Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kocham muzykę, uczę się grać na gitarze elektrycznej. Mam obsesję na punkcie tatuaży i motorów. Po osiemnastce planuje zrobić pierwszy tatuaż, oraz zdobyć prawo jazdy na tą ukochaną maszynę. Ogólnie to jestem marzycielką i dość często chodzę z głową w chmurach; żyję sobie w swoim własnym wyimaginowanym świecie. Do odchudzenia skłoniło mnie po prostu to, że źle czuję się w swoim ciele. A jak wiadomo w zdrowym ciele, zdrowy duch.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2618
Komentarzy: 14
Założony: 21 maja 2013
Ostatni wpis: 22 sierpnia 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
RockWoman248

kobieta, 28 lat,

160 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

   Dupa wyszła z tego wszystkiego. Na wakacjach przytyłam dwa kilo i mimo ciężkiej pracy u rolnika waga nie spadła. Fakt, zaniedbałam trochę dietę, ale z takim trybem pracy nie dało rady inaczej jeść. 
   Dlatego od soboty biorę się za dietę 1000 kcal i ćwiczenia. Tym razem stawiam na bieganie i brzuszki. Oby efekty się pojawiły. Nie pozostaje mi nic, jak tylko być wytrwałym.

28 czerwca 2013 , Komentarze (2)

   Nie wierzę, że to robię, ale wstawiam zdjęcia porównawcze brzucha, bo to właśnie tam zaszła największa zmiana.



Pierwsza zdjęcie było wykonane 26 maja 2013.
Drugie 3 czerwca 2013. Czyli po ośmiu dniach.



Trzecie zdjęcie było wykonane 8 czerwca 2013. Czyli zaledwie po pięciu dniach.



Czwarte zdjęcie dziś, czyli 28 czerwca 2013 czyli po równych dwudziestu dniach i różnicy akurat nie widać. Dziwne. No, ale i tak jestem zadowolona i będę pracowała nad nim dalej.


28 czerwca 2013 , Skomentuj

   Właśnie, podziwiam ludzi, którzy wiedzą jak to jest i pracowali ciężko u rolnika od rana do wieczora. Podziwiam ich i zaraz im współczuję. Dla przykładu moi rodzice. Nigdy tak naprawdę bym nie wiedziała, jak ciężko musieli się napracować, żeby wybudować nasz dom w Polsce. Takiego czegoś trzeba doświadczyć.
   Ja osobiście po czwartym dniu - wczoraj -miałam już ochotę wyć na sadzeniu, bo kolana mnie tak bolały. To się są przelewki.
   Ogólnie to zaczynają o 5:30, więc na przykład ja muszę wstać po trzeciej, żeby po czwartej wyjechać, bo dojeżdżam tam godzinę rowerem. Rano idziemy na truskawki, potem zgarniają nas na sadzenie. Maksymalnie sadzimy do pięciu godzin. Kończymy po 16 no i ja biorę rower i wracam do domu, a reszta jeszcze o 18 rusza na truskawkę. Do dwudziestej. I tak od poniedziałku do niedzieli. Ja jestem wyjątkiem, bo pracuję tam na czarno i podejrzewam, że niedzielę będę mogła mieć wolną, tym bardziej, że dojeżdżam i nie mieszkam tam. Dziś za to ominie mnie truskawka, bo po świadectwo do szkoły. Ale może jak pogoda się poprawi, to pojadę na sadzenie. Jutro może tata pojedzie ze mną i mi pomoże, ale to nic pewnego. Jeśli nie, to pojadę sama. No i może jak rodzice się zgodzą, to jeszcze w niedziele podskoczę. Tak czy siak, pracują krócej.
   Czasem podczas pracy nachodzą mnie myśli, żeby zostać do tej ósmej, bo wiem, że dałabym jeszcze radę, ale widzę też, że jak wracam do domu to tylko coś zjem, kąpiel i zasypiam nawet nie wiem kiedy.
   Ludzie tam łatwo nie mają, dlatego ich podziwiam. Tym bardziej, że są tam tacy, co pracują długo i zapieprzają nieźle. Gdy ja zbiorę trzy skrzynki, ktoś już kończy całą rajkę i ma ich dziewięć.
   Żeby nie było, rodzice mnie tam nie wysłali. Wręcz odradzali, ale sama chciałam. Po pierwsze chciałam zarobić, a w normalnych sklepach nie chcieli mnie przyjąć. Po drugie chciałam zobaczyć jak to jest, chciałam wiedzieć co przeszli moi rodzice tam. No i chciałam też się nauczyć pracować. Przez taką pracę jest na prawdę łatwiej docenić inną. A przede wszystkim to chciałam dać sobie powód do dumy i udowodnić samej sobie, że potrafię. Że nie jestem jedną z tych co usiądą na dupie i nic nie robią. Chcę mieć satysfakcję.
   I będę ją miała, bo wiem, że żadna Holenderka z mojej klasy nie weszłaby tam na pole i nie zrobiłaby tego co my, Polacy. Nie padła by na kolana w tym błocie, ani nie szłaby przez kilkaset metrów na kolanach, żeby sadzić.
   Więc na pewno my wszyscy mam powód do dumy.
   Pewnie jest tu kilka osób, które przez to przeszło, albo nadal może pracuje, więc chcę żebyście wiedzieli, że Was podziwiam i naprawdę wielki szacunek dla Was. Bo mi to tylko zostały dwa tygodnie, a inni pracują tam od lat.

17 czerwca 2013 , Komentarze (2)

   Los się do mnie uśmiechnął i Bring me the Horizon rusza z trasą po Europie i ponownie zawitają do Holandii. Bilet kupiony, przysłany czeka tylko na wydrukowanie. ;d

ZOSTAŁO TYLKO 148 DNI *__*

   Z jednej strony się cholernie cieszę, ale z drugiej to mój pierwszy koncert, w dodatku jadę sama, bo nikt z moich znajomych nie słucha takiej muzyki. W dodatku do większego miasta xd Mam z mojego miasteczka jakąś godzinę pociągiem. Trasę już znam, już patrzyłam w Google Maps mimo, że jeszcze szmal czasu przede mną. xd
   Po prostu nie wierzę xd Cholera, życie jednak jest piękne. No i w dodatku może tacie uda się załatwić robotę dla mnie u rolnika, tak gdzieś na trzy tygodnie. Zaczęłabym za tydzień i uzbierałabym sobie trochę kasy. I kupiła w końcu glany xd
   Składałam podania do sklepów spożywczych, czy nawet ze sprzętem do remontów i meblami łazienkowymi itp, ale dupa. U rolnika będzie ciężko i tu już nawet nie chodzi o stawkę, tylko jak ja wstanę o czwartej rano? xd Nie no, żartuję. Jak się chce, to można wszystko. Tym bardziej, że żadna praca nie hańbi c:

   A to tak dla mnie, bo nadal nie mogę uwierzyć, że zobaczę ich na żywo ;d



   No i chciałabym jeszcze kiedyś pójść na koncert Materii *_* Zakochałam się w ich kawałkach po same uszy.

13 czerwca 2013 , Skomentuj

   Od dłuższego czasu chodzi za mną słodkie. Postanowiłam więc coś wymyślić. Pewnie każdy z Was zna takie coś xd Otóż chwyciłam płatki kukurydziane, jogurt naturalny, nektarynkę i jabłko. Zastnawiałam się jeszcze nad pomarańczą, ale zrezygnowałam.
   Jak łatwo się domyślić, owoce pokroiłam, garstka płatków i jogurt. 
Polecam, serio. Nie dość, że zdrowo to jeszcze pysznie c:

   Ogólnie to jutro i kolejny tydzień będzie okropny, bo mam testy. Wkuwania dużo. 
Dziś zaliczyłam już fizykę i nie było tak źle. A przynajmniej mam nadzieję. Do uczenia miałam na szczęście tylko dwa działy. Do 24 czerwca powinnam mieć wyniki już ze wszystkiego. 
Jutro czeka mnie osiem działów z matematyki B (średniej trochę rozszeżonej) i WOS, którego totalnie nie ogarniam, więc odpuszczę sobie uczenie, bo w następnym roku mi odpada.
W poniedziałek Holenderski i osiem działow z matematyki D (bardzo roższeżona xd) której najbardziej się obawiam. We wtorek chemia, całe sześć działów. Środa - informatyka. Czwartek sztuka i czytanie z angielskiego. 
W sumie nie jest źle, tylko ta chemia i matma ._. 
   Dobra, dam radę! Zjem swój deser i lecę zaraz do nauki xd

7 czerwca 2013 , Komentarze (2)

   Do wakacji jeszcze pięć tygodni. Muszę starcić jeszcze przynajmniej te trzy kilogramy. Na cuda tam nie liczę, ale na pewno się nie poddam. Dalej będę ciężko pracowała na wymarzoną sylwetkę i tak już wystarczająco długo zwlekałam.
   Uzależniłam się od ćwiczeń w takim stopniu, że nie przestanę nawet w wakacje na wyjeździe w Chorwacji. Bo co to jest zaledwie godzina z całego dnia? To jedynie kropla w morzu.
   Trzeba być silnym, bo wyjazdy nadchodzą wielkimi krokami. Wytrwałości życzę - nie tylko sobie, ale i też Wam.



   A ten oto tatuaż podbił moje serce. Nie wiem czy bym się odważyła na taki, ale jest boski c:



3 czerwca 2013 , Skomentuj

   Jestem wściekła. A nawet bardziej niż wściekła.
   W ramach zadania praktycznego z wiedzy o kulturze, musimy zrobić coś związanego z filmem, muzyką, sztuką. Cokolwiek. Postanowiłam zrobić "teledysk" do pewnej piosenki. Taką tam sklejkę z kilku innych teledysków tych wykonawców. Piosenka trwa sześć minut, prawie siedem. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że cała moja praca nie chce się zapisać, bo jakieś błędy.
   Serio? Siedziałam nad tym strasznie długo i mi zależy. Ech, co za ironia.

31 maja 2013 , Skomentuj

   Odkąd pamiętam zawsze tatuaże i motory przykuwały moją uwagę. Jako mały dzieciak miałam swoją ciocię za idolkę, która posiadała motor i wraz ze swoim mężem co rusz gdzieś jeździli. Nawet nie wiem z czego to się wzięło. Oczywiście, nie żeby mi to przeszkadzało c: Strasznie lubię słuchać tych specyficznych dźwięków, które wydają motory. Czasem wydaje mi się, że mogłabym po prostu przy nich zasypiać, bo po prostu są miłe dla uszu xd
    Dlatego za rok w maju, gdy przyjadę na wakacje do Polski zrobię na niego prawko, a potem ciężko na niego zapracuję. Ot co! xd
    Tak samo jest z tatuażami, podobają mi się - oczywiście nie wszystkie, bo to zależy od gustu - i sama chciałabym jeden mieć. Mam już nawet w swojej głowie pewien zamysł.



   Otóż chciałabym tatuaż na łokciu, jak na zdjęciu powyżej z tymi liśćmi i tym czymś innym - możecie mnie wyklinać i wszystko, ale naprawdę nie mam pojęcia jak to nazwać xd - tylko zamiast oka chciałabym umieścić kompas.





Podobny do tych dwóch powyżej.
   Od zawsze bycie sobą to pierwsza zasada na mojej liście, dlatego w miarę możliwości etycznych chciałabym też wstawić napis "Don't lose yourself".



Znajdował by się on na takich tasiemkach (?) - także nie mam zielonego pojęcia jak nazwać to fachowo. Tak gdzieś na samym dole. Ale to jeszcze nie jest w stu procentach pewne, zależy jaki byłby efekt końcowy.
   Może dla wielu ludzi wydaje się to dziwne, ale bycie sobą i nie zagubienie tej cząstki kojarzy mi się właśnie z kompasem. On zawsze wskaże nam prawidłowy kierunek, wskaże nam nas samych.
   Właśnie dlatego chcę tu uwiecznić na swoim ciele. I zdaję sobie sprawę, że na pewno będzie to bolało jak cholera, ale wydaje mi się, że warto.


   Może ktoś z Was ma jakieś tatuaże? Albo ma na  nie ochotę?
Dzielcie się! c;

30 maja 2013 , Komentarze (2)

   Tak, tak. Szukałam i nic. Serio, ten koleś chyba za wszelką cenę chce pozostać anonimowy.
Ale dobra, nie o tym chciałam. Muszę się do czegoś przyznać - popełniłam okropną zbrodnię. Przynajmniej w moim mniemaniu, bo cholernie się uzależniłam od ćwiczeń.
   A więc (tak, tak nie zaczyna się zdania od "więc") raz nie ćwiczyłam. I skusiłam się w ciągu dnia na kilka ciasteczek zbożowych. Jedno miało chyba z 34 kcal. A zjadłam ich chyba z siedem ._. Ale potem ostro skakałam na skakance!
   Ogólnie "dieta" i ćwiczenia jakoś idą. Póki co nie mam napadów głodu, albo napadów na coś bardzo słodkiego. Dzięki Bogu i odpukać *puka w biurko xd*
   Nie będę pisała bez sensu, więc powiem tylko, że życzę wszystkim wytrwałości przede wszystkim c;

27 maja 2013 , Skomentuj

   Z tego, że nie mam co robić na przerwie postanowiłam trochę przybliżyć Wam - przynajmniej tym którzy to czytają xd - moją "dietę".
Nie byłam u dietetyka, ani nie brałam nic z internetu. Po prostu jem to, co uważam za rozsądne.
A więc:

śniadanie (7:40 albo 8:40):
- płatki na mleku (około 30-40 gram) = 176-230 kcal

drugie śniadanie (11:00):
- marchewka = 27-35 kcal

lunch (13:10):
- jabłko = 94 kcal

przed-obiad (?) (15:20):
[to jednak w zależności czy mam wtedy lekcje czy może okienko]
- marchewka = 27-35 kcal

obiad (17:30-18:00):
Tu to niestety bywa różnie i jestem zależna od rodziców, ale przeważnie jemy zdrowo. Jeśli są ziemniaki, to jem ich jak najmniej, a zastępuję jakąś sałatką.
Ciężko powiedzieć ile dokładnie kalorii.
Wychodzę jednak z założenia, że będzie to koło 300-400 kcal. 

 

   Jeśli wszystko się ładnie podliczy, z dodatkowymi kaloriami - bo wiadomo wszystko zależy też od wielkości - to wychodzi koło 755 kcal.
I to chyba nawet za mało, bo zdrowa dieta to dieta 1000 kcal. Chyba. No ale mniejsza już o to. 
   Staram się także nie jeść po osiemnastej, a jak już coś zjem (na przykład wczoraj skusiłam się na lody, ale tylko 140 kcal!) to idę jeszcze raz ćwiczyć.
Czyli wczoraj łącznie poskakałam sobie 40 minut i zrobiłam dwa różne 8 minutes ABS Workout.
   Oby tylko ta motywacja i chcęci trzymały się mnie tak przez resztę czasu, aż do grudnia. A może nawet i dłużej.



~*~



   A teraz z innej beczki xd
   Od jakiegoś czasu poszukuję pewnego aktora - nie wiem po co, ale po prostu miło by było znać jego imię - który wysątpił w teledysku Ungrateful, zespołu Escape The Fate. Co do samego teledysku i przekazu, to absolutnie kocham! Kochamkochamkocham. Video jest przeciwko przemocy i ma nakłonić ludzi, by poprzestali maltretowania i bicia rówieśników, bądź młodszych. Obrazy może i nie należą do najprzyjemniejszych i kręci się w oku łezka, ale dają do myślenia.





Wracając jednak do owego chłopaka.
Mowa o tym starszym a początku teledysku, który ma specyficzny tatuaż na szyi. (2:10 xd)
Otóż strasznie długo się zastanawiałam kto to może być, szukałam i szukałam, ale nic nie znalazłam.
   Kilka dni temu, słuchając muzyki na YT podczas okienka kliknęłam w proponowane i zaczęłam oglądać Honor Never Dies zespołu Hatebreed.
 
 






Cholernie się zdziwiłam jak mignęła mi znajoma twarz przed oczami i specyficzny tatuaż. Zaczęłam cieszyć się jak głupia - nie wiem dlaczego xd - i od razu szukać.
Bo, ja głupia Martyna (tak nazywam się Martyna, dzień dobry ;d), uznałam, że to musi być przeznaczenie i prędzej czy później dowiem się jak się nazywa xd
   Jednak po przeszukaniu kilkunastu stron internetowych też nic nie znalazłam, bo teledysk został świeżo wstawiony. Zaledwie siedem dni temu.
   Po co to piszę? Nie wiem, w sumie. Tak sobie. Może jakimś wielkim cudem, ktoś będzie go znał? xd Żartuję, to mało prawdopodobne. Jednak i tak się nie poddam. Może kiedyś - w baaardzo dalekiej przyszłości - odkryję jego imię xd

   Ach, chyba już wiem czemu to piszę xd Tak w głębi siebie po prostu chciałam i musiałam się podzielić tymi piosenkami ;d A w szczególności tą pierwszą, którą naprwadę kocham. Dobra, kończę tą bezsensowną paplaninę i zacznę ponownie szukać. Życzcie mi powodzenia.

PS: Naprawdę muszę znaleźć sobie życie, skoro w wolnym czasie szukam sobie jakiegoś kolesia, o którym nic nikt nie słyszał xd