To był tydzień pracy w biurze, ale -18 w poniedziałek, trochę mnie zatrzymało w domu. Tylko z kijkami, które zwykle u mnie w niełasce, pomaszerowałam 40 min. przed "robotą" i po niej.
A od wtorku walka z mrozem i nieodśnieżonymi ścieżkami. Samopoczucie już po super!!, ale w trakcie niespodzianki były. Bo jedna ulica, pusta, odsolona, czarna😍, a zaraz potem około 2 km czegoś, po czym o jechaniu to nie było mowy, a śniegowo_piaskowy syf odkładał się przy hamulcach i pod błotnikami, całkowicie blokując koła = zamiast rower prowadzić, musiałam go nieść..😵
Rower pokryty tym solnym syfem musiał wziąć prysznic, i ja też, jako druga:
I takie skarpetki wyprodukowałam dla S, chociaż nie było to takie oczywiste na początku. Mnie ten wzór i jego nazwa =Wohin socks zachwycił od razu jak go zobaczyłam, S kręcił nosem, że koronkowe...:
Zaczęte jeszcze przed wyjazdem świąteczno_noworocznym, ale pogoda taka była super, że skończone dopiero teraz.