Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo nie lubię siebie opisywać, bo na dzień dzisiejszy, niestety, nie mam o sobie dobrego zdania.;) Interesuję się psychologią i fotografią. Mój problem polega właśnie na tym, że za nic nie mogę zmienić swoich złych nawyków żywieniowych, chociaż bardzo tego chcę... Brakuje mi mobilizatora, który dałby mi kopa i wpoił, że zdrowe odżywianie i ruch, to podstawa do szerokiego uśmiechu na co dzień i pełnej samoakceptacji.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1569
Komentarzy: 11
Założony: 23 września 2013
Ostatni wpis: 2 października 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aiaia

kobieta, 37 lat, Grodzisk Mazowiecki

170 cm, 0.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 października 2013 , Komentarze (1)

Za mną już tydzień regularnego spożywania posiłków! Gorzej z aktywnością fizyczną, bo choroba...natomiast teraz, odwiedziła mnie @! Jestem zaskoczona, ponieważ z moimi problemami, w ogóle się jej nie spodziewałam. Dziwi mnie to, że jest mniej bolesna niż dotychczas była. Zastanawiające. I denerwuje mnie takie "burczenie" jajników..Jest strasznie głośne, a większość uważa, że burczy mi w brzuchu z głodu -.-". Też tak macie? Dzisiejsze menu, to tylko cztery posiłki. Nie było czasu i produktu na obiad taki z prawdziwego zdarzenia. I. Szkolna kanapka z serkiem naturalnym ze szczypiorkiem, a do tego ogórek konserwowy. II. Kanapka z wędzonką, sałatą, pomidorem. Kawałek malutki ciasta dietetycznego ze śliwką, mała flaczerka krupnika - gotowanego dla małego dziecka. III. 6 śliwek. I IV będzie kolacja - dwie kanapki z serkiem, sałatą i korniszonem.

30 września 2013 , Komentarze (4)

JESTEM NA SIEBIE ZŁA! Dzisiaj też nie ćwiczyłam, choróbsko mi odbiera siły...Trzymałam się menu, ale..troszkę podjadałam.....i na kolacje zjadłam dwie jasne bułeczki....Jestem przeżarta...czuję się strasznie pełna i mam wyrzuty, że tak sobie pozwoliłam...ech... Dzisiejszy jadłospis, to: I. Surówka z kapusty i kilka kosteczek piersi z kurczaka w przyprawach. II. Pół palucha z szynką, serem żółtym, sałatą i rzodkiewką. III. Druga połowa pozostałej kanapki z palucha + warzywa na patelni z odrobiną oliwy (marchew, pietruszka, fasolka zielona i żółta, odrobina kapusty włoskiej) IV. Kilka sztuk winogrona ciemnego - podjedzenie kawałka ciasta ze śliwką i trzy łyżeczki gołąbka bez zawijania.... I najgorsza wtopa...kolacja - V. Dwie kajzerki z szynką i serem, każda z sałatą i ogórkiem konserwowym... Mam chęć iść i zwymiotować to, co zjadłam....

30 września 2013 , Skomentuj

Weekendowo, bo nie było czasu nic naskrobać, a chcę zanotować sobie, że udało się wytrwać i regularność zachowana. ;) Duuużo warzyw - nauczyłam się ich jeść! Niestety w weekend mniej ruchu, zabawa z siostrzeńcem, była dla mnie przyjemniejsza <333

27 września 2013 , Skomentuj

Jestem na siebie troszkę zła, bo dzisiaj było mało ruchu i dosyć ciężka kolacja...Mimo, że regularność zachowana, to jestem w stanie sobie wybaczyć ten grzeszek, ponieważ dzisiaj mój luby ma urodziny - taka okazja jedtraz w roku. Pociesza mnie to, że nie skusiłam się na nic słodkiego, a pyszna szarlotka kusiła i to bardzo! Menu dzisiejsze, to: I. Kromka ciemnego pieczywa z białym, naturalnym serkiem. II. Omlet z dwóch jaj, chudziutkiej i niewielkiej paróweczki oraz warzywami (marchew, pietruszka, rzodkiewka, ogórek konserwowy) - całego nie zjadłam, nie dałam rady ;D III. Dokończenie omletu i 50g makaronu kolorowego z serem feta w oliwie. IV. Pół banana, pół gruszki i 10g pistacji <3 I ta nieszczęsna kolacja: V. Dwa kawałki filetu z kurczaka (smażone!?!?) w panierce "chrupiący kurczak" i pomidor z natką pirtruszki w odrobinie sosu tatarskiego...Załamuje mnie ta kaloryczność, ale grunt, że mam sobie to za złe - na pewno nie wpłynie to na moją motywację, która o dziwo, nadal jest na dobrej pozycji. Oby tak pozostało! Ruchu też mało, bo tylko 20min jazdy rowerem, 30min jazdy rowerkiem stacjonarnym i około 10min lekkiego rozciągania. Korci mnie, aby się zważyć i zmierzyć, aby się przekonać czy jakieś cm lecą i ile ważę....Ale nie, wytrzymam do wtorku i mam nadzieję, że chociaż minimalne zmiany będą :) Lecę trochę Was poczytać i wracam do lubego, umilić mu trochę wieczór ^^ Trzymajcie się!

26 września 2013 , Komentarze (1)

Gdzieś musiałam popełnić błąd, ponieważ odczuwałam dzisiaj głód, między II śniadaniem, a obiadem. Ssało mnie z głodu, ale walczyłam ze sobą i zapijałam go wodą. Udało mi się! Hurra;) Kolejny dzień, który mogę zaliczyć jako swój mały sukces. Było pięć regularnych posiłków i duuużo wody - grubo ponad 2l. Menu wyglądało tak: I. Dwie kromki ciemnego pieczywa z serkiem białym naturalnym. II. Pół parówki z szynki, plasterek wędzonki bez tłuszczyku, z produkcji sąsiada (wyśmienite są te wyroby - tylko czy nie są zbyt tłuste?) i średni pomidor. III. Gotowane warzywa - marchew, por, pietruszka + odrobina mrożonki warzywnej Hortex'u (brokuł, kukurydza, ziemniak - niestety...- marchew etc.), kawałek chudej kiełbaski i plasterek wędzonki (jw.) IV. Danio truskawkowe i pół banana V. Trzy kromki ciemnego pieczywa z sałatą, porem i plasterkami szynki z piersi z kurczaka. Czy to nie jest zbyt dużo kalorii? Jeżeli chodzi o ć wiczenia, to: 30min na rowerku stacjonarnym, 30min marszerowania, 10min brazylijskich pośladków, 10min rozciągania i 15przysiadów! Z tej aktywności fizycznej jestem dumna, ciekawe tylko, czy jutro dam radę się rusxyć z łóżka :p Mam takie dwa pytania do Was dziewuszki! Nie uważacie, że jest zbyt dużo ciemnego pieczywa w moim menu? I drugie, dosyć dyskretne, czy również często (przynajmniej 3x) korzystacie z toalety, z powodu stolca? Bo może czymś się strułam, może jakaś grypa żołądkowa mnie dopadła....Sama już nie wiem... POZDRAWIAM I TRZYMAM ZA NAS WSZYSTKIE KCIUKI! Damy radę!;)

25 września 2013 , Komentarze (1)

Mam dwa dni opóźnienia w relacjonowaniu swoich postępów, a obiecałam sobie, że będę chociażby sama dla siebie wszystko notować. Wczorajszy dzień był dla mnie ciężki, ponieważ dopadło mnie totalne osłabienie (stan podgorączkowy, ból mięśni, upierdliwy katar).. Jeżeli chodzi o kaloryczność i regularność posiłków, to była jak najbardziej prawidłowa - uff, dopilnowałam tego, jedyne co mi się nie udało, to odpowiednia ilość warzyw. Wczorajsze menu składało się z: I. kawałka chudziutkiej kiełbasy (wyrób własny sąsiada), II. dwa niewielkie kawałki kani, III. bulion warzywny z warzywami IV. dwa pomidory z duszonymi grzybkami(pół chochelki) i kromki ciemnego pieczywa V. dwie kromki ciemnego pieczywa z naturalnym serkiem. Odstęp między posiłkami to 3-4h. Martwi mnie jedynie to, że wieczorem, musiałam wypić grzane piwo z żółtkiem i łyż cukru....to zapewne bomba kaloryczna, ale to jedyne co stawia mnie na nogi i pozwala następnego dnia wstać z łóżka i iść do pracy. Ruchu też nie było, bo sił brakowało... Dzisiaj natomiast było lepiej ;) Jak zwykle, moja wczorajsza lecznicza mikstura, pozwoliła mi wstać i iść do pracy. Były nawet siły na ćwiczenia! Dzisiejsze menu: I. Sałatka z czerwonej papryki, pomidora, szczypiorku i jajka na twardo. II. Gotowane: pierś z kurczaka + zielona fasolka szparagowa, marchew, pietruszka i por. III. Pół brzoskwini, pół jabłka i śliwka. IV. Trzy kromeczki chleba razowego z serkiem naturalnym i porem. Duuużo wody i kawa z jedną łyż cukru i chudym mlekiem. Ćwiczyłam 30min na rowerku stacjonarnym, 10min brazylijskich pośladków i 15min rozciągania. Dzisiaj w ogóle nie odczuwałam głodu, aż dziw, że udało mi się o tym przekonać na własnej skórze! :p

24 września 2013 , Komentarze (2)

Moje wczorajsze przygotowania do pełnej diety przebiegły pomyślnie! Wszystkie makarony, ryże i inne produkty, które muszę w najbliższym czasie wyeliminować, trafiły do mojej siostry, ponieważ jedzenia nie wyrzucę. Niestety wczoraj spożyłam tylko trzy posiłki, niekoniecznie dietetyczne ale za to małe ilości, bez żadnych przekąsek w ciągu dnia. Wydaję mi się, że ilość kacl była znacznie mniejsza od mojego dziennego zapotrzebowania. Śniadanie: kajzerka z sałatą, pomidorem i żółtym serem. Obiad: trzy ugotowane ziemniaki i kotlet mielony (niestety tradycyjnie przygotowany - smażony) Kolacja: jajko na miękko - a nie te kanapki!?. W ciągu dnia dwie herbaty i butelka 1,5l wody Muszynianki. Ruchem były dwie godziny intensywnego sprzątania domu i zakupy. Niestety na rower nie udało mi się iść...Doba jest zbyt krótka czasami dla mnie. A dzisiaj... Jestem z siebie zadowolona, bo zjadłam już śniadanie! Dla Was może to żaden wyczyn, ale dla mnie - osoby, która nie mogła nigdy nic przełknąć z rana - to wielki sukces. Spałaszowałam dużego pomidora z dwoma plasterkami polędwicy drobiowej i jestem przepełniona.;) Miałabym do Was kilka pytań, miło by było, gdyby ktoś udzielił mi na nie odpowiedzi. 1) Czy zamiast wody niegazowanej, mogę pić muszyniankę? Bardzo mi zasmakowała. 2) Mój aż tak duży przyrost masy jest spowodowany hormonami, które dopiero teraz zaczynam ogarniać i porządkować. Nawyki żywieniowe również są złe - nie mam zamiaru się wybielać, nie nie. Dlatego bardzo zastanawiam się na dietą cambridge...Oczytałam się, że dieta ta zapewnia wszelkie niezbędne składniki odżywcze etc, natomiast pomaga szybciej chudnąć. Tylko sama już nie wiem, co robić. Dużym problemem po tej diecie, jest podobno utrzymanie wagi, czyli prawidłowe wychodzenie z niej, a ja mam już teraz problemy z dobrymi nawykami. Nie wiem też co mam myśleć o tak szybkim chudnięciu, czy aż tak zależy mi na tym, aby ono odbyło się tak szybko. Jak myślicie? Warto się nad tym dłużej zastanawiać? Prawda jest taka, że mi naprawdę nie zależy na wadze. Jestem np. dosyć grubej kości i ona pewnie nigdy nie będzie mnie satysfakcjonowała, a mogę wyglądać nieźle i tak się czuć - nie sugerując się tymi cyferkami. Mięśnie, kości, biust (ten zawsze miałam większy) swoje ważą. Wymiary są dla mnie okropne, jednak wagę jaką tu podałam (do 3D), to tylko taki mój strzał - siostra do mnie mówi, abym się zważyła, bo według niej, to ja ważę coś przed 90, a nie więcej...Ale nie chcę wchodzić i jej teraz sprawdzać, bo wiem, że i tak podziała na moją psychikę - natura kobiety. Pewna jest tylko to, że chcę zmniejszyć rozmiar i zacząć dobrze się odżywiać.

23 września 2013 , Skomentuj

Tak jak zapowiedziałam, tak też jestem ze swoimi wymiarami. Jednak są to same centymetry w obwodach, bo gdybym jeszcze miała stanąć na wagę, to nie wiem, czy nie skończyłoby się to depresją. Nie chcę się niszczyć psychicznie, a same te wyniki bardzo skutecznie zniszczy mi humor. Dobrze, że tylko go, bo motywacji nic nie ubyło, a nawet wręcz przeciwnie! Porządnie się już skarciłam i to dodało mi sił - oby tak zostało.;) Nie powinno się odkładać diety na dzień następny, jednak jeszcze od dziś nie zaczynam, ponieważ muszę w domu przeprowadzić czystkę! Pozbywam się produktów, które chcę wyeliminować i ruszam na zakupy, które pozwolą mi zacząć dietę. Duuuużo warzyw, żadnej wieprzowiny, tylko sam drób oraz nabiał. Poustawiam sobie przypomnienia w telefonie, które będą mi przypominały o KONIECZNOŚCI spożywania posiłków i zaczynam! Obiecuję sobie, że jutro będzie ich już pięć - śniadanie, II lekkie śniadanie, obiad, przekąska i kolacja! Z chęcią już dzisiaj bym tak zaczęła, jedna brak mi odpowiednich składników ;( Wprowadzam dzisiaj już ruch (rower) i małe posiłki, o konkretnych porach. Koniec mojego słodkiego lenistwa! Biorę się za siebie pełną gębą! Ps. Postanowiłam się zważyć dopiero za tydzień.

23 września 2013 , Komentarze (2)

Tak jak obiecałam, Wzost - 170cm. Lewe ramię - 42cm. Biust (wysokość brodawek) - 124cm. Pod biustem - 108cm. Talia (coś pasopodobnego) - 110cm. Biodra - 127cm. Udo - 72cm. Prawa łydka - 42cm. Szyja - 38cm. Doskonale wodać, że jest co spalać i ubijać. Jedno co mnie jeszcze jako tako trzyma na duchu to to, że mimo ilości centymetrów i tuszy, została zachowana jakaś ta proporcjonalność biustu i bioder. Oby taka pozostała, tylko że mniejsza objętościowo. ;) Ps. Przepraszam za formę i jakość moich wpisów tutaj. Jestem chwilowo zmuszona korzystać z urządzenia mobilnego, stąd też taka ich jakość i przejrzystość.

23 września 2013 , Skomentuj

Cześć wszystkim! Od dłuższego już czasu przeglądam Vitalię, aż w końcu dziś postanowiłam się tu zarejestrować i przyłączyć do Was. Jesteście niesamowite! Takie ciepłe i szczere. W tych swoich słowach kierowanych do dietowiczek, które dopadły ciężkie chwile i zwątpienie w to, czego tak każda z nas pragnie - wymarzoną wagę/figurę. Jest to bezcenne i dlatego też tu jestem. Mam nadzieję, że i mi się uda, kilka szczerymi słowami, kogoś podnieść na duchu, aby nie poddał się przeciwnościom, a pewnie brnął do przodu ;) Nie ukrywam, że sama również mam cichą nadzieję, że w ciężkich momentach i chęci rezygnacji, ktoś i mi podeśle kilka słów otuchy, dzięki którym łatwiej będzie mi wierzyć w to, że jest o co walczyć! Bo walczymy o siebie. Teraz przedstawię Wam moje nawyki żywieniowe. * podjadam w ciągu dnia * brak mi regularności * opycham się tym niezdrowym, jasnym pieczywem na samą noc - często aż boli mnie brzuch * piję około 1,5l wody niegazowanej, rzadziej herbaty (jak już, to jedynie gorzką), dwie kawy z mlekiem + 1łyż cukru * ostatnio zaczęłam dodawać warzywa do kanapek * obiad jem raz w tyg - w niedzelę. Aż mi wstyd, że tak się odżywiam. Natomiast jeżeli chodzi o ruch, to: * od czasu do czasu rower - aż żałuję, że już niebawem nadejdzie zima * krótkie spacery * i ....koniec Jest mi z tym źle, a dodatkowo jeszcze palę papierochy. Od dawna myślałam (i planowałam!) zmienić to wszystko, ale zawsze COŚ. Tylko, że tymi przeszkodami w tym działaniu, były tylko i wyłącznie moje lenistwo i wygodnictwo, z którym będę miała pewnie spory problem się zmierzyć - ale tego właśnie chcę!;) Dzisiaj za dnia, dokładnie się zmierzę (wzrost i obwody) i zważę. Rejestrując się tu dzisiaj, nawet dokładnie nie wiem jakie liczby mnie określają, bo skutecznie udawało mi się omijać wagę i centymetr. Teraz, równie skutecznie, zamierzam omijać, to co mi szkodzi, czyli ten sposób odżywiania i brak aktywności fizycznej. Bardzo Was proszę, bądźcie ze mną, bo czeka mnie nie bitwa, a porządna wojna. I bez wsparcia, w kryzysowych sytuacjach, mogę polegnąć, aczkolwiek posiadam determinację walki do ostatniego tchu. W ostatnim okresie mojego życia, wydarzyły się trzy przełomowe momenty, które z biegiem czasu mnie otrząsnęły i otworzyły oczy na to, co się ze mnie zrobiło i jak w ogóle mogłam do tego dopuścić. Oto te przełomy: Lekko ponad rok temu zmarła mi młodo mama, która była osobą z ciałkiem. Zdaję sobie już teraz sprawę z tego, że pomimo tak wielkiej straty, sama również mogę umrzeć młodo, bo nadwaga to i problemy zdrowotne. Chcę wyszczupleć, aby móc cieszyć się swoim życiem, a nawet więcej - móc je dać swojemu przyszłemu dziecku! I tym oto akcentem, doszliśmy do drugiego ważnego momentu w moim życiu. Zostałam ciocią najwspanialszego jak dla mnie siostrzeńca. Kocham go przeokropnie, jest moim motorem do tego, aby być zdrową i szczupłą, bo kiedy podrośnie i zacznie biegać, muszę mieć siłę, aby za nim nadążać we wspólnych zabawach ;) I ostatnim momentem jest moje zdrowie, a raczej jakieś jego wahania - dokładniej, problem z owulacją. Występowała co dwa miesiące, a w chwili obecnej, jest jej brak już trzeci miesiąc. Jestem po wizycie u ginekologa, w trakcie badań hormonalnych. Doktor mi powiedziała, że przede wszystkim powinnam zgubić nadprogramowe kilogramy, bo ich nadmiar również może przyczyniać się do nieregularności krwawień, a poza tym...jeżeli będę chciała zostać matką, to jest to konieczne. Także siostrzeniec, zdrowie i przyszłe macierzyństwo, są dla mnie podstawą w dążeniu do upragnionej figury. Jest o co i po co walczyć, prawda?;) Pomożecie mi? Będziecie razem ze mną? Ja z Wami będę! Teraz może moje zamiary do działania! 1) Wyeliminowanie jasnego pieczywa. 2) Stałe pory posiłków. 3) Odrzucenie potraw smażonych i wielokrotnie przetwarzanych. 4) Dominacja warzyw i owoców w diecie. 5) Zapomnięcie o wieprzowinie! 6) Ograniczenie papierosów. 7) Spożywanie dużej ilości zdrowych płynów. 8) Trenowanie silnej woli i walka z pokusami. 9) Sport, ruch, aktywność fizyczna na wszystkie partie ciała. 10) Walka o swoje zadowolenie i uśmiech na twarzy swój i najbliższych. Zaczynam, trzymajcie kciuki! Ja za Was trzymam mocno! Ps. Odezwę się jeszcze dzisiaj ze swoimi cyferkami, a może i uda się dodać aktualne foto.;)