Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ślub już za 35 dni...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21462
Komentarzy: 143
Założony: 13 marca 2010
Ostatni wpis: 27 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
biedrona5

kobieta, 39 lat, Bydgoszcz

165 cm, 66.30 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 czerwca 2011 , Komentarze (2)

Dzisiaj równiutkie 63... Boskooooooo! Jest szansa, że do 2 lipca (wesele) dojdę do 60. Jeśli będzie 61 to też będę zachwycona. Wczoraj dietkowo super. Poszliśmy z dzieciakami do mc donalds ale na nic się na szczęście nie skusiłam. Jadłam sobie spokojnie jabłuszko w czasie gdy przez ponad godzinę dzieci szamały nugetsy, cheesburgery, frytki, lody... Szok. Postanowiłam siebie też nagrodzić i kupiłam bransoletkę. Jest śliczna, srebrna i z chormsami (nie wiem czy dobrze napisałam). 

Ahhhh, a dziś idę do kosmetyczki zrobić pazurki. Już się nie mogę doczekać końca pracy :)

Buziaki Kochane. Nie dajcie się tłuszczykowi. :)

6 czerwca 2011 , Komentarze (2)

Straszliwie się spieszę. Jadę dziś z moją klasą na wycieczkę do Grudziądza na koniki. A rano wskoczyłam na wagę i było 63,3. Jestem szczęśliwa. Ostatnio coś przestało mi spadać. Ale na szczęście ruszyło delikatnie. Może już będzie lepiej. Zapakowałam na wycieczkę same zdrowe rzeczy, tak, żeby przetrwać cały dzień: jabłka, woda, wafle ryżowe, 2 kanapki z chlebka dyniowego. Mam nadzieję że dam radę. A na śniadanko zjadłam jajeczniczkę z pomidorkami. 

Dobra zmykam bo jeszcze się spóźnie :)

5 czerwca 2011 , Komentarze (4)

Wczorajszy dzień w miarę ok, no może poza tym, że na obiad były pierogi... Ale wskoczyłam dziś rankiem na wagę i jest 63,7. Mało ich zjadłam wwięc chyba nie tak źle. Czasem trzeba zjeść coś zakazanego, byle by w rozsądnych ilościach i w odpowiedniej godzinie. Jestem już dziś po śniadanku (tradycyjnie musli). Na 2 śniadanie będzie jakiś owoc (pewnie arbuz), na obiad 1 ziemniak i gołąbek, a na kolację nie wiem, może jakaś sałatka z kapusty, kurczaka, rzodkiewki, marchewki etc. To się okarze. 

Wczoraj usłyszałam, że nie powinno się biegać na czczo bo wtedy spala się mięśnie. Nasz organizm jest podobno tak zaprogramowany, że jak już coś zjemy to najpierw spala się to co zjedliśmy a potem tłuszcz, a jak na głodnego to mięśnie. Ciekawe. 

Wczoraj zrobiłam godzinkę na rowerku w dość trudnym terenie, bo ciągle pod górkę było. Dziś też zaliczę rower. Myślę że wczesnym popołudniem bo chcę się przy okazji troszkę opalić. 

Życzę milej niedzieli. Wieczorkiem poczytam co u Was a teraz siadam do wypisywania świadectw dla moich rozrabiaków. :)

3 czerwca 2011 , Komentarze (3)

Dziś rano waga pokazała 63,8 więc ani nic nie spadło, ani nic nie przybyło. Cieszę się, bo wiem, że troszkę podjadam ostatnio i ciągle się stresuję, że pewnie waga pójdzie zaraz w górę. Bez sensu jest takie ciągłe myślenie o tym czy to co się wkłada do buzi ma odpowiednio mało kalorii... Męczące strasznie...

2 czerwca 2011 , Komentarze (1)

Jutro się zważę. Dziś od rana wypiłam wodę więc waga niewiarygodna by była. Kolejny ciężki dzień dziś przede mną. Wiecie ile jest roboty z wypisywaniem świadectw dla dzieci? Boziu to jakas masakra. Sam dyrektor będzie mi pomagał bo trzeba jakiś program specjalny na kompa wgrać. Tak więc dziś z pracy zapewne szybko nie wrócę bo będę wypisywać świadectwa. 

1 czerwca 2011 , Komentarze (2)

Wszystkiego najlepszego dla Was Kochane z okazji Dnia Dziecka. Każdy z nas nim chociaż troszkę jest. 

Jestem chyba za głupia na odchudzanie. Mój jedyny cel który potrafię osiągnąć to waga 63,8. I nic więcej bo od tego poziomu już żre jak szalona. Wczoraj wszystko było pięknie dopóki nie poszłam po zakupy i nie kupiłam kinde choco bomsy. Boże jaki głupol ze mnie. Prawie wszystkie zjadłam. A dziś przed śniadaniem 3 ciastka, co prawda tylko herbatniki ale to zawsze słodkie. Zła jestem sama na siebie tak że masakra. Nie zdziwię się jeśli jutro na wadze zobaczę 64,5. Bleeeeeeeeeeeeee. Muszę coś z tym w końcu zrobić bo te słodycze mnie w końcu zabiją.

Lecę do pracy. Dziś mamy  festyn z okazji Dnia Dziecka. Oby było fajnie. 

31 maja 2011 , Komentarze (1)

Ach, wogóle nie mam czasu tu zaglądać ostatnio. Jak już wejdę to tylko coś grychnę do pamiętnika i wychodzę, a z czytaniem Was to... :( Wczoraj weszłam na wagę po weekendzie z placuszkiem mamy i było 64,4 a dziś już 63,7 więc jak widać, to co złe ze mnie zeszło :) Także nie jest źle. Teraz walczymy dalej. W końcu do wesela na które się wybieram nie zostało już zbyt wiele czasu. 

A wczoraj jeździłam równą godzinkę na rowerze. Było super choć gorąco. Chyba już teraz będę częściej wybierała rower niż bieganie. Jakoś tak mi bardziej przypadł do gustu. Choć teraz tak sobie myślę, że pewnie najlepiej byłoby biegać rano a jeździć wieczorem, no ale tyle czasu to ja chyba nie znajde. 

Zmykam dp pracy. Jak wrócę to lecę do drugiej. Ajajajaj ile to na głowie człowiek ma...

29 maja 2011 , Komentarze (1)

No i jak zwykle w weekend poległam. Wcinałam słodkie. Dlaczego mama musiała upiec akurat mój ulubiony placek... :( Za to dziś od 15 już nie jem. To taka moja pokuta. Wczoraj rano weszłam na wagę i niby nie było tak źle ale zobaczymy jutro na mojej osobistej jak to wygląda. Wczoraj sobie uświadomiłam, że zostały 4 tygodnie do wesela na które się wybieram i chciałabym schodnąć do tego czasu jeszcze 3 kg. Myślę, że to realny cel. Jeśli uda się więcej będzie bomba ale wolałabym żeby nie było mniej. 

27 maja 2011 , Komentarze (1)

Dziś rano na czczo i po odwiedzeniu tego miejsca gdzie król chodzi piechotą na wadze pojawiło się 63,5 :D. Jestem mega szczęśliwa. Póki co paseczka nie zmieniam bo dzisiaj jadę do rodziców na weekend i daję sobie rękę uciąć że zgrzeszę i po co mam się później załamywać. W poniedziałek lub we wtorek ocenię czy waga na padku może zostać przesunięta choć o kawałeczek.. Tak już bym chciała widzeć 62... a potem 61, 60 i wreszcie moją 5 z przodu... Uda się. Uda się. Uda się. Bo kiedy jak nie teraz? 

Dziś mam hospitację Pana Dyrektora na lekcji więc dzień megastresujący. Ale jestem przygotowana więc powinno pójść dobrze. 

Trzymajcie kciuki dziś o 9.25... :)

Buziaki

26 maja 2011 , Skomentuj

Dziś rano waga 63,8. Malutki spadek jest. A bałam się o wynik bo zjadłam wczoraj tortillę (zrobiłam sama w domku, ale sos się jednak w niej znalazł a był z majonezem) no i nie poszłam pobiegać bo nie miałam siły. Ale pięknie dziś na wadze mimo wszystko. Jutro kolejny dzień z serii ciężkie. Obserwacja mojej lekcji przez dyrektora. I to dyrektora głównego który ma humorki i nie wiadomo jaki będzie miał jutro. Jestem chyba przygotowana. Mam taką nadzieję. Oby dzieciaki były grzeczne... 

Zmykam jeszcze poczytać mój scenariusz :)