Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 219133
Komentarzy: 10514
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 16 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

27 lutego 2016 , Komentarze (4)

To była korpokolacja - nagroda, za dobre wyniki(puchar). Świetnie zaprojektowane wnętrze, cicho grała smyczkowa orkiestra na żywo, jedzenia niedużo i przepięknie podane i lekkie i bardzo w moim guście np. humus w dwóch smakach (jeden orzechowy) i polędwiczki z dorsza w sosie z mango(swiety).

I prawie tego nie jadłam, PRAWIE,  tylko gadałam, piłam wino i wodę, wodę, wodę, ale jednak już o północy w łóżku leżałam z pełnym brzuchem, co to za niemiłe uczucie, jakby obcy tam jakiś był(ninja) a wyobraźnia usłużnie podsuwała obrazy tego, co na stole wyglądało tak pięknie, a teraz tam jest zmieszane w środku mnie!!!

Na szczęście usnęłam, a rano już tego nie było.

Piątek 20 km rower, w południe:

30 minut orbitreka, energia jeszcze chyba z nocnej kolacji była niezła

wieczorem:

1. Romanian MC: 12x 35 kg (rozgrzewkowo) powtórzone w pięciu seriach

2. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 30 kg, 15x33kg, 15x 33kg, 15x 33kg

2a. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 24kg

2b. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg

a i b w serii łączonej powtórzone 4 razy

i godzina ABT i wtarganie na czwarte piętro wszystkiego co trzeba za jednym razem: roweru, rzeczy z treningu i ponad 5 kg ekojabłek i warzyw, bardzo szczęśliwa, że dzisiejsze zadymki śnieżno-deszczowe były wtedy, jak byłam schowana i w suchym ubraniu sobie jeżdżę. Bardzo miła odmiana. (pa)

24 lutego 2016 , Komentarze (6)

Chciałam kupić trzy skakanki: dla 6-cio latki, 4-ro latka i dla siebie. W głowie miałam kawałek kabla/sznurka i rączki. Kabel reguluje się supełkami.

Zaglądam na allegro - 42 strony!! z licznikiem na baterie, bez baterii, ze zwierzątkami tam gdzie raczki, z brokatem, świecące w ciemności, z Elzą i jej siostrą na rączce, licznikami, łożyskami, bez linki...!!! (kreci) skórzana..hmm? z licznikiem kalorii.. jest też kolorowa skakanka do skakania... superszybka, z antypoślizgową rączką..

24 lutego 2016 , Komentarze (5)

I znowu tak się stało;(, kolejny raz (kolega powiedział, że nagrzeszyłam widocznie]:>, nie zgadzam się, jeśli nawet to nie więcej niż zwykle). Cały dzień niezła pogoda, a jak tylko wsiadam na rower, zadyma, śnieg z deszczem prosto w okulary wali, ubranie mokre po 15 minutach. A ja po drodze do domu mam trening, więc upycham to mokradło do szafki w klubie i wyjmuje zimne i tak samo mokre, zakładam i pod wiatr 5 km do domu. Duży palec aż boli(zimno), on czuje najbardziej.

poniedziałek: całkowite lenistwo + dwa (małe) ciastka z marmoladą

wtorek: 35 km rower + trzy (małe) ciastka z marmoladą - to efekt dwóch dni szkolenia

środa: 20 km rower, w południe 10 minut orbitreka i zestaw na brzuch:

30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - powtórzone trzy razy

Trening siłowy nr 4:

1a. Wciskanie sztangielek na barki: 12x 7kg   12x 7kg    12x 7kg     10x 7kg     10x 7kg      

1b. Ściąganie drążka wyciągu górnego do klatki:  12x 25kg    12x 25g   12x 25kg  12x 25kg  12x 25kg 

Ćwiczenia a i b w serii w łączonej

Wspięcia na palce do maszynie stojąc: 20x 50kg stopy równolegle, 20x 50kg stopy do wewnątrz, 20x 50kg stopy na zewnątrz, 20x 50kg stopy równolegle - dawno tego nie robiłam, za dawno i bolało i było ciężko i były obietnice, że już teraz regularnie będzie, bo mam łydki jak kołki i trzeba je rozbudować. To ostatnie to przekonanie, nie fakt;)

A potem godzina zajęć power pump.

No i hartowanie poprzez 5-cio kilometrowe przemarzanie(impreza)

20 lutego 2016 , Komentarze (4)

Za takiego uważam się od niewiemilulat, co nie znaczy, że nie jem ciastek(donut). Dzisiejszy wypiek - kasza gryczana, ksylitol, mąka kokosowa, rodzynki, orzechy (wszystko eko), duszone jabłka własnoręcznie zbierane, i coś tam jeszcze jak np: trzy jajka..

efekt:

i jeszcze nie spróbowane:) brawo ja(alkohol)

Aktywność sobota: 10 km rower, godzina TBC, godzina zajęć ze sztangą. To co miało być jednorazowym wybrykiem weszło mi w krew i co sobota dwie godziny fitness pod rząd to to co lubię, w pewien bardzo pokrętny sposób.

Niedziela: 10 km rower, godzina indor cycling, godzina ogólnorozwojówki w tym trochę rolowania na wałkach.

19 lutego 2016 , Komentarze (6)

Po dwóch dniach nawilżania jest super. Niepotrzebnie panikowałam(szloch). Jest jak miało być, mam jasną, odświeżoną twarz(dziewczyna), a mój krem i serum zmieniły status z tego "leżące w koszu" na "stojące na półce i szykujące się do kuracji dłoni".

Czwartek 20 km rower, w południe pół godziny orbitreka

Piątek 20 km rower, w południe:

10 minut orbitreka, rozpiętki 15x 6kg, cztery serie, przenoszenie hantelki za głowę oburącz leżąc 15x 10kg, dwie serie

wieczorem:

1. Romanian MC:

15x 30 kg (rozgrzewkowo) 10x 35kg, 10x 35kg, 10x 35kg, 10x35kg - ściągnięte łopatki, to ciągle nie jest oczywiste

2. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 30 kg, 15x30kg, 15x 33kg, 15x 33kg

2a. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 24kg

2b. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg

a i b w serii łączonej powtórzone 4 razy

i godzina ABT, a po drodze do domu lał deszcz i było zimno i ponieważ padało od wczoraj, wszędzie były kałuże i miałam mokre ubranie na wylot(zimno) a najgorzej zmarzły mi ręce w rękawiczkach. I tak, oczywiście mam lepsze, bardziej nieprzemakające rzeczy, ale one są wyjazdowe i rano o nich zapominam, a później to już jest po ptakach. 

17 lutego 2016 , Komentarze (11)

Kilka lat temu kosmetyczka powiedziała, że powinnam go używać raz na jakiś czas, wczesną wiosną. I przypomniałam sobie o tym niestety miesiąc temu. Miał pogrubić skórę, wyraźnie odmłodzić i coś tam jeszcze... moja twarz złuszczył, wysuszył i ściągnął strasznie:(, serum i krem z glico leży w koszu na śmieci, a ja na twarzy mam maskę nawilżającą - całe szczęście, że S. w pracy - to nie jest widok dla faceta.

poniedziałek: 20 km rower i spanie w saunie i spanie na fotelu masującym u fryzjera, krótko, ale jak przyjemnie(ziew)

wtorek: 20 km rower

W południe 10 minut orbitreka i zestaw na brzuch:

30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - powtórzone trzy razy

środa: 20 km rower, w południe 30 minut orbitreka

Trening siłowy nr 4:

1a. Wciskanie sztangielek na barki: 10x 7kg   10x 7kg    10x 7kg     10x 7kg     10x 7kg      

1b. Ściąganie drążka wyciągu górnego do klatki:  12x 25kg    12x 25g   12x 25kg  12x 25kg  12x 25kg 


2a. wyciskanie sztangi na ławce poziomej:  12x 20kg    12x 20kg    12x 20kg     10x 20kg  
2b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  10x 4kg     15x 2,5kg     15x 2,5kg     15x 2,5kg

3a. Czachołamacz  15 x 10kg
3b. Uginanie sztangi stojąc 15x 10kg (ta ostatnia para powtórzona 2 razy)

Ćwiczenia a i b w serii w łączonej

A potem godzina zajęć power pump.

14 lutego 2016 , Komentarze (1)

Początki były trudne. 

Co prawda zakwas się udał = nie rosła na nim pleśń, nie śmierdział, nie był niebieski ani zielony. Ale pierwsze chleby to była niezła skórka wypełniona masą zakalcową. 

Kolejne są idealne, zawsze żytnie, prawie razowe, dobre przez tydzień, może i dłużej, nie zostało to sprawdzone, bo znikają wcześniej. Proces pieczenia trwa długo, ale pracy wymaga tak z 15 minut wszystkiego.

Robię to tak (ilości mąki i wody są bardzo na oko, jak też i czasy pomiędzy mieszaniem, a i tak udaje się zawsze): 

Około 200 ml mąki żytniej razowej 2000 eko, mieszam z zakwasem wyjętym z lodówki i taką ilością wody, żeby papka była naprawdę gęsta, taka jak na placki mniej więcej. Zostawiam, nakryte ściereczkę na około 4-6 godzin. Znowu dodaje 200ml mąki (a właściwie S. to robi, ja śpię) i wodę. Trzecie ostatnie mieszanie (każde zajmuje 2 minuty, kręcenia łyżką) po około 4-6 godzinach. Za każdym razem papka rośnie i pachnie drożdżami.

Po kolejnych 4-6 godzinach jest proces główny, zajmujący 10 minut. Na początku najbardziej niebezpieczny moment = ryzyko utraty cennego zakwasu- trzeba pamiętać, żeby do słoika, czy czegoś tam co używamy, odłożyć ze trzy stołowe łyżki papki=zakwasu, zakręcić i wstawić do lodówki. Może tam stać długo, u mnie standard to tydzień, max to trzy tygodnie. To jest też ten moment, żeby do innego słoiczka odłożyć zakwas dla tych, którzy o to poprosili.

Do reszty mieszanki dodaje dwie płaskie łyżeczki soli, jedną płaską brązowego cukru (ciasto lepiej fermentuje=rośnie z cukrem), 200 ml mąki żytniej razowej, 300 ml mąki żytniej chlebowej 750, 100 ml otrąb żytnich i tyle ciepłej wody, żeby było gęsto, naprawde gęsto. Mieszam ręką szybko, tylko do połączenia się składników. Mąka żytnia nie wymaga, a wręcz nie lubi,międlenia ... międlenia aż ręce odpadają, tak jak pszeniczna. Teraz tez jest moment, jak ktoś lubi, żeby dodać pestki, żurawinę, siemię lniane....

I trzeba swoje ulubione foremki do pieczenia napełnić do 1/3 wysokości (ja używam takich na duże muffiny i małe w kształcie serduszek i czasami jak piekę dla wnuków, to też w kształcie biedronek:)) moich nie trzeba smarować tłuszczem, nieprzypadkowo. Można na dno pod ciasto położyć liść chrzanu, S nie lubi, więc nie kładę, ale to ładnie wygląda, jak piecze się w dużej keksowej foremce, taki odcisk liścia na spodzie chleba. Odstawić w ciepłe miejsce na 2-3 godziny, poczekać jak urośnie.

Nagrzać piekarnik do 230 stopni i piec 15 minut , zmniejszyć do 200 stopni, piec 25 minut, zmniejszyć do 180 stopni i piec 20 minut. Po wyjęciu z piekarnika odczekać ze dwie minuty, żeby nie poparzyć palców, wyjąć bułeczki na jakieś pręty, żeby od spodu też był przepływ powietrza i zostawić do ostygnięcia. Krojone na gorąco są niedobre, wszystko w środku się skleja. Najlepsze są takie ledwo ciepłe. Pyszne cały tydzień. Przez pierwsze dni dobrze jest je trzymać zawinięte w płótno, jak zaczną robić się twarde - w foliowej torebce. Smacznego:)

14 lutego 2016 , Komentarze (6)

Musiało kiedyś do tego dojść, przy tej metodzie pieczenia + mojej gapowatości(zakochany), to było nieuniknione.

Sama ten zakwas wyhodowałam, używałam regularnie przez ponad dwa lata, porozdawałam kilkunastu osobom, mój chleb żytni razowy na ZAKWASIE uważałam za najlepszy na świecie. 

I co, i w zeszłym tygodniu upiekłam na nim co miałam upiec, a zapomniałam odłożyć co trzeba odłożyć na następny raz. I nawet tego nie zauważyłam, tylko wczoraj przekopałam lodówkę - gdzie on jest, no gdzie - dopiero jak pusty, czysty słoiczek, ten zakwasowy słoiczek w szafce pusty znalazłam, zrozumiałam!!(szloch)

sobota - 10 km rower, godzina TBC i znowu zostałam na drugą godzinę = sztangi. Idealne połączenie jak dla mnie. A po południu 8 km marszu, cztery bardzo szybko, cztery, już z pizzą i piwem w brzuchu, duuużo wolniejsze.

niedziela - 10 km rower, godzina indoor cycling - na ekranie super miejsca, jakieś ścieżki w skalistych włoskich Alpach, lato, zielono, ludzie w krótkich spodenkach(gwiazdy)   a na drugiej godzinie znowu trochę rollera. Moje posobotnie mięśnie aż piszczą z radości później, bo w trakcie to ja z bólu raczej jęczę.

13 lutego 2016 , Komentarze (6)

Pani kolana mają historię i trzeba o tym pamiętać - tak powiedział jeden z ortopedów(kujon). Więc pamiętam, ale też specjalnie nie rozpieszczam. Dbam i wymagam.

Więc kolagen, głownie dla kolan z nadzieją, że może też skóra, paznokcie..:?.? ale to już sprawy drugorzędne.

Tylko który..? Pytanie do pani w aptece. Poleciła mi w saszetkach o smaku takim przepysznym, niepotrzebnie, bo po co jeść to dodatki smakowo/słodzące.

Moja trenerko/dietetyczka=mój guru poleciła ten:

Jest bez smaku, bez zapachu (nie, nie śmierdzi, ani nie odbija się rybą jak tran, czego się bałam), mieszam go z lewoskrętną i piję tak od miesiąca. To krótko, żeby zobaczyć efekty, w każdym razie nie czuję zmian.

Czwartek 20 km rower - rano w małym deszczu, po południu w wielki deszczu. Jak kaczka się czuję, wszystko mokre i pluszcze dookoła, żeby mi tylko błony między palcami nie wyrosły(deszcz)

Piątek 30 km rower, trening nóg i tyłka:

1. Romanian MC:

15x 30 kg (rozgrzewkowo) 10x 35kg, 10x 35kg, 10x 35kg, 10x35kg -pilnuje ramion, żeby nie opadały, żeby łopatki były ściągnięte i to cały czas ogranicza mnie ze zwiększeniem ciężaru

2. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 30 kg, 15x33kg, 15x 33kg, 15x 33kg

2a. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 24kg

2b. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg

a i b w serii łączonej powtórzone 3 razy

i godzina ABT, a po drodze do domu odbiór moich eko jabłek i warzyw, rozkręciłam się tak z ilością, że ledwo do sakwy to upchnęłam, a mała ona nie jest, a na moje czwartebezwindy piętro, na dwa razy to targałam, co można zaliczyć jako trening tyłka cdn.

10 lutego 2016 , Komentarze (7)

poniedziałek: 20 km rower

wtorek: 30 km rower

środa: 20 km rower

W południe 10 minut orbitreka i zestaw na brzuch:

30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - powtórzone trzy razy

Trening siłowy nr 4:

1a. Wciskanie sztangielek na barki: 10x 7kg   10x 7kg    10x 7kg     10x 7kg     10x 7kg      

1b. Ściąganie drążka wyciągu górnego do klatki:  12x 25kg    12x 25g   12x 25kg  12x 25kg  12x 25kg 


2a. wyciskanie sztangi na ławce poziomej:  15x 20kg    12x 20kg    12x 20kg     10x 20kg  
2b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  10x 4kg     10x 4kg     10x 4kg     10x4kg - trochę za ciężko, ale lżejsze ciężarki zniknęły:(

A potem godzina zajęć power pump

i powrót do domu w sypiącym mi w twarz śniegu z deszczem, okulary z jednej strony tym śniegiem oblepione, a z drugiej zaparowane. I zimno było i całe ubranie mi przemokło, bo myślałam, że już wiosna i tak się ubierałam(zimno)