Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 219158
Komentarzy: 10514
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 16 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

21 marca 2016 , Komentarze (9)

Po przymierzeniu niewiemilupar jeansów wewnętrzny krytyk bardzo się uaktywnił]:>: jakie grube łydy trzeba mieć żeby wszystkie nogawki tak się na nich opinały. Z talią też coś nie tak, bo tam z kolei odstaje jak już przez tyłek się przeciśnie. A uda są najgorsze(szloch).

I co, niepodoba Ci się ten wszechobecny trend, że za ciasne spodnie (czarne rurki) są pionowo przecięte na kolanach i kończą się przed kostką, a potem są adidasy białe złote albo srebrne. I to gołe kolano i gołe kostki są sino-czerwone z zimna, czasami sino-białe. I że szczególnie Ci się to niepodoba przy tłustych kolanach, bo Ty stara jesteś i nic nie rozumiesz… tu już w. krytyk bo bandzie pojechał.

Wróciłam do domu, a tam w szafie tyle super ciuchów leży, a wszystkie leżą też super na mnie.

sobota 10 km rower, godzina TBC + godzina zajęć ze sztangą

niedziela 22 km rower, godzina indor cycling, godzina kalisteniki

18 marca 2016 , Komentarze (4)

Uczyłam się o rolowaniu, i trafiłam na tą książkę - tak, dopiero teraz:<

Nie tracąc więcej czasu zamówiłam i dzisiaj rano wyjęłam ze skrzynki inpostu i wącham, oglądam, zaraz będę czytała.

Trochę dziwnie się czuję, bo to moja pierwsza papierowa i polsko języczna od ..5 chyba lat.. coś czuję, że zamiast poślinić palec i przewracać strony, będę pukała palcem na prawej środkowej krawędzi.

piątek: 20 km rower i zestaw na brzuch w południe

30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - powtórzone trzy razy, w przewie między seriami podziwianie w lustrze żyłki, która zrobiła mi się z boku brzucha (który się wiosennie wypłaszczył(dziewczyna))

wieczorem:

1. Romanian MC: 12x 30 kg (rozgrzewkowo) 10x 35 powtórzone w czterech seriach - ciągle nie umiem trzymać ściągniętych łopatek, więc nie zwiększam ciężaru.. ?

2. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 30 kg, 15x33kg, 15x 33kg, 15x 33kg

2a. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 24kg

2b. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg

a i b w serii łączonej powtórzone 3 razy

i godzina ABT  czyli dalej tyłek tylko już inaczej i strasznie pod zimny wiatr na rowerze i wciągnięcie na czwarte piętro siebie, roweru, rzeczy z treningu i ponad 5 kg ekowszystkiego, bardzo szczęśliwa że nie mam windy, bo nie wiem, czy bym się na nią dzisiaj nie skusiła.

16 marca 2016 , Komentarze (6)

Odkąd robię sok z kiszonych buraków, szukam sposobu co zrobić z tym co z soku zostaje. Wczoraj była kolejna próba: muffiny;)

Ukiszone buraki, tak niecały kilogram, trochę podgotowałam, żeby mój mikser sobie z nimi poradził i przerobił je na pulpę. I dodałam trzy jajka, pół szklanki oleju kokosowego (liczyłam, że muffiny będą chrupiące, myliłam się:(), przyprawę do piernika, proszek do pieczenia, pół szklanki otrębów, szklankę mąki razowej żytniej i trochę rodzynek i pestek dyni. Posłodziłam to dwoma łyżeczkami ksylitolu.

Wyglądało jak zepsuty tatar:<

Po upieczeniu (godzina w 200 stopniach, bez termoobiegu) wygląda jak razowe bułki i nie jest jakoś oszałamiająco dobre. W sam raz ja ma się chęć na ciastko, a nie chce się zjeść za dużo.

wtorek: 20 km rower i 30 minut orbitreka w południe.

środa: 22 km rower

Trening siłowy nr 4:

1a. Wciskanie sztangielek na barki: 12x 7kg   12x 7kg    12x 7kg     10x 7kg     10x 7kg      

1b. Ściąganie drążka wyciągu górnego do klatki:  12x 25kg    12x 25g   12x 25kg  12x 25kg  12x 25kg 


2a. wyciskanie sztangi na ławce poziomej:  12x 20kg    12x 20kg    12x 20kg     12x 20kg  
2b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2,5kg     15x 2,5kg     15x 2,5kg     15x 2,5kg

3a. Czachołamacz  15 x 10kg
3b. Uginanie sztangi stojąc 15x 10kg (ta ostatnia para powtórzona 2 razy)

Ćwiczenia a i b w serii w łączonej

A potem godzina zajęć power pump.

W moim klubie pojawiły się jakby wycieczki. Za jedną osobą chodzi kilka i omawiają ćwiczenia na kolejnych maszynach.


14 marca 2016 , Komentarze (3)

Jestem jakby medialnie zacofana(kujon). Trudno mi czasami rozmawiać, bo nie rozumiem nawiązań i odniesień, a one są bardzo często do reklam, albo cytatów z serialu, czego się nawet nie zauważa, jak się je rozumie.

Przykład: dosyć dawno temu usłyszałam "i świstak w sreberka zawija" i się zawiesiłam w kompletnym niezrozumieniu(mysli), a cała reszta się zawiesiła, że ja nie rozumiem.

Bo ja od chyba 15 lat nie mam TV, nie słucham radia informacje wybieram tylko dot. ekonomii, bo za to mi płacą. Wiec w pewnego rodzaju średniowieczu tkwię i nie wiem co się dzieje w medialnym świecie.

A wczoraj było rollowanie i potrzebowałam jakiegoś obrazu i dźwięku, bo rollowanie jest monotonne i dosyć długie i czasami boli, więc na yootube grzebałam (dźwięk miał być angielskojęzyczny koniecznie, jedna z moich obsesji) i trafiłam na Supersize vs Superskinny.

Tak, dopiero teraz!! I teraz jestem fanką, dzisiaj szykuje się na więcej...]:> ten obraz stopy cukrzyka z odpadającymi palcami.. i cała reszta, że można żywić się cukrem i herbatą przez całe lata... polecam(impreza)

sobota 10 km rower, godzina TBC + godzina zajęć ze sztangą

niedziela 10 km rower, godzina indor cycling, godzina kalisteniki

poniedziałek 20 km rower w południe pół godziny posnucia się po siłowni i niezrobienie niczego konkretnego

11 marca 2016 , Komentarze (4)

Kiedy człowiek jest zdrowy?

- jak nie czuje objawów leżąc drugi dzień i nic nie robiąc (no prawie nic)?

- jak pożarł ostatnią pastylkę antybiotyku i j.w. ?

I co to znaczy, że jest zdrowy?

- może na rowerze na trening jutro pojechać rowerem?

- może pojechać ale nie rowerem i uważać żeby się nie spocić za bardzo?

- absolutnie nie może na trening pojechać tylko wolno do sklepu naprzeciwko poczłapać i to opatulony po uszy? czy nawet tego nie?

- koniecznie rowerem na trening bo "Ruch to zdrowie"

Stara baba biedna jest, bo nie ma kto jej tego powiedzieć:(

Jak była mała, to jej Mama znała odpowiedzi na takie pytania, a teraz nie wiadomo co robić(kreci)

10 marca 2016 , Komentarze (6)

Miało być tak: tydzień jak zwykle, treningów więcej, bo w weekend wyjazd = rodzinne spotkanie = doczekać się nie mogłam:). Wszystko naszykowane, obgadane ... 

A jest tak, że siedzę chora w domu (tak, po raz pierwszy od półtora roku właśnie teraz) jeden głos w głowie miota się wciąż wkurzony(bomba) "dlaczego właśnie teraz!!!!!" zapętlony na tym. Drugi patrzy i nie wie co powiedzieć:x, czeka aż pierwszy się uspokoi, drugi dzień już tak czeka... i jeszcze panikarz się wzbudził z obawami że jak tak, to w życiu nic nie można planować bo wszystko do du.. może być(strach)

A ja sobie leżę, leki łykam - bo nawet u lekarza byłam, czytam, angielskiego się uczę i staram się przetrwać w tym bezruchu.

8 marca 2016 , Komentarze (14)

Najpierw się zastanawiałam dwa tygodnie:?, jechać nie jechać, bo to, bo tamto... bo sama, to czy ja chcę.. i jak z pogodą będzie... bo lawiny, a nisko to nudno:<... aż wreszcie coś mi w głowie odkliknęło, poczułam że chcę i to jak bardzo!!!

I teraz dla odmiany nie wiem w którym schronisku chcę mieszkać, każde ma zalety, każde wady(mysli). I nie myślę tu o samym budynku, bo wszystkie to cos mają, ale o tym, gdzie można z nich wejść w marcu i żeby z Zakopanego nie iść tam cały dzień po płaskim = Chochołowska zdyskwalifikowana.

Co Wy byście wybrały?

5 marca 2016 , Skomentuj

Dzisiaj wreszcie miałam czas(zegar) na cały program rolowania zgodnie z dołączoną do rollera instrukcją na płytce. Było wolno, spokojnie, czasami bolało w punktach, na dobra, bardzo często bolało:<. Było to pewnego rodzaju wysiłek, bo bardzo dużo pozycji wymagało stabilizacji w oderwaniu od podłogi. Podobało mi się w trakcie, a teraz, już po, jest bardzo dziwnie i bardzo dobrze.

powyższe to jeden z "Wycinków w termosie" Gosi Koniecznej. Inne są nawet lepsze, ale ten pasował;)

czwartek 20 km rower, w południe pół godziny wałęsania się po korposiłowni i robienia nic specjalnego, głównie oglądanie w lustrach z bliska i z daleka, przy różnym świetle czy może jakieś mięśnie widać... hmm od światła wszystko zależy, więc szczerze - niewiele widać.

piątek 20 km rower i godzina ABT i tyle, bo chciałam cos w pracy skończyć i to skonsumowało mój czas na siłkę przed(szloch)

sobota 10 km rower, godzina TBC + godzina zajęć ze sztangą

niedziela 10 km rower, godzina indor cycling, godzina kalisteniki.

2 marca 2016 , Komentarze (7)

Jak ja przytyłam w zimie, niech już będzie wiosna, będzie ciepło, będę się więcej ruszać, a teraz to co można robić:(....

Taka pogoda zmienna wszyscy chorują(chory), nic dziwnego..

Nic mi się nie chce, bo ciemno i zimno(zimno)...

I jeszcze dużo więcej banalnych bzdur słyszę (co roku, kiedy kwitną pierwiosnki) w naszym, corpo kąciku intergacyjnym, czyli miejscu gdzie wszystkie automaty do kawy i z ciastkami stoją.

Nowym tegorocznym tematem jest catering dietetyczny=remedium na powyższe problemy. Najwyżej ceniony jest taki, który ma 1000 - 1200 kcal góra i w miarę tani, chociaż dla mnie one są mega drogie i tak. Góra papieru, plastikowych pojemniczków i łyżeczek musi przecież kosztować. Jedzenia jest co kot napłakał, ja bym z głodu umarła chyba. Żadna nie chce iść ze mną ćwiczyć, beze mnie też nie.

Patrzę, czekam, ciekawa jestem, ale jakoś nie zazdroszczę.

poniedziałek: lenistwo (oprócz 20 km na rowerze)- w saunie usnęłam, zanim jeszcze położyłam się wygodnie

wtorek: 20 km rower i zestaw na brzuch w południe

30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - powtórzone dwa razy ale bardzo wolno

środa: 22 km rower

Trening siłowy nr 4:

1a. Wciskanie sztangielek na barki: 10x 7kg   10x 7kg    10x 7kg     10x 7kg     10x 7kg      

1b. Ściąganie drążka wyciągu górnego do klatki:  12x 25kg    12x 25g   12x 25kg  12x 25kg  12x 25kg 


2a. wyciskanie sztangi na ławce poziomej:  12x 20kg    12x 20kg    12x 20kg     12x 20kg  
2b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2,5kg     15x 2,5kg     15x 2,5kg     15x 2,5kg

3a. Czachołamacz  15 x 10kg
3b. Uginanie sztangi stojąc 15x 10kg (ta ostatnia para powtórzona 2 razy)

Ćwiczenia a i b w serii w łączonej

A potem godzina zajęć power pump i powrót do domu z wiatrem w plecy, bez śniegu, deszczu - idealnie.


28 lutego 2016 , Komentarze (7)

Mój pierwszy, lekko czosnkowy, pyszny - prawie wypity...   następny już w trakcie.

Tylko co z kiszonymi burakami które zostają robić? Sałatkę, to wiem, ale coś jeszcze?

Po przeczytaniu kilku przepisów na blogach, zrobiłam go tak ta oko trochę;), najważniejsze są dobre buraki, moje były eko, podłużne, bardzo słodkie i pachnące. Około 1kg nieobranych pokroiłam na grube plastry, włożyłam do kamionkowego słoja i nalałam 1,5 litra przefiltrowanej wody, płaską łyżeczkę soli himalajskiej, trzy listki laurowe i pokrojony (ogromny) ząbek czosnku. Do tego kromkę żytniego chleba na zakwasie (sama piekłam) zawiniętą w gazę. I postawiłam koło kaloryfera. Codziennie mieszałam, po pięciu dniach wyrzuciłam chleb, po siedmiu stwierdziłam, że wystarczy, przelałam do słoja i wstawiłam do lodówki. Codziennie wieczorem pije pół szklanki, a nowa hodowla już nastawiona.

Z buraków które zostały zrobiłam surówkę, niezła, ale nie wybitna i chipso-frytki - obrzydliwe, prawie wszystkie skończyły w śmieciach.

Aktywność sobota: 10 km rower, godzina TBC, godzina zajęć ze sztangą(uff).

Niedziela: 10 km rower, godzina indor cycling, godzina ogólnorozwojówki w tym trochę rolowania na wałkach.

Rollery są super, zamówiłam swoje własne i będę robiła to w domu:p