Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Dużo czytam a za mało się ruszam - to jest przyczyną moich zmagań z wagą. Poza tym rzuciłam palenie, mam problemy z przemianą materii, lubię słodycze i słone przekąski. Zawsze ważyłam w granicach 53 kg - teraz pewnie i wiek i lekarstwa na tarczycę przyczyniają się do moich tłuszczowych nadwyżek.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8692
Komentarzy: 53
Założony: 30 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ojoolka

kobieta, 57 lat, Wola

156 cm, 55.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do 31 sierpnia osiągnąć zaplanowaną 50 (no dobra niech będzie 52) :)))

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 lipca 2011 , Komentarze (2)

Jestem już po wczasach... bogatsza o nowe wspomnienia i o ....... stare kilogramy. Przyznam się, że odpuściłam.... i teraz mam znowu sporo (i nie) do odrobienia.
Podziwiam wszystkie koleżanki, które starowały z pułapu o wiele wyższego niż mój  i osiągnęły swój cel...Dziewczyny jesteście dla mnie przykładem.
.....Więc znów zaczynam. Trzymajcie za mnie kciuki :)
Serdecznie pozdrawiam :)

17 czerwca 2011 , Skomentuj

Takie mam ubytki w cm po samych ćwiczeniach bez stosowania diety:
Łydka - minus -  2 cm = obecnie 37 cm
Udo
- minus -  4cm = obecnie 55 cm
Biodra -
minus - 5 cm = 92 cm
Brzuch - 
minus - 6 cm = 80 cm
Talia -
minus - 6 cm = 71 cm
Biust -
minus - 2 cm = 85 cm
Od tygodnia stosuję ćwiczenia ABS - czyli dla osób typu gruszka (brzuch, pupa, uda), wcześniej były to ćwiczenia uwzględniające wszystkie partie mięśniowe.
Zawsze jak się odchudzałam samą dietą, to traciłam przede wszystkim tam gdzie nie chciałam, czyli w górnej części ciała. Natomiast przy tych ćwiczeniach tracę tam gdzie najbardziej mi zależy.
Pewnie się powtórzę, jeśli powiem, że ciało wygląda znacznie lepiej po odchudzaniu ruchowym niż dietetycznym.
Pozdrawiam wszystkich :)


15 czerwca 2011 , Komentarze (1)

No tak dzisiaj co prawda tradycyjnie wstałam o 5 rano - ale nie miałam czasu poćwiczyć, a wczoraj nie miałam czasu na wioślarza...... oj zaczynam się opuszczać.....
Poprawię się ..... muszę się poprawić.....choćby dla tych słów, które wczoraj usłyszałam od koleżanek z pracy - "ale schudłaś"..... nareszcie.
Ale powiem wam jak to się w ogóle zaczęło, że zdecydowałam się na gimnastykę.
Otóż pod koniec kwietnia, wracając z pracy, wstąpiłam do sklepu odzieżowego, z myślą kupna jakiś spodni dżinsowych - bo wszystko już za ciasne na mnie.
Pytam pani, a ona pyta, jaki rozmiar, mówię - na mnie, zmierzyła mnie wzrokiem zaczęła szukać, w końcu wyciągnęła mi coś co wydawało się, że ubiorę - a tu plama - nie dałam rady wcisnąć nawet do połowy ud.............. bo ja naprawdę jestem taka typowa gruszka - potężne uda i obszerne biodra.....
Wychodzę z przymierzalni i mówię, że niestety za małe i dodałam nieśmiało w ramach usprawiedliwienia, że troszkę mi się przytyło - a Pani na to - nooo (zna mnie z widzenia) i dodała, że w przyszłym tygodniu może będą mieć takie rozmiary na mnie.
I to mnie tak ubodło - to potwierdzenie tej pani - noooo -, że powiedziałam dość tego. Obecnie mam już 5 kg mniej - do tamtego sklepu już nie poszłam pytać o spodnie - a przechodząc obok sklepu widzę zdziwione spojrzenie pani.
To tyle....
Tak więc nie ma obijania się, po pracy odrobię zaległe ćwiczonka :))
Serdecznie pozdrawiam.
Acha a tamtej pani - to ja powinnam czekoladę kupić, bo to dzięki niej tak mi się dzisiaj micha cieszy.

12 czerwca 2011 , Komentarze (1)

Znowu waga stoi, a właściwie skacze sobie to w górę to w dół ale nie poniżej ostatniego zapisu wagi........... wrrr.
Żarty jakieś czy co, w takim tempie to ja nawet do września się nie wyrobię..... a co dopiero do wczasów.

11 czerwca 2011 , Komentarze (2)

Dawno nic nie pisałam, co wcale nie znaczy, że tu nie bywałam.
Zaglądam codziennie ze względu na przypisane mi partie ćwiczeń na dany dzień, nie mówiąc już o poczytaniu waszych zmagań z kilogramami i swoimi słabościami.
No właśnie moją słabością są słone przekąski, no i parę dni temu pozwoliłam sobie na słone orzeszki, ha..... szkoda gadać - waga już na drugi dzień skoczyła w górę........ wiadomo woda.
Ale nic.... mój błąd... nie mam co narzekać, jeśli chciało się przez chwilę cieszyć tym smkiem, to później trzeba nadrabiać.
Teraz już ćwiczę 3 razy po 8 powtórzeń - każde ćwiczenie i oczywiście skupiam się na partiach - brzuch, pośladki, uda (jestem typowa gruszka - więc wiadomo). Plus rozgrzewka przed ćwiczeniami i rozciąganie po...... wszystko razem trwa już około 1 godziny - długo no nie? Problemem dla mnie jest fakt, że wstaję codziennie o 5 - teraz już o 4.45 - aby się wyrobić z gimnastyką przed pracą (wolę ćwiczyć rano, kiedy wszyscy śpią i mam święty spokój), no a potem wieczorem to już padam na nos.
No ale..... jakie potem jest super samopoczucie w pracy... gdy człowiek po takich ćwiczeniach nie jest rozmemłany tylko pełny życia - naprawdę polecam wszystkim.
Jeśli chodzi o dietę - to jem normalnie - tyle tylko, że staram się omijać szerokim łukiem słodycze i słone przysmaki (oj...tam .. no wiem, że nie zawsze).
Od paru dni piję też pokrzywę (1 szklanka na czczo) ale to już z powodów alergicznych, zdrowotnych i kosmetycznych.
Pozdrawiam wszystkie

2 czerwca 2011 , Komentarze (1)

Nic nie piszę, bo u mnie nic się nie zmienia, waga stanęła, centymetry również.
No i co ćwiczę, żeby przynajmniej nie zaczęło z powrotem mnie przybywać.
Zaznaczyłam sobie w ćwiczeniach aby zwiększyć stopień trudności, może będą z tego jakieś wyniki.
Jeśli chodzi o bieganie - nie zaczęłam, bo ..... nie wiem, jakoś tak głupio samemu.
Kurcze.... ja nie chcę diety, nienawidzę diet...... tyle się nimi już nakatowałam, że one w ogóle nie wchodzą w grę, oczywiście że nie jem więcej.....Wniosek więcej spalać kalorii niż spożywam aby był deficyt.
Macie jakieś pomysły.........?

29 maja 2011 , Komentarze (1)

Dzisiaj miałam , nie bardzo mi wychodziło to skakanie, gdyż od paru dni bolą mnie stawy w kostkach u nóg.... nie mam pojęcia czy w czymś przesadziłam. Na dwóch nogach jeszcze mogę skakać, ale pojedynczo czyli rowerkiem - nie dałam rady. Mam nadzieję, że mi to przejdzie.
Ogólnie nie mam się czym chwalić.... waga stoi i nie chce się ruszyć, w centymetrach też zastój.... ale staram się i wykonuję wszystkie zadane mi ćwiczenia.
Pozdrawiam :)

24 maja 2011 , Komentarze (3)

Wczoraj oprócz ćwiczeń modelujących, zaserwowałam sobie przejażdżkę na rowerze (ok. 35 min). Było miło i pożytecznie, a dzisiaj na wadze mała nagroda w postaci - 20 dkg mniej.
Dzisiaj jestem już po ćwiczeniach modelujących - więc po południu albo skakanka (bleee), albo szybki marsz.
Zastanawiam się nad bieganiem - ale wszystkie moje wspomnienia dotyczące biegania - kojarzą się z potworną zadyszką i stanem przedzawałowym, nie wiem czy ja coś źle robię? Poza tym obawiam się przyrostu mięśni - moje obecne są wystarczająco rozbudowane.
Czy ktoś z was ma jakieś doświadczenia w tym temacie?
Pozdrawiam wszystkich odchudzających się :)

23 maja 2011 , Komentarze (1)

Ale się cieszę :)) Podjaranypo 4 dniach postoju waga drgnęła - i na dodatek nie w górę tylko w dół :)), przekroczyłam magiczne (przynajmniej dla mnie)56....wiem, wiem, przed przekroczeniem 55 też będę mówić o magiczności ......:P ......ale wiecie jak jest - człowiek cieszy się z każdych 10 dkg. Pewnie się powtórzę, (wiem, że się powtórzę) ale dziewczyny róbcie te ćwiczenia modelujące - a zobaczycie, jakie będą efekty.. naprawdę.. Miłego wieczoru wszystkim kobietkom :)Ca�uj�cy

21 maja 2011 , Skomentuj

Waga jak na razie stoi w miejscu, pomiary również - ... dobrze, że nie rosną hehehe... teraz wysiłkowych ćwiczeń mam 3 razy w tygodniu a modelujących 7 razy - czyli codziennie, jak na razie to mi się całkiem podoba...Po ćwiczeniach modelujących również jestem spocona, więc chyba nie są takie proste, ogólnie jest dobrze. Zaczęłam 3 tygodnie temu i powiem wam, że ogólnie sylwetka mi się poprawiła - jak już mój facet zauważył to coś w tym jest, aaa no i weszłam w spodnie, których nie ubierałam od ponad roku........oby tak dalej.