Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1718 |
Komentarzy: | 20 |
Założony: | 23 kwietnia 2014 |
Ostatni wpis: | 21 maja 2014 |
Postępy w odchudzaniu
Moja aktywność - spaliłam 355 kcal
Jestem załamana. Szłam jak burza, codziennie rano ważyłam się, oczywiście bez ubrania i po porannej wizycie w toalecie :-) Waga ustawicznie spadała o jakieś 300g dziennie. Niestety moje szczęście nie trwało zbyt długo. W sobotę rano osiągnęłam rekordowo niską wagę 66,7 kg, czyli byłam chudsza o 3,3 kg. Pech chciał, że tego dnia nie mogłam zjeść w domu i musiałam udać się na obiad do restauracji. Wydawało mi się, że zjadłam mało i zdrowo ( młoda kapusta z ziemniakami i kotletem z kaszy jaglanej). Jakie było moje zdziwienie, gdy w niedzielę rano, po wejściu na wagę zobaczyłam 67,7 kg. Podłamałam się, ale pomyślałam, że za kilka dni mam dostać okres, więc waga na pewno dlatego wzrosła. Na moją niekorzyść, kolejne dni obfitowały w różnego typu spotkania rodzinne przy stole. I tak cały dzień dzielnie trzymałam się diety, by wieczorami popełniać dietetyczne grzeszki ( poniedziałek prażony w domu popcorn, wtorek kiełbaska i kaszanka z grilla, środa garść frytek i kęs smażonego sera oraz garść nerkowców). Czuję się fatalnie wiedząc, że jestem tak strasznie słaba:-( Najgorsze jest to, że na weekend jadę do rodziny z Warszawy w odwiedziny. Muszę to wszystko jakoś przetrwać. Mam nadzieję, że od poniedziałku waga znowu będzie schodzić w dół.
Pozdrawiam!
Witam!
Dzisiaj byłam na rodzinnej imprezie. Miałam bardzo mocne postanowienie, nie jedzenia niczego oraz nie picia alkoholu. Wzięłam nawet ze sobą w pudełeczku przygotowaną wcześniej kolację wg diety smacznie dopasowanej. Niestety okazałam się słabym człowiekiem:-( Kiedy na stół były podawane kolejne pyszne potrawy, po cichutku schowałam swój przyniesiony posiłek i wpałaszowałam: trochę biosu, dwa skrzydełka od kurczaka i kawałeczek ciasta. Nawet wypiłam szklankę coca-coli. Ale pochwalę się, że odmówiłam alkoholu (stwierdziłam, że jak mam już przyjąć za dużo kalorii, to z kurczaka, a nie z alkoholu). Teraz mam straszne wyrzuty sumienia, zwłaszcza, że jutro ważenie. Pewnie wynik na wadze mnie dobije, a zaczynało mi już tak dobrze iść. Napiszę wam jutro jaki wynik osiągnęłam!
Dobranoc!
Właśnie wróciłam wraz z moim mężem, z tygodniowego urlopu na Korfu. Bardzo bałam się tam jechać, ze względu na rozpoczętą 5 dni przed wyjazdem dietę. Niestety moje obawy potwierdziły się i po powrocie ważę prawie o 1 kg więcej. Starałam się jeść rozsądnie, ale przy all inclusive to naprawdę trudne. Poza tym trafiłam do hotelu, w którym na obiady i kolacje królowały makarony, frytki i mięsa w tłustych sosach. Warzyw i owoców było jak na lekarstwo Musiałam więc wybierać mniejsze zło, czyli makaron zamiast frytek i smażoną rybę zamiast karczku w sosie Ale teraz o pozytywach. Pogoda nam dopisała i poleniuchowaliśmy na leżakach łapiąc drogocenne promienie słońca. Codziennie też pływaliśmy w basenie i morzu, więc miałam sporą dawkę ruchu. Nawet udało mi się dwa razy pobiegać wieczorem. Nie był to jakiś zabujczy dystans, ale za to pod górę, więc wylewałam siódme poty. Wszystkim polecam tą grecką wyspę z pięknymi plażami i niesamowitymi klifami oraz bujną roślinnością.
Od dziś pełna zapału zaczynam moją walkę z kilogramami na nowo
Jestem już po piątym dniu diety Muszę przyznać, że pierwsze dni były straszne, cały czas chodziłam wściekle głodna. Musiałam zmienić plan dziennych posiłków. Wcześniej miałam 4 dziennie, a teraz przeszłam na 5 dziennie i tak jest o wiele lepiej. Od dwóch dni nie chodzę głodna. Same posiłki są bardzo smaczne i proste w przygotowaniu. Jestem pozytywnie zaskoczona ilością warzyw jakie spożywam. Przyznam się, że nawet będąc przez jakiś czas na diecie wegetariańskiej, nie jadłam tak różnorodnych warzywnych potraw. Dzięki tej diecie odkrywam całkiem nowe smaki i połączenia produktów
Jutro wielki dzień, ważenie. Mam nadzieję, że moja waga spadnie jeszcze trochę. U mnie jakoś dziwnie to przebiega. Po pierwszym dniu diety schudłam 1,2kg, a potem waga wzrosła na 69,7kg. Nie ważyłam się od 3 dni, więc mam nadzieję, że waga spadnie, a nie pójdzie w górę. Po ubraniach jeszcze nie widzę postępów, ale za to nie mam nadętego brzucha, jak często bywało przed dietą
W piątek wylatuję w spóźnioną podróż poślubną na Korfu. Ślub był w listopadzie, ale jakoś nie było czasu na wyjazd Boję się strasznie, że nie dam sobie rady. W domu wszystkie produkty dokładnie ważę, a tam wezmę ze sobą wydrukowaną dietę, ale ilości będę musiała nakładać na oko. Niestety dieta trwa zbyt krótko, żebym mogła wizualnie określić, że np. 70 g makaronu to połowa szklanki. Boję się też tego, że jak nie będę miała konkretnego zajęcia, tak jak w Polsce, to leżąc na plaży będę myślała o jedzeniu Mam zamiar na miejscu wypożyczyć rower i pozwiedzać wyspę, wezmę też buty do biegania, żeby trochę się poruszać.
Na razie czekam niecierpliwie jutrzejszych pomiarów.
Pozdrawiam!
Jestem już po pierwszym dniu mojej nowej diety. Podzielę się z wami moimi obserwacjami. Na początek chciałam się pochwalić, że wchodząc dzisiaj na wagę zobaczyłam 68,8kg a nie 70,00kg :-) Wiem, że to pewnie woda na początek ze mnie zeszła, ale mimo wszystko bardzo mnie to cieszy i nakręca do dalszej walki. Rano zjadłam dwie kromki chleba razowego z pastą twarogowo-jabłkową z cynamonem i otrębami. Było tego tak dużo, że nie dałam rady wszystkiego zjeść. Jak się potem okazało, to był duży błąd, bo już po 2 godzinach byłam głodna. O 13.30 jadlam pastę twarogowo-bananową z miodem. Była przepyszna, ale znowu po 2 godzinach byłam strasznie głodna i obiad zjadłam o godznię wcześniej niż planowałam. Po pysznym i sycącym obiedzie (ryż brązowy, krewetki, pierś kurczaka, brokuły) wybrałam się z moją siostrą na rower. Miałyśmy tylko troszeczkę pojeździć,a wyszło z tego 30km Dzisiaj na tyłku usiąść nie mogę od tego rowerowego siodełka :-( Kolacja też była pyszna i sycąca (fasolka szparafowa, papryka,cebula duszone w bialym winie z chlebem). Udało mi się też wypić 2 litry wody. Jeżeli dalej tak będzie szło, to może na wakacje kupię bikini Trzymajcie za mnie kciuki!
Moja aktywność - spaliłam 136 kcal
Właśnie dostałam menu na cały przyszły tydzień. Wszystkie potrawy wydaja się być smaczne i łatwe w przygotowaniu. Mam nadzieję, że nie będę głodna na tej diecie. Dzisiaj wieczorem jadę na zakupy, żeby nie zabrakło mi żadnego produktu na jutro. Wczoraj wypróbowałam filmik z ćwiczeniami strechingu. Czułam się po nim świetnie:-) Dzisiaj jak nie będzie padać wybieram się z siostrą na rolki. Mam ogromny zapał i mam nadzieję, że na takim poziomie pozostanie do osiągnięcia wymarzonej wagi. Dziękuję za wasze komentarze. Miło jest wiedzieć, że nie jest się samym w tej trudnej walce z własnymi słabościami:-) Trzymam za Was kciuki
Jak zawsze, gdy mam zacząć nową dietę, czuję niesamowite podniecenie i ekscytację związaną z rozpoczęciem zmian w moim wyglądzie. Wizualizuję sobie siebie w nowych obcisłych jeansach, w bikini. Oczywiście teraz piszę to zajadając czekoladę, bo przecież na diecie będę od soboty, więc muszę jeszcze poszaleć. Właśnie z tym mam problem, ze sposobem myślenia o diecie. Moje etapy życia dzielą się na:
1. W trakcie diety.
2. Po diecie.
Jeżeli zacznę myśleć o diecie jako planie na całe życie, będę miała większe szanse na sukces. Tak bardzo chciałabym schudnąć!!! Mam nadzieję, że tym razem mi się uda!
Witam!
Już chyba setny raz zaczynam odchudzanie. Nigdy nie dzieliłam się moimi przeżyciami związanymi z tym z innymi. Mam nadzieję, że z waszym wsparciem będzie to moja ostatnia dieta:-)
W piątek zaczynam z Vitalią +Program. Trzymajcie za mnie kciuki:-)
Pozdrawiam was serdecznie i trzymam kciuki za wasze efekty!