Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

czuje się okropnie z tym jaka jestem teraz, źle wyglądam, nie mam kondycji, jest paskudnie, czas to zmienić

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2073
Komentarzy: 8
Założony: 20 maja 2013
Ostatni wpis: 8 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
just.me.

kobieta, 40 lat,

160 cm, 76.00 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lutego 2017 , Komentarze (3)

Przejrzałam właśnie poprzednie wpisy. Często narzekałam na zmęczenie :PP

Teraz mam dopiero fajnie :D

Ostatni wpis był ponad 3 lata temu. Dużo się od tego czasu zmieniło. Na świecie pojawiło się drugie wymarzone dziecko które obecnie skończyło 4 miesiące. W związku z tym mniej zmęczona na pewno nie jestem :D.

Czas zabrać się w końcu za siebie bo lato się zbliża a ja już mam dosyć czuć się jak wieloryb.

W wakacje muszę założyć w końcu krótkie spodenki i czuć się w nich świetnie.

Pod spodem moja historia wagi

73- waga na początku starania się o drugie dziecko

81 - waga w trakcie leczenia hormonami

89 - waga tuż przed porodem (wrzesień 2016)

76 - waga obecnie

58 - waga akceptowalna

50-54 - waga marzenie

Do dzieła...

29 października 2013 , Skomentuj

czuję się wielką przegraną, oczywiście sama sobie na to zasłużyłam. Zawsze wielkie plany, liczenie że do danego czasu schudnę tyle i tyle a co z ego wychodzi? Nic, kompletnie nic. Kolejny miesiąc stoję w miejscu. Raz ważę nieco więcej raz nieco mniej ale cały czas się bujam w okolicach 74-73. Z taką wagą czuje się strasznie wręcz jak ktoś niepełnosprawny, nie chcę nikogo urazić tym porównaniem ale jak nazwać jak szybko się męcze, nic nie potrafię zrobić, wiecznie jestem zmęczona, czuję jakie mam zastałe ciało. Ból karku i pleców zaczyna być normą. Jestem tak zawiedziona własną osobą...niby sie staram, mam olbrzymią motywację, wiem że już nie mogę tak dłużej tkwić w tym ciele, duszę się w nim, czuję się jak by ono nie było moje ale niestety nie umiem jakoś zrobić z tym czegokolwiek. Nie umiem się powstrzymać żeby wpieprzać, podjadać, wiecznie gębą ruszać. Nauczyłam się kochać życie, świat i generalnie czuję się szczęśliwa ale tego jak wyglądam nie umię zaakceptować i nie chce zaakceptować. Nigdy nie pogodzę się z tym że tak wyglądam ale nie umiem nic z tym zrobić. Niby wiem co i jak, co jeść co ćwiczyć, co z tego? Jak wracam z pracy z drugiej zmiany o 19.00 jem najczęściej nie dietetycznie i raczej sporo bo jestem mega głodna ( biorę jedzenie do pracy żeby nie było) dziecko położę spać to jestem tak padnięta że nie daję rady aby coś ćwiczyć. A gdy na rano idę do pracy i wracam to jem obiad który mąż ugotuje czyli też raczej niedietetyczny albo sama na szybko coś upichce jak się jemu nie uda i też jest to raczej coś czego powinnam sobie odpuścić. Później podwieczorek dla dziecka to i ja coś skubne, później ogarnianie domu, zabawa z dzieckiem i kolacja, córka do łóżka a ja znowu za bardzo zmęczona żeby coś ćwiczyć i tak w kółko, Wydawałoby się że jest sobota i niedziela ale w zasadzie przez większą część soboty sprzątam a później jak się wyrobię chcę poświęcić córce minimum czasu bo za często mówię jej ze nie mam teraz czasu, że później. Córcia idzie spać a co ja robie? Ćwiczę? nie ależ skąd, Marzę aby odsapnąć po męczącym tygodniu, więc piwko i jakaś pyszna przekąska w nagrodę że kolejny tydzień udało się przetrwać. Mam dosyć tego błędnego koła, wiem że sama jestem sobie winna. Wiecznie jestem zmęczona, wiecznie głodna ma już dosyć tego stanu ale nie mam pomysłu jak go zmienić. Nieraz udaje mi się wytrzymać kilka dni ale później odrabiam z nawiązką. Ileż można? Dodatkowo mam cały czas świadomość jak marnuje życie, czas płynie coraz szybciej do przodu a ja ciągle stoję w tym samym miejscu albo co gorsza się cofam.
Wiecie o czym marze? być w końcu szczupła i korzystać z życia pełnymi garściami. Marzę aby zmienić pracę ale kto zatrudni takiego grubasa więc nawet nie próbuje, na basen nie pójdę za nic w świecie bo nie tylko jestem wielka ale tez mam inne problemy hormonalne które niestety bardzo odbijają się na moim wyglądzie. Jestem umówiona na sobotę u endokrynologa, może w końcu się coś wyjaśni i poprawi.
Wiem że mój wpis jest bardzo chaotyczny ale muszę czasami wyrzucić z siebie ta frustrację.

2 października 2013 , Skomentuj

Wczoraj dietka ok. Ćwiczenia były: Mel B nogi + hula hop (mój pierwszy raz ok. 15 min) + 100 przysiadów + rozciąganie

Dzisiaj ze względu na zakwasy i siniaki na brzuchu tylko: Mel B nogi + hula hop po 5 min na każdą stronę.
Dietka jak na razie ok.


Waga i pomiary z dzisiaj;

Waga: 73 kg
Udo: 65 cm
Łydka: 39 cm
Brzuch (na wysokości pępka): 103 cm
Talia: 87 cm
Ramię: 31,5 cm
Biust: 105 cm
Pod biustem: 88 cm

Mam nadzieję że za tydzień będzie jakaś różnica. Chcę zwiększyć i to zdecydowanie ilość ćwiczeń ale stopniowo, tak to już jest jak nie ćwiczyło się od dawien dawna a kondycja jest zerowa, no ale z każdym dniem będzie lepiej.

Na koniec już tradycyjnie motywacje:























1 października 2013 , Komentarze (1)

Dawno nie pisałam ale o czym pisać jak waga idzie pomału bo pomału ale sukcesywnie w górę. Dobiłam do "pięknej" wagi 75 kg. Według wskaźnika BMI to nie jest jakaś tam nadwaga ale już zaawansowana i dużo bliżej niż dalej jest mi do przekroczenia granicy i wejścia na poziom otyłości. Trudno mi wytrwać jak zawsze. Myślałam żeby skasować poprzednie wpisy bo zwyczajnie mi wstyd że praktycznie za każdym razem kiedy coś już dodawałam było to o ostatniej próbie i że tym razem mi się uda ale jak zwykle trwało to niedługo i tak głupio było mi się odezwać bo znowu zawaliłam. Teraz nie wiem jak będzie, może jak zazwyczaj a może w końcu mi się uda. No ale chyba lepiej ciągle próbować i mieć nadzieję że coś się zmieni niż stracić ją i się poddać.

Chciałabym przeprowadzić takie wyzwanie tzn. robić wszystko co w mojej mocy przez cały październik aby schudnąć oczywiście bez głupich pomysłów typu głodówki i jakieś tabletki cud.
Założenie a raczej marzenie to schudnąć 5 kg przez cały październik czyli przez 31 dni co daje nam ok. 0,16 kg dziennie więc mim zdaniem nie jest to jakoś bardzo dużo. Domyślam się że może mi się to nie uda bo znając życie nawet jak mi się uda trzymać w ryzach to zaliczę po drodze jakiś zastój lub coś w tym stylu. Ale jeśli nawet to po tym miesiącu i tak powinnam wyglądać nieco lepiej niż teraz.

Tak mi wstyd że doprowadziłam się do takiego stanu. Przecież po ciąży udało mi się schudnąć ok. 10 kg do 57,5 kg licząc kalorie i ćwicząc. Zajęło mi to ok. 3-4 msc ale dałam radę. Niestety zaprzepaściłam to bo zaczęłam sobie coraz bardziej folgować no i doszłam do wagi najwyższej w swoim życiu tzn.75 kg. Nawet w ciąży ważyłam mniej. Masakra jakaś.

Maży mi się drugie dziecko, zmiana pracy. Pragnę czuć się dobrze we własnym ciele, mieć więcej energii, mieć dobrą kondycję aby móc aktywnie bawić się z córką. Niestety na tą chwilę jest tak jakbym była starą niedołężną babą, tu boli, tam strzyka, ciężko się schylić, biegać już nie umiem, i to uczucie ciągłego zmęczenia. Mam problem nawet zapiąć się w kurtce. Mam taką z podpinka, i teraz bez podpinki jak zapnę jest bardzo opięta i ledwo zapinam, nawet boje się pomyśleć co będzie jak przyczepie podpinkę, nie ma szans żebym się dopięła. Nie stać mnie aby kupić nową, nawet nie chcę kupować nowej w większym rozmiarze, jak już to w mniejszym , dużo mniejszym. Czasami czuję że się już toczę.

Mam już prawie trzydziestkę na karku a marnuje życie na bycie nieszczęśliwym grubasem.


Wiem że narzekaniem nic nie zmienię i wiem tylko że praca nad sobą, systematyczność i konsekwencja przyniesie rezultat. Musiałam się po prostu wygadać. Dlatego kończę ten przydługi wpis i idę poćwiczyć.
















11 czerwca 2013 , Skomentuj

w końcu przyszła @. Przez chwilę przeszło mi przez myśl że może jestem w ciąży. Gdyby okazało się że jestem bardzo bym się cieszyła bo mażę o drugim dziecku ale szczerze czuje nieco ulgi bo bardzo bym chciała zrzucić kilka kilo zanim zaszłabym w ciąże i poukładać kilka innych spraw. Cały czas szukam innej pracy z normalną umową o prace a nie tak jak mam teraz umowę zlecenie gdzie niestety nie mam opłacanych składek aby móc iść na normalne płatne zwolnienie lekarskie w razie czego i później ze spokojem na macierzyńskie. Niestety byłoby wtedy o jedną pensję mniej. Doszliśmy jednak z mężem do wniosku że czekamy jeszcze do końca wakacji i wtedy zaczniemy się starać o dzidzię bez względu na moją pracę. Nie chcemy już dłużej czekać bo nie chcemy aż tak ogromnej różnicy wiekowej między dziećmi a do tego nie jesteśmy coraz młodsi a wiadomo jak to jest z tym odkładaniem w nieskończoność. Założyliśmy teraz firmę więc może do tego czasu się rozkręci. Jedynym powodem dla którego zrezygnujemy z naszych starań będzie to jak nam z tej firmy kompletnie nic nie wyjdzie.
Czyli teraz do końca wakacji muszę a raczej chcę schudnąć możliwie jak najwięcej w możliwie jak najzdrowszy sposób, zacząć leczyć zęby i może się uda odłożyć trochę pieniędzy na czarną godzinę.
A na koniec tradycyjnie motywacje żeby zobaczyć że można
P.S. mam nadzieję że będę mogła kiedyś swoją wstawić :)



























10 czerwca 2013 , Skomentuj

nie wiem co mi ostatnio jest, piersi mnie bolą, podbrzusze i od jakiegoś tygodnia bądź dwóch jakoś mięso mnie odrzuca a wędliny o już w ogóle, niby @ w każdej chwili może się pojawić ale zaczęłam się zastanawiać, pewnie na dniach się wyjaśni.
A tak w ogóle czy macie jakieś pomysły na śniadania bo cały czas jadłam coś na bazie jogurtu np. koktajl lub jogurt z owocami ale niestety też od jakiegoś czasu nie mogę w ogóle pić mleka ani jeść jego przetworów, mam po nich mega wzdęcia do tego bolesne. Macie jakieś propozycje bo ja czuje się w tej dziedzinie trochę zagubiona zawsze jadłam to co napisałam wyżej a teraz mam z tym problem bo do tego musi być to coś w miarę lekkiego bo inaczej mam problem ze zjedzeniem tego z rana

9 czerwca 2013 , Komentarze (1)

już kilogram za mną, staram się nie objadać, jeść zdrowo i dużo się ruszać, generalnie staram się stosować do zasad diety strukturalnej. Fajna dietka a raczej sposób odżywiania. Tak w skrócie gdyby kogoś to interesowało to opiera się ona na jedzeniu jak najzdrowiej i jak najbardziej wartościowych rzeczy, nie ma tam zakazów ale jest wypisane jedzenie które zawiera dwa ważne dla tej diety elementy, tzn.: przy możliwie najwyższych wartościach odżywczych zawiera możliwie mało kalorii no i te koktajle mmm... z którymi niestety mam problem bo nie mogę za bardzo jeść jogurtów ale można je robić również na mleku sojowym, muszę spróbować.
A na koniec garść motywacji.



















3 czerwca 2013 , Komentarze (3)

chyba osiągnęłam dno, moja waga startowa to 72 kg a dzisiejsza 73,7 kg. Masakra jakaś. Sama sobie jestem winna. Ale nie poddam się, walczę dalej. Zaopatrzyłam się ostatnio w ciężarki po 1,5 kg każdy, hula hop z masażerem i skakankę z licznikiem.
Dzisiaj dietkowo tak w 85% dobrze, a jak córcie położę spać to zabieram się za ćwiczonka.
Moja wielką słabością jest miłość do jedzenia, uwielbiam to i niestety jem emocjonalnie, traktuje je jak pocieszenie, nagrodę, sposób na odreagowanie po ciężkim dniu. Może macie sposoby jak sobie z tym poradzić? Ja jak na razie sposobu nie znalazłam ale próbuje każdego dnia w końcu musi się udać. Już mi wstyd wychodzić z domu i pokazywać się ludziom a najbardziej krępuje mnie i mi głupio jak spotykam dawno niewidzianego znajomego. No nic trzeba wziąć się w garść i do roboty bo narzekaniem nic nie zmienię.
A na koniec kilka motywacji.






















23 maja 2013 , Skomentuj

Jak na razie idzie mi nieźle. Po kolacji  nie podjadam, staram się jeść zdrowo i rozsądnie.
Tylko jeszcze ćwiczeń brak. Jak już wszystko ogarnę i położę córkę spać to już jestem tak zmęczona że nie mam na nic siły i praktycznie zasypiam na stojąco. Muszę to zmienić bo nie chcę mieć sflaczałego ciała. Może macie jakiś sposób żeby mieć więcej energii?
A tak z innej beczki...
Zawsze uwielbiałam jogurty, serki, mleko. Słyszałam że w dorosłym życiu często występuje alergia na mleko ale jego przetwory typu jogurt można jeść. Albo coś źle wyczytałam albo sama już nie wiem co. Od jakiegoś czasu miałam mega wzdęcia i nigdy nie łączyłam ich z jedzeniem jogurtu. I co się okazało? odstawiłam jogurty i jak ręką odjął.
A na koniec kilka motywacji:











20 maja 2013 , Skomentuj

Po raz kolejny zaczynam od początku, mam nadzieję że po raz ostatni.
Bardzo źle się czuje w własnym ciele a właściwie czuję jakby to ciało nie należało do mnie. Doszło do tego że wstydzę się wychodzić z domu, wstydzę się jak spotykam dawno niewidzianego znajomego, wstydzę się jeść przy ludziach a na dodatek teraz robi się coraz cieplej i coraz trudniej ukryć to wielkie cielsko.
Jestem już zmęczona tym wstydem i niedogodnościami wynikłymi z nadmiaru tłuszczu, nawet jak schylam się żeby buty zawiązać to trudno mi się oddycha bo brzuszysko tak przeszkadza. Postanowiłam coś z tym zrobić w końcu. Ile można siedzieć i narzekać i na własne życzenie popadać w coraz głębsze zdołowanie. Mam już dosyć, chcę w końcu zacząć żyć i czerpać z niego pełnymi garściami.
Zaczynam z nadwagą, brakiem praktycznie jakiegokolwiek ruchu, z ogromnym lenistwem, przepełniona strachem, przepełniona brakiem poczucia własnej wartości.
Tyle prób za mną i każda nieudana ale nie umiem się poddać, po każdym upadku staram się pozbierać i zacząć od nowa niestety z marnym skutkiem. Ale nie mogę odpuścić bo nigdy nie zaakceptuje tego jak w tej chwili wyglądam i jaka jestem.