Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem młodą mamą trójki dzieci siedzącą w domu. Lubię rysować w wolnych chwilach i pisać twórcze opowiadania. Odchudza
m
się bo chce wyglądać lepiej i podobać się przede wszystkim sobie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 43967
Komentarzy: 287
Założony: 22 lutego 2010
Ostatni wpis: 18 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ewi44

kobieta, 36 lat, Grajewo

157 cm, 75.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Cel I:80 kg Cel II:70 kg Cel III:60 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Wygląda na to że zrobię papa ćwiczeniom cardio, które zawsze robiłam kiedy Bartek miał południową drzemkę. A to dlatego, że mam duże zlecenie, związane ze zbliżającą się kanonizacją Jana Pawła II. Mianowicie chodzi o jego portret na formacie 100x70 cm. Będzie co robić. :)

Cieszę się tym bardziej że ważne osobistości z okolicy będą oglądać moje dzieło. Na dodatek przyda się zastrzyk gotówki.

Oczywiście nie zamierzam odpuścić, będę modelować i ćwiczyć mięśnie, diety też trzymać się będę. Z całą pewnością z Vitalii nie zniknę, bo gdyby nie te drobne wsparcie to nie wiem czy w ogóle dałabym radę.

Mimo że nie ma jakichś tam widocznych efektów jeśli chodzi o wymiary i wagę to i tak niektórzy pytają czy nie schudłam przypadkiem, a to jest motywujące jak nic. I postaram się żeby pytali  "Ile schudłas?" a nie "Czy?".

Dzisiejsze menu

I śniadanie: 100 gram chałki

Obiad: ziemniak, sałatka gyros bez majonezu i kurczaka, kotlet mielony (niestety robiony tradycyjnie).

Dzisiaj teściowa gotuje bo ja jadę po dzieciaki do szkoły i muszę ugadać szczegóły zamówienia.

Podwieczorek: kubek kisielu słodzonego miodem

Kolacja: ? Nad tym to to muszę jeszcze pomyśleć.

Zastanawiam się czemu nie mogę pogrubić napisanego już tekstu w tym cholernym edytorze. A jak chcę pisać pogrubianą trzcionką to po wciśnięciu wielkich liter zamyka mi się przeglądarka. Czy ktoś ma ten sam problem?

EDYCJA!!!

Jednak nie mam co liczyć na jakikolwiek zysk, ale i tak nie zmienia to faktu że portret będę rysować, zwłaszcza że ma on służyć przez następne lata naszej podstawówce i kościołowi. Sam fakt  że to właśnie mnie proszą o wykonanie jest zaszczytem, zwłaszcza że w tej szkole uczy znakomity malarz.

7 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Wróciłam.

Prawie że zdrowa, prócz napadów kaszlu których chyba jeszcze prędko się nie pozbędę.

W czwartek zmuszona byłam pójść do lekarza bo nie mogłam mówić tak bolało., do tego gorączka. No i dobrze że mąż mnie wygonił bo pewnie bez antybiotyku bym sobie nie poradziła. Angina, i to okropna. Każdy węzeł chłonny dawał o sobie znać. Po dwóch dniach mogłam normalnie jeść, nawet na dwór wyszłam. Limit choroby na ten rok chyba już wykorzystałam.

Nie wiem czy z tym kaszlem brać się za ćwiczenia cardio, ale na pewno wracam przynajmniej do ćwiczeń na brzuch.

Waga piątkowa pokazała 79.5 kg, dzisiaj się nie ważyłam, zrobię to za tydzień. Częste ważenie nie ma sensu.

Do świąt dwa tygodnie i 1 kg do celu nr I. Trzeba spiąć poślady i dać z siebie wszystko.

Na dokładkę mój nowy rysuneczek. Zdjęcie znalazłam w necie i stwierdziłam że warto spróbować czegoś nowego.

Jak się podoba mój pierwszy raz? 

Połączenie kredek akwarelowych i suchych pasteli.

2 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Jak nie urok to sraczka jak to się mówi.

Dzisiejszy dzień i kilka następnych zapowiadają się niezbyt dobrze.

Rozłożyło mnie na całego. Wczorajszy ból gardła w nocy przerodził się w coś strasznie nie dającego mi spać. Każde przełknięcie to niesamowity ból który nie przechodzi mimo płukanek, spreyu i tym podobnych. Licząc że nie będzie gorzej zrobiłam kilka ćwiczeń na brzuch, potem całkowicie opadłam z sił. Ugotowałam rosół i zjadłam trochę piersi z indyka. I to tyle co udało mi się dzisiaj zrobić. Nawet cholernej wody napić się nie mogę.

Bałagan mam niesamowity, jeszcze na dodatek mąż musiał do przedszkola pojechać po mojego średniego bo też gorączkę złapał i tak teraz oboje leżymy.

Ja to mam niestety tak że jak mam gorączkę to już dobrze nie jest. Chorobę czuję każdą częścią mojego ciała.

W związku z tym zawieszam działalność na rzecz walki z kilogramami, ale tylko ćwiczenia bo z moim gardłem o dietę nie mam co się martwić.

Jak wrócę do zdrowia wrócę do pamiętnika, liczę że to szybko nastąpi.

A tymczasem udanego odchudzania i kolejnych efektów.

Pa pa.

1 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Fatalny weekend za mną.

Najmłodszy dostał w sobotę gorączki którą ciężko było zbić, zjadał mnie stres i nerwy a przez nie ja pochłaniałam masę słodkości, aż mi dzisiaj niedobrze się robi na myśl mojego niecnego postępku.

Jaki skutek?

W ciągu dwóch tygodni -0.5 kg. Suwaka nie zmieniam na razie gdyż w piątek mierzenie i jeszcze raz ważenie.

Jeszcze raz muszę siąść i przeanalizować to co jadłam i ile jadłam w ciągu tego tygodnia. Obliczyłam ze moje zapotrzebowanie na energię żeby schudnąć do prawidłowej wagi to 1550 kcal tak więc jem i tak mało, za mało niestety.

Wczoraj i dzisiaj ćwiczenia zaliczone, jeszcze trochę to rowerek będę mogła wyciągnąć i tego mojego małego łobuza brać na przejażdżki.

Ból głowy jest nie do zniesienia, jeszcze doszedł ból nóg z przodu poniżej kolan, najbardziej odczuwalny przy ćwiczeniach i ból gardła. Niby takie zwykle dolegliwości a utrudniają skutecznie życie.

28 marca 2014 , Komentarze (3)

Lipa totalna.

Wczoraj z córa byłam u lekarza. Justyna ma anginę albo i jej nie ma, w każdym razie antybiotyk dostała, a dzisiaj jak ręką odjął ale antybiotyk już dam jej do końca. Na dodatek głowa mnie boli, znów i znów tylko prawa strona, a najgorzej przy zmianie pozycji. Normalnie żyć nie umierać.

Przez wczorajszą wizytę nie miałam czasu żeby poćwiczyć. Wyjechałam po 9 a wróciłam przed 14 bo musiałam zamienić się z mężem na dyżurze w przedszkolu.

U nas mamy unijne przedszkole i w zamian za to że mamy je darmowe, każdy rodzic raz w miesiącu musi odbębnić dyżur, bo na 19 dzieci jedna tylko wychowawczyni jest. Jak jechałam do lekarza odstawiłam dla męża najmłodszego, a potem tylko się zamieniliśmy, mąż wrócił z Justyna do domu a ja z małym zostałam w szkole.

Dzisiaj ostatni dzień ćwiczeń w tym tygodniu. Jutro jadę z Bartkiem do poradni preluksacyjnej na ostatnią wizytę, potem jakieś zakupy musimy zrobić i ok 14 będziemy mieli gości aż do wieczora.

Tak więc w tym tygodniu tylko trzy dni ćwiczeń, ale to i tak nie jest źle mi się wydaje.

Mniej więcej poczytałam inne pamiętniki ale dzisiaj nie mam głowy do składania zdań.

26 marca 2014 , Komentarze (7)

Na początek chciałam podziękować za miłe komentarze pod poprzednim wpisem. Naprawdę nie spodziewałam się. Może to moja wrodzona skromność, ale mam czasami wrażenie że nie ma czego gratulować :)

Jestem samoukiem i do pełni szczęścia potrzeba mi tylko profesjonalnego wyszkolenia i wtedy będę w stanie w pełni uznać pochwały za zasadne.

A teraz właściwy temat.

Mam za sobą już I i II śniadanie. Odpowiednio

-dwie kromki chleba razowego, dwie parówki z mikrofalówki, dwa plasterki sera żółtego, pół pomidora

- dwie kromki chleba razowego, 1/4 kostki twarogu półtłustego, dwa plasterki pomidora, szczypiorek, pieprz i odrobinka soli.

Na obiadek planuję makaronik z warzywkami, a co dalej nie wiem.

Ćwiczenia też już odbębnione, do tego rano i wieczorkiem rozciąganie i trochę ćwiczonek na brzuch. I tak od poniedziałku.

Najstarsze dziecię zostało dzisiaj w domu. Gorączka 38 stopni i ból gardła. Wczoraj pod wieczór wzięło, dzisiaj rano brało a po syropie przeszło i chciała już do szkoły jechać. :)

Ciekawe kiedy Justynie się odmieni i choroba będzie wymówką żeby nie pójść do szkoły.:p.

No nic. Idę teraz czytać co tam u Was słychać.

Pa pa

25 marca 2014 , Komentarze (22)

 na początek co u mnie.

Dieta dzisiaj ścisła. Nie mam nawet ochoty żeby cokolwiek jeść ale muszę. Mdli mnie i czasem niedobrze jest. A po ćwiczeniach to już w ogóle masakra myślałam ze do łazienki pobiegnę a tak słabo się zrobiło że zaczęłam się bać o małego bo co będzie jak zasłabnę?

Poleżałam przy okazji on poszedł spać ze mną i przeszło.

Na obiad mięsko z indyka gotowane, do tego buraczki i ziemniaczek. A o kolacji i podwieczorku muszę pomyśleć.

A oto moje dzieciaki. Nie lubię tego papieru a Justyna nie mogła się doczekać swojego portretu więc narysowałam na tym co miałam. Jak będę miała lepszy to jeszcze raz coś skrobnę.

 

Jeszcze jeden dla porównania na innym papierze

no i mój pierwszy obrazek farbami

To jest to czym się zajmuję w wolnych chwilach i na czym czasami dorabiam do budżetu domowego.

A teraz idę czytać co tam na portalu słychać.

24 marca 2014 , Komentarze (1)

Hej.

Ja tak krótko bo coś mi skasowało tekst a maluch przy nodze siedzi :P

Ważenia nie było z powodu przedwczesnej wizyty comiesięcznej dolegliwości kobiet:|.

Za tydzień zważę się i zmierzę.

Dzisiaj nie ćwiczyłam no od 8 do 13.00 w rozjazdach byłam. Trochę spacerku z wózkiem po mieście. Chodzenie po lumpkach żeby znaleźć dla mego sześciolatka spodnie do przedszkola bo nowe tylko pół roku wytrzymują z nim. Zamówiłam też biurko do rysowania dla mnie i tylko czekać na telefon z meblowego o dostępności.

Mąż obiecał że zrobi dla mnie sztalugę wolnym czasem to za malowanie się wezmę. Mówił żeby nie kupować no ok, ale jak w ciągu miesiąca nie będę jej miała to postawię na swoim :p

U nas w GOKU czekają na moje prace aż uzbieram trochę żeby na wystawę wystarczyło. Fajnie że o mnie myślą.

Jutro coś wstawię  żeby pokazać czym to się zajmuję a tymczasem

Dobrej Nocki.(noc) (pa)

22 marca 2014 , Komentarze (4)

Trudno uwierzyć jak szybko mijają dni.

Czwartek przeżyłam tak że nie jestem zadowolona z tego dnia pod względem diety. Buuu, i co z tego ze to tylko 1000 kcal jak nie tak zdrowo jak powinno być. Za dużo węglowodanów na wieczór i rano już miałam problem.

Wizyta u endokrynologa zakończyła się pomyślnie, wyniki wszystkie dobre więc tarczycę mam raczej zdrową, za pół roku badanie przeciwciał tarczycowych i mam nadzieję że wyjdą dobrze bo chciałabym zakończyć te jeżdżenie. Wystarczyło pójść do lekarza z uczuciem jakby coś utknęło w gardle, a że na dodatek złapałam infekcję to każde połknięcie sprawiało ból i mimo że od tego czasu minął chyba rok to ciągle mam wrażenie że coś tam siedzi i w pewnych pozycjach blokuje dostęp powietrza.

Do tego na zmianę powiększają mi się węzły chłonne okolic uszu i szyi, jeden wróci do normy to następny pokazuje się. Pewnie tez jakiś stan zapalny gdzieś się panoszy, ale ile ja będę jeździć.

Wczorajszego dnia nie pamiętam, albo mam wrażenie że był on tydzień temu. Bilans kaloryczny na poziomie 1300 kcal z czego znów wieczorem zjadłam nie to co powinnam.

Szczerze nie odpowiada mi takie dobijanie do poziomu zapotrzebowania energetycznego odpowiadajęcego aktywności fizycznej, czuję się po prostu przejedzona, a następnego dnia z rana jestem wzdęta jak balon. :?

A dzisiaj? 

Sprzątnęłam, zjadłam to co miałam zjeść,przed obiadem poćwiczyłam(pot) wyciskając siódme poty z siebie, a teraz idę kończyć portret moich dzieciaczków który czeka już od jakiegoś czasu.;).

Żegnam się więc. Udanego weekendu i do poniedziałku.

19 marca 2014 , Komentarze (4)

Jutro od rana w wyjazdach. Nie będę nawet miał czasu na śniadanie. Chyba że zjem je po 5.00.

Dzieci wyszykować do autokaru, wyszykować siebie i spakować kilka potrzebnych rzeczy najmłodszego żeby najpóźniej na 7.40 odstawić go do ciotki. Na 8 wizyta u endokrynologa, 8 numerek a jedna osoba ok pół godziny siedzi więc się wysiedzę.

Nie poćwiczę, chyba że uda mi się trochę pochodzić po mieście. A co ja mam tam zjeść? Może znajdę w sklepie coś dobrego.

Planuję też szabrowanie lumpeksowe, w końcu pierwszy raz sama bez dziecka i męża. :P

A na przejrzenie wszystkich łachów potrzebuję sporo czasu.

Dzisiaj poćwiczyłam, dietki prawie że się trzymam. Nie mam chleba razowego więc rano posiliłam się dwiema kromkami zwykłego mieszanego z żółtym serem i pomidorkiem.

II  sniadanie: to płatki owsiane z mlekiem

Obiad: jajecznica z dóch jajek z cebulką

podwieczorek :banan

kolacja :twarożek z pomidorkiem

Czy już kogoś nie wnerwiał nowy edytor?

Bo mnie tak. masakra.

Ojojoj, niedobrze się dzieje. Podliczyłam sobie wszystko co planuję zjeść a tu nawet 1000 kcal nie dosięga a 851 kcla. Myślałam że więcej wychodzi. Przeciez się najadam i głodna nie chodze.