietetyka, tylko w GW nie ma takowych, a jak jest to ceny są kosmiczne. Musiałabym się też więcej ruszać, może wieczorem?  Jestem nawet dobrze zorganizowana a mimo wszystko ciągle brak mi czasu na ćwiczenia fizyczne. Choćby te 30 minut 3-4 razy w tygodniu. Może w soboty i niedziele? Muszę sobie rozpisać plan dnia i zobaczyć, gdzie mi ten czas wycieka. Też tak macie? dziecko już samodzielne prawie( 13 lat), nie wymaga takiej opieki, mąż też samowystarczalny, więc co jest?

O jenyyyy no nikt nie mówił, że będzie z górki, ale tak pod górkę ciągle to chyba przesada.

 

2 marca 2011 , Komentarze (1)

Idę na koncert w piątek Będzie Kazik Na Żywo (kocham Kazika miłością platoniczną i dozgonną)!!! Suuuper, nie mogę się już doczekać piątku.

Piję codziennie sok marchwiowo-jabłkowy, który sama wyciskam, jem mnóstwo marchewki i już widze polepszenie na twarzy. Na razie mam zapał do wyciskania soków, zastanawiam się jednak jak długo jeszcze, bo trochę czasu mi to zajmuje. Ale co tam, dam radę!

Dieta jest ale nie tak jakbym tego chciała, waga stoi w miejscu jak zaczarowana. Już sama nie wiem co robić, fakt jem często - mniej więcej co 3 godziny, ale za to małe porcje. Może brać do pracy słoiczki z obiadkami dla dzieci?? Podobno jest taka dieta Bo tak - sałatek i surówek nie chce mi się za bardzo robić, niektórych warzyw nie jem, bo nie lubię, niektórych nie jem bo mi szkodzą, ryżu, kaszy nie, makaron tylko ciemny. W gruncie rzeczy to moje jedzenie jest monotonne i ograniczone do sałaty, pomidora, ogórka, brokuła, kalafiora,brukselki, fasolki. Niezbyt dużo prawda?

Chleb. Przez długi czas nie jadłam chleba i nie ciągneło mnie do niego. Teraz po wyjeździe do Karpacza, gdzie chleb niestety jadłam z koniecznosci, jem chleba za dużo. Niby jest to chleb ciemny, ale czy ja wiem?