Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

"Całe życie na diecie"... Nie ma lepszego zdania, które mnie opisuje! Próbowałam wiele sposobów, ciągle ze sobą walczę i gonie za tym szczęściem... akceptacją siebie w całości. Jestem tym zmęczona, pragnę zmian.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4023
Komentarzy: 49
Założony: 29 grudnia 2013
Ostatni wpis: 11 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
reese_o2k

kobieta, 36 lat, Ostrów Wielkopolski

164 cm, 80.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Zacznę dbać o zdrowie i wygląd!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 marca 2018 , Komentarze (7)

Witam witam :):) 

7 grudnia 2017 roku urodziłam swoją córeczkę- pierwsze dziecko!
Miałyśmy później dużo trudności i stresów ostatecznie pogodziłam się ze wszystkim tylko nie ze swoją wagą.. Wróciłam do tego od czego kiedyś zaczynałam 80 kg..

Bardzo chce schudnąć, w nic się nie mieszczę... Czuję się tragicznie, nie dosyć, że życie dokopało mi wadami genetycznymi dziecka to jeszcze patrząc w lustro widzę obleśne ciało. Czuję się bardzo zaniedbana, stara.. Mam 29 lat a czuje się jakbym przegrywała swoje życie. Mój mąż schudł własnie 10 kg codziennie trenuje jest super mięśniakiem a ja.. Boje się, że mnie kiedyś zostawi jak nic się nie zmieni.. ostatnio nawet myślałam, że nie miałabym pretensji jakby mnie zdradził bo to co ze sobą zrobiłam woła o pomstę o nieba i sama na jego miejscu oglądałabym się za innymi.. 

Ktoś też zaczyna walkę po ciąży????? Powspierajmy się mamuśki :*

25 lutego 2017 , Komentarze (5)

hej ! 

Jestem bardzo zadowolona z tego tygodnia.. dałam czadu i wcale jakoś nie poniosłam dużych kosztów emocjonalnych... dietka trzymana w 100% ! Nawet w tlusty czwartek bojkotowalam paczki i poszłam z mężem na basen :) dopiero ruszyłam, wiem, że to początek ale mam wiecej motywacji niż w poniedziałek. Małymi krokami do celu.... nadal biorę witaminy, marzę aby zajść w ciaze.. nie staramy się jeszcze z mężem dopiero za ok 1.5 msc ponieważ w święta lecimy za granicę do rodzicow a wiem, że latanie w pierwszym okresie ciąży jest bardzo ryzykowne i się boję.. chyba za dużo się naczytałam ale wolimy trochę zaczekać niż się martwić, zwłaszcza przypominając sobie wcześniejszą "diete" oparta głównie na slodyczach pizzach i kebabach... batony na sniadanie ciastka na obiad, chipsy na kolacje.... jak o tym teraz pomyślę to mi wstyd , że tak poplynelam , co ja sobie myślałam itp. Od razy przypomina mi się tekst "jesteś tym co jesz" i aż mam ciary na plecach.. czy aż tak chce źle dla siebie? :/ 

Co do ruchu to pływać sobie z mężem około 4 razy e tygodniu z czego jestem dumna.. tydzień temu byłam na siłowni... ćwiczyłam na orbitreku 30 min... chciałam przejść na inne sprzęty ale zaczęłam świrowac :( że nie mam już siły.. wszyscy się na mnie patrzą i pewnie się brzydza.. ze patrzą jak mi brzuch skacze. Efekt był natychmiastowy- wyszlam z siłowni i płakałam cała drogę do domu. Basen to dla mnie ratunek. Dwa momenty wstydu- wejście i wyjście- a w wodzie nic nie widać. Może to jakieś wymówki albo kombinowanie ale ważne, że zaczęłam się ruszać... moze jak będzie cieplej rano to wrócę do biegania..? 

Życzę sobie i Wam powodzenia  weekend !!! :*:*

23 lutego 2017 , Komentarze (4)

hej vitalijki :*

Powróciłam do Was po kolejnej przerwie. Ciężko mi dodawać zdania deklarujace jak dużo zrozumiałam jaki to nie ostatni raz podchodzę do diety.. brakuje mi czasami pokory, szybko zachlyatuje się zmianami, rewolucja mi.. i co? Za przeproszeniem wielkie gow**. Znowu muszę zabrać się za siebie bo żarcie mnie pochłania.. zawracam się w slodyczach i znowu ładuje z nadwagą ponad 5 kg. Nie mieszcze się już w swoje ubrania a nie stać mnie na nowe i w dodatku większe a state wywaliłam. Nie chce się uzalac- mam to co na co pracowalam.

<br><br>

Zaczęłam nowa walkę, planuje w najbliższym czasie zajść w ciaze , czuje , że to najważniejszy moment aby zadbać o zdrowie, wygląd aby dziecko mogło zdrowo się rozwijać a ja żebym mogła zmieścić się w futryne po ciąży. Zaczęłam suplementacje , ruch, zdrowe jedzenie.. <br>

Trzymajcie za mnie kciuki bo nie ufam już sobie :( 

10 maja 2016 , Skomentuj

Dawno nie pisałam... działo się działo :p nawiązując do wcześniejszego wpisu to owszem wykupiłam karnet na slim belly, który nic mi nie dał ponieważ jadłam cały czas... po miesiącu w styczniu kupiłam jeszcze jeden karnet na 12 wejść i przerzuciłam się na dietę grupy krwi. Przez 4 tyg schudłam 6 kg!!!! Byłam szcześliwa, czułam się cudownie, ważyłam 61,5 kg... Oczywiście później rzuciłam się na jedzenie, pochłaniałam słodycze itp.. obecnie widać jak to wygląda - waga 67,5.



Obecnie mam jednak najlepszą motywację - 17.09 wychodzę za mąż! do połowy lipca mam dać wymiary na suknie więc mam 2 msc żeby przycisnąć i troche schudnąć - później tylko rzeźba..
żeby mi się udało...

23 listopada 2015 , Skomentuj

Oh jaka jestem cudowna,wszystko zaplanowane pięknie, dieta ponad tydzień super ćwiczenia też i co??? Przychodzi sobota- dostaję złą wiadomość z pracy i.... koniec. W tamym tygodniu ćwiczyłam tylko 2 razy skalpel gdzie zalecane jest minimum 3 razy... do tego w sobote zjadłam prawie całe PTASIE MLECZKO i upiekłam sernik... zjadlam herbatniki na spód i troche sernika... W niedziele była poprawka! a co sobie będę żałować... Obiad u przyszłych (?) teściów do tego duży kawał tortu bezowego, mojego sernika, z dwa kawałki drożdżowca.. myślałam, że pęknę ale to nie był koniec... Wieczorem wjechały paluszki juniorki i orzechy w takiej skorupce poprykowej... Dałam czadu w ten weekend ale z czego jestem zadowolona to fakt, że po weekendzie potrafię się ogarnąć :)

Od dzisiaj mam znowu dietkę a jutro kupuję sobie karnet na SLIM BELLY i ROLLEN więc 3 x w tygodniu mam swoje zajęcia a w reszte upchne skalpel :) jak działać to działać. Jestem happy! :D Szkoda mi skalpela , że mi te dni wypadły.. ale poprawię się- obiecuję to przed sobą...

28 listopada idę na bal... 12 grudnia mój luby ma 30stkę... muszę się postarać!

18 listopada 2015 , Skomentuj

Hej laseczki! :*


Już pierwszy tydzień treningu z Ewą Chodakowską za mną! Wczoraj miałam już 4 trening (pierwszy w tym tygodniu). Mój plan treningowy na LISTOPAD (od rozpoczęcia) --> ĆWICZĘ TYLKO SKALPEL

I TYDZIEŃ
czwartek, sobota, niedziela
II TYDZIEŃ (obecny)
wtorek, środa, piątek, sobota, niedziela
(myślę, że jeden dzień mi wypadnie tylko nie wiem który ponieważ czuje, że zaczyna mi się okres i nie wiem jak to zniosę :(
III TYDZIEŃ
wtorek, środa, piątek, sobota, niedziela

Teraz chciałabym się podzielić swoimi obserwacjami, przemyśleniami po 4 treningach :)


1. Pierwszy trening był dla mnie najłatwiejszy do wykonania... później za każdym razem czułam, że już o wiele szybciej nie mam siły.
2. Odkryłam, że za każdym razem zauważam COŚ NOWEGO! W tym co Ewa mówi, jakie zalecenia daje --> Za pierwszym razem chyba nie byłam w stanie przyswoić wszystko na raz :p
3. Odkryłam , że nie potrafię robić brzuszków!!!! Strasznie pracuję odcinkiem lędźwiowo-krzyżowym... Nie potrafię tego nie robić :(
4. Dopiero teraz zauważyłam, jakie błędy robiłam od początku - za każdym razem odkrywam dane ćwiczenie NA NOWO- i staram się je robić jeszcze lepiej, dokładniej ... i dopiero daje ono w kość!!!
5. Na początku byłam przerażona koniecznością CIĄGŁEGO myślenia aby napinać mięśnie brzucha- nic mylnego.. z czasem (nawet nie długim) to staje się już normą :)
6. Czas bardzo szybko leci!

Jestem z siebie zadowolona!!! Zwłaszcza, że trzymam dietę :) jupi!

13 listopada 2015 , Skomentuj

Nadszedł ten dzień kochany ;)
Nie było mnie tutaj troszkę- ale to nie znaczy, że odpuściłam sobie diety i o Was nie pamiętałam! Często tu wchodziłam ale jak widać - nikt mnie nie odwiedza więc prowadzę ten pamiętanik sama dla siebie bo czuje, że mnie to wspomoże :)

Na dzień dzisiejszy waga pokazuje mi 64,6 kg. Wiem.. Przytyłam 0,7 kg ale pofolgowałam sobie ostatnio i to są niestety skutki.
Wczoraj miałam pierwszy dzień ze SKALPELEM Ewy Chodakowskiej. Czuje się świetnie!
Planuję ćwiczyć jak najczęściej będę mogła... Przez pierwszy tydzień- dwa tygodnie będę ćwiczyła tylko SKALPEL - na pewno nie odpuszczę treningu w : środę, czwartek, sobotę i niedzielę. W pozostałe dni nie wiem czy dam radę ale baaardzo się postaram. Jednak też myślę, że 4 dni w tygodniu nie jest złe w porównaniu z siedzącą pracą i nie robieniu NICZEGO!

Po około dwóch tygodniach planuję wprowadzić do swojego treningu killera... i ćwiczyć np 3 x w tygodniu skalpel i 2 x w tygodniu killera :)
Chce w końcu zmienić swoje ciało.. Nie jestem gruba, wszyscy mnie chwalą, że mam super figurę, super schudłam a jakie nóżki a zero brzucha ale..... kiedy się rozbiorę jest tragedia :( obwisły brzuch, ręce, cellulit WSZĘDZIE...
Nie chcę już dłużej narzekać. Czuję MOC i ogromne pragnienie zmiany! :) 3 majcie kciuki!!!

25 sierpnia 2015 , Skomentuj

Heloł! :)

Efekty są- widzę je ja i inni :) Jedyny co to muszę w końcu zabrać się za ćwiczenia bo mam okropne ciało... Co z tego, że waga pokazuje 64 kg jak tłuszcz na brzuchu i boczkach jest... ręce grubawe. Wiem, że samo się to nie zmieni :/ W sobotę wyjeżdżam na wakacje.. nie mam ciała do bikini ale i tak wyglądm lepiej niż przed dietą :) Ostatnio często mam grzeszki- w weekend byłam na ślubie i poprawinach ... jadłam jak opętana :p W piątek organizujemy moje urodzinki we dwoje- robimy sushi :D na wakacjach też będzie jakaś dyspensa a po wakacjach kolejne imprezy. Muszę się pilnować ponieważ nie chce przytyć wszytskiego co schudłam :p

Muszę Wam powiedzieć, że jestem z siebie dumna bo jakoś mi idzie :) Bałam się, że nie osiągnę już sukcesu w diecie ale powoli gonię swoje marzenia.... Chcę jednak aby to było długotrwałe więc musi zmienić się moje podejście :( Muszę zacząć uprawiać sport i przestać nagradzać się jedzeniem :( to moje grzechy główne...

6 sierpnia 2015 , Skomentuj

Hej laseczki :)
Dzisiaj mija mi 1szy miesiąc diety (od dietetyczki). Podsumowanie miesiąca może nie jest takie jakbym chciała ale wiem, że to tylko moja wina.
Po pierwsze- po około 2 tygodniach przestałam się trzymać diety i sama układałam menu aby kalorie się zgadzało :p Tak, jestem trudna i zawsze coś wymyślam, kombinuje, ciężko mi się podporządkować....
Po drugie prawie w ogóle nie miałam ruchu. Kupiłam orbitrek za 400 zł i nie ćwiczyłam na nim nawet 30 minut. Tłumaczę tym, że skrzypi i mnie to denerwuje (kupiłam używany- wystarczy naoliwić). Po za tym niby nie mam czasu, siły ochoty.. Cóż- tracę na tym tylko ja i moje ciało, które pod ubraniem jest okropne.
Po trzecie zdarzały mi się wyskokowe weekendy (większość) gdzie podczas wyjść jadłam sobie pizze, kebab albo chińszczyznę :p Trzy dni w tym miesiącu skusiłam się na ciasto (imieniny mamy mojego mężczyzny, dzień po nich oraz imieniny mojej babci)W sumie zjadłam dużo ciasta jak to ja- nie potrafiłam się pohamować :p
Jak tak teraz o tym myślę, to może w sumie wynik jest rewelacyjny.. Nie mam przy sobie dokładnych pomiarów ale jutro postaram się wrzucić tabelę z przed miesiąca i z pomiarami z tego. Znam tylko ilość kilogramów.. więc.. schudłam 4,1 kg :) Cieszę się, ponieważ widać efekty, widzę po ubraniach i wyglądzie.. sylwetka się już jakoś zarysowuje :) a jak tam u Was dziewczyny???


22 lipca 2015 , Skomentuj

Hej wszystkim :)


Oto mój 17 dzień w diecie! :D zaczęłam od nowa 6 lipca :) Bilans na ten czas? Jestem zadowolona ponieważ schudłam prawie 3 kg :) Jestem z siebie dumna i uwielbiam ten stan chociaż wiem, że jeszcze długa droga przede mną :)

Najtrudniejszą jednak dla mnie rzeczą w diecie/ odchudzaniu jest aktywność fizyczna :( Widzę, że moje ciało tego WYMAGA- nie tylko potrzebuje... cellulit, obtłuszczony falujący brzuch, motylki na rękach... Najgorsze jest to, że nie mam kiedy ćwiczyć- baaaaardzo dużo pracuję a jak wracam do domu to nie mam najmniejszej ochoty na nic związanego z ruchem... Mam siedzący tryb pracy- pracuję od poniedziałku do soboty z czego 5 dni w tygodniu pracuję od 7:30 do 20:00. Tyłek przyrósł mi się do samochodu.. W niedzielę tylko staram się ruszać- jadę z ukochanym na rower, jakiś spacerek itp. Wiem jednak, że to mało a moje odchudzanie byłoby bardziej efektywne a ciało zmianiałoby się lepiej z jakąś aktywnością.. eh :(