Dziś mam urodziny, rano obudziłam w podłym nastroju jakbym miała jakiś kryzys czy coś... ogólnie jak to mówią "załapałam doła', lub bardziej poetycko zmęczyłam się egzystencjalnie. Ogólnie jakoś tak nie za dobrze że dziś czułam, w dodatku uświadomiłam sobie że zasadniczo zrobiłam się starsza a jakoś nie widać różnicy między zeszłym rokiem a dniem dzisiejszym - nadal tkwię w tym samym miejscu i jakoś przestało mi to pasować... moje niepowodzenia zaczęły mnie uwierać i... cholercia skusiłam się:( zjadłam dwa kawałki pysznego ciasta, które sama piekłam na urodziny i szklankę ciepłej deserowej czekolady.... niegrzeczna ja...a najgorsze że w trakcie jedzenia nie miałam wyrzutów sumienia,z premedytacją wchłonęłam to wszystko... no dobra ominęłam obiad, przekąskę i kolację ale i tak teraz czuję się podle... czuję że zawiodłam sama siebie bo przecież wiedziałam co robię, ehhh. Postanowiłam że jutro w ramach zadośćuczynienia zrobię sobie dodatkowy trening, może jakoś poprawi mi to humorek hehe a tak lecę spać bo dzisiejszy dzień mnie wykończył , a jak wskazuje metryczka nie robię się już młodsza heheh