Prowadzę bardzo intensywny tryb życia. Studiuję dziennie oraz pracuję. Uwielbiam spędzać czas ze swoimi znajomymi. Nie należę do osób, które siedzą w domu. Wręcz przeciwnie. Najczęściej w nim tylko sypiam, a całe dnie spędzam poza nim.
Niestety miała małą przerwę w odchudzaniu. Złożyło się na to wiele czynników m.in. czekałam na karnet na siłownię, który miałam dostać z pracy, egzaminy, nauka nocami, a praca całymi dniami, brak czasu na sen, ćwiczenia, na życie. Przez cały ten czas jednak zwracałam uwagę na to co jem i dlatego też udało mi się nie przytyć. Niemniej jednak teraz odżyłam. Pierwsza wizyta, po przerwie, na siłowni zaliczona. 6,5 km zrobione i 530 kcl spalone. Mam nadzieję, że teraz będę miała więcej czasu na to, by zadbać o siebie oraz uzależnić się od sportu. PJONA, kochani! ;)
Mieszkam na stancji. Wiecie jak to jest na stancji. Brakuje kubków dla sześciu osób, nie ma kieliszków, kompletów talerzy i sztućców, a przede wszystkim nie ma wagi. Dlatego też nie ważę się regularnie i nie jestem w stanie kontrolować swojej wagi cały czas. Dziś za to przyjechałam do domu i z sercem na ramieniu wchodziłam na wagę modląc się w duchu, żeby ubył mi chociaż kilogram. Jakie było moje szczęście, gdy zobaczyłam, że od ostatniego ważenia (trzy tygodnie) schudłam trzy kilo! Kilogram na tydzień, czyli naprawdę bardzo spoko. :) Teraz jestem już trzy kilogramy bliżej swojej wymarzonej wagi!
Dziewczyny mój metabolizm ma na maksa żółwie tempo. Bardzo rzadko się wypróżniam, czasem nawet raz na kilka dni. Zastanawiam się w jaki sposób mogę przyspieszyć pracę mojego metabolizmu, by zwiększyć ilość spalanych kalorii. Może wy macie jakieś swoje sposoby?
Dziewczyny, mam problem. A mianowicie słodycze. Nie mogę sobie ich odmówić. No ie wiem co się dzieje, ale jak pojawiają się na stole to zawsze się na nie skuszę. Nie jem ich wtedy dużo jednak chciałabym zrezygnować z nich zupełnie. Jak na złość nieustannie mam ochotę na coś słodkiego. Po części przez zbliżający się okres, ale nie chcę szukać wymówek tylko przestać pozwalać sobie tu na jedną kostkę czekolady, a tu na jedno ciasteczko.
Macie jakieś sprawdzone sposoby na sytuacje, gdy to Was dopada niesamowita ochota na słodką przekąskę?
Gdy rok temu się odchudzałam nieustannie biegałam i chodziłam na siłownię. Z jednym z moich kumpli tak się wkręciliśmy w siłkę, że bywaliśmy tam 4-5 razy w tygodniu. Potem dostałam awans w pracy, rozpoczęła się sesja i wspólne wakacje z moim kumplem. I tak odkładaliśmy powrót na siłownię z miesiąca na miesiąc. Dziś jednak wstałam wcześniej, spakowałam moją torbę sportową, która pokryła się już kurzem, i wybrałam się na siłownię. Moja kondycja jest w tragicznym stanie i nie mogę jej nawet przyrównywać do tego co było jeszcze w maju. Niemniej jednak cieszę się, że w końcu kupiłam karnet i zmobilizowałam się do wskoczenia na bieżnię.
Mam nadzieję, że wy również dziś macie w swoich planach sport. Jeśli tak to, PJONA! :))
Wiedziałam, że odchudzanie nie będzie łatwe, proste i przyjemne jednak nie spodziewałam się takich przeszkód zaraz po przekroczeniu linii startu. Mianowicie rozpoczęłam swoją dietę tak jak zapowiedziałam od dwóch dni oczyszczania. Mój pierwszy dzień odchudzania: piję same soki warzywne i owocowe osobiście przeze mnie przygotowane. Świetnie się trzymam. Gdy łapie mnie uczucie głodu sięgam po zieloną herbatę i już o nim zapominam. Niespodziewanie dzwoni do mnie kumpel i pyta czy nie wybiorę się z nim na spacer. Oczywiście, że się zgadzam. Spacer zawsze spoko i dodatkowo spalę kilka kalorii. Nasza przechadzka mija nam niesamowicie przyjemnie, gdy nale mój kolega stwierdza, że jest głodny i zaciąga mnie do... KEBABA! Nie wyobrażacie nawet sobie jak bardzo chciałam rzucić pierwszy dzień mojej diety w cholerę, gdy patrzyłam na te pyszne fryteczki, bułeczki i mięsko. Zapach był zabójczo kuszący, a ja przecież przez cały dzień piłam tylko soki. Jednak udało mi się. Usiadłam z kumplem przy stoliku poczekałam aż on zamówi jedzonko, zje wszyściutko z talerzyka i wyszliśmy na kontynuowania spaceru.
Mam nadzieję, że i wy dzisiejszego dnia pokonałyście wszystkie pokusy, które stanęły na drodze do Waszej wymarzonej sylwetki. PJONA! ;)
Okej, postanowiłam, że schudnę i koniec kropa. Zaczynam od dziś. Będę odżywiać się zdrowo i z głową oraz kupię karnet na siłownię. Już wybrałam jedną. :)
Dziś i jutro zrobię dietę oczyszczającą, na którą będą składały się tylko soki warzywne i owocowe przygotowane przeze mnie oraz woda i zielona herbata. Po tych dwóch dniach przejdę do spożywanie zdrowych i regularnych posiłków.
Niemniej jednak potrzebuje motywacji. Potrzebuje kogoś kto będzie mnie wspierał i dopingował. Byłoby super gdybyście robiły to Wy i trzymały za mnie kciuki!