Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

17-letnia dziewczyna wciąż walcząca o upragnioną wagę i spełnienie marzeń.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2591
Komentarzy: 40
Założony: 16 czerwca 2015
Ostatni wpis: 8 grudnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
freshice

kobieta, 26 lat, Łódź

168 cm, 65.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 grudnia 2015 , Komentarze (3)

Mam kompletny chaos w głowie dzisiaj i może jak przeleje to tutaj to będzie mi łatwiej to wszystko zrozumieć.

Mam wrażenie, że po tak długim czasie odchudzania to powoli staje się moją obsesją. Rezygnuje chyba ze wszystkich posiłków na jakie mam ochotę i ograniczam się do podstawowych- tyle, żeby przeżyć.

Ostatnio przez parę dni jadłam tylko zupę i dwa jabłka dziennie. Ile to kalorii? 300?

Zdecydowanie za mało, jak na osobę, która jeszcze rośnie, oprócz tego uczy się, trenuje i potrzebuje dużo siły w szkole, by coś zapamiętać.

Ale tak jest szybciej… Jak zjem mniej- szybciej schudnę, taka myśl pojawia mi się coraz częściej w głowie. A to bardzo niedobrze, bo przecież efekt jojo jest w takim postępowaniu prawie pewny.

 

Chyba o tym nie pisałam jeszcze, ale od sierpnia jestem wegetarianką J A ostatnimi czasy staram się kompletnie wyeliminować produkty odzwierzęce i myślę, że uda mi się pozostać przy weganiźmie za jakiś czas. Ale to na razie tylko plany, bo jak wiadomo to duża odpowiedzialność, by żyć w ten sposób.

Myślę, że jeżeli chodzi o wegetarianizm to zrobię oddzielny wpis o tym, bo to obszerny temat, który można rozpatrywać bardzo długo.

Ale wracając, ostatnio parę osób zauważyło, że jestem blada, bez siły. Myślałam na początku, że to właśnie przez brak mięsa, ale doszłam do wniosku, że to niemożliwe, bo zastępuję składniki w mięsie innymi produktami, zresztą jeżeli trwa to od sierpnia to widać by to było wcześniej.

Zdałam sobie sprawę, że to właśnie od jedzenia za mało i zwiększyłam liczbę posiłków i kalorii i było lepiej J

Ale wiecie co jest najgorsze?

Mam taki charakter, że cholernie mi ciężko znaleźć złoty środek. Ze skrajności w skrajność. Albo jem zdecydowanie za dużo, wręcz bez opamiętania, a jak już chce to zmienić to z kolei jem za mało. I fakt, szybko chudnę, ale to wszystko wraca, jak tylko nie mam już siły..

Teraz jest trochę lepiej, bo przemyślałam to wszystko i stwierdziłam, że jestem od tego silniejsza. Mam normalną dawkę kalorii dziennie, jem tyle ile powinnam, żeby schudnąć i nie czuję już zmęczenia. Mam tylko nadzieję, że w tym wytrwam :)

Jakby nie patrzeć, niebezpiecznie blisko można być anoreksji lub innych zaburzeń odżywiania. Wpływają na to, przynajmniej w moim wypadku ogromne kompleksy, z których nie umiem się wyleczyć.

Nie potrafię tego dokładnie określić, ale nie potrafię znaleźć w sobie nic, co mogłoby się komukolwiek podobać. Brak mi pewności siebie, zdecydowanie i zadowolenia, chociaż częściowego z tego jaka jestem. Może to przez wiek, mając 17 lat chyba muszę dojrzeć jeszcze do pewnych spraw, by zrozumieć wiele rzeczy.

Piszę ten wpis zajadając się marchewką na kolacje i zaraz uciekam poćwiczyć :D

Miałam rację, że pisząc to chyba będzie trochę lepiej, bo mam świadomość, że może znajdzie się osoba, która przeczyta te chaotyczne rozmyślania i coś z nich zrozumie.

Doszłam do wniosku, że dopóki nie ureguluję posiłków chociaż do 1000kcal dziennie nie będę tu wstawiać ani opisywać, co zjadłam w ciągu całego dnia. To chyba bez sensu, jak na obecną chwilę.

A jak u Was? Jak sobie radzicie z kompleksami? Spotkaliście się kiedyś z osobą, która jadła za mało, albo sami byliście w takiej sytuacji? Chętnie poczytam! Trzymajcie się misie :*

7 grudnia 2015 , Komentarze (5)

Cel do świąt – schudnąć jak najwięcej ;)

 Mam w sobie teraz tyle motywacji, że przez ten okres, który został nam do świąt chce wykorzystać czas jak najlepiej i dać z siebie wszystko!

Dlaczego?

 Po pierwsze, zaraz po świętach jest sylwester, a co za tym idzie – impreza.

I to taka, na którą raczej wypadałoby założyć sukienkę, których nienawidzę, bo oczywiście uwydatniają nogi i ogólną tuszę, więc nawet nie noszę ich za często. I wiadomo, że najlepiej człowiek będzie się bawił, jeżeli poczuję się swobodnie ze swoim ciałem, na tyle na ile to możliwe (mysli)

Po drugie, święta to okres spotkań z rodziną, z którą nie widuję się za często. Na pewno doda dużo motywacji i będzie bardzo miło, jeżeli zauważą, że schudłam, docenią wysiłek i pochwalą wygląd :D Zwłaszcza, że chyba każdy u mnie w rodzinie już wie, że się odchudzam i widzą, jak mi zależy, żeby wyglądać dobrze.

Mam w planie codziennie przysiady, mel b, Chodakowską i inne ćwiczenia, np. nożyce czy brzuszki. Oprócz tego chyba wybiorę się ponownie na siłownie, bo nie byłam niestety od bardzo dawna (strach) 17 dni zostało! 

Ktoś się dołącza do akcji świąteczno-sylwestrowej? :D :?:)

Fotomenu

1. Śniadanie: jabłko

2. II śniadanie; kanapka z twarożkiem i pomidorem

3. Obiad; zupa warzywna z kaszą manną

3. Kolacja; jogurt naturalny

Muszę się jeszcze pochwalić, bo upiekłam z Babcią dzisiaj pierniczki w ramach przygotowań do świąt :D Zjadłam parę co pewnie odbiję się na jutrzejszej wadze, ale Babcia by mi nie wybaczyła no i naprawdę były przepyszne ;(


Trochę pracy nad tym było, ale jestem zadowolona z nas :D

Z racji tego, że zaczynam dzisiaj mój cel do świąt, wstawiam swoje zdjęcie figury z teraz i wstawie też za 17 dni dla porównania :p

Co sądzicie? :?

Trzymajcie się Słońca, dużo uśmiechu i wytrwałości <3

6 grudnia 2015 , Komentarze (6)

Przez osobiste problemy i kompletne zabieganie zupełnie zapomniałam o Vitalii i o tym, żeby dodać tutaj cokolwiek lub poczytać. Tym razem, kiedy wszystko poukładałam wracam z nową energią i systematycznością, by tu zaglądać. 

Co się zmieniło? Cóż, na pewno utrata 13 kg:D od lipca, kiedy zaczynałam odchudzanie do grudnia minęło 5 miesięcy. Nie każdy dzień był aktywny, zdarzały się nawet tygodnie, w których już się poddałam i stwierdzałam, że to wszystko nie ma sensu i że może by sobie odpuścić. Wtedy przybierałam na wadze po 3-4 kg i musiałam to nadrabiać. 

Najgorsze w tym wszystkim jest to i z czego zdałam sobie sprawę to, to jak ogromną władzę nad nami potrafi mieć jedzenie... No bo za każdym poddaniem się, kiedy brakuje nam siły i rezygnujemy - wybieramy jedzenie.

Chyba każdy się ze mną zgodzi, że jedzenie jest ogromną przyjemnością, chyba dla każdego. I rezygnowanie z wielu ulubionych i niezdrowych potraw jest poświęceniem i ciężką walką z samym sobą. 

Wydaję mi się, że teraz, widząc efekty, nauczyłam się już z tym walczyć. 

Jestem głodna? Zaciskam zęby i czekam na porę posiłku, by nie podjadać.

Jestem smutna? Idę poćwiczyć, a nie zajadać smutki, bo tak jest po prostu lepiej :)

Nie mam siły i motywacji? Przypominam sobie radość za każdym straconym kilogramem!

I najważniejsze, to uwierzyć w siebie. Ja wiem, że to pięknie brzmi w słowach, a realnie wydaje się czasami bez sensu.

Ale nastawienie jest połową sukcesu! Wmawianie sobie, że 'nie dam rady', 'już tyle razy próbowałam i się nie udało', 'jestem za słaba', powoduje, że zaczynamy w to wierzyć i wtedy naprawdę możemy utracić całą wolę do walki. 

Ale jeżeli ktoś, tak jak ja, nie czuję sie dobrze w swoim ciele i wie, że kluczem do szczęścia jest właśnie zmiana naszego wyglądu, wtedy nawet odrobina motywacji może nam pomóc, by wstać, zacząć ćwiczyć i nie poddawać się!:D

A każdy ma momenty słabości, jest to cecha natury ludzkiej i nic na to nie poradzimy. Nie ma osoby, która chociaż na moment nie zwątpiła, ale człowiek, który z tym walczy i wie, że jest silniejszy od tego, nie podda się i będzie walczyć dalej (uff)

Jak u Was? Trzymacie się? (mysli)

27 czerwca 2015 , Komentarze (4)

(senny)

Na wstępie Was przeproszę, że wpis bez wszystkich zdjęć posiłków, ale miałam nawet jak ich za bardzo zrobić - nie jadłam u siebie i ogólnie zjadłam dzisiaj bardzo mało przez co mi trochę głupio. 

Ogólnie dietę jakoś trzymam (czasami lepiej, czasami gorzej) i staram się ćwiczyć codziennie, ale nie zawsze mi się udaję :< A to nie mam czasu, a to siły. 

Ale z czasem będzie lepiej, bo wakacje :D Mam 2 miesiące, żeby w pełni wykorzystać brak szkoły i spędzić aktywnie każdy dzień! Rok szkolny myślę, że zakończyłam dobrze - średnia 4,46 w I liceum. (kujon)

Waga poszła w dół o 1,5 kg :D Mam nadzieję, że się utrzyma i nadal będzie lecieć w dół ;)

Mam teraz w sobie tyle pozytywnej energii - nie wiem czy z powodu lata, ćwiczeń i diety czy czegoś innego. :D Ale mam siłę i chęci, by wstać z uśmiechem z łóżka i powiedzieć sobie 'to będzie aktywny dzień, dasz radę'. Nie miałam czegoś takiego jedząc co popadnie, czułam się ciężka, wiecznie zmęczona i nic mi się nie chciało. A teraz? Wszystko jest inaczej - nawet znajomi mówią mi, że częściej się uśmiecham i jestem weselsza :p Mam nadzieję, że też coś takiego macie - a jeśli nie to Wam tego życzę, bo serio to daje mega powera! :D

Dzisiejsze posiłki:

I. Śniadanie 

truskawki <3

II.  Drugie śniadanie 

     jabłko

II. Obiad

zupa warzywna

II. Kolacja 

jogurt naturalny

Obiecuję, że następnym razem będą zdjęcia - dzisiaj nie miałam po prostu czasu ich zrobić, bo wszystko robiłam w biegu :|

Aktywność: 

spacer (3h) 

skakanka (pół h)

I mimo wszystko, że trzyma mnie pozytywne myślenie to i tak obawiam się ocieplenia i wyjścia na miasto w krótkich spodenkach i bluzce na ramiączka (senny) Jestem ogromnie zakompleksiona i zapomniałam już jakie to uczucie być pewnym siebie i zadowolonym ze swojego wyglądu... Aż się sama czasami dziwie ile we mnie nienawiści do samej siebie, ale mam nadzieję, że jeśli schudnę to łatwiej będzie mi zaakceptować swoje wady. Na razie pogoda jest okej - akurat na długie spodnie, bluzę. Ale jak zaczną się upały? Nienawidzę swoich nóg, a przecież nie będę się kisić w upale i będę musiała założyć krótkie (szloch) Jakoś przeżyję, ale mam dość już tego, że nie czuję się sama ze sobą. 

Ale jakoś damy radę, nie? Musimy :)

Wrzucę jeszcze zdjęcie z dzisiaj (robiłam próbny makijaż na wesele w lipcu - możecie napisać, czy oki :D), poczytam Wasze wpisy i lecę spać (spi)

Trzymajcie się :*

24 czerwca 2015 , Komentarze (8)

Hej hej hej!

Przepraszam, że tyle mnie tu nie było – nie miałam czasu, ale już wszystko pozałatwiałam i będę mogła być tu częściej :D Napiszę post i lecę czytać wasze wpisy, bo jestem ciekawa jak tam u Was!

Jak się trzymacie na dietach? :?

U mnie nawet nieźle, waga zeszła dopiero o 0,5kg w dół, ale byłam na 2 imprezach, gdzie podjadałam i piłam, więc nic dziwnego…  Oprócz tego odwiedziłam babcie, która upiekła najpyszniejsze ciasto świata specjalnie z okazji mojego przyjścia no i musiałam zjeść chociaż kawałek. Ale postanowiłam sobie, że do 6 lipca (mam wesele) schudnę najwięcej jak mi się uda, żeby wyglądać i bawić się świetnie. Bo w sumie to, czy dobrze się bawić może w dużej mierze zależeć od tego jak wyglądasz – im swobodniej się czujesz w sukience, nie przejmujesz ‘fałdkami’ albo grubymi nogami, tym masz więcej ochoty do tańca, zabawy itp. Mogę sobie porównać imprezy kiedyś – kiedy ważyłam 55kg i mogłam się wyszaleć i wybawić, a wiem jak jest teraz – myślę tylko o tym, że wyglądam beznadziejnie. Ale to właśnie daje mi motywacje do ciągłej pracy nad sobą i mam nadzieję, że ta motywacja długo nie opadnie.

Mama wspiera mnie w diecie – sama je też mniej, żeby mi jakoś pomóc, nie kupuje niezdrowych rzeczy, żeby mnie nie kusiło i stara się przygotowywać mi zawsze dobre i zdrowe obiady. Tu cudowne mieć wsparcie w osobie, która pragnie twojego szczęścia i walczy o nie razem z tobą <3 

A co do dzisiejszych posiłków: 

I. Śniadanie

winogrona z nektarynkami (wiem, że znowu same owoce na śniadanie, ale ja zazwyczaj nie jestem głodna rano i nie mam czasu robić sobie czegoś więcej (szloch))

II. Obiad

makaron ze szpinakiem (polecam wszystkim, bo przepyszne <3)

III. Kolacja

twarożek z warzywami (przepraszam za złą jakość zdjęcia (senny)

Dzisiejsza aktywność:

bieganie - 1h, ok. 2km 

skakanka - pół h 

spacer - 3h 

Proszę bardzo jaka zadowolona, że idzie biegać :D:D:D (snapchat: fres_hice - gdyby ktoś tutaj miał ;) )

Macie szanse się tutaj również przyjrzeć mojej figurze :( jeszcze dużo pracy przede mną (pa)

Trzymajcie się i powodzenia :*

17 czerwca 2015 , Komentarze (13)

Witajcie :* 

Mam nadzieję, że dzień spędziliście dobrze i...aktywnie! Tak jak ja :D

Mówi się, że pierwszy dzień na diecie jest najgorszy i kiedyś sama tak uważałam aż do teraz. Mam dużo siły, energii i przede wszystkim motywacji - cieszy mnie to, co robię i czerpię z tego ogromną satysfakcję. Takie uczucie jest najlepsze - kiedy masz w końcu czas odpocząć po pracowitym dniu, czujesz ból mięśni, ale cieszysz się, bo wiesz, że walczysz o upragnione marzenia. 

Jem mniej i ćwiczę, a mam więcej energii i chęci do wszystkiego! :D

Tak więc menu z dzisiaj: 

I. Śniadanie

Miska moich ulubionych owoców - truskawek i czereśni (zakochany) 

Może nie jest to śniadanie idealne, ale rano nie zawsze mam czas by coś sobie przygotować czy zrobić a owoce jak wiadomo mają dużo cukru i potrafią dać dużo energii.

II. Drugie śniadanie 

jabłko <3

III. Obiad

Kasza z udkiem z kurczaka i fasolką i pieczarkami (pyyycha!) 

IV.  Podwieczorek

I tutaj jest mi trochę głupio! :( Jako podwieczorek muszę potraktować miskę moich ulubionych, ukochanych lodów, które zjadłam dzisiaj nie mogąc się powstrzymać :( Na szczęście dzisiaj je spaliłam i nie zjadłam ich dużo, wiec może da radę wybaczyć mi ten grzeszek ]:> 

V. Kolacja

Niestety zdjęcia nie mam, bo jadłam u znajomego i wstyd mi było trochę robić zdjęcie haha :D

Dwie kanapki na ciemnym  pieczywie z twarogiem i rzodkiewką.

Dzisiejsza aktywność:

1. Zumba (1h)

2. Bieganie (około dwóch kilometrów) Z biegania to jestem noga i dlatego tak słabo, a nie mogłam biec truchtem tylko szybko było to na zaliczeniu w szkole. :( Ale ogólnie biegać nie lubię - wolę rower, zumbę, taniec czy ćwiczenia w domu.

3. Spacer (2,5 h)

4. Skalpel z Ewą Chodakowską ( Ewa ma wielu przeciwników, ja jednak uwielbiam z nią ćwiczyć i postaram się robić to co dwa dni ;)

Szczerze wam powiem, że jestem mega zmęczona ale i szczęśliwa. W końcu mogę powiedzieć, że nie był to zmarnowany dzień i w końcu walczę o swoje marzenia. 

Pomijając te nieszczęsne (ale i pyszne!) lody to myślę, że było wszystko w porządku. Chyba, ze macie jakieś zastrzeżenia to chetnie poczytam w komentarzach! :D:D

Trzymajcie się :*

16 czerwca 2015 , Komentarze (1)


Heej :) 
Nazywam się Martyna i jestem tutaj po to, by podzielić się swoimi sukcesami, porażkami i osiągnięciami, wzajemnie motywować się do chudnięcia razem z Wami i walczyć o upragnioną wagę. 

Wiele z was powie - 17 lat? Pff, co ona może wiedzieć o odchudzaniu! Racja, nie wiem dużo, ale nie jestem dietetykiem, żeby znać się na wszystkim - co powinno się jeść, a czego nie, w jakich odstępach czasu i jakie porcję. 

Dwa lata temu miałam konto na tym portalu - dodawałam regularnie wpisy i dzieliłam się z innymi czytelnikami swoją historią odchudzania. Muszę przyznać, że z wieloma osobami bardzo się zżyłam - niestety nie pamiętam ich loginów, pamiętników itp.

Dlaczego nowe konto i dlaczego przestałam pisać?

Po pierwsze, do tamtego straciłam hasło, nie mogłam sobie za nic przypomnieć, więc zacznę tutaj - od początku. 

Po drugie, wstyd. Teraz wydaję mi się to głupie, ale wcześniej wstydziłam się przyznać przed innymi, że przytyłam, że się poddałam. 

Generalnie moja historia odchudzania jest dosyć smutna. Dlaczego? Swoje ukochane 15kg schudłam w 3 miesiące. Tak, tylko 3 miesiące. Była to najgorsza rzecz jaką mogłam zrobić... Jadłam za mało- chudłam szybko. I jaki tego efekt? Kiedy przestałam stosować tą 'morderczą' dietę przytyłam 25kg w 1,5 roku. Jest mi teraz ogromnie ciężko się z tą myślą oswoić, że przez własną nieodpowiedzialność znalazłam się w takiej sytuacji a nie innej. Postaram się nie powtórzyć tych samych błędów, co wcześniej i odchudzać się z głową. Czy mi się uda? Mam nadzieję, bo o byciu szczupłą marzę od kiedy tylko pamiętam. 

Mam nadzieję, że tym razem zostanę tu na dłużej i będę dzielić się z Wami wszystkim, co mogłoby wam pomóc w odchudzaniu. I wstawiać wpisy codziennie lub co 2 dni. 


Trzymajcie się :*