Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od tego roku 3 z przodu chociaż wcale tego nie czuję!:) Uwielbiam podróżować, lubię obce języki w szczególności hiszpański. Pracuję i studiuję coś zupełnie innego niż praca, tak poprostu dla siebie;) W ostatnim czasie wkręciłam się w squasha, a w wolnej chwili: dobra książka/ muzyka / serial.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6008
Komentarzy: 65
Założony: 30 listopada 2019
Ostatni wpis: 7 marca 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
marg@rita

kobieta, 35 lat, La Isla Bonita

167 cm, 88.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 marca 2020 , Komentarze (3)

No tak.. widzę, że ostatni mój wpis był prawie 2 miesiące temu.. Zabierałam się z milion razy za to, ale ciągle coś. To, że nie było mnie tutaj hmm "fizycznie" powiedziałabym to nie znaczy, że wypadłam z dobrych torów o nie nie! Jakiś tam spadek zanotowałam :) Przedłużyłam sobie abonament dietkowy bo naprawdę czerpię z niego masę inspiracji. Tak jak już wcześniej pisałam, nie trzymam się w 100 % jadłospisu, a raczej traktuję go jako pomoc w wyborze posiłków. Jeśli chodzi o to jak jadłam w ostatnim czasie to w sumie różnie. Co jakiś czas zdarzały mi się różne odstępstwa, ale ogólnie nie najgorzej mi szło. Pewnie jakbym się w pełni pilnowała to i spadek byłby większy, ale z drugiej strony może już bym się zniechęciła i wróciła do złych nawyków? nie ma co gdybać, ważne, że powoli ale spada trochę w dół waga. Zaczęła bardziej spadać jak się zaczęłam pilnować z wieczornym jedzeniem. Nie jem za wiele, tylko jak jestem głodna i coś lekkiego. 

Jeśli chodzi o ćwiczenia to wpadłam już w dobry rytm bo zaczęłam regularnie chodzić na siłkę no i nareszcie odkurzyłam bieżnię! Tyle, że jak tydzień temu mnie chwyciło wstrętne choróbsko to nie mogę się doleczyć!:( byłam 3 dni na zwolnieniu w tym tygodniu i myślałam, że się ogarnę, ale niestety musiałam też zrezygnować z zajęć na uczelni w ten weekend nad czym ubolewam.. Ale cóż zdrowie najważniejsze, plus to, że teraz w związku z tym co się dzieje wszędzie wokoło to nie daj Boże kaszlnąć gdzieś w pociągu czy innym miejscu publicznym... Przez tą całą paranoję i rozprzestrzenianie się tego cholerstwa niestety zrezygnowałam z wyjazdu do Hiszpanii... a leciałabym za 4 dni:( Wszystko się nie tak złożyło, moje przeziębienie i ten wirus nieszczęsny. No ale co się odwlecze to nie uciecze, odbiję sobie w przyszłości:)

Jeśli chodzi o weganizm to zagościł u mnie na długo:) Początkowo był to eksperyment na styczeń, tzw. veganuary i wcześniej myślałam, że ciężko będzie w tym wytrwać, a wyszło zupełnie inaczej. Polubiłam taki sposób jedzenia, bardzo dobrze się z tym czuję. Kwestie etyczne i to czego się nauczyłam interesując się weganizmem są dodatkowym motorkiem napędowym, ale przede wszystkim zauważyłam u siebie pozytywne efekty. 

I skoro o weganiźmie mowa to, pamiętam, że jakiś czas temu obiecywałam, że wstawię zdjęcia niektórych potraw wegańskich.. Tak wiem z ogromnym opóźnieniem ale dodaję kilka, które szczególnie mi posmakowały, ostrzegam jednocześnie, że nie są koniecznie dietetyczne :D Wegańskie, a więc bez żadnego mięsa, jajek czy produktów mlecznych. No i To też tak a propo częstych żartów, że weganie to tylko trawa i sałata :D

Makaron z sosem dyniowym

Lazania a'la bolognese (tu jedyny minus był taki, że "ser" którego użyłam na wierzch nie stopił się w całość i zostały takie paseczki, ale w smaku super i wogóle to nie przeszkadzało:)

Weekendowe śniadanka to czasem tofucznica (ogromne zaskoczenie! mniam), owsianka, albo jak dzisiaj pankejki:)

  

Najczęściej w tygodniu jadam obiady typu jednogarnkowego czyli mieszanka różnych warzyw z kaszą lub ryżem. Wygodne do pracy i w sumie tego typu obiadów najwięcej jest w moim jadłospisie do wyboru.

Ciasteczka z masła orzechowego (to takie wariactwo na szybko- mały grzeszek :D)

Ciasto czekoladowe na bazie przepisu na słynny piernik z pomidora ;)

No i oczywiście na tłusty czwartek nie mógł odbyć się bez pączków!:) Swoją drogą były to moje pierwsze w życiu pączki, a do tego eksperyment z wegańskim przepisem. Wyszły obłędne!

 

Dobra starczy tych zdjęć bo aż sama zgłodniałam! :D Lecę zobaczyć co tam słychać u Was, tyle mam do nadrobienia!

Miłego weekendu! <3

17 stycznia 2020 , Komentarze (12)

Mówię sobie, że będę tu regularnie zaglądać a wychodzi jak zawsze.. No ale żeby nie było nie zrezygnowałam z dietkowania! Trzymam się planu diety tak mniej więcej. Wieczorami najgorzej. Zdarzają mi się kolacyjki trochę zbyt obfite i muszę nad tym popracować bo to bez sensu w ciągu dnia się pilnować a wieczorem sobie dowalać. To chyba jeden z najbardziej podstawowych błędów.. Waga spadła. Od zeszłego tygodnia zawrotna ilość zgubionych kilogramów: 0,1! haha szaleństwo! :D no ale dobrze że chociaż coś poszło w dół..

Ćwiczeniowo to lipa totalna. Nie chodzę na siłownię. Jedyne co to w weekend byłam na basenie i pocisnęłam dwie godziny w squasha we wtorek co było mega! Pięta boli nadal więc ten squash może niezbyt rozsądny ale tak mi się chciało.. I było super! Na pewno lepszym rozwiązaniem jest basen ale wiecie jak to się czasem ciężko zebrać..  w niedzielę to mój tato mnie zmotywował bo ja miałam nastawienie "nie chce mi się nic" ale jak zobaczyłam że on się zbiera to stwierdziłam że i ja idę. No i po fakcie oczywiście bardzo się cieszyłam że poszłam:D

Jeśli chodzi o eksperyment z weganizmem to idzie super. Nie brakuje mi jedzenia nie głoduje (a wręcz przeciwnie:D ) i ogólnie czuje się dobrze. W zeszłym tygodniu miałam jakiś straszny spadek energii ale myślę że było to raczej przystosowywanie się organizmu bo ten tydzień jest super pod tym względem. Budzę się z taka super energią! Teraz czas by tą energię przełożyć na ćwiczenia! 

W weekend mam zjazd i jedzeniowo będzie trochę problematycznie ale znalazłam sobie takie gotowce warzywne, które maja bardzo ładne sklady więc jakoś przetrwam:) 

Lecę zaraz sprawdzić co u Was. Trochę mam do nadrobienia!:) w wolnej chwili wrzucę fotki moich ostatnich wegańskich dzieł kulinarnych. Powiem tylko tyle: mniam! :D

2 stycznia 2020 , Komentarze (3)

Hej! Troszkę mnie tu nie było. Nawet nie wiem kiedy zleciały święta a tu zaraz pyk Sylwester Nowy Rok i witamy w 2020! Wszystkiego dobrego na ten rok dla Was wszystkich A szczególnie wytrwałości i konsekwentnego dążenia do upragnionego celu!:) I żeby waga i cm nam przychylne były! :D

Muszę przyznać że trochę sobie pofolgowałam. Nie tyle w święta co juz po nich! Więc waga trochę skoczyła w górę także zeszłopiątkowe ważenie przyjemnie nie było. Jutro pewnie jeszcze też fajnie nie będzie ale to co z tego. Ważne że z powrotem jestem w pionie i ciśniemy dalej! dzisiaj wybieram się po dłuższej przerwie na squasha. Z jednej strony nie mogę się doczekać, ale też mam trochę obawy bo noga dalej mnie pobolewa mimo że już jestem po zabiegach.. Zdecydowanie coś muszę jeszcze podziałać w tej kwestii, chyba że efekty zabiegowe z taki opóźnieniem będą co podobno też się zdarza. Także delikatnie dziś ale spróbuje sobie pograć trochę:) 

Z Nowym Rokiem postanowiłam spróbować weganizmu. Juz dawno o tym myślałam i podejmowałam próby ale wydaje mi się, że nie byłam jeszcze na to gotowa. Od ponad roku nie jem mięsa i ryb i bardzo mi z tym dobrze natomiast między innymi ze względu na to że niezbyt dobrze ostatnimi czasy mój organizm reaguje na nabiał to myślę że spróbuje w 100% przejść na dietę roślinną. Zamierzam trzymać się nadal diety która mam tyle że stosować roślinne zamienniki. Dużo czytałam na ten temat i oglądałam filmy z tym związane i myślę że jestem gotowa. Moją motywacją są zdecydowanie względy ekologiczno etyczne ale też i zdrowotne. Nie mówię że to już tak na bank na zawsze bo wszystko zależy od tego jak się będę czuła i jak mój organizm to przyjmie, ale póki co z porzucenia mięsa jestem bardzo zadowolona a i wyniki badań miałam bardzo dobre mimo że obawiałam się początkowo niedoborów. Zobaczymy co z tego wyjdzie ale jestem bardzo pozytywnie nastawiona. A tak a propo weganizmu to na święta zrobiłam wegański piernik z pomidorów i pasztet pieczeniowy- oba z przepisu Jadłonomii. Wyszły rewelacyjne! Moja konsumująca mięso rodzinka też była zachwycona! Polecam! Są bardzo proste do zrobienia a wychodzą przepyszne! 

A tak poza tym to siedzę właśnie w pracy i cierpię na niechciejstwo straszne. Ale pociesza mnie to że dziś, jutro i 3dniowy weekend ❤

Tymczasem wracam do roboty. Buźka! ❤

18 grudnia 2019 , Komentarze (5)

Weekend wyszedł mi cały 'cheat'. Dietowo kiepsko bo miałam zjazd więc nie pogotowałam nic i jadłam co popadło. Była też pizza i piwo 🙊 Na szczęście pizza zamiast obiadu a nie dodatkowo no ale jednak.. trochę tych kalorii sie pochłonęło. Dodatkowo po weekendzie okres więc w sumie do dzisiaj czułam się jakby dwa razy większa.. dziś juz trochę lepiej. W tygodniu jedzeniowo jest ok. Chociaź nie stosuję się do diety tak w 100%. Tzn staram się w kaloriach trzymać nawet mi chyba trochę mniej wychodzi ale nie stosuję tak jeden do jednego. Czasem zostanie mi obiadu na kolejny dzień to szkoda żeby się zmarnowało więc jakoś przerobie i jest. Problem mam z koktajlami bo nie mam rano czasu żeby sobie wymieszać a wydaje mi się, że robione wieczorem to jednak nie to samo.. chociaż w sumie to muszę spróbować w ten sposób. Może nie będzie taki zły. 

Na uczelni wszystko pozaliczane. Pocisnęłam przed weekendem i się opłacało. Teraz do stycznia spokojna głowa:) W pracy oczywiście na koniec roku i koniec miesiąca spina (statystyki statystyki!) Ale jakoś dociagnę do końca bez urlopu. Korciło mnie żeby wziąć sobie wolne pomiędzy świętami a sylwestrem ale stwierdziłam że zostawię sobie na przyszły rok więcej wolnego tym bardziej, że mam już na marzec plan wyjazdowy do mojej ukochanej Hiszpanii ❤

Zerknę co tam u Was u biorę się za robotę bo samo się nie zrobi.. niestety:D

Buziaki!

13 grudnia 2019 , Komentarze (6)

Dzisiaj rano był kolejny pomiar. Nie spodziewałam się spadku A tu niespodzianka! Spadło 1,2  kg i w centrymetrach troszkę też poleciało! Cieszę się bardzo bardzo tym bardziej że nie czuję się jakby spadło cokolwiek bo jestem przed okresem a wiadomo jak to wtedy... czuję się taka pełna :( No ale waga zaskoczyła pozytywnie i oby tak dalej:)

Ten tydzień zleciał mi niesamowicie szybko. Nawet nie wiem kiedy. Chodzę sobie na te zabiegi ale narazie jakieś poprawy za bardzo nie widzę. Jeszcze tydzień przede mną i oby coś ruszyło w końcu bo jak nie to będzie trzeba kombinować coś innego.. 

Jedzenie całkiem ok ale zmieniłam sobie ustawienia diety. Miałam w tygodniu zamiast obiadu zaznaczone lunch boxy bo noszę obiadki ze sobą do pracy i za dużo jednak opcji kanapkowych mi się pojawiało. A wolę mieć większy wybór między ciepłymi posiłkami. A jakieś kanapki czy sałatki to raczej na 2 śniadanie lub kolację. Z minusów to jeszcze wskazane w jadłospisie porcje posiłków.. są ogromne! Ja wiem, że dieta vege wymaga czasem większych porcji ale one są nie do zjedzenia. Dlatego na porcje nie patrzę za bardzo i sama sobie ilość mniej więcej dopasowuję. 

A i muszę się poskarżyć. Znalazłam fajny sweter w biedronce. Szary w panterkę. Ok 30 zł kosztował. Wzięłam rozmiar xl licząc na tp, że będzie luźniejszy. Wróciłam do domu przymierzyłam.. ciasnota! I to nie przyciasny! Bardziej jakbym próbowała wcisnąć na siebie jakąś xs-kę! Poczułam się przez to jeszcze wieksza niż jestem:( Niefajnie. Myślę: zwracam! I co? Oczywiście gdzieś mi się zapodział paragon! Juz myslalam ze oddam gdzies na zbiórkę odzieży ale spodobał się koleżance, a ona szczupkutka i na niej wygląda super. Kurcze a tak mi sie podobał! ale tak się zastanawiam jak w rakim razie wyglądała s czy xs... ;)

Jestem teraz w pracy to wracam do roboty ale taaak mi się nie chce. Nie wyspałam się i już się nie mogę doczekać końca dnia;)

Buziaki! ;*

10 grudnia 2019 , Komentarze (2)

Może zacznę od tego jakim ogromnym zaskoczeniem były dla mnie te kotlety z selera! Wyszły przepyszne! Co prawda trochę zmieniłam przepis, bo nie przewidywał on w ogóle gotowania selera, a nie wyobrażałam sobie surowego w panierce wrzucić na patelnię, więc go obgotowałam już pokrojonego w grubsze plastry, potem doprawiłam, w jajko, w bułkę tartą i na patelnię. No wyszedł mniam! Zdecydowanie będzie się częściej pojawiał jako opcja obiadowa.

No i jak w tytule... za mało czasu ciągle mam;) A tyle do roboty ciągle;) No ale po weekendzie trochę wystopuję mam nadzieję i oddam się przygotowaniom świątecznym, a to bardzo lubię:)

Dziś drugi dzień zabiegów na stópkę. Bardzo liczę na to, że pomogą bo okropnie mnie to już męczy. Nawet spacer z powrotem do domu powoduje ból :( O ćwiczeniach nie wspomnę. Z tego powodu jak i z braku czasu w tym tygodniu odpuszczam ćwiczenia. Może w przyszłym tygodniu wybiorę się na siłkę..

Jedzeniowo ok. Na dzisiaj nagotowałam taką wielką porcję, że i na jutro jest obiad. Plus, że dzisiaj nie ma stania przy garach, więc biorę się zaraz za dalsze tworzenie prezentacji na zajęcia.

Buźka! ;)

8 grudnia 2019 , Komentarze (10)

W piątek rano miałam kontrolne ważenie i od razu porobiłam sobie wszystkie pomiary. Pomiarów nie zrobiłam na początku więc nie mam porównania, ale myślę, że narazie tu za wiele się nie zmieniło. Natomiast waga pokazała 1,7 kg mniej! I tak ja wiem, że pierwsze spadki są największe i że to woda itd No ale to cieszy! Cieszy jak cholera!:) Paseczek zmienił się już w piątek bo mam zapisane w ustawieniach diety cotygodniowe pomiary właśnie w piątek, więc jak wklikałam pomiar to paseczek też od razu załapał.

W piątek też miałam wyjście ze znajomymi... I powiem tak: mogło być lepiej, ale mogło być też gorzej. Mianowicie: 2 piwka i.. no niestety kanapka z maka (wegetariańska). Miałam trochę w sobotę wyrzut sumienia, ale jako, że w sobotę w sumie całkiem ładnie jadłam to jak dzisiaj zerknęłam z ciekawości na wagę i nie dość, że mi nie przybyło to jeszcze parę deko spadło! Także piątkowe grzeszki na wagę nie wpłynęły, co pokazuje, że nawet takie pojedyncze "wpadki", o ile nie są za często procesowi odchudzania nie zaszkodzą:) Jak to mówią wszystko z głową! Faktem jest, że trochę pośmigaliśmy w kręgle a potem do tego maka zrobiliśmy długi spacer, więc nie była to taka typowa posiadówa. No ale koniec końców wyszło ok:)

   

Wczoraj byłam w pracy, odrabialiśmy za wigilię. I niby poszłam spać jak zawsze (wróciłam w piątek o ludzkiej porze;) i wstałam też o tej godzinie c zawsze, to jednak chyba była z tyłu głowy świadomość, że to sobota i ja powinnam jeszcze trochę pospać bo nie mogłam się dobudzić w pracy. Ten dzień ciągnął się niemiłosiernie i byłam straaasznie senna. No ale jakoś przetrwałam!;)

Na dzisiaj plany mam takie, żeby nadrobić zaległości na studia, bo za tydzień szykuje mi się zaliczenie i prezentacja i esej, także sporo tego jest. Ale wykorzystam dzisiejszy dzień na maxa i jakoś pójdzie,

W planie na obiad dzisiaj kotlety z selera. Strasznie mnie ciekawi co z tego wyjdzie, czy to wogóle będzie mi smakować, skoro np. w sałatce seler trochę mnie drażni. Ale może jak odpowiednio doprawię to będzie smaczne,, albo przynajmniej zjadliwe:D

Miłej niedzieli! ;*

5 grudnia 2019 , Komentarze (4)

Dzisiaj troszkę na szybko bo straaasznie zmęczona się czuję. Niby wyszłam wcześniej z pracy, ale do domu wróciłam i tak później niż zwykle. Dziś zamiast zaplanowanego treningu była wizyta u dentysty.. Zdecydowanie wolę opcję nr 1;) No ale musiałam się już wybrać bo i tak zwlekałam z tym. Dziś w planie na kolację była bruschetta i miałam na nią ogromnego smaka, ale okazało się, że po wizycie nie mogę już dzisiaj nic jeść!:( Tylko płyny. Tak więc obeszłam się smakiem i idę spać trochę głodna. Ale przez to jutrzejsze pomiary będą pewnie trochę lepsze :D 

Jutro szykuje mi się wyjście ze znajomymi i jeszcze nie wiem jak to rozegram, ale dam radę o ile nie będą mnie usilnie namawiać na wszystko co niezdrowe. Nie wiem czemu tak jest, ale jak już się biorę za siebie to nagle wszyscy wokół chcą mi koniecznie wcisnąć jakieś słodycze, albo namówić na coś co pyszne ale kaloryczne.. Też tak macie? Tak więc dziś kolejna porcja cukierków wylądowała w szufladzie, a zapiekankom powiedziałam stanowcze nie! :) Swoją drogą usłyszałam dziś "złotą radę": przestań się odchudzać to schudniesz. Oczywiście od mega szczupłej osoby, która chyba z nadmiarem kilogramów nie miała do czynienia. No nie wiem.. Jak odpuszczam i przestaję myśleć o tym co jem i idę "na żywioł" to zawsze kończę z nadprogramowymi kilogramami...

Dobra lecę spać bo jutro planuję wcześniejszą pobudkę, a widzę, że już północ dochodzi.. Nad tym wcześniejszym chodzeniem spać też muszę chyba popracować;)

Dobranoc! I udanego piątku!:)

4 grudnia 2019 , Komentarze (5)

Miałam zrobić wczoraj wpis podsumowujący pierwszy dzień diety, no ale wieczorem dosłownie padłam. Efekt był taki, że obudziłam się o 4.30 całkiem wyspana :D

W sumie to pierwszy i drugi dzień raczej zaliczam do udanych. Nie jest źle! Smakują mi posiłki i się najadam. Dziś po marchewce z pomarańczą (swoją drogą nie wiedziałam, że to takie fajne połączenie!) na drugie śniadanie może trochę miałam szybciej głoda przed obiadem, ale poza tym nie jest źle. Bardzo podoba mi się możliwość zmiany posiłków i wybór potraw, który jest naprawdę spory. Oczywiście dostrzegam też pewne minusy, np propozycja obiadowa pt. "kanapki z ogórkiem", ale żeby uzyskać odpowiednią ilość kalorii to trzeba zjeść 3 kanapki.. No ale na takie kwiatki zawsze są ciekawe zamienniki, więc ogólnie nie narzekam.

Jutro planowałam wybrać się po sporej przerwie na squasha no ale wygląda na to, że ekipa się rozpadła.. Strasznie mi szkoda bo chętnie bym sobie poodbijała. W takim razie pozostanie mi siłownia. Bo koniecznie muszę jutro poćwiczyć! Nie ma bata!

Ważenie oficjalnie mam w piątek, ale przyznam się szczerze, że podglądnęłam sobie dzisiaj trochę wagę :D I rusza w dół! Ja wiem, że pierwsze kilogramy to woda itd, ale i tak się jaram! (smiech) Paseczek zmienię w piątek jak zrobię też pomiary (no chyba, że nagle mi skoczy w górę i nie będzie co zmieniać haha). 

Dzisiaj wszystkie Basie świętują (jeżeli jakaś Basia to przeczyta to wszystkiego co najlepsze!) więc w pracy byłam ścigana tortem bezowym! Ale nie dałam się! Udało mi się uciec od tego zła wcielonego :D

Także podsumowując jest oki! Oby tak dalej:)

Pozdrawiam ciepło wszystkich! <3

2 grudnia 2019 , Komentarze (15)

Jutro zaczynam! Tyle razy już tak mówiłam.. Tyle razy zaczynałam.. Efekty czasem były czasem nie, ale i tak kończyło się tak samo. Powrót do nawyków, powrót kilogramów plus parę dodatkowych. I tak zawędrowałam aż do tej okropnej wagi.. 97. Trzycyfrowej nie miałam nigdy i nie zamierzam mieć. Starczy tego dobrego. Pora na serio wziąć się do roboty, a nie tylko narzekać i rozmyślać co by było gdyby.. 

Także jutro rozpoczynam dietę. Wszyscy wokół w czasie promocji blackfriday'owych wyszukiwali jakieś ciuchy, buty, inne szmery- bajery, a ja kupiłam.. dietę:D I jestem z tego bardzo zadowolona! Drugie śniadanie i lunch na jutro już przygotowane czekają w lodówce. Proste i fajne przepisy. Nie zajęło mi to dużo czasu, a jak spróbowałam co z tego wyszło to naprawdę mniam! Zobaczymy jak to się będzie sprawdzać na dłuższą metę, ale narazie nastawienie jest super! 

Jeśli chodzi o ćwiczenia to parę tygodni temu wróciłam wreszcie na treningi. Nie są to może ćwiczenia bardzo wymagające, bo jest to trening według systemu 36 minut, ale póki co są ok. Bieżnię w domu też czas najwyższy odkurzyć, tyle, że narazie z tym muszę ostrożnie bo mam problem z piętą i mam zabiegi od przyszłego tygodnia. Mam nadzieję, że pomogą i wtedy już nie ma przebacz ruszam pełna parą! :)