Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zdrowie, zdrowie i jeszcze raz zdrowie - oraz doskonałe samopoczucie psychofizyczne, które towarzyszy gdy lżej na ciele - to główne powody chęci odchudzenia się ze zbędnego balastu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 192495
Komentarzy: 1219
Założony: 2 stycznia 2010
Ostatni wpis: 17 lutego 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
myfonia

kobieta, 43 lat, Opole

177 cm, 67.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: do wakacji poniżej 70 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 czerwca 2012 , Skomentuj

...na wadze niestety...
Błędne koło.
Już jestem tym zmęczona.
Ale przecież się nie poddam!!!
Dodatkowo @ się zbliża i całkiem przestane być sobą...
O nie, mowy nie ma.
To ja panuję i niepodzielnie rządzę tym co jem!

Dziś akurat w planach obiad u mamy, ech. Ale można nałożyć mniejsza porcję? Można!

kawa 40, truskawki 100, jogurt 100 = 240
kawa 30,  2 marchewki 20,  2 nektaryny 90 = 140

21 czerwca 2012 , Komentarze (2)

co z tego, że do finału daleko.
Ten czas i tak upłynie.

Ale ulewa...jak dotrę do pracy? A, mam kalosze! O burza! ratunku!!!
A to pierwszy dzień lata, ojej...
Całkiem zapomniałam, że mam imieniny :)

Chaotyczny wpis...
chaotycznie się czuję, pewnie przez wyładowania atmosferyczne...
----------------------------

A dziękuję za życzenia :)

Słonka również trochę by się przydało na nieboskłonie.
Ale ponoć, wg  ludowej przepowiedni, ponieważ padało w Medarda (8.06) będzie padać jakieś 40 dni...

20 czerwca 2012 , Komentarze (2)

by nie pękły mi stawy jak będę się wdrapywać w górach, no i dobrze by było, gdyby spodnie też nie strzeliły. Ba! Ubrać jakieś! Zmieścić się! To nie spódnica którą podciąga się wyżej...

6 tygodni i jakieś +- 4 dni...

marchewki 20, jabłka 100, kawa 40, kawa 30 = 190

suma, ok 1400-1500

19 czerwca 2012 , Komentarze (3)

bo przecież to moja dłoń, kieruje to co wybierze mój mózg, do moich a niczyich innych ust.
To ja decyduję, co i kiedy.

Będzie więc sezonowo i lekko, tak jak lubię.

wczoraj - 76,8 na blacie - ok 1580

dziś - 75,9
kawa 40, marchewki 30, jabłko 60
zupa cukiniowa 150, razowiec 100
bób 275
truskawki 100, 1/2 jogurtu naturalnego 50 kawa 30
jajecznica z łososiem 250, surówka 50
banan, nutella...300

1435...
a i chyba o czymś jeszcze zapomniałam


11 czerwca 2012 , Komentarze (1)

i rzeczywistość już bez patosu.
Każdy prawie dzień zaczynam od marchewki... a kończę na czymś z przeciwległego bieguna.
Może dziś się uda...

kawa 50, jogurt 130 = 180
marchewki 40, kawa 40 = 80

10 czerwca 2012 , Komentarze (3)

początki i końce. Fura ciach na stole. Wola słaba.
Weekendy śliwkowe - ale po co to drożdżowe pod nimi.
Chwilowo cisza... chwilowy brak pretekstu do łasuszenia. A zaraz zaraz, a wtorkowa wycieczka?
Ech, czy zaraz muszę się nastawić na objadanie. NIE!

Dziś
Marchewka na śniadania, zapita zieloną.
W takich kolorach mam pokój u rodziców...

Brzuch pełny, myśli prawie spokojne, na dworze słonecznie, muzyka z głośników...
Wdech wydech, wdech wydech...
Włosy schną, balsam się wchłania - zaraz do pracy. Siedzę w bieliźnie widzę mój brzuchol i rozpłaszczone na krześle udziska. Z profilu masakryczny cellulit. Majtki przepoławiają balerony.
Rany, nie jestem szczęśliwa we własnym ciele :(
Czy to nie dostatecznie duży pretekst żeby coś zmienić?


4 czerwca 2012 , Komentarze (1)

liczę wciąż od nowa

co?

kalorie oczywiście!

 

truskawki 60, jogurt naturalny 100, musli 100, kawa 40=300

jabłko 50, 2 marchewki 20, kawa 30 = 100

rybka200, zimniaczki 200, surówka 100 = 500

słodkie 200, kawa 50, banan 100 = 350

1250


4 czerwca 2012 , Skomentuj

zimowy...? - czyżby moje ciało zbłądziło? Gdzie instynkt letniej utraty nadbagażu?
Na blacie cyfra niczym z horroru, jesienno-zimowej opowieści...

76,8

Ja już nie tyle chcę, co muszę coś z tym zrobić...

Przecież wydęty brzucho, wały opasane przez biustonosz i tęskne spojrzenia w kierunku letnich (a jakże - szczuplejszych!) spódnic - to stan uciążliwy, męczący, nieznośny...

Ból kręgosłupa, chrupanie w stawach - ratunku!

Przeciez nikt inny, tylko ja - samą siebie uratowac mogę!

A więc...

Po raz kolejny wizualizacja. Niech da nadzieję, że wszystko jest możliwe.

4.06 - 76,8

8.06. - 75,8 - 76,1 stoję w miejscu... ale chce ruszyć - czy wystarczy chęci?

15.06. - 74,8

22.06. - 73,8

29.06. - 72,8

6.07. - 71,8

13.07 - 70,8

20.07 -69,8

27.07 - 68,8

To straszne... kilo na tydzień to olbrzymi wysiłek. Choć w granicach zdrowej utraty (w połączeniu z ruchem, nie tylko z redukcja kalorii) - będzie ciężko.

A jak daleka będę od osiągnięcia wagi docelowej...

Ale jeśli się uda, będę 8 kilo lżejsza. Tak czy inaczej, podejmuje wyzwanie!

Końcówka lipca to czas wyjazdów, górskich (i nie tylko) wypraw. Chciałabym mieć kondycję, czuć sie lekko i dobrze we własnym ciele.

Do dzieła!

 

24 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

wczoraj tj. 23.4 -  ok 1400, (urodziny taty, więc wpadło jakieś słodkie) + rower

dziś:

160, 40
70



cdn

21 kwietnia 2012 , Komentarze (5)

Rany!!!!!!!!!
Na wadze cyfra... jak na starcie.
75,8... czyli jestem na początku...
Wróciłam do punktu wyjścia.
Wiosna w toku a ja... w czarnym lesie z własnym ciałem, które tak bardzo domaga się ruchu.
Sflaczały cellulit. Żal mi samej siebie...
Znów pareo i unikanie plaż, kąpielisk i innych takich ;(
To jedno z wyjść...
Drugie...

8 tygodni intensywnego treningu! Jakiegokolwiek ruchu może po prostu! Niech będzie rower i spacery, dywanowe, stepper... Z ulubionej Cindy zdejmę kurz...
Zrób coś ze sobą kobieto...
Bolą mnie stawy i kręgosłup...
Brak ruchy = brak endorfin i radości...
A przecież to moje życie i ciało - wszystko w  moich rękach!

Więc?!